środa, 25 marca 2015

Pomożecie? Pomożemy! (sobie) 142

11 marca, po prawie 2 miesiącach rozważań i analiz, banki, ustami prezesa ZBP, przedstawiły plan pomocy kredytobiorcom frankowym. Trochę ta "pomoc" przypomina nam inną pomoc z obszaru polskiego rynku mieszkaniowego, czyli "pomoc" Polakom w zakupie pierwszego mieszkania (Rns oraz Mdm). O ile w przypadku Rns/Mdm pomoc tak naprawdę skierowana jest do banków i deweloperów (czyli nie do autora planu pomocowego, którym jest rząd), o tyle w przypadku planu z 11 marca pomoc dla kredytobiorców jest skierowana właśnie do autorów tego planu, czyli do banków.
Propozycja jest takim gniotem, że aż dziw bierze, iż wygenerowanie czegoś takiego zajęło szacownemu gremium tyle czasu.

Ale po kolei. Jak pamiętamy, w czwartek, 15 stycznia, bank centralny Szwajcarii zdecydował o zerwaniu sztywnego powiązania kursu CHF do euro, co doprowadziło do historycznego momentu - kurs franka poszybował w górę, momentami nawet o 50%. Natychmiast pojawiły się głosy, że ponad pół miliona polskich kredytobiorców frankowych czeka niechybne bankructwo, które może pociągnąć za sobą banki (takie już są uroki systemu rezerwy cząstkowej, kiedy pożycza się pieniądze, których się nie posiada ;) Szerzej na ten temat pisaliśmy aż w trzech wpisach:

http://wdomachzbetonu.blogspot.com/2015/01/czarny-chfartek.html

http://wdomachzbetonu.blogspot.com/2015/01/przedostatni-raz-o-frankach.html

http://wdomachzbetonu.blogspot.com/2015/02/ostatni-raz-o-frankach.html

Końcowe wnioski były takie, że cały ten frankowy problem jest mocno wydumany, bo wskutek spadku LIBORu frankowego do mocno ujemnego poziomu, rata typowego kredytu frankowego wrosła minimalnie (jeśli w ogóle). Jedynym problemem był fakt, że stosunek wysokości kredytów frankowych do wartości zabezpieczenia skokowo się pogorszył... ale właściwie cóż to za różnica, czy jest do oddania 200% wartości mieszkania, czy 220?
Z racji ustabilizowania się kursu franka (aktualnie na poziomach ledwie o 10% wyższych niż przed decyzją SNB), jedynym problemem pozostaje problem przyszłych wzrostów stóp procentowych w Szwajcarii (raczej trudno oczekiwać, że one na dłuższą metę pozostaną w okolicach minus 1%), ale jest to problem przyszłości a nie teraźniejszości, więc, póki co, problemu właściwie nie ma ;) A jak nie ma, to trzeba zaproponować rozwiązanie, które rozwiąże przyszłe problemy (banków) i w tym własnie kierunku zmierza ostatnia propozycja ZBP, której krótko się dziś przyjrzymy.
Na początek jeszcze małe przypomnienie - tuż po skoku kursu franka banki przedstawiły już swój plan "pomocy" kredytobiorcom, zwany pieszczotliwie "sześciopakiem", na który składają się następujące elementy (które, z punktu widzenia kredytobiorcy, praktycznie niczego nie wnoszą):

  • Uwzględnienie ujemnej stawki LIBOR przy wyliczaniu wysokości oprocentowania kredytów mieszkaniowych - jak już wielokrotnie wspominaliśmy, nie bardzo rozumiemy, na czym polega pomoc w tym przypadku. Skoro w umowie jest napisane, że oprocentowanie to suma LIBOR + marża, to niby dlaczego banki miałyby uwzględniać ujemny LIBOR "z łaski", a nie z urzędu?
  • Istotne zmniejszenie na najbliższe 6 miesięcy spreadu walutowego - fajnie, tylko skoro już od dawna można spłacać kredyt bezpośrednio w walucie obcej, to co komu daje zmniejszenie spreadu? (pomijamy już fakt, że samo jego stosowanie jest bardzo podejrzane, bo koszt wymiany waluty dla banków wynosi praktycznie zero).
  • Wydłużenie na wniosek klienta okresu spłaty lub okresowe zawieszenie spłaty raty kredytowej - fajnie... normalnie jak w Grecji. Jak klient nie może spłacać, to mu wydłużmy czas, albo zawieśmy na chwilę spłatę, żeby nie musieć księgować straty. Agonia klienta się tylko przedłuży, a ostateczny efekt i tak będzie taki sam.
  • Rezygnację z żądania nowego zabezpieczenia oraz ubezpieczenia kredytu wobec kredytobiorców terminowo spłacających raty kredytowe - ten punkt bulwersuje nas najbardziej. Dlaczego niby banki mają żądać dodatkowego zabezpieczenia, skoro w momencie zawierania umowy zabezpieczeniem było mieszkanie? A poza tym, klient i tak odpowiada z tytułu kredytu całym swoim majątkiem, więc co za różnica, czy bank zażąda tego zabezpieczenia w tym momencie, czy dopiero w trakcie windykacji?
  • Umożliwienie kredytobiorcom zamiany waluty kredytu z CHF na PLN po kursie równym średniemu kursowi NBP - to punkt analogiczny do tego ze spreadem. Banki pozwolą łaskawie przewalutować kredyty CHF na PLN nie po kursie 4 PLN/CHF, tylko po 3.90. Wow!
  • Uelastycznienie zasad restrukturyzacji kredytów hipotecznych dla klientów zamieszkujących kredytowane nieruchomości - punkt, który właściwie nic nie znaczy. Nie wiadomo, na czym to uelastycznienie miałoby polegać. Skoro klient ma oddać 200% wartości mieszkania, to najpewniej i tak przekracza to wartość całego jego majątku. Co więc tu można uelastycznić?
Jak widzimy, pierwsza wersja propozycji banków zupełnie niczego nie wnosiła... z drugą jest zasadniczo podobnie. Przynajmniej z punktu widzenia kredytobiorcy, bo z punktu widzenia banków (oraz podatników) rzecz ma się zgoła inaczej.
Podstawa tego planu to utworzenie dwóch funduszy wsparcia (teoretycznie kredytobiorców, a w praktyce banków):

  1. Sektorowy Fundusz Stabilizacyjny - w tym funduszu chodzi zasadniczo o to, aby ustalić z kredytobiorcą poziom kursu CHF, powyżej którego fundusz udzieli klientowi wsparcia w spłacie raty (należy tu jednak zauważyć, że kurs ma mieć ograniczenie górne, co oznacza, że wsparcie będzie tylko do określonej wysokości kursu CHF, a powyżej niej klient będzie musiał radzić sobie sam). Jednocześnie, warunkiem przystąpienia do tego rozwiązania jest zobowiązanie, że klient automatycznie przewalutuje swój kredyt na złotówkowy, jeśli kurs franka osiągnie ustaloną wartość graniczną (czyli spadnie do określonego poziomu). Finansowanie funduszu ma pochodzić z 3 źródeł: 1/3 dostarczą banki, kolejna 1/3 ma pochodzić z tego, co banki wpłacają do BFG, a ostatnia 1/3 ze środków pozabankowych (czyli albo od podatników, albo od NBP, co tradycyjnie wychodzi na jedno).
    W tym pomyśle widać kilka podstawowych problemów.
    Po pierwsze, kwestia jego finansowania - dlaczego podatnicy mieliby partycypować w całej tej zabawie? W końcu to banki oraz kredytobiorcy naważyli piwa, więc na tym krąg zaangażowanych w takie pomysły powinien się zakończyć (a tymczasem banki chcą być sprytne... i wpłacić tylko 1/3 wartości tego funduszu).
    Drugi problem jest taki, że ryzyko kursowe wciąż praktycznie w całości pozostaje po stronie klienta. Wynika to z faktu, że wsparcie funduszu ma ograniczenie górne (niech to będzie 5 PLN za franka). Jeśli kurs wzrośnie z 4 PLN do 10, to fundusz dorzuci "złotówkę", a kolejne 5 będzie musiał wyłożyć klient. Dodatkowo, w przypadku spadku wartości franka, kredyt zostanie automatycznie przewalutowany na PLN, co oznacza, że klient raz na zawsze "zafiksuje" sobie stratę na takim kredycie (jeśli pożyczał po 2 PLN/CHF, a kurs graniczny ustali się na 3.50, to będzie "w plecy" 75% tego, co pożyczył) - bank nie poniesie żadnych kosztów całej tej spekulacji kredytowej na frankach. Nie ma to jak sprawiedliwość :)
    Podsumowując krótko ten fundusz - banki chcą dać 1/3 pieniędzy, resztę dołożą podatnicy (budżet lub NBP) oraz wszyscy klienci (BFG) po to, aby kredytobiorcy pozostali nadal z praktycznie całym ryzykiem zmiany wartości franka, a banki miały szansę uwolnić się od problemu po przewalutowaniu kredytów. Super.
  2. Fundusz Wsparcia Restrukturyzacji Kredytów Hipotecznych - ten fundusz miałby udzielać pożyczek na krótki okres osobom, które straciły możliwość spłaty raty. Finansowanie miałoby pochodzić ze środków banków oraz z sektora pozabankowego (czyli znowu z budżetu lub z drukarki NBP). "Pomoc" z tego funduszu byłaby oczywiście zwrotna (z mglistą możliwością umorzenia) i dotyczyłaby tylko osób, które mieszkają w zakredytowanej nieruchomości. Sens istnienia takiego funduszu jest praktycznie żaden poza tym, że mieliby się do niego dołożyć podatnicy - dzięki temu klient, który nie może spłacać raty, mógłby ją jeszcze przez jakiś czas pospłacać z wydatnym wsparciem wszystkich obywateli. Na końcu i tak zostałby zlicytowany, ale straty banku byłyby mniejsze. Super.
Jak widać, przedstawione propozycje służą właściwie wyłącznie bankom, chociaż z drugiej strony czego innego można by się spodziewać po propozycji wychodzącej właśnie od nich? Bardzo niepokojący w tym wszystkim jest znaczny udział podatników, którzy są tu akurat niczemu niewinni (poza tym, że nie buntują się przeciwko oszukańczemu systemowi rezerwy cząstkowej ;)

Na szczęście mamy niezastąpionego pana Jakubiaka, prezesa KNF, który z miejsca skrytykował ten pomysł:

"Podsumowując, to dobra propozycja, jeśli chodzi o umacnianie pozycji banków. Jeśli chodzi o klienta, przynosi to ulgę w okresie rocznym. Jest to być może istotne, tylko trochę daleko jesteśmy od eliminacji ryzyk, o których mówiliśmy."



Pan Jakubiak zasłynął swego czasu propozycją przewalutowania kredytów frankowych po kursie z dnia ich zaciągnięcia, co brzmiało tak pięknie (dla kredytobiorców), że aż niewiarygodnie. No i, jak należało się spodziewać, okazało się niewiarygodne ;) Aktualna propozycja KNF wygląda tak:
  1. Przewalutować kredyt frankowy na złotówkowy w takiej części, w jakiej odpowiada ona kwocie w złotówkach z momentu jego zaciągnięcia - klient miałby dopłacić różnicę, którą do tej pory zaoszczędził spłacając kredyt frankowy zamiast złotówkowego. Przykład: jeśli ktoś pożyczył w 2008 roku 100.000 CHF (załóżmy kurs 2 PLN/CHF), ma teraz do spłaty około 400.000 PLN (pomijamy kapitał, który spłacił). W propozycji KNF połowa z tego zostałaby przewalutowana na złotówki, a klient musiałby dopłacić różnicę między tym, co zapłacił w ratach, a tym, co zapłaciłby, gdyby pożyczył 200.000 PLN, a nie 100.000 CHF.
  2. Pozostałą część w połowie umorzyć, a drugą połowę potraktować jako kredyt złotówkowy bez zabezpieczenia, oprocentowany wg stałej stopy, np. 1%. Idąc dalej naszym przykładem, stratę w wysokości 100.000 PLN wziąłby na siebie bank, a pozostałe 100.000 spłacałby klient, jako kredyt niezabezpieczony, ze stałą stopą procentową. 
Plan KNF ma kilka podstawowych implikacji:
  1. Ostateczne rozwiązanie kwestii kredytów walutowych - przewalutowanie kredytów na PLN ostatecznie rozwiąże problem rosnącego kursu franka. W wyniku całej zabawy zostaną tylko zobowiązania w złotówkach - część jako typowe kredyty mieszkaniowe, reszta jako przedziwne kredyty niczym niezabezpieczone, na bardzo wysokie kwoty i to jeszcze ze stałym oprocentowaniem.
  2. Symetryczny udział w stratach, wynikających ze wzrostu kursu CHF - rozwiązanie proponowane przez KNF rozkłada straty mniej więcej po równo (z pewną przewagą strat dla banków) - klient bierze na siebie połowę straty na wzroście kursu CHF, drugą połowę bierze na siebie bank. Przewaga klienta w tym rozwiązaniu polega na tym, że w praktyce 1/4 swojego aktualnego kredytu będzie spłacał wg stałego, niskiego oprocentowania, co przy nieuchronnych podwyżkach stóp procentowych, stawia go w uprzywilejowanej pozycji.
  3. Trudno powiedzieć, czy ktoś odnosi tu korzyści - właściwie to wszyscy są stratni. W rozwiązaniu KNF każda ze stron ponosi straty, co wydaje się być rozsądne, bo każda ze stron powinna partycypować w ryzyku umowy kredytowej. Można powiedzieć, że klient odnosi korzyść, bo sumarycznie będzie miał mniej do spłaty niż teraz... ale z drugiej strony bank też odniesie pewną korzyść, bo klient będzie musiał dopłacić różnicę pomiędzy spłaconymi ratami frankowymi, a odpowiednimi złotówkowymi. W finalnym rozrachunku obie strony poniosą straty względem sytuacji z dnia zaciągnięcia kredytu. I słusznie, bo w tej sytuacji ktoś straty ponieść musi.
  4. Podatnicy niczego do tego nie dokładają - cały pomysł KNF w ogóle nie dotyka podatników, co jest jedną z jego największych zalet (choć rzecz wydaje się być właściwie oczywista - podatnicy nie powinni brać udziału w żadnym planie pomocowym). Skoro bank i kredytobiorca bawili się w spekulantów walutowych, to niech poniosą tego konsekwencje. Podatnicy się nie bawili - nie mieli udziału w zyskach, nie mogą też mieć udziału w stratach. Proste.
  5. Rata kredytu wzrośnie minimalnie - z racji tego, że aktualnie rata typowego kredytu w CHF przewyższa nieco ratę odpowiedniego kredytu w PLN, zastosowanie planu KNF spowoduje pewne zmiany w wysokości aktualnej raty, spłacanej przez kredytobiorcę. Na ratę złoży się suma raty odpowiedniego kredytu złotówkowego oraz rata za pozostałą, niezabezpieczoną część kredytu. Efekt powinien być taki, że kredytobiorca po przewalutowaniu będzie płacił więcej niż teraz, ale tylko nieznacznie. W omawianym przez nas przykładzie, aktualna rata wynosi w okolicach 1.100 złotych - po przewalutowaniu powinna wynieść w graniach 1.150-1.200 (zakładając zachowanie marży z aktualnego kredytu frankowego oraz oprocentowania niezabezpieczonej części kredytu na poziomie 1%).
  6. Straty banków są rozłożone w czasie - jak wiemy, banki nie lubią strat ;) Plan KNF spowoduje, że straty sektora bankowego będą wynosiły około 1-1.5 mld PLN rocznie i zostaną rozłożone mniej więcej na 25 lat. Trudno powiedzieć, czy to jest dużo, w każdym razie jest to mniej niż 10% rocznego zysku całego sektora. Czy to jest wysoka cena za rozwiązanie problemu tykającej bomby kredytów frankowych zanim ona wybuchnie na skutek wzrostu stóp procentowych? Chyba niespecjalnie.
Nam się plan KNF podoba. Rozkłada starty w miarę symetrycznie, trzyma się z dala od podatników, każda ze stron dostaje po łapkach, a sprawa kredytów walutowych zostaje załatwiona raz na zawsze. Jedyny problem jest taki, że banki coś tu tracą (i to nie tak mało) - być może to będzie wystarczający powód, że ten plan wyrzucić do kosza.

Za to ostatni plan ZBP nam się w ogóle nie podoba - to, że banki chcą sięgnąć po pieniądze podatników, jeszcze jakoś tam jesteśmy w stanie zrozumieć ;) To, że to one odniosą główne korzyści też. Ale co to za plan, który nawet nie dotyka istoty problemu? Po zrealizowaniu takiego planu kredyty walutowe pozostaną dokładnie takim problemem, jakim są teraz, a przy wzroście stóp procentowych potrzebny będzie kolejny plan (z tym, że tym razem banki będą już dość dobrze zabezpieczone).

Przy całym tym zamieszaniu pojawiają się przeróżne opinie, kto jest winny itd. Ale najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że wszyscy udają głupich. Wystarczyło spojrzeć w 2008 roku na wieloletni wykres kursu CHF/PLN, albo sięgnąć do niezbyt odległej historii "azjatyckich tygrysów", aby dojść do wniosku, że sytuacja, z którą mamy teraz do czynienia, nadejdzie nieuchronnie. I pewnie wszyscy o tym wiedzieli. To znaczy wszyscy w kręgach banków i nadzorców... bo w kręgach klientów wiedzieli o tym chyba tylko ci, którzy nie wzięli kredytu frankowego.

Przy okazji konferencji prasowej, na której przedstawiano plan ZBP, pojawiło się kilka ciekawych stwierdzeń, które może niekoniecznie mają związek z tematem tego wpisu, ale i tak warto je przytoczyć ;)

Zbigniew Jagiełło (prezes PKO BP) wskazuje na konieczność prac nad rozwojem bankowości hipotecznej i docelowo kredytów ze stałą stopą procentową:

"Za 5-10 lat będziemy mieli pewnie trudniejszy okres w gospodarce. Stopy procentowe pójdą w górę. Pojawi się protest "banki wprowadzały nas w błąd" sprzedając kredyty, kiedy stopy były nisko. Trzeba być mądrym przed szkodą, a nie po szkodzie jak w sprawie franków."

Nawet bankowcy zaczynają twierdzić, że niskie stopy nie będą trwać wiecznie, a to już spory postęp. Widać, że jest nadzieja, że kiedyś w Polsce doczekamy kredytów ze stałą stopą procentową (jak tylko uda się przerzucić ryzyko stopy procentowej na "frajerów", kupujących listy zastawne ;)

NBP:

"Porządek prawny dotyczący NBP jest zapisany nie tylko w ustawie o NBP, ale ma swoje praźródło w ustawodawstwie europejskim, które określa, jaki jest mandat banku centralnego i co bank centralny może, a czego na pewno nie może. Wszelkie działania "parabudżetowe" i "finansowanie czegokolwiek" nie są zgodne z mandatem banku centralnego. Istniejące przepisy, łącznie z przepisami europejskimi, takiej ewentualności w ogólne nie przewidują".

Jak widać, NBP nie jest skłonny do brania udziału w całym tym zamieszaniu. Chociaż to brzmi trochę śmiesznie w obliczu tego, że ECB jednak może sobie ot tak wydrukować bilion euro, albo i półtora, żeby kupić za to obligacje euro-bankrutów (Grecja, Hiszpania, Francja) lub inne, równie "wartościowe" papiery dłużne.

Pan Jakubiak, KNF:

"Nie będzie możliwe budowanie długoterminowego oszczędzania bez rozwoju instrumentu listu zastawnego. Dlatego tak istotnym jest, żeby projekt ustawy trafił jak najszybciej do Sejmu. To warunek niezbędny dla rozwiązywania problemów mieszkalnictwa, ale również dla kredytowania mieszkania."

Jak widać, parcie na listy zastawne jest spore. Nas to wcale nie dziwi - wzrosty stóp procentowych są nieuniknione, więc nieuniknione jest ryzyko z tym związane. Nim do tego dojdzie, trzeba kredyty przenieść z banków detalicznych do firm, które mogą sobie spokojnie bankrutować (np. banki hipoteczne, albo fundusze emerytalne).

Minister Szczurek:

"Zaufanie do banków w Polsce jest i to w kraju, gdzie zaufanie nie jest walutą, którą szafujemy zbyt łatwo."

Fajne stwierdzenie :) Zaufanie do banków w Polsce jest... może tu miało być "jest śladowe", ale się minister ugryzł w język? Jak można ufać systemowi rezerwy cząstkowej, który ze swojej definicji jest "bankrutem"? :) Poza tym, nawet ci, którzy nie wiedzą, jak działa system, wiedzą, że banki nie są żadnymi partnerami, tylko nastawionymi na zysk firmami, które wciskają klientom swoje "produkty" dokładnie tak samo, jak wszystkie inne firmy.

Kazimierz Pietraszkiewicz, ZBP:

"Nie wyobrażam sobie wzrostu gospodarczego bez solidnego i stabilnego sektora bankowego jaki mamy w Polsce."

A my sobie wyobrażamy. Przez tysiące lat był wzrost gospodarczy... im mniejszy był w tym udział banków, tym wzrost był bardziej stabilny. Ostatnimi laty udział banków jakby się zwiększył i do czego to doprowadziło? Pamiętajmy, że banki niczego nie produkują - cały ich zysk jest stratą realnej gospodarki. Jedyną sensowną usługą bankową są szybkie przelewy, ale takie coś nie byłoby w stanie wygenerować "zysku" na poziomie 15 mld złotych rocznie w Polsce.

"Nieprawdą jest, że polski sektor bankowy wyprowadza zyski za granicę. Obliczyłem to osobiście."

Szkoda, że pan prezes nie podzielił się swoimi obliczeniami, bo chętnie byśmy się z nimi zapoznali. Mając na uwadze fakt, że udział polskiego kapitału w "polskich" bankach wynosi jakieś 25%, to trudno jest oczekiwać, że zagraniczni właściciele banków nie będą transferować własnych zysków do siebie. Przecież to jest naturalne... dlaczego mieliby trzymać wysokie zyski w kraju trzeciego świata, jakim jest Polska?


Podsumowując dzisiejsze wywody... temat franków jest ciągle żywy i pozostanie takim jeszcze długo (no chyba, że przejdzie jakiś pomysł w duchu tego z KNF i wtedy sprawę franków pożegnamy raz na zawsze). Wszelkie propozycje banków można z miejsca śmiało odrzucać (nawet bez zapoznania się ;) bo po raz kolejny widzimy, że jedynym celem tych propozycji jest zabezpieczenie interesów banków (tym razem kosztem podatnika). Kontrpropozycja KNF wydaje się być w miarę sensowna i to jest najmocniejszym argumentem za tym, żeby ją odrzucić.

Przy okazji całej tej dyskusji zawsze można wyłowić ciekawe stwierdzenia "strategiczne", których próżno szukać w artykułach analityków pokroju Bartka T., a które mogą zdecydować o przyszłości polskiego rynku mieszkaniowego. Pamiętamy o słowach wicepremiera Piechocińskiego (zabezpieczenie kredytu maksymalnie do wartości mieszkania) - teraz, z ust wysokich rangą przedstawicieli branży, słyszymy o ryzyku stopy procentowej, listach zastawnych i docelowo o kredytach ze stałym oprocentowaniem. 
Coś musi być więc na rzeczy...

142 komentarze:

  1. Fakt, że w ogóle bankowcy zaczynają wspominać o ryzyku stopy procentowej (publicznie) rzeczywiście jest jakąś nowością. Mam nadzieję podobnie jak autor, że będziemy szli w dobrym kierunku. Np. wkład własny na poziomie minimum 20% do którego zmierzamy jest jednym z bardzo dobrych rozwiązań.

    Mnie jednak od dłuższego już czasu bardzo frapuje jedna rzecz. Liczenie zdolności kredytowej na 30 lat w oparciu o dane chwilowe jaką jest aktualna stopa procentowa. Czy fakt, że takie liczenie jest powszechnie stosowane świadczy o tym, że bankierzy to debile i stosują matematykę i probablistykę w bardzo okrojonym, kalkulatorowym wymiarze, czy też jest to celowe (spiskowe) działanie po to by jak najwięcej nabić jelonków.
    Pytanie wydaje się być retoryczne i większości na pewno nasunie się : "no pewnie że chcą nabić jelonków", jednak po wypowiedzi Pana Jagiełło z PKOBP poddaje to pod wątpliwość. Bo jeżeli chcą nabijać jelonków, to znaczyłoby że teraz Pan Jagiełło gra pod publiczkę swojego nowego przyszłego produktu i jest do granic możliwości cyniczny i udaje, że odkrył zmienność i jej zagrożenie. Jeżeli więc nie jest cyniczny i było to szczere (hue hue - zamartiwanie się o kredytobiorców) to może oni są debilami ? :)

    Zawsze ciekawiło mnie, dlaczego np. przy wyliczaniu zdolności nie bierze się np. ostatnich 5,10 albo 15 lat i wyliczenia mediany albo średniej arytmetycznej ze wszystkich kwartałów z danego okresu i stosowania takiej wartości do określania zdolności do zaciągnięcia kredytu. Przecież takie rozwiązanie aż prosi się o wprowadzenie. Nie wiem jak dla Was. Dla mnie jest to zdumiewające ! <;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przychody kredytobiorcy też mogą spaść. Akurat jeśli stopy będą wyższe to inflacja też. Mój ojciec spłacił kredyt na dom trzema wypłatami. Nie wyobrażam sobie żeby zarobki w tym kraju miały jeszcze realnie spadać. W końcu ma być coraz lepiej i dochody realne rosną. Realne czyli cały czas ponad inflację jak i stopy procentowe. Nie są to wysokie wzrosty ale jednak są od tych 20 lat. Trzeba mieć tą wiarę, że idziemy w dobrym kierunku. Choć gdybym miał kupować mieszkanie na kredyt to i tak raczej bym wynajmował.

      Usuń
    2. Sing dst - nie bierze się pod uwagę dochodów z ostatnich 5 czy 10 lat, bo to by niepotrzebnie deformowało obraz. Zazwyczaj jest tak, że pierwsza praca jest słabo płatna, potem dochody stopniowo rosną. Trudno zakładać, że ktoś kto w wieku 25 lat zarabia 2.000 zł, potem w wieku 30 lat zarabia 3.000 zł, a w wieku 35 lat zarabia już 4.000 zł, nagle miał tracić dochody. Człowiek nabiera doświadczenia, wiedzy, więc jego pensja rośnie, a nie maleje. Stąd decyzja banków o uwzględnianiu dochodów tylko z ostatniego roku.

      Stefan - ja tego co prawda nie robię, ale spotkałem się kilkukrotnie z opiniami osób, które każdy wydatek skrupulatnie notują, prowadzą szczegółowy budżet domowy z podziałem na różne kategorie (odzież, żywność, energia etc.) i wszystkie one twierdzą, że realny wzrost cen w Polsce na przestrzeni ostatniej dekady wynosił 5-7% rocznie. To więcej, niż wynosi wzrost płac. Można też znaleźć ciekawe infografiki w internecie, które porównują średnią siłę nabywczą kiedyś i dziś. Wraz z upływem czasu, za średnie wynagrodzenie można kupić coraz mniej. To by znaczyło, że oficjalna inflacja CPI lub/oraz średnie oficjalne wynagrodzenie podawane przez GUS jest zmanipulowane.

      Usuń
    3. @Tom Westlake - ja pisałem o wyliczaniu średniej ze stopy procentowej a nie średniej z dochodów.
      Algorytm scoringowy powinien uwzględniać swoją drogą ryzyko np. utraty 30-40% dochodów i na tej podstawie wyliczać zdolność - np. w wyniku nieprzewidzianych chorób, wypadków, śmierci współmałżonka etc.
      Ale liczenie zdolności w oparciu o chwilową wartość stopy procentowej w perspektywie 30 lat jest moim zdaniem absurdalne. Wystarczy spojrzeć jaki wpływ ma kilka procent na zmianę wysokości raty.

      Usuń
  2. @do autora.

    Co do sensowności "usług banku" ja bym wymienił więcej niż tylko szybkie przelewy.
    - możliwość przechowania pieniędzy (nie tylko na rachunkach), ale też w skrytkach bankowych które są bardziej bezpieczne. Dzięki temu nie trzymasz gotówki która może zostać skradziona, zalana, spalona etc. (oczywiście trochę w teorii, bo wiadomo, że wypłacalność banków dzięki ułamkowej rez. cząstkowej jest na poziomie 7-15%)
    - możliwość płacenia elektronicznie, rozliczania elektronicznie - to nam wydaje się dzisiaj normą, ale jeszcze nie tak dawno tak nie było. Jest to mega wygoda, znaczyny progress dla firm itd.
    - wyciągi, statystyki płatności, historia płatności w jednym miejscu. Nawet niektórzy próbują budować wykresy kołowe naszych wydatków które mogą nam pozwolić bardziej efektywnie zarządzać budżetem
    - tutaj w teorii (bo mamy rez. cząstkową i pojęcie pożyczki/kredytu to dwie różne sprawy) - uzyskanie pieniądza z możliwością oddania go do banku w przyszłości. To również kop, wiadomo, szczególnie jak jest to w celu inwestycji, rozwoju firmy a nie konsumpcji

    Przywykliśmy trochę do tego co mamy i zapominamy co zyskaliśmy. Wydaje nam się że to już było od zawsze i to jest norma. Pewnie do powyższego mógłbym dodać więcej rzeczy które są może nie jakieś przełomowe, ale przydatne, ułatwiające nam życie. Taką rolę również pełnią banki (jako jednostki rozliczeniowe) i nie należy o tym zapominać. Inną zupełnie gadką jest ich lichwiarskie podejście praktycznie do wszystkiego i strzyżenie nic nie świadomych owieczek praktycznie na wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Umiarkowany optymista :)
    http://www.michalstopka.pl/demografia-polski-i-rynek-mieszkaniowy/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłoby żadnego problemu gdyby nie było BTE. Zgodnie ze starym żydowskim dowcipem - niech sie martwi ten kto pożyczał". Znając nasze sadownictwo i długość trwania procedur to byłoby niezłe rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie - nie bylo by BTE = banki spawdzaly by dokladniej zdolnosc kredytowa, kredyty byly by udzielane na mniejsze kwoty oraz w mniejszej ilosci = banka na rynku nieruchomosci by tak nie urosla.

      Usuń
  5. http://pulsinwestora.pb.pl/4039783,83372,bcp-zaczelo-sprzedawac-akcje-millennium u portugalczyków też się już zaczyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy Stany Zjednoczone upadną jak Cesarstwo Rzymskie?

    http://myalterfinance.blogspot.com/2015/03/czy-stany-zjednoczone-upadna-jak.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie upadną bo mają gigantyczną armię i są wewnętrznie spójne, poza tym są w posiadaniu najnowszych technologii, a to właśnie technologie będą decydować o potędze państwa w przyszłości

      Usuń
  7. a ja się zastanawiam jak zmeni się sytuacja w przypadku dewaluacji waluty? Martwi mnie to co się dzieje w polskim wojsku. MON pali się ewidentnie dupa i w iście ekspresowym tempie wznawiają przeszkolenia wojskowe oraz nawiązują współpracę w organizajami paramilitarnymi. W tym tygodniu pierwsi poborowi otrzymali wezwania z nakazem wyruszenia do swojej jednostki w czasie 4 godzin od otrzymania wezwania, a 20 marca powistała Federacja Organizacji Proobronnych. Zadaję sobie pytanie po co MON to robi? Media informują nas, że są działania mające na celu wzmocnić obronność kraju w momencie wojny. Tylko według mnie to kłamstwo. Nie ma nas kto atakować. Czy ktoś o zdrowych zmysłach obawia się Rosji, która jest bankrutem? Według mnie polskiemu rządowi i MON chodzi o coś innego, a mianowicie tłumienie zamieszek w momencie resetu gospodarczego. W Polsce mamy tylko 70000 żołnierzy i ok 90000 policjantów. To tyle co 2 duże stadiony piłkarskie, bardzo mała ilość. Ci ludzie nie opanują sytuacji w momencie zapaści gospodarczej gdy ludzie będą okradać sklepy, stacje benzynowe i siebie nawzajem. W takiej sytuacji w grę wchodzić może stan wojenny, a do jego wprowadzenia potrzebni są żołnierze. Jak myślicie co stanie się z kredytobiorcami w wypadku dewaluacji waluty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie to wojsko co w PRL-u onie prędzej będą strzelać do bydła z wiejskiej niż do swoich rodzin.
      Tu bym się nie martwił. Bardziej prawdopodobna będzie interwencja ''sił pokojowych'' z Brukseli. Problem w tym, ze im samym już tam za niedługo zacznie się dupa palić. Może wreszcie nastał czas na mała rewolucje? W Polsce na tą chwile potrzeba kilku tysięcy zdeterminowanych ludzi i cały ten system zawali się jak domek z kart a będący u koryta uciekną z podkulonymi ogonami. Bądźmy dobrej myśli. Ludzie zaczynają coraz więcej rozumieć z tego co stało się w ostatnich 25 latach z Polską.

      Usuń
  8. Przykład jak pomaga frankowiczom rząd

    http://wpolityce.pl/gospodarka/238687-polski-rzad-walczy-w-luksemburgu-by-bankierzy-nie-stracili-tego-co-bezprawnie-zagarneli-milionom-polakow

    OdpowiedzUsuń
  9. Macie przygotowana gotowke? Wkrotce jak ten szajs sie rozleci naprawde moze zrobic sie tanio

    http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ekonomisci-obawiaja-sie-bankructwa-Austrii-7243547.html

    OdpowiedzUsuń
  10. http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/wyjatkowa-sytuacja-na-rynku-mieszkaniowym-trwa-nadal/xtqxce

    Prof. Łaszek, jakoś tak enigmatycznie, zresztą tak jak cale NBP już od kilku dobrych kwartałów nie nazywa rzeczy po imieniu (jak kiedyś): "Ceny mieszkań, są wciąż przeszacowane, co jest konsekwencją spekulacji powstałej po boomie kredytowym" (dawne wykresy słupkowe, gdzie pokazane były drakońskie zyski deweloperów), tylko krążą dookoła tematu ...ale ogólnie znowu jakaś delikatna cisza w eterze, naganiacze przyczajeni, wyczekują zmian w MdM (już 01.04) - oczywiście oczekują Podwyższenia limitów dopłat do wciąż przewartościowanego poziomu cen mieszkań, bo na chwilę obecną jest to ostatnia deska ratunku, przy udziale niskich stóp %.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100% racji. Niestety obawiam się, że scenariusz z podwyższeniem limitów spełni się. Ciekawi mnie tylko w ilu % zmiany się zrealizują. A do wykorzystania chętnych nie będzie brakowało, niestety głównie jelonków...

      Usuń
    2. Pisze na zamówienie i ciągnie kasę od deweloperów. Ostatnio reklamował Wrocław, teraz straszy wzrostami. Wszystko co jest na biznes.pl w sprawie nieruchów jest opłacone i na zamówienie graczy (pośredników, banków, dilerów, doradców, deweloperów).

      Usuń
    3. Mnie osobiście najbardziej rozbawił fragment:
      "To wszystko powoduje, że sytuacja nabywcy mieszkania jest cały czas dobra. Wprawdzie ceny nie powróciły do poziomu z 2004 r. i zawierają wysokie zyski deweloperskie, ale nasze dochody znacząco wzrosły od tego czasu, podobnie jak dostępność kredytu po omawianych obniżkach stóp procentowych (Wykres 16 z Raportu)"
      Średnia może i wzrosła, bo po kryzysie przybyło ludzi gogatych. Za ta to mediana zapewne stoi prawie w miejscu. Ciekawe dlaczego wykres pokazuje sytuację dopiero od 2006r.
      Jeszcze większą głupotą jest pokazywanie wykresu dostępności 1m2 mieszkania za średnie wynagrodzenie brutto. To tak jak podawać długość przyrodzenia licząc razem z kregosłupem :) albo lizanie lizaka bez zdejmowania papierka.
      Ciekawe jak wygląda 1m2 mieszkania brutto :D

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Sam portal Biznes.pl i dział Nieruchomości to oczywiście witryna naganiaczy HB, OF, REAS, Emmerson, Expander, WGN, RynekPierwotny itp. itd., ale publikacje prof. Łaszka są (były?) często nieco inne, opisujące problem szerzej. (co nie znaczy, że są/były idealnie obiektywne)
      Za nami już czasy, gdzie prof. Łaszek i NBP wypowiadali się bardziej wprost o rynku nieruchomości:

      http://www.bankier.pl/wiadomosc/NBP-potwierdza-mieszkania-powinny-staniec-2587676.html
      http://www.bankier.pl/wiadomosc/NBP-idzie-ochlodzenie-na-rynku-kredytow-2753288.html

      Dość spora zmiana nastąpiła w połowie roku 2013 - to tak jakby NBP i prof. Łaszek "dostali po łapach" od kogoś "z góry"
      I teraz raporty są zdecydowanie bardziej stonowane i wypowiedzi prof. Łaszka również - niektóre prognozują nawet, od jakiegoś czasu nieduże wzrosty cen mieszkań (od poziomów obecnych).

      A tutaj dość ciekawa rozmowa z września 2014r., nie zgadzam się z całością wypowiedzi, ale polecam, jest kilka fajnych fragmentów :)

      https://www.youtube.com/watch?v=Fw1WTRHs5dM

      (...) "Piniądze" :D

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Łaszek manipuluje w zaowalowany sposób bardziej świadomą częścią czytelników, natomiast reszta naganiaczy wali prosto z grubej rury. Trzeba być naiwnym by uwierzyć w istnienie rzetelnych opinii na platformach reklamowych. 99% artykułów jest opłaconych przez grupy interesów. Nawet w rzepie czy innych pseudoprawicowych "szanujących się" tytułach.

      Usuń
  11. Nowe limity MdM - wiadomo już że nie będzie rewolucji, czyli czarny scenariusz się nie sprawdził. Elegancko :)
    btw. Olsztyn droższy w budowie niż Wrocław - śmiech na sali :)
    http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/mdm-kosmetyczna-zmiana-limitu-w-warszawie/g24wd6

    Swoją drogą ciekawe dlaczego na stronach BGK nie ma wzmianki nigdzie o nowych limitach a HB ma już przecieki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co na to powiedzą biedni deweloperzy, np. nasz kochany Wojciech z JSW :~~~(

      Usuń
    2. Ależ to elementarne: "Nowe limity przyczynią się do utrzymania pozytywnego trendu na rynku, zachęcą również potencjalnych klientów do bliższego zapoznania się z ofertami developerów, które bez wątpienia staną się jeszcze atrakcyjniejsze". Taki strzał ;-) .

      Usuń
    3. I właśnie ...podrzędni naganiacze z HB już mają "przecieki" i publikują, a oficjalna strona BGK "jeszcze nie wie"
      ...Warszawa, Łódź + okolice - *brak danych (może jeszcze pójdą przelewy i w ostatniej chwili limit wstanie o kilkaset złotych? :D)
      Jak widać problem też jest w biednym Lublinie, gdzie dotychczasowy limit dopłat to ~4457zł/m2, a mediana zarobków rzędu ~2000zł netto, i jeszcze pewnie limit pójdzie w górę (chociaż może nie dużo)

      http://www.bgk.com.pl/mieszkanie-dla-mlodych/limity-i-wskazniki

      Program rządowy gdzie w grę wchodzą miliardy PLN i burdel informacyjny przy podaniu fundamentalnych danych, że już o transparentności powstawania tych danych nie wspomnę.

      Usuń
    4. @k-dek, już jest info na stronie BGK

      Usuń
    5. Na godz. 20:49 wciąż Warszawa, Łódź i Lublin - *brak danych, oczywiście jutro ten sam .pdf zostanie uzupełniony, rano, góra do południa, ale sam fakt, że naganiacze podają dzisiaj limity dla Warszawy i Łodzi, a BGK nie dało rady jest tragikomiczne jak ten cały program.

      Usuń
    6. Wskaźniki podawane przez BGK można sobie samemu przecież policzyć, czasem nawet kilka tygodni przed ich ogłoszeniem. Np. lubelskie mimo że nie jest podane jeszcze będzie miało limit 3963 zł .

      Usuń
    7. Tak słusznie, finalnie województwo lubelskie ma limit dopłat w MdM - 3963zł (z groszami) na najbliższe pół roku.
      Irytujący jest fakt, że instytucja rządowa nie jest w stanie wyrobić się z oficjalnym podaniem istotnych informacji do końca dnia danego przedziału półrocznego, tylko musi być poślizg aż do dzisiaj do około godz. 14.

      Dodatkowo warto wspomnieć, że Lublin - miasto o jednych z najniższych zarobków w Polsce (wśród miast wojewódzkich) został zaproszony w programie MdM, do dopłaty do marż deweloperskich około 160zł na 1m2. Czyli dla przeciętnego mieszkania 50m2 szczęśliwy beneficjent programu dorzuci w środkach własnych / kredycie / dopłatą z budżetu dodatkowych ~8000zł (np. na leasing X6)
      Jeszcze raz wracając do zarobków w Lublinie (~2000zł netto), limit dopłat staje się jeszcze bardziej odrealniony w stosunku do ogólnej ceny mieszkania, a więc złodziejstwo rozwija się w najlepsze, a kolejne podejście do limitów już za zaledwie pół roku.
      Cóż ...sytuację jedynie może korygować ogólna ilość osób chcąca kupić mieszkanie (kolejne roczniki są coraz mniej liczne) w zestawieniu z liczbą osób mogących kupić mieszkanie (tzw. "zdolność kredytowa") w stosunku do rosnącej podaży (deweloperzy budują na wyścigi - wiedząc, że Dzisiaj kluczem do dobrych wolumenów sprzedaży są niskie stopy %, a to nie będzie trwało wiecznie)
      Podnosząc stopy % w pewnym sensie pozamiatamy też MdM.

      Usuń
    8. @k-dek, podskórnie czuję,(mrowi mnie) ;-) taka myśl z tym wysypem inwestycji nowych. O ile wiem to MDM ma dopuszczać do swojego dobrodziejstwa (kasy podatników) osoby, które już posiadają mieszkanie.
      Czy to nie jest zamach na rynek wtórny? kup większe nowe a potem stare opchnij? zrobi się super podaż dziadowstwa i dziady z dużymi mieszkaniami znowu dostaną po ... wiemy czym w imię nowego budownictwa.
      Koncept sam sobie ciekawy, nowość idzie ...
      Jestem przekonany że władza i biznes szykuje nam maluczki taką mieszkaniową Jałtę ;-)
      szkoda tylko tych ludzi ze własnościowymi spółdzielczymi co wykupili je za 1kpln i nie udało się im sprzedać na górce za 9k m2 .... tylko będą musieli się niebawem zadowolić 4-5k pln m2
      Tu mi nie pasuje tylko NPB z tym swoim zaleceniem aby dopuścić rynek wtórny. Ale zobaczymy

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    10. Nie każdy uczestnik programu może, pewnie około wakacji wejdzie, że dopuszcza się, żeby rodziny (wielo)dzietne mogły zakupić mieszkanie w ramach programu MdM - posiadając już jedno na własność. (cel to: klasyczna zamiana na większe)
      A rynek wtórny, ze swoimi cenami z czasów 2005-2008 + 10% (bo trzeba coś spuścić) jest w potężnej ciemnej d.pie, ale zdecydowana większość 0,5 milionerów tego nie rozumie.
      Pomijamy wyjątkowe lokalizacje i standard - to zawsze będzie w cenie, grubo ponad przeciętną, ale to z 5% rynku.

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Spoko Panowie, gawiedź w d_pe dostanie tymi limitami raczej po wyborach .... + szersza dewaluacja naszej ukochanej waluty, żeby przypadkiem nie poprzewracało się im w głowach od mentalnego komfortu spowodowanego odłożonym wkładem własnym.
    Resumując, może to jest rzeczywiście ostatnia chwila na segment budżet realną dopłatą państwa?

    @Sing dst Rzeczywiście w tym Olsztynie muszą być jakieś specyficzne warunki i ryzyka, że limity są wyższe niż w Gdańsku, Krakowie... Chyba koszt budowy nie przekracza tam 2kpln
    Może bliskość ......Kaliningradu i w sumie 2 godziny jazdy czołgiem z nad granicy ;-?

    P.S. Ogólnie. nie wiem dlaczego tak pastwicie się nad tymi publikacjami prasowymi, przecież to jedyna rzecz jaką mogą (i musza) robić (biznes na jeleniach no bo na kim?), a dziennikarze to z czego żyją? z bestronnego pisania tylko? (chociaż trzeba przyznać już nie są tak nachalni jak kiedyś, np. moja ukochana redaktor Grażyna z Rzepy trochę się uspokoiła, a może jest zaprządnięta innymi sprawunkami - idą w sumie święta).

    Czy może kiedyś się doczekamy modelu (z grubsza) który pozwoli zakreślić widełki ceny m2 przyjmując siłę nabywczą pensji netto, koszt gruntu, robocizny, powierzchnię rozsądny zysk dewelopera region, stara UE (nie upierajmy się musi przecież coś tam zarobić na bym polega biznes ;-)), ceny region/stara UE do zarobków.
    To jest owszem trudne, ale skoro jest już ok 775k wejść (wszystkiego nie mógł przecież nabić Spidi) to dlaczego nie zaoferować "swojej" , rozsądnej propozycji drugiej stronie/ rynkowi? Niech się przyzwyczajają, już od teraz?

    BTW co niektórzy z Was zapewne kojarzą, jże obie szukam bez presji lokum na rynku wtórnym w konkretnym miejscu. Pochodziłem, pooglądałem i stwierdzam: robi się dziwny ruch, np. pojawiają się już mieszkania z ceną ofertową niższą o 10% od tej wieszczonej przez stabilizatorów ...jako transkacyjna. Widząc. co się dzieje to sobie cierpliwie czekam, mam jeszecze ponad roczny zapas czasu a 75-100k przecież piechotą nie chodzi? Zobaczymy kto kogo przetrzyma.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Islandia-chce-odebrac-bankom-kredyty-3316468.html szkoda tylko, że tam tak zimno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo ciekawy pomysł, ciekawie się może rozwinąć:)

      Usuń
    2. o ile to prawdziwa wiadomość:)

      Usuń
  16. http://www.pb.pl/4042948,29693,obnizka-stop-zmniejsza-presje-na-zlotego

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystko i na temat.
    http://barnsley.co/druga-fala-emigracji-z-polski/

    OdpowiedzUsuń
  18. Od jakiegos czasu przegladam inwestycje w W-ie, wbrew pozorom nie ma tego duzo jak zacznie sie szukac czegos konkretnego :)
    Zobaczcie to: http://rynekpierwotny.pl/oferty/kiljanczyk-development-sp-z-oo/willa-ursynow-warszawa-ursynow/lista-ofert/
    Jeszcze kilka miesiecy temu ceny zaczynamy sie od 450k.
    Obnizyli ceny teraz do 428k. Jesli ktos zamierzal kupic to oplacalo sie poczekac na 5% obnizki :)
    Inna sprawa, ze lokalizacja ma swoje wady: daleko do przystanku, samoloty, brak sklepow w poblizu...

    W kazdym razie chyba mamy stabilizacje szukajaca dna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto by przy autostradzie chciał mieszkać. Teraz może jeszcze nie ma takiego ruchu, ale za kilka lat to będzie slums.

      Usuń
  19. Tam ma byc autostrada? Do takich danych nie doszedlem, bylem tak i latajace samoloty + odleglosc do sklepu i przystanku od razu zniechecily ..

    OdpowiedzUsuń
  20. Jako ciekawostke podaje jeszcze watek ktory znalazlem na innym forum deweloperzy gazety.pl
    "www.licytacje.komornik.pl/Notice/Details/207380

    mieszkanie 106 m kw obok Arkadii... wycena ok 1 miliona, cena wywolawcza 3/4 miliona

    najpierw kredyt zlotowy na 38 lat, na poczatku 2008 przewalutowany na CHF - na hipotece wisi ponad 3 miliony PLN

    w najlepszym wypadku zostanie 2,3 miliona PLN do splacenia i zycie pod mostem"

    Co ciekawe od czasu do czasu da sie uslyszec od znajomych "bede na swoim", o czym wiedza w/w kredytobiorcy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. co mówicie, że hossy nie ma :)

    http://nieruchomosci.pb.pl/4044600,80993,chciec-a-moc-po-polsku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do hasła "Chcieć a móc" to proponuje ten artykuł, stary ale jakże wciąż prawdziwy :D

      http://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news/polska-norma-czyli-mieszkaniowy-dobrobyt-na-wstecznym,1408305,4206,2

      Usuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Poruszany tutaj wielokrotnie problem zmiennego oprocentowania kredytów hipotecznych, powoli zaczyna wychodzić na światło dzienne. Bloger Przemysław Słomski (http://slomski.us/2015/04/07/wibor-czyli-miecz-demoklesa/) komentuje zagadnienie w związku z artykułem: http://www.comperia.pl/grozny-wibor-czy-rzeczywiscie-jest-sie-czego-bac.html
    Jak to mówi owsiak: będzie się działo.
    PS. Frankowcy, frankowcami. A co z dolarowcami: http://www.comperia.pl/dolarowcy-nadchodza-czyli-tragiczna-sytuacja-osob-zadluzonych-w-usd.html

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobre :)
    http://www.bankier.pl/wiadomosc/Hiszpania-dom-za-10-euro-wylosowany-7244791.html

    OdpowiedzUsuń
  25. Naganiacze z HB o MdM raz jeszcze, czyli: "Limity dopłat wciąż są za niskie!"
    Podręcznikowo wykazany w tabelce fakt, jak to program MdM, nieszczęśliwie odbiega od rynku, co oczywiście powinno zmusić wszystkich do refleksji, że trzeba koniecznie po raz kolejny podciągnąć limity dopłat (już za zaledwie pół roku) do wciąż zakłamanego i przeszacowanego poziomu cen.

    https://homebroker.pl/artykuly/analizy/1413-rekordowy-marzec-w-mieszkaniu-dla-mlodych
    Jak widać wszędzie (oprócz Olsztyna i Zielonej Góry) limity dopłat MdM są (o zgrozo) wciąż niższe od podanych tutaj! (średnich) cen rynkowych. (na koniec 2014r.)

    Tylko, że zaledwie w styczniu, był raport, który pokazywał znacznie niższe!! wartości cen na rynku, również na koniec 2014r. (haczyk, że tutaj mamy ceny określone mianem: "przeciętne" - ale jest to mediana :))
    https://homebroker.pl/artykuly/analizy/1389-zmiany-cen-mieszkan-w-polskich-miastach

    Trzeba było wykazać wciąż MEGA niedopasowanie MdM do zakłamanego rynku nieruchomości w PL - no to ten rynek należało jeszcze bardziej zakłamać pokazując jeszcze wyższy poziom niż podawało się 2-3 miesiące temu - i co nam zrobicie!? :)
    Jeżeli zestawilibyśmy limity MdM z cenami z tabelki ze stycznia, wyszłoby na to, że przybyło miast w których, złodziejskie limity dopłat właśnie przeskoczyły lub odbiegły dalej od poziomu cen rynkowych - co oczywiście będzie skutkowało podniesieniem cen u deweloperów do tych wyższych limitów!, czyli ciąg dalszy bandyctwa!

    Bezczelność HB i OF, przechodzi już ludzkie pojęcie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ma ktoś pożyczyć trochę haj$u ? 200k. Boję się że przegram życie...

    http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/zyski;deweloperow;w;gore;nawet;o;40;procent;kolejna;banka,111,-1,1752687.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://nieruchomosci.pb.pl/4044818,55758,mieszkania-pedza-na-rynku-pierwotnym

      a my tutaj frajerzy czekamy na spadki hossanna !!!! brać bo zaraz braknie
      kupować dziure w ziemi!!!

      Usuń
    2. "Wszystko wskazuje na to, że przed deweloperami trzeci udany rok."

      Jak mam to rozumieć? Może tak, że w 2005 był pierwszy udany rok, w 2007 drugi, a teraz (niby) trzeci? Mam nadzieję, że doczekam się czasów, gdy deweloperów, bankierów, naganiaczy i co niektórych dziennikarzy będą publicznie chłostać.

      Usuń
  27. http://www.parkiet.com/artykul/25,1418195-DM-BPS-podtrzymuje-pozytywne-nastawienie-do-deweloperow.html

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze 100k haj$su na akcje deweloperów w takim razie, albo 200k - bo kupię "szczał" w dziesiątkę czyli akcje Josepha z JW, żeby zrobić triple i zamiast wkładu za pół roku kupić za gotówkę.

      Usuń
  28. @Bartek Barello, @sing dst

    HB i L'sB (Turek) oczywiście dołączają się do nagonki na hossannę! :)
    Tytuł mówi już wszystko:
    http://forsal.pl/artykuly/864240,boom-na-rynku-nieruchomosci-cztery-sciany-najlepsza-inwestycja.html

    Moje zdanie na ten temat jest takie:
    1. Deweloperka buduje na wyścigi, bo doskonale wie, że:
    a) popyt rzeczywisty przy obecnych stopach % jest Maksymalny (a mimo to ilość i wartość kredytów spada -> czekamy na dane za I kw. tego roku) - lekki wzrost stóp % i popyt z "mogę kupić" (po cenie życzeniowej) zamienia się na "chciałbym kupić", a pustostan sobie stoi i czeka; dodatkowo każdy kolejny rocznik "świeżego" popytu jest coraz mniej liczny, więc kiedy można rozpoczynać najwięcej budów - jak nie teraz?
    b) dzisiaj pomaga im program MdM, wciąż można majstrować przy limitach dopłat (czytaj: ciągnąc w górę), program się skończy, kto wie co będzie potem...
    2. Deweloperka ilością rozpoczętych budów i roztoczeniu ogólnej atmosfery hossanny! :D, chce za wszelką cenę dźwignąć indeksy na GPW, a co za tym idzie wypuścić trochę papierków, zebrać gotówkę do koszyka i tym finansować budowy, betonując ceny w nieformalnej zmowie, dzięki temu mocno bronić wciąż bandyckich marż i koło się zamyka.
    Korekty cen na rynku nieruchomości nie ma ...bo nie :D

    Oczywiście naganiacze chętnie się podpinają, bo odpowiedni pułap cen, im także gwarantuje wyższe premie i prowizje.

    Może jak wkrótce poznamy trochę danych z rynku za I kw. - Autor pokusi się o analizę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ekspert M K widzi oczywiście duże wzrosty cen nieruchomości :)

      Usuń
  29. http://www.jestpozytywnie.pl/pochwala-minimalizmu-mieszkaniowego/

    OdpowiedzUsuń
  30. LOL ?

    "Program Mieszkanie dla młodych przynosi pozytywne efekty zarówno jeżeli chodzi o pomoc młodym osobom w nabyciu własnego mieszkania, jak i o wpływ na rynek podaży nowych mieszkań – uważa Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju oceniając pierwsze 12 miesięcy jego funkcjonowania."

    http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/resort-infrastruktury-podsumowal-rok-obowiazywania-programu-mieszkanie-dla-mlodych/hqqhmx

    OdpowiedzUsuń
  31. Ciekawe niektóre stwierdzenia:
    http://manager.money.pl/ludzie/wywiady/artykul/zmiany-w-ustawie-deweloperskiej-klienci,100,0,1754980.html

    Mowa o programie BGK, w którym szefu Polnordu (deweloper) wypowiada się o tym programie np. :

    "Mam wrażenie, że BGK szuka tanich mieszkań, ale jednocześnie w najlepszych lokalizacjach miast. A tego nie da się pogodzić. Gdy proponowaliśmy dwie lokalizacje w Trójmieście, to okazało się, że są zbyt daleko od centrum. Ale z drugiej strony BGK jest gotowy zapłacić np. tylko 3,2 tysiąca złotych za metr kwadratowy. Te dwa kryteria: niska cena i bardzo dobra lokalizacja wykluczają się."

    "Bo to nie jest program dla deweloperów, a dla firm budowlanych. Im być może opłaci się sprzedawać po trzy tysiące złotych za metr kwadratowy. Deweloperzy, zwłaszcza ci w dobrej kondycji finansowej, nie mają takiej potrzeby."

    Czyli "budowlańcom" opłaca się wybudować cały obiekt i pogonić za 3k z metra, ale nie deweloperom bo nie mają takiej potrzeby :) Sweet, wiemy na czym stoimy. Deweloper więc jest jakimś gurÓ <;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie kto to jest deweloper i po co on komu jest potrzebny???. Wniosek z tego taki, że to zwyczajny pośrednik. Jest między klientem, bankiem i firmą budowlaną. Wyeliminować to ogniwo i mamy tańsze mieszkania. BGK niech dogada się z miastami. Niech miasto przekaże grunty pod zabudowę, a w wyniku przetargu firmy budowlane w porozumieniu z miastem wybudują mieszkania. Bez dewelopera. Wszyscy razem wspólnie stworzą lepszą jakość za mniejsze pieniądze. Ale!!!! Czy w Polsce takie działania są możliwe??? No chyba, że się mylę i już gdzieś coś takiego funkcjonuje.

      Usuń
    2. @Dexter. Przy tym co proponujesz BGK, lub miasto, lub firma budowlana będą wykonywać zadania dewelopera, być może podzielą te zadania między siebie. Jest pytanie: czy zażądają za to mniejszej zapłaty niż obecni deweloperzy?

      Usuń
    3. Zakładam, że byłoby to pro publico bono.

      Usuń
  32. czyli jednak powinno być 50% taniej wszystko jasne :)

    OdpowiedzUsuń
  33. http://www.wykop.pl/link/2491071/domu-nie-dostanie-sad-nie-chce-tez-oddac-pieniedzy-polska-w-pigulce/
    ciekawt art facet kupił dom na licytacji komorniczej czekał dwa lata na zakończenie formalności a w miedzy czasie dłużnik sprzedał działkę innym osobom
    Domu nie odzyska jak i pieniędzy


    OdpowiedzUsuń
  34. http://regiodom.pl/portal/wiadomosci/analizy-raporty/mieszkanie-dla-mlodych-poprawia-swoje-wyniki-z-kazdym-kwartalem
    Czy ktos ma moze dane odnosnie mdm z rozbiciem na wojewodztwa i poszczegolne miesiace od poczatku dzialania programu?
    Czesc danych udalo mi sie odnalezc do mniej wiecej koncowki 2014 ale jest problem z danymi za 01-03/15
    Praktycznie wszystkie artykuly naganiaczy to ciagle lizanie sie po fiutach i brak tak podstawowych danych.

    OdpowiedzUsuń
  35. Czeka nas mocne wybicie na WIG20?

    http://myalterfinance.blogspot.com/2015/04/czeka-nas-mocne-wybicie-na-wig20-i.html

    OdpowiedzUsuń
  36. http://www.pb.pl/4046785,91832,austria-nie-bedzie-gwarantowac-depozytow

    Hmmm :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jeszcze jedno

      http://www.parkiet.com/artykul/10,1418774-To-juz-piaty-bank-hipoteczny-w-Polsce.html

      Usuń
    2. @ Bartek Barello,
      To się nazywa dobrze komponować nagłówki w prasie.
      Czy Polski rząd gwarantuje depozy bankowe? odp. Nie, robi to BFG.
      Co chce zrobić rząd Austrii? odp. wprowadzić taki sam system jak w ....Polandia .....
      Austriacy wprowadzają model .....polski.
      Czyżby u nas było tak "ryzykownie" od wielu lat?

      I jeszcze jedno (może temat na inny wpis) czekając na obniżkę cen nieruchomości (lat kilka chyba) w czym trzymać wkład własny/kwotę? ;-) wychodzi na to że najlepszym zabezpieczeniem jest ... lokowanie w nieruchy (oczywiście niekoniecznie w Polandii ;-).
      Tak mnie zastanawia czy mocny wjazd użytków rolnych (abstrahując już o tej niby inwazji zachodnich rolników - którzy nie czarujmy się kilka razy taniej kupią to samo w Bułgarii, Rumunii, Słowacji, na Węgrzech i Polska byłby chorym celem takich inwestycji) to dlaczego tak rosną ceny? czyżby ludzie bardziej obrotni doszli do wniosku, że tylko to obroni się przed potencjalną wysoką inflacją/hiperinflacją? Bo w dopłaty to trochę mało wierzę jako cel sam w sobie, a że "pudełka do butów" za 7k m2 zjadą w takiej sytuacji to jest pewne jak w ... banku ;-).

      Usuń
    3. @Bartek Barello, widzisz artykuł przez Ciebie przytoczony, sprowokował mnie do przyjrzenia się takiemu potencjalnemu „difoltowi”
      Depzyty za info z BFG (luty 2015)
      Gospodarstwa domowe 613, mld przedsiębiorstwa 206 mld. Razem 821 MILIARDY ) co ciekawe przedsiębiorcy „spuszczają” gdzieś od iv kwartału te swoje oszczędności... konsumenci odwrotnie…
      Czyli mamy zdeponowane 821 mld i niestety nie mogę zdobyć info ile jest w BFG tych miliardów …. (różne artykuły podają, że stan rezerw wynosi ok 12 mld (słownie: dwanaście miliardów złotych, Wołomin „łyknął” 2mld BTW emeryci z okolic Wołomina to szczęściarze..).

      Czyli teraz za każdy 1 pln zdeponowany w banku jesteśmy w stanie uczciwie otrzymać w BFG 1,46 grosza, w zaokrągleniu 1 grosz (słownie: jeden grosz).
      Niech będzie, że połowa ma ponad EUR, 100k to i tak będzie 3grosze za 1 pln. Super interes…
      Dobrze to policzyłem? Jeżeli tak to:
      Kwik, kwik, kwiiiiiik! ;-)

      Usuń
  37. Trudno się dziwić, że banki przygotowały rozwiązanie, które nie zrobi im krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wlasnie przeczytalem komentarz jednej frankowiczki na fb:
    "a ja dzisiaj z rana odebrałam bardzo ciekawy telefon z nas naszego szanownego banku z działu windykacji ponieważ spóźniłam sie z ratą o 4 dni. Pan potraktował mnie jak na przesłuchani, najpierw szczegółowa weryfikacja potem dopiero rozmowa w jakim celu dzwoni! Oznajmił że skoro przelew jest w drodze to "wstrzymuje windykację" mam czas do środy! Wszystko w tonie agresywnym i bezdyskusyjnym, nawet nie miałam czasu na reakcję w podobnym tonie! Jestem zniesmaczona!"

    To tak apropo bycia na swoim :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Bania też schodzi na działkach budowlanych. Pokazuje to jaki będzie popyt na mieszkania :)

    http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/709634,1193051-Ile-za-ziemie-pod-dom.html

    "Zdaniem Tomasza Rożka z warszawskiej agencji Akces do kwietnia 2016 r. działki budowlane mogą stanieć o 4–5 proc. – W całym przyszłym roku spadki mogą wynieść kilkanaście procent."

    OdpowiedzUsuń
  40. http://nieruchomosci.pb.pl/4047262,38700,nie-skreslaj-wielkiej-plyty

    zaczyna się
    uwaga nie kupować wielkiej płyty bo się rozleci :) tylko nówki od deweloperów

    OdpowiedzUsuń
  41. Yeaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah :D

    http://www.bankier.pl/wiadomosc/TK-Bankowy-Tytul-Egzekucyjny-narusza-konstytucyjna-zasade-rownosci-3322774.html

    OdpowiedzUsuń
  42. Może powinniśmy jednak 2 krotnie podnieść ceny nieruchomości żeby wyrównać relacje cen wynajem-kupno do relacji zachodniej hmm...? Wychodzi na to że wynajem się kompletnie nie opłaca u nas - tylko nowe od dewelopera!
    I co? Łyso wam teraz? ;)

    http://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news/w-polsce-najem-jest-2-razy-drozszy-niz-w-niemczech-i-3-razy,2117960,4206

    OdpowiedzUsuń
  43. Widzieliście :) ""Trybunał Konstytucyjny zakwestionował we wtorek bankowy tytuł egzekucyjny (BTE). Za niezgodne z konstytucją uznana została tylko część przepisów, ale to i tak oznacza koniec BTE w dotychczasowym kształcie.

    Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17754170,Rewolucyjne_orzeczenie_Trybunalu_ws__bankowego_tytulu.html#ixzz3XMO8yoik"
    Teraz to się zacznie dziać:
    http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17754170,Rewolucyjne_orzeczenie_Trybunalu_ws__bankowego_tytulu.html?biznes=local#BoxBizImg

    OdpowiedzUsuń
  44. http://serwisy.gazetaprawna.pl/nieruchomosci/artykuly/865425,spada-liczba-chetnych-na-kredyty-mieszkaniowe.html

    Kolejny I kw. w hipotekach gorszy od poprzedniego (2013r., 2014r.)
    Był taki czas... rok 2002, 2003, że na 10 transakcji kupna mieszkania 1 była przy dużym udziale kredytu, a 9 w przeważającej większości była to gotówka i ceny mieszkań były skorelowane z zarobkami, w stosunku jedna przeciętna pensja w danym regionie = wartości 1m2. Dodatkowo była znacznie mniejsza podaż i nie było w zasadzie takich pojęć jak cena katalogowa, ofertowa, transakcyjna, które tylko dodatkowo mącą. Zwyczajowo kupujący mógł coś ugrać przy kupnie.
    Zaraz po rok wstąpieniu do UE, co wszyscy doskonale wiemy, nastąpiła pogoń w kierunku dobrodziei w krawatach (wyż demograficzny, CHF, nagonka w mediach) i relacje z 1 do 9 odwróciły się na 9 hipotek do 1 transakcji gotówkowej.

    Dzisiaj z każdym kwartałem powracamy do relacji coraz większej liczby transakcji za gotówkę... ale oczywiście nie ma komu w mediach oznajmić, że proporcje: zarobki do ceny 1m2 powinny ulec zmianie, bo nikt za takie artykuły nie zapłaci ;D
    Uskuteczniania jest tylko od wielu miesięcy mantra:
    "Ceny są stabilnie stabilne, na stabilnym rynku, dążącym w stabilnym trendzie bocznym do stabilizacji z przewagą wzrostów" :):)

    Jakoś p.Furga wprost zwraca uwagę, że wkład własny 10% ma znaczenie, niestety wszyscy naganiacze tego nie czują i zaklinają rzeczywistość, że nie ma :)
    Czas na kolejną prelekcję Józka Wojciechowskiego, czekam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście myślę, że większe znaczenie niż 10% wkładu własnego mają inne czynniki:
      - spadek liczby potencjalnych klientów (demografia i emigracja)
      - spadek cen względem zarobków, sprawiający że ludzi stać na większą część mieszkania i mniej się kredytują.
      - wyczekiwany spadek cen (ludzie wstrzymują zakupy i kredytowanie w oczekiwaniu na spadki cen)

      Ponadto spadek 5% jest wciąż mały, myślę, że czeka nas większy spadek, zwłaszcza po wzroście stóp procentowych.

      Usuń
    2. Nowy świeży i kreatywny umysł autorki do której (jeszcze ;)) nic nie mam, chociaż pracodawca WGN to też naganiacze :)

      http://biznes.pl/magazyny/polacy-nie-radza-sobie-z-wkladem-wlasnym-kredytow/gsdm18

      W sumie nic konkretnego i odkrywczego, ale zwraca uwagę fakt na kilka danych nt. oszczędzania i oszczędności, co mocno kłóci się z marzeniami naganiaczy i deweloperki jako to popyt gotówkowy zastąpi niemal 1:1 popyt kredytowy. Czyli jak ilość i wartość kredytów hipotecznych spada z roku na rok, to NIE ma presji na korekty cen, bo wylała rzeka gotówki i skierowała się na wciąż przeszacowane nieruchomości, broniąc tym samym ich poziomu cen. (na pewno w jakimś tam %, ale tak na prawdę w jakim i na jak długo, oto jest pytanie)

      Wszystko kręci się na dużych kłamstwach, bo niestety nie ma profesjonalnych informacji nt. rynku nieruchomości w PL, o czym jest art. poniżej.

      Usuń
  45. http://serwisy.gazetaprawna.pl/nieruchomosci/artykuly/865654,nieruchomosci-tajemnica-utajnionych-cen-mieszkan.html

    GUS nie pali się (od wielu lat) do podawania rzetelnych informacji nt. cen mieszkań, więc wesoła (kłamliwa) twórczość naganiaczy wciąż będzie na topie, jak na Bananową Republikę przystało :(

    OdpowiedzUsuń
  46. http://gazetamieszkaniowa.pl/projekty/warszawski-rynek-nieruchomosci-a-d-20142015/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deweloperzy sami sobie organizują laurkę, bo naganiacze przysnęli. Ja wciąż czekam na Józka JWC

      A słowo "Stabilizacja" (+ wszystkie jego odmiany) zrobiło mega karierę, że też jeszcze żaden dewelozłodziej nie wymyślił nazwy "Stabilizacja Development", albo nowe stadko naganiaczy nie działa pod szyldem "Doradcy Stabilizacji Życiowej" :), tudzież jakieś OFE (niestety mocno już okrojone) "Stabilna Starość" :)

      Usuń
  47. http://natemat.pl/139825,pracuj-w-polsce-mieszkaj-w-niemczech-jest-duzo-taniej-przekonuje-polak-ktory-sprzedaje-niemieckie-mieszkania

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polak Polaka za granicą "ustawi" :D
      Ale na poważnie to dużo w tym prawdy, że wschodnie landy niemieckie są atrakcyjne cenowo, ponieważ w PL mamy wciąż pokłosie bańki kredytowej i wciąż przeszacowane ceny, ze względu na: poluzowanie polityki kredytowej, w tym CHF, kredytowanie na 40 i więcej lat, potem po 2009r. na ratunek rzucone bandyckie limity w RnS, równolegle dość długi okres kredytowania 100% wartości nieruchomości, teraz wskoczyło MdM (i coraz bardziej złodziejskie limity dopłat) i bezprecedensowe obniżenie stóp %, ...a co przed nami to się okaże.
      O relacji cen niemieckich mieszkań (pomijając oczywiście domy i lokale luksusowe) do niemieckich zarobków i odnosząc je do polskich realiów, to lepiej nie wspominać, żeby się nie denerwować :)

      A tutaj kolejny Polak - Samarytanin :) może pomóc w zakupie mieszkania, tym razem w Hiszpanii
      (nie polecam tego pana, filmik wrzucam bo dość "ciekawie" :) opowiada)

      https://www.youtube.com/watch?v=NaIP9hg8y4w

      Usuń
  48. http://biznes.onet.pl/wiadomosci/nieruchomosci/oplaty-za-wynajem-mieszkan-w-polsce-wsrod-najwyzszych-w-europie/slskb3

    Kilka kwiatków:

    "Pieniądze, które trzeba wyłożyć na zakup nieruchomości w Warszawie, wystarczą tylko na 15 lat wynajmu, podczas gdy europejska średnia to aż 26 lat (...) wynika z szacunków Lion’s Banku"

    Pomijając, że liczy to bank, to nie wiadomo śmiać się, płakać czy co. Ja się ma kasę, to lepiej kupić, jak się nie ma, to powinno być teraz lepiej wynajmować, ale:

    "Fiaskiem zakończyły się rządowe próby poprawy sytuacji na rynku mieszkaniowym. Poszczególne rządy wydały na to miliardy, a nie przyczyniły się one ani do spadu stawek wynajmu, ani cen zakupu. Wręcz przeciwnie, „Rodzina na Swoim” wywindowała ceny mieszkań w górę, a lokale budowane przez TBS (Towarzystwa Budownictwa Społecznego) okazały się mało dostępne dla przeciętnego Kowalskiego."

    Pomijając związek z poprzednią uwagą (ceny najmu nie spadły, chociaż my wiemy, że spadły, ale nie tyle co trzeba), to ktoś tu pisze o windowaniu cen i o tym, że DeweloperNaSwoim był zły... a to przecież onet. Jaskółki się rozmnażają?

    Dalej (w sumie to wcześniej):

    "Żeby uniknąć nieścisłości, analitycy wybrali wszędzie lokale o podobnym metrażu, lokalizacji i standardzie: mieszkania mają po 120 mkw., urządzone są w tzw. standardzie premium i znajdują się w centrum stolicy. W Warszawie za taką nieruchomość trzeba zapłacić ok. 1,2 mln zł, a za jej wynajem prawie 6,7 tys. zł miesięcznie."

    120 metrów^2, standard premium za takie ceny kupna i wynajmu, to na pewno pasuje do Kowalskiego. Ktoś mógłby podać realną cenę wynajmu w Warszawie mieszkania 55–65 m^2 nie w samym centrum? Zresztą skoro Wrocław sprzedaje mieszkania po jakieś 5k a wynajmuje (te same mieszkania) po coś 2, może 2,5k, to wniosek, że wynajem powinien kosztować ok. 1/2 cena m^2. To mam rozumieć, że m^2 tych Warszawskich kosztuje 6,7 x 2 ~= 13k? Czy, że wynajem powinien kosztować 6,7 / 2 ~= 3,5? Czy to wina "standardu premium"? Czy autor do wyznaczników "cena m^2 a pensja netto", "limit kredytu a dochód trzyletni" oraz "rata kredytu a ćwiartka dochodu miesięcznego" mógłby podać zdrową relację ceny miesięcznego wynajmu do ceny m^2?

    Dalej:

    "W Polsce, podobnie zresztą jak w większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej, brakuje mieszkań, a rynek najmu jest mało dojrzały"

    Brakuje mieszkań... ja naprawdę mam nadzieje, że takich ludzi będzie się publicznie chłostać lub wsadzać do takich kółek dla przerośniętych chomików, co by trochę energii elektrycznej było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @w Warszawie

      Jest przede wszystkim przeraźliwie różnie, ale nie dotykając w ogóle "średnich cen ofertowych" (zresztą powyżej 2000 nawet nie zaglądam do oferty ;) ) mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że 1800-2100 za trzy pokoje 55-60m jest całkiem realne. Nie w samym centrum, ale dostatecznie blisko (15-20 minut np. tramwajem), w standardzie średnim lub dobrym.

      Samemu zdarzyło mi się kilka lat temu wynajmować 3 pokoje (od instytucji jednak, nie osoby prywatnej) za 1580 PLN na Woli, 10 minut do centrum. Podobne ceny można znaleźć po znajomości - znajomy oferował swoje trzy pokoje za 1600 na Pradze, koło Ronda Wiatraczna (też 10-15 minut tramwajem do centrum, niezłe miejsce komunikacyjne) i tyle teraz zdaje się bierze za nie.

      Ja płacę ok. 1300 za dwa małe pokoje, w dobrej lokalizacji, ale słabym standardzie (babcine meblościanki), ostatnio znajomy z pracy mojej lubej oferował w pobliżu duże dwa pokoje (50m), w jeszcze lepszym miejscu i w lepszej lokalizacji - po znajomości "jak dla Pani" za 1300, niestety się nie zgadaliśmy na czas. A stało kilka miesięcy puste, chwilowo niestety (dla nas ;)) wprowadził się ktoś i płaci 1700. Ale chłopaki planują do UK wrócić do roboty, więc może długo nie posiedzą. ;)

      Nota bene, zauważyłem przy okazji przeglądania ofert, że średnia według moich kryteriów (2 pokoje, w rozsądne lokalizacje - max. 20 min do pracy, standard znośny) przez ostatnie 3 lata obniżyła się o jakieś 200 PLN. Wynajmowałem za 1700 niewielkie dwa pokoje i to była wtedy niezła cena, teraz podobny albo i lepszy standard i miejsce spokojnie znajdę za 1500.

      Wszystkie ceny zawierają czynsz administracyjny (nie znoszę, kiedy w ogłoszeniu to rozbijają, swoją drogą...), do nich dochodzą liczniki gaz/prąd; woda zwykle w czynszu, czasem dodatkowo, według zużycia na licznikach.

      Jako że od lat wynajmuję mieszkania w Warszawie i nigdy nie wyszedłem ponad 1700, to czytanie na jakimś Bankierze, że średnia cena najmu w Warszawie to 3500 PLN niezmiennie wywołuje u mnie radosny rechot. ;)

      Usuń
    2. W mojej okolicy (małe miasto w Małopolsce Zachodniej) cena wynajmu mieszkania ok 60m2 w scisłym centrum, spadła w ciągu 7 lat z 800-900 na 500-600 obecnie :)

      Usuń
  49. warto poczytać o przepaści w cenach między szczecinem a zachodznią granicą, jakiś kosmos
    http://natemat.pl/139825,pracuj-w-polsce-mieszkaj-w-niemczech-jest-duzo-taniej-przekonuje-polak-ktory-sprzedaje-niemieckie-mieszkania


    "W Szczecinie na Bezrzeczu, 60-metrowe mieszkanie z drugiej ręki to koszt ok 300 - 350 tys. złotych (70 - 80 tys. euro). Po niemieckiej stronie, takie mieszkanie można kupić za 80 - 120 tys. zł (20 - 30 tys. euro). Można oczywiście kupić też tańsze mieszkanie do remontu za 60 – 80 tys. zł (15 - 20 tys. euro)"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście nie znam Szczecina ale skoro mieszkanie w Niemczech nie znajduje się w centrum Szczecina ( :P ), to powinniśmy porównywać ceny niemieckie do cen mieszkań w takiej samej odległości od centrum Szczecina, czyli gdzieś na wiosce w zachodniopomorskim.
      Szczecin liderem wśród dużych miast nie jest, ale porównywanie cen mieszkań w Szczecinie do upadłych terenów byłego NRD nie jest trafione.
      Natomiast samo porównanie cen najmu i sprzedaży mieszkań w porównywalnych polskich i niemieckich miastach może dać ciekawy wynik i zachęcam autora bloga do takiej analizy.
      Abstrahując od tego: mieszkając w Niemczech pozbawiasz się polskich supermarketów, przedszkoli, szkół, generujesz sobie problemy w urzędach, oczywiście dojazdy, różnice kulturowe itp.

      Usuń
  50. Niedzielna lektura, w sam raz na odrobinę uśmiechu przed nadchodzącym tygodniem :)

    http://wyborcza.biz/finanse/1,108340,17753986,Czy_warto_kupic_mieszkanie_.html

    OdpowiedzUsuń
  51. Jest REAS Q1 2015. Miłej lektury
    http://www.reas.pl/scripts/download.php?file=files/reports/rynek-mieszkaniowy-w-polsce-q1-2015.pdf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z raportu: budują coraz więcej tzn, że cały czas jest duży popyt i nie będą tanieć. W ogóle nie sądzę, żeby taniały, bo dalej są dużo tańsze niż np. w Niemczech

      Usuń
    2. Moim zdaniem budują ponieważ mają świadomość, że z roku na rok popyt będzie coraz bardziej ograniczony. Za rok minimalny wkład własny 15%, a za dwa lata już 20%. Przy postępującej zapaści demograficznej to będzie jak kubeł zimnej wody dla mieszkaniówki. Obecna sprzedaż deweloperów jest ratowana przez MDM kosztem rynku wtórnego który trwa w stagnacji. Gdyby właściciele mieszkań na rynku wtórnym wrócili do rzeczywistości i zeszli z cenami do realnego poziomu (co jednak może potrwać kilka lat) to pociągnęli by za sobą rynek pierwotny. Stąd masa artykułów naganiaczy o stabilnych cenach aby sprzedający na rynku wtórnym przypadkiem nie zeszli z ceny i nie podkradli jelonka deweloperowi.

      Usuń
    3. To jest fakt, że deweloperzy chcą się nachapać póki się da. W pewnym momencie wszystko rąbnie, ale ile pieniędzy będzie do tego czasu na koncie na Kajmanach to już będzie ich i nikt im tego nie zabierze.
      Myślę, że deweloperzy zakładają rychłe bankructwa, dlatego nie przejmują się tym, że będą mieli niesprzedane mieszkania inaczej ograniczaliby nowe inwestycje. Jest to też powód dla którego tak cisną, aby nie budować za własne pieniądze, tylko z kredytów i żeby jak najszybciej dostać pieniądze za mieszkania (otwarte fundusze powiernicze, wciąż z połowa mieszkań jest sprzedawanych bez ustawy deweloperskiej). Jeśli wcześniej dostaną pieniądze i to bez ograniczeń to mogą je wyprowadzić na konta prywatne w rajach podatkowych, aby je "ochronić" przed jelonkami co kupują dziury w ziemi.

      Usuń
  52. Nie chce za bardzo przesaszac z krytyka ale ten raport na pare stron z duza okladka a na niej haslo przewodnie zaczyna mi wygladac jak artykul z onetu. Ten lead mnie zniechecil do dalszego czytania.

    OdpowiedzUsuń
  53. Wynajem vs Zakup - Smacik

    https://www.youtube.com/watch?v=qtYGxRXuntY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dałeś złego linka, poprawny:

      https://www.youtube.com/watch?v=NA8mNyd2TRs

      Usuń
  54. http://pulsinwestora.pb.pl/4051061,10889,ceny-mieszkan-najwyzsze-od-3-lat przestancie naganiac na spadki trwa hosanna :)

    OdpowiedzUsuń
  55. http://forsal.pl/artykuly/866042,polacy-nie-chca-juz-budowac-domow-czasy-budowlanego-boomu-dawno-minely.html

    OdpowiedzUsuń
  56. http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/ceny-mieszkan-poszly-w-gore-hossa-na-rynku,113,0,1770865.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam ten wykres wygląda na reprezentację trendu bocznego a nie hossy, ale rzeczywiście w mediach widać sporą nagonkę. Patrząc na lokalny rynek mam jednak nieco inne spostrzeżenia, ciekawe jak jest gdzie indziej.

      Usuń
    2. oczywiście że nagonka, ale nie ma też co zaklinać rzeczywistości w drugą stronę: że oni wszystko zmyślają, że nikt nie kupuje, że tylko ludzie chcą sprzedać a nie ma komu kupić.

      Zakładam że statystyki REAS czy ZBP nie są zakłamane, jedynie ich interpretacja może być "nieco" naciągana przez hieny z HB etc. A ja to interpretuje jako przykre zjawisko, że ludzie dalej wierzą w mit PRL że trzeba być na swoim i się zadłużają na 30 lat. Sytuacja frankowiczów ich w ogóle niczego nie nauczyła. Ignorancja nie zna granic.

      Dodatkowo 10% wkładu własnego praktycznie nie działa, a tutaj miałem nadzieję że będzie chociaż 20%-30% odsiew ludzi, ale nic z tego. Ludzie pewnie po rodzinie się zadłużyli na wkład, urządzanie nowego mieszkania zrobili z IKEI i meblami z piwnicy rodziców na poziomie 300zł/m2 żeby tylko jakoś mieszkać i żyją "na swoim" z pętlą w warunkach odbiegających od wymarzonego M.

      Smutne te wieści, nawet odsiewając tych naganiaczy.

      Usuń
    3. Dużo transakcji jest przeniesionych z końcówki zeszłego roku. Tak naprawdę dopiero drugi kwartał pokaże tendencję. Myślę, że mimo wszystko jest to optymistyczne zjawisko, że ludzi stać na spłacanie kredytów i na kupno za gotówkę mieszkań. Społeczeństwo się bogaci.

      Usuń
    4. Tak Stefan, tylko kredytów nadal jest dużo, nie jest to spadek rzędu 20-30% w akcji kredytowej.

      Usuń
    5. Z czystej matematyki wynika, że powinno spaść 16,7% (5/15 * 50%) względem poprzedniego roku. Ile spadło to dowiemy się za miesiąc - po opublikowaniu następnej edycji A-S.

      Usuń
    6. Tu są dane za 2 mies 2015. -10% r/r
      http://renews.pl/index.php?mact=News,cntnt01,detail,0&cntnt01articleid=11828&cntnt01origid=17&cntnt01returnid=33

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Czyli ogólnie rzecz biorąc zgadza się rachunek, biorąc pod uwagę fakt, że oprocentowanie spadło dość mocno - czyli wystąpił czynnik niwelujący wzrost wkładu własnego.

      Usuń
  57. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  58. Wprowadzenie 10% obowiązkowego wkładu własnego powinno skutkować obniżeniem akcji kredytowej (na logikę). Niestety, nie skutkuje. Natomiast jest inny problem który z tego wynika.

    Bardzo smutny fakt - nasz przodownik prawdy, autor tego bloga ograniczył bardzo aktywność na tym blogu (zostały nawet chyba usunięte daty postów :P - albo mi się wydaje <;). Ten post powstał prawie miesiąc temu ! Także wnioskuję, że ciężko pracuje na ten wkład 10% - w końcu to nie mało pieniędzy na mieszkanie w Warszawie. Życzę mu aby praca była bardzo owocna i liczę też że znajdzie się chwila na kolejne analizy :D

    Pozdr ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg mnie statystyke zawyzaja wyniki sprzedazy w Krakowie. Budimex z tego co widzialem na tam sporo mieszkan w znosnej cenie ~4500/m2. W tym reasowym raporcie nie ma tabelki jak popyt rozklada sie na poszczegolne miasta.
      Jesli w Krakowie wzrosla sprzedaz o ~30%, a srednia to wzrost o 2% to logiczne ze gdzie musialo byc pod kreska ;)
      A spadek liczby udzielanych kredytow jest. Zauwaz, ze poprzedni rok pod tym wzgledem byl najgorszy od kilku lat.

      Troche za malo danych w tym raporcie.

      Dobra i jeszcze jedno. Inwestujac w cos trzeba byc cierpliwym, nawet jesli rynek reaguje na odwrot lub mamy takie wrazenie a jestesmy pewni ze bedzie po naszej mysli ;)

      Ja jestem pewny ze po wprowadzeniu 20% wkladu bedzie mozna kupic taniej i to najprostszy sposob oszczedzenia kilku lat kredytu .. Tak samo wiem ze branza windykacyjna bedzie miala sie dobrze po boomie kredytowym ...
      A ze dane kwartalne nie sa spektakularne teraz? kogo to bedzie obchodzilo za dwa lata jak bedzie taniej ;)

      Usuń
    2. Przypominam, że nikt nie zamierza wprowadzić obowiązku posiadania 20% wkładu własnego. Będzie obowiązek posiadania 10% wkładu własnego i wykupienia "ubezpieczenia" braku 20% wkładu własnego, a taka opłata istnieje już w bankach od wielu lat.
      Znam ludzi, którzy mają kredyty hipoteczne wzięte i nie tylko nie wiedzą co to jest WIBOR, ale po wzięciu kredytu nie wiedzieli że oprocentowanie może się zmienić. Tacy ludzie i tak będą brali kredyty i "kupowali" mieszkania nawet jeśli ktoś im wprowadzi dodatkową opłatę, pod warunkiem że ktoś im powie że mają zdolność kredytową, a niskie stopy procentowe dają zdolność kredytową i kredytobiorcom ułudę że stać ich na zapłatę raty (powszechnie mówi się "stać nas na zakup mieszkania") .
      Sytuacja zmieni się po podniesieniu stóp procentowym, co będzie iskrą, która wywoła spadek cen.

      Usuń
    3. "Sytuacja zmieni się po podniesieniu stóp procentowym, co będzie iskrą, która wywoła spadek cen."

      Chyba, że będzie scenariusz dryfujących stóp jak w Japonii. To by było śmieszne.

      Usuń
    4. Jeśli będzie sytuacja japońska, to nie będzie iskry i ceny będą spadać bardzo powoli tak jak w ostatnich latach.

      Usuń
  59. 1. Nie dziwię się, że mieszkania nowe się sprzedają (w Warszawie) cena nowego mieszkania u dewelopera w miarę rozsądnego i 10 letnim track record jest o 1000pln niższa (własność) niż na rynku wtórnym obok z spółdzielcze własnościowe z 1998 roku. Problemem jest wierzący w cud rynek wtórny.
    2. Poza tym wydaje mi się że przewodnim motywem "rozpoczęcia inwestycji" (tak jak sprzed kilku laty) jest projekt wprowadzenia rachunków powierniczych, z których środki transferowane są do developera po .... oddaniu mieszkania. To zarżnie 80% rynku pierwotengo, który buduje nie za swoje czy też nie za kredyty.
    3. Nie ma co się ekscytować 70% rynku to mieszkania do 60m2, czyli spekulacyjne. Zresztą zaobserwowałem, że deweloperzy wypuszczają projekty, w których na 1 piętrze jest 12 mieszkań do 50m i dwa 4 pokojowe. To są z założenia akademiki. Ta tendencja pokazuje jak naprawdę widzą developerzy rynek. Nie ma kompleksowego rozwoju 1/2/3/4/5 pokojowych itd. tylko 1 i 2.
    4. Skoro mamy fiat money i taką a nie inną politykę FED, BOC, BOJ EBC (drukujemy, skupujemy na potęgę a inlacji jak nie ma tak nie ma) to nie dziwię się transakcjom gotówkowym, ludzie po prostu spuszczają część przyszłej makulatury. Znając życie, potem będzie super opodatkowanie jak masz np. 2-3 mieszkania. (od luksusu oczywiście ;-). Zachecam do przejrzenia sobie na co łapę fiskus położył w pierszej kolejności w Grecji, Hiszpanii, Portugalii.
    5. Stabilizacja - pamiętejmy, że przy 2-4% realnej inflacji (bo jak to jest, że pensje o 4% r/r w górę?), czyli stabilny zjazd cen miszkań w dół r/r.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczba lokatorów na 1 mieszkanie średnio w Warszawie to około 2,0. Powiedz mi na co człowiekowi, który chce sam mieszkać, mieszkanie 4 pokojowe? Buduje się to co się sprzedaje. Wykresy i analiza wskazują, że rynek deweloperów jest elastyczny i szuka maksymalnego zysku.
      Mój pokój w akademiku miał może z 8 m2, mieszkały 2 osoby. Jak to się ma do 50 m2? Na wsiach w chałupinkach 50 metrowych mieszkało do niedawna po 5 osób w rodzinie.
      Jeżeli inflacja wynosi 0%, a płace rosną, to znaczy, że rośnie wydajność - więcej się produkuje i konsumuje. Na tym polega wzrost gospodarczy, który mamy od 90 roku.

      Usuń
    2. Stefan, masz rację, ale nie do końca :)

      Masz rację w tym że rzeczywiście jest popyt, i osoby samotne, albo studenci mieszkają na małych metrażach. Sam mieszkałem w akademiku dla małżeństw na studiach (ja, żona + dziecko) na 17m2 - ze wszystkim, z łóżeczkiem, z kartonami, zabawkami itd. Był tam nawet aneks kuchenny z lodówką itd :) Co nie oznacza, że są to warunki na krótką metę.

      Obecnie wynajmuję mieszkanie 45m2 (3 pokoje lol) i uważam że brakuje nam 20-30 m2 do warunków umiarkowanych. Teraz wiele rzeczy jest przerzucanych z miejsca na miejsce, mnóstwo wynosi się do piwnicy z myślą (zobaczymy co później). Co pół roku trzeba chodzić do piwnicy i wyciągać buty zimowe, chować na lato i odwrotnie. Jak masz kobietę u boku to wiesz, że jej potencjał związany z butami, ciuchami, torebkami to potencjał na pokój 20m2 na same szafy. Dziecko, potencjał z grami, zabawkami, nc.

      Większość kupuje takie małe metraże, bo jest coraz więcej "wyzwolonych" singli a jak są to rodziny z dziećmi to owszem, da się jakoś przeżyć + dodatkowo będzie łatwiej takie mieszkanie sprzedać, ale uwierz mi że ja wolałbym 80-90m2 mieszkanie w którym mamy 4 pokoje (duży salon z aneksem, w którym się nie śpi jak na zachodzie), pokój dla dziecka, sypialnia + biuro. I to dla 3 osobowej rodziny. To nazwałbym komfortem. I tak myślę chciałaby mieszkać większość Polaków. Komfortowo.

      Swego czasu opisywał to nawet Macierzyński:
      https://www.youtube.com/watch?v=R-we41yAGY4

      Co do inflacji i wydajności, to moim zdaniem bardzo duże uproszczenie. Brak inflacji może być wywołany po prostu brakiem konsumpcji w obawie o przyszłe czasy (akumulacja), sprawami politycznymi, schodzeniem bańki nadmuchanej przez poprzedni dodruk pieniądza (wstrzymanie tego procederu), czy wzrost wydajności jak napisałeś, czy też inne których nie wymieniłem. A dzisiejsza "deflacja" przy bezprecedensowym dodruku pieniądza... Hmmm :)

      Usuń
    3. Brak inflacji jest wynikiem wzrostu konkurencyjności, czyli np zwiększeniem liczby podmiotów produkujących ten sam towar. Rozwojowi firm sprzyja tani kredyt. "Obawa" to tylko Twoja projekcja. Takowe zawsze były i będą i jest to wskaźnik stały.

      Ja rozumiem, że lepiej się żyje w większym mieszkaniu, ale ludzie mierzą zamiary na siły, szczególnie gdy muszą brać kredyt. Więc teza, że mieszkanie 50m2 jest "spekulacyjne" albo że to akademik, jest śmieszna. Średnio na osobę przypada 25 m2, więc na 2 osoby 50m2 to norma :)

      Usuń
    4. A tutaj 11 metrowa perełka prosto z Kalisza: http://otodom.pl/mieszkanie-kalisz-srodmiescie-11m2-1-pokoj-25000-pln-id37119764.html :)))

      Usuń
    5. Brak inflacji jest raczej efektem spadku cen ropy naftowej, wywołanego z przyczyn politycznych. Ja bym się tutaj nie doszukiwal innych powodów. Za to kiedy ceny ropy naftowej zostaną przywrócone do starego poziomu, to inflacja zaszaleje w Polsce.

      Usuń
    6. Przecież nie musisz się doszukiwać :) Inflacja była bardzo niska (w okolicach zera) przed spadkiem cen rn.

      Usuń
    7. @Stefan, nie obrażaj się tak na te akademiki ;-)
      Taka jest moja percepcja (jestem przedstawicielem wyżu demograficznego) (2+2, a może jak Bozia da 2+3), rozważam zmianę dzielnicy, lukam na oferty i patrzę 70-80% 1,2 no względnie 3 pok do 55-60m.
      Wychodzi na to że w Polsce, struktura społeczeństwa to single, emeryci, bezdzietne małżeństwa - 70%, bo tak na to wskazuje oferta. A przecież wyż ma teraz 29-38 lat. (wyż w domach?, niewielu, powinien być naturalnie przygotowany switch na większe).
      Jak rozmawiasz z developerem face to face, to mieszkania małe za gotówkę w większości nabywane są przez tych co mają już domy lub inne mieszkania i nie zamierzają się do nich przeprowadzić, albo nie wiedzą co robić z gotówką.
      Czy to jest normalna sytuacja? ja uważam, że nie, że aktualna oferta pokazuje nam jak "równomiernie" rozwija się rynek i jak będzie się rozwijał. Uważam, że nic z tego dobrego nie wynika w dłuższej perspektywie.

      BTW Pojedź do DE, NL, SE, BE, F, S, I, i pochwal się, że za 450k kupiłeś 50m w Warszawie. Obawiam się, że spotkasz się z konkluzją: w Warszawie shoeboxes very expensive...

      P.S. jak tak lubisz małe metraże to zapewne też małe litraże, ale widzisz ja jakoś nie widzę się z rodziną w smarcie. Aż taki smart nie jestem ;-), żeby to upakować (pies to chyba na kolanach przed kierownicą obsługa tempomatu i radia ;-)). (dobrze że chociaż oferta aut jest „pełna”)/

      A i jeszcze jedno, zakładam, że planujesz prędzej lub później założenie rodziny, ok, bierzesz 2 pokoje ponieważ po co Ci teraz więcej tak na logikę, i potem co? za 5lat robisz switch na 3-4? płacisz 2%PCC, agent, nowy kredyt, papierologia, prowizje etc, wykończenie, przeprowadzka, strata czasu? Ostatnio to policzyłem będzie tego z 40-50k, ! (w W-wie 5-8m2 jak wolisz). Wyjdzie na to, że dodając te koszty uwzględniając, że większe metraże są tańsze, w perspektywie 5-7 lepiej jest wybrać większe. Szkoda tylko, że ich nie ma, a jak są to właśnie wśród tysiąca kawalerek i 2 pokojowych klitek, raczej rozrywkowo będzie niż rodzinnie ;-)/ A jak masz małe dzieci to nie chcesz z nimi mieszkać w 100% akademiku. tyle.

      miłego weekendu ;-).





      Usuń
    8. @Stefan dziwne masz spojrzenie i w wielu kwestiach błędne... małe domki na wsiach ? człowieku chyba nigdy nie byłes na wsi, ja pochodzę z małej wsi, średni metraż domów na wsi to 150 mk kw, mój rodzinny dom ma 280 m kw, i wiekszość mówi że nigdy nie przeprowadziła by się do kurnika do miasta, mówiąc kurnik mają na mysli bloki, te wszystkie bloki z tymi balkonami wyglądają jak takie kurniki i wiara ciśnie sie w 4 os na 50 mkw, tak jak wspomina Sing dst.
      A teraz za te kurniki trzeba płacić po 300 tys zł.
      Dla mnie to wygląda tak: mieszkanie dla 2 os to MINIMUM 50 mk z 1 dzieckiem to 65 mkw. Ale to tylko na okres max 10 lat jak dziecko/ dzieci będą większe to dom 150 m kw - i to jest komfort.

      Usuń
    9. @Woj-tek
      zgodzę się 150-170m2 + garaż 45mkw (bo do standardowego garażu 6x6 to moża tiko wjeżdzać i smartem, a gdzie rowery, fotelki, grabki, hulajnogi, boxy rolki i hgw...).
      owszem to jest komfort.
      @Stefan, jak nie masz bobasów to nie bądź szalony i nie zacinaj się na ten kredyt na te 2 mikro pokoje, na boga! świata trochę zwiedź, ale nie pętelka na 2 pokoje ;-) Chyba że ci spuszczą z 25-30%, ale prędzej to ci krew spuszczą ;-)

      Usuń
    10. @Adam Czupi

      Byłem w stolicy kraju skandynawskiego w okolicy 2000r. Kolega kupił w Stockholmie mieszkanie 35 m2 za 1 mln koron szwedzkich. Skomentuj proszę tą cenę.

      Usuń
    11. Przykład mojego wrocławskiego osiedla jest bardzo na miejscu. Większość mieszkań ma 46 m2 (sypialnia + salon z aneksem). Kupiły je głównie młode małżeństwa z wyżu, bo na taki kredyt było ich stać w okolicach 2009/2010. Podwórko jest pełne dzieciaków (ulica z jedną z najniższych średnich wieku we Wrocku), większość to model 2+1. Teraz podczas rozmów większość wspomina o tym, że chce mieć drugie dziecko, ale potrzebują większego mieszkania. Stać ich na utrzymanie 2 dzieci, ale gorzej z kredytem na mieszkanie ok. 60 m2. Czasem słyszę, że obecne 46 m2 mieszkania to "startery", ale kredyt spłacony ledwie w małej części, a starter już okazuje się za mały. Za to w nielicznych mieszkaniach 60 metrowych mieszkają w większości rodziny z 2 dzieciaków, parę przypadków z 3.

      Wnoszę z tego lokalnego doświadczenia, że metraż wpływa na rozrodczość.

      Dodam jedynie dla Waszej uciechy, że jesteśmy z żoną jedynym znanym nam małżeństwem z dzieckiem, które wynajmuje mieszkanie na tym osiedlu i z tego powodu jesteśmy postrzegani jako "biedni". W negocjacjach z wynajmującą pojawił się też wątek: "jak mam ufać, że was stać na płacenie czynszu, skoro nie stać was na kredyt{sic!}".

      Usuń
    12. "Wnoszę z tego lokalnego doświadczenia, że metraż wpływa na rozrodczość."

      Dochody też wpływają na rozrodczość. Kogo stać na utrzymanie i mieszkanie to się rozmnaża. Przynajmniej tak ma być w założeniu ;) Samowystarczalna podstawowa komórka społeczna podstawą zdrowego społeczeństwa. Ha.

      Usuń
    13. @Stefan mówisz i masz ;-)
      1mln SEK to ok 420k pln /35m2 = 12kpln - rzekłbym przy sile nabywczej Szwedów 3 lub 4 krotnie wyższej niż Polaków to jest cena lokalu w Warszawie z 2000 w bloku 4k pln w bloku.
      tylko gdzie Krym a gdzie Rzym (zawodowo bywałem w Sztokholmie i obraz jes taki kto może ten w domu na przedmieściach (tam dzietność jest większa po prostu).
      Mogę Ci również odpowiedzieć w ten sposób (jestem akurat w biurze taka sobota...) odwracam się do szybki i po lewej 150m Cosmopolitan po prawej 250m Żagiel Liebskineda odpowiednio 40 i 35km2. Wytłumacz mi tę cenę. Bardzo proszę w każdej miejskiej ofercie jest 10% luksusowych mieszkań i powiedzmy 10% ruder, reszta to mainstream, o czym traktuje ten blog. i tylko to tego segmentu się odnoszę
      Aby nie zgubić przewodniego motywu i mojego subiektywnego być może spostrzeżenia: proporcja mieszkań 10-12 kawalerek i 2 pok do 40-45 m na piętrze i 2 mieszkania (jedno 3 i 4 pok). wskazuje, że deweloperzy nie liczą na rozwój tego kraju (a liczą dane skrupulatnie), i jako rodzić musiałbyś być desperatem aby z dziećmi wprowadzać się do akademika gdzie 50% lokali jest imprezowych (tu opieram się na "skargach" kolegi, który przestrzega przed takimi "okazjami". W większości klientami są Ci to chcą zostać rentierami w Zachodnim stylu.
      mimo wszystko miłego weekendu;-)

      Usuń
  60. https://www.youtube.com/watch?v=w_PicRQOL48

    OdpowiedzUsuń
  61. Na swojej lojalności DIAMOND FINANCE oferuje specjalnie aktualizują oprocentowanie 3% premii, jeśli chcesz, aby otworzyć nowe konto lub jeśli chcesz złożyć wniosek o kredyt.
    Aby skorzystać i może mieć informacje należy wysłać wiadomość na ten adres:

    duroumarcel@gmail.com

    Pospiesz się i otworzyć konto w naszym sklepie lub wypożyczyć bezpiecznie kredyt

    OdpowiedzUsuń
  62. Czy potrzebujesz pożyczki. Jesteśmy legalne i gwarantujemy kredytodawcy pożyczkodawcy. Jesteśmy firmą z pomocą finansową. Pożyczamy środki osobom potrzebującym pomocy finansowej, które mają złe kredyty lub potrzebują pieniędzy, aby płacić rachunki, inwestować w sprawy. Chcę skorzystać z tego medium, aby poinformować Cię, że udzielamy wiarygodnej pomocy dla beneficjentów, ponieważ z przyjemnością zaoferujemy Ci kredyt. Skontaktuj się z nami przez e-mail: hmloans2@gmail.com

    Usługi renderowane obejmują

    Konsolidacja zadłużenia
    * Pożyczki firmowe
    *Pożyczki osobiste.
    Kredyty samochodowe
    * Kredyty najem i dom

    W razie zainteresowania prosimy o odpisanie z naszą stopą procentową w wysokości 4% rocznie. Skontaktuj się z nami przez e-mail: hmloans2@gmail.com

    Uwaga: Wszyscy zainteresowani muszą wysłać wiadomość do naszego e-maila w celu otrzymania pilnej odpowiedzi i szczegółowych informacji o pożyczce.

    Z poważaniem.

    OdpowiedzUsuń
  63. Czesc, kochanie. Czy wciaz szukasz pomocy. Nie szukaj dalej, poniewaz senator Walter chce i pomoze w pozyczeniu, jesli spelniasz warunki. Otrzymalem od niego 750 000 zl na zaplate banku zadluzenia bankowego. Jesli nadal potrzebujesz pomocy, skontaktuj sie z nim pod tym adresem ponizej, a takze zeznasz to. senatorrpwalter@hotmail.com

    OdpowiedzUsuń