niedziela, 4 maja 2014

Gdybym był politykiem... 80

Niedługo odbędzie się kolejna szopka zwana demokratycznymi wyborami. Tym razem poziom absurdu tego wydarzenia będzie wyjątkowo wysoki - przejdzie nam głosować nad składem Parlamentu Europejskiego. Nie bardzo wiadomo, do czego ta organizacja służy... poza oczywiście pobieraniem solidnych diet i innych bonusów. Wszak w momencie, w których przychodzi "co do czego", spotyka się Angela z Hollande'm, zapraszając czasem Camerona i deliberują, co by tu zrobić, żeby cały ten euro kołchoz nie rozpadł się już tym razem. Jak już coś ustalą, to wszystkie kraje głosują zgodnie, że rozwiązanie jest najlepsze z możliwych, a premier Tusk wraca w glorii i chwale, przywożąc do Warszawy w teczce to najlepsze rozwiązanie, na które nie miał żadnego wpływu. Czasem właśnie ten cały parlament musi to jeszcze "klepnąć", więc klepie... przy ostrym (i zwykle bardzo uzasadnionym) sprzeciwie Nigel'a Farage'a i spółki (miejmy nadzieję, że w trakcie przyszłej kadencji dołączy do nich nasz JKM). Można oczywiście się spierać, jaki wpływ na decyzje "władz europejskich" mają przywódcy najważniejszych państw, a jaki jest wpływ najbardziej podejrzanej ze wszystkich europejskich organizacji, czyli Komisji Europejskiej (wg niektórych wiernej spadkobierczyni idei IG Farben). Tak, czy inaczej, wpływ Parlamentu Europejskiego na cokolwiek musi być dokładnie zerowy. Po pierwsze dlatego, że wypracowanie jako tako wspólnego (czyli większościowego) stanowiska w dowolnej ważnej kwestii wśród 766 ludzi z przeróżnych miejsc, mających przeróżne, często zupełnie sprzeczne interesy, musi być w praktyce niemożliwe. Po drugie dlatego, że... gdyby Parlament Europejski miał rzeczywiście na coś wpływ, to czy na jego przewodniczącego wybrano by jakiegoś tam byłego premiera jakiejś republiki bananowej na granicach Unii? Skoro już Niemcy i Francuzi zrobili sobie tę unię, to przecież nie po to, żeby rządzili nimi przybysze zza Odry. Jak więc widać, przyjdzie nam głosować zupełnie bez sensu - aż szkoda marnować czas na takie rzeczy. Jedyna motywacja jest chyba taka, że można zagłosować na Korwina, który chce całą tę organizację rozwalić od środka - pewnie mu się nie uda, ale przynajmniej dzięki obecności kogoś z NP posłuchamy nielicznych sensownych wypowiedzi europosłów (z ust innych niż brytyjskie).

Tylko po co ja właściwie o tym piszę? Hmm... jak przed każdymi wyborami, których rezultat jest prawie dokładnie z góry ustalony, trzeba przeprowadzić solidną kampanię wyborczą, aby uzmysłowić obywatelom, jakie są sondaże i na które partie nie warto głosować, bo nie ma sensu - wszak przy tak małym poparciu nasz głos i tak się zmarnuje ;) Podstawą kampanii (oprócz prezentacji sondaży) jest przedstawienie obywatelom kolejnych obietnic gruszek na wierzbie. Skoro nie możemy tego uniknąć, to chcielibyśmy zaproponować kilka swoich pomysłów, dotyczących tematyki mieszkaniowej. Ponieważ one wydają się jako tako sensowne, to wątpię, aby coś takiego pojawiło się w programie dowolnej partii głównego nurtu (cała nadzieja znowu w JKM). Już prędzej usłyszymy z ust Jarka obietnice wybudowania kolejnych 3 milionów mieszkań (może ktoś wie, ile ich wybudował, jak był premierem?), a z ust miłościwie panującego nam premiera obietnice kolejnych rządowych programów, które wesprą banki i deweloperów. Tak, czy inaczej, przedstawimy kilka własnych, bardzo prostych pomysłów na rynek mieszkaniowy do wykorzystania w kampanii - zachęcam polityków dowolnej opcji do korzystania/kopiowania :)
 
Jak w każdym dobrym programie, zaczniemy od strategii. Strategia jest prosta, bo tylko taka ma szansę zostać zrealizowana, więc najważniejsze cele polityki mieszkaniowej będą tylko dwa:

1. Powiększenie zasobów mieszkaniowych w Polsce.

2. Poprawa jakości zasobów już istniejących.


Skutki owej strategii będą trzy:

1. Poprawa warunków mieszkaniowych Polaków.

2. Większa szansa, że ktoś jednak zostanie w tym kraju, zamiast jechać do Irlandii/UK.

3. Być może polskie kobiety zaczną tu rodzić dzieci, jak już będą miały gdzie mieszkać.

 
Żeby osiągnąć powyższe cele w ramach przedstawionej strategii, proponujemy kilka prostych rozwiązań - niektóre z nich są wręcz zupełnie "darmowe", co pokazuje, że albo rząd ma ciekawsze zajęcia od wprowadzenia banalnych usprawnień na rynku mieszkaniowym, albo celowo ich nie wprowadza, bo są one sprzeczne z pewnymi grupami interesów (niech każdy sobie odpowie, który wariant jest bardziej prawdopodobny). 

No, to zaczynamy:

1. Zlikwidować ustawę o ochronie lokatorów.

To jest chyba najważniejszy postulat. W większości sensownych krajów problemu mieszkaniowego nie rozwiązuje się poprzez własność, a poprzez tani i bezstresowy (dla wszystkich zainteresowanych stron) wynajem. Żeby dokonać czegoś takiego w Polsce, trzeba skasować absurdalną ustawę o ochronie lokatorów, pamiętającą jeszcze zamierzchłe czasy PRL. Być może podniosłyby się protesty tych, którzy na tej ustawie korzystają (lokatorzy kamienic, których właściciele tylko czekają, żeby się ich pozbyć ;) więc można by wprowadzić proste rozwiązanie przejściowe. Każda nowa umowa najmu byłaby wyłączona spod działania tej ustawy. Trochę podobne rozwiązanie mamy w ustawie o najmie okazjonalnym... ale bardzo niewiele osób z tego korzysta. Wystarczyłoby zezwolić na konstruowanie umów, jakie się tylko ludziom podoba. Na rynku wynajmu nikt nikogo nie zmusza do wynajęcia czyjegoś mieszkania - jeśli obie strony uzgodnią dowolną treść umowy, to dlaczego państwo miałoby w to ingerować? Usunięcie potencjalnych problemów z rozporządzaniem swoją własnością przez właścicieli wynajmujących mieszkania spowodowałoby wzrost tego rynku, a co za tym idzie spadek cen i poprawę standardów. A czyż nie o to właśnie powinno chodzić w polityce mieszkaniowej? Tymczasem teraz ktoś wynajmujący komuś mieszkanie naraża się na całkiem spore ryzyko - niesolidnego lokatora trudno jest się pozbyć, a sprawy o eksmisję to w ogóle jakaś parodia (trzeba zapewnić lokal zastępczy, albo liczyć, że zrobi to gmina, która oczywiście nie ma do tego warunków). Nigdy nie umiałem zrozumieć, dlaczego państwo tak bardzo utrudnia zarządzanie swoją własnością i to jeszcze w interesie lokatorów, którzy na końcu na tym najwięcej tracą (poprzez mniejszą ofertę, wyższe ceny i ogólny niższy standard).

2. Skasować podatek od wynajmu.

Ten punkt jest trochę powiązany z poprzednim. Szacuje się, że jedynie około 2% polskiego społeczeństwa mieszka w wynajmowanych mieszkaniach. Problem z tą statystyką polega na tym, że obejmuje ona jedynie legalnie podpisane umowy (ze zgłoszeniem do urzędu skarbowego). Najpewniej skala wynajmu jest sporo większa i znaczna część tego rynku funkcjonuje w szarej strefie. Dlaczego w tym układzie nie wprowadzić zwolnienia z podatku dochodowego działalności polegającej na wynajmie mieszkań? Budżetu to praktycznie nie uszczupli (bo i tak mało kto taki podatek płaci), a wywoła kilka bardzo pozytywnych (dla społeczeństwa jako całości) efektów:
  • praktycznie wszystkie umowy staną się bezpieczniejsze, bo będą legalne 
  • zmniejszenie biurokracji oraz podatkowych kosztów wynajmu powinno zachęcić właścicieli mieszkań, które teraz stoją puste, do tego, aby je wynająć, co zwiększyłoby pulę mieszkań, przyczyniając się do poprawy standardu oraz spadku cen (przy czym ten spadek wcale nie musiałby oznaczać spadku zysków właścicieli) 
  • nie trzeba będzie marnować czasu i zasobów na to, aby unikać opodatkowania i można będzie ten czas wykorzystać w jakiś inny, bardziej sensowny sposób (w szczególności na "leżenie bykiem" ;)
Jesteśmy przeciwnikami wysokich podatków, zwłaszcza takich, które utrudniają życie, nie przynosząc praktycznie żadnych korzyści. Skoro celem rządu powinno być dobro obywateli, to dlaczego istnieją podatki, utrudniające funkcjonowanie rynku mieszkaniowego, przynoszące praktycznie zerowe dochody dla budżetu i to jeszcze w sytuacji, w której wg rządu mieszkań brakuje, a mieszkania stoją puste, bo stopień komplikacji przy ich wynajęciu odstrasza właścicieli od tego rodzaju zabawy?

3. Zlikwidować idiotyczny podział na ziemię rolną/budowlaną.

Ziemia budowlana... to jest dopiero dla mnie abstrakcja. Jest sobie kawałek pola i ten kawałek pola może być ziemią rolną, a może być budowlaną. Czasem nie bardzo wiadomo, dlaczego właściwie jest jedną, albo drugą. Czasem da się przekształcić z rolnej na budowlaną i nagle wartość pola rośnie powiedzmy 10-krotnie (a nadal jest to dokładnie to samo pole). To jest nie do pojęcia - po co tworzyć administracyjne ograniczenia, które powodują, że w zależności od decyzji urzędnika (taki skrót myślowy) ta sama rzecz warta jest ileś, albo o wiele więcej? I właściwie dlaczego nie budować na ziemi rolnej? Mało to jej w naszym kraju? Jak się parę hektarów zabuduje, to nie zmniejszy się nagle ilość uprawianych buraków cukrowych, bo o tym i tak decyduje Komisja Europejska ;) A ziemi budowlanej raczej w nadmiarze nie mamy (patrząc po cenach). Skoro ten towar jest chodliwy i pożądany, to dlaczego go nie "wyprodukować" w dużej ilości, usuwając ten głupi podział na ziemię rolną i budowlaną? Poza tym... dlaczego mając hektar pola z ziemniakami miałbym sobie na nim nie postawić 4 domów? W końcu to mój hektar, a 4 domy raczej sąsiadom przeszkadzać nie będą.
Ziemi w Polsce mamy naprawdę bardzo dużo - szkoda, że bardzo duża jej część nie może zostać wykorzystana w sposób, który przyniósłby najwięcej korzyści. Mam nadzieję, że dojdzie kiedyś w tym kraju do sytuacji, w której własność będzie oznaczała prawdziwą własność i w której żaden urzędnik nie będzie decydował, czy na swoim kawałku ziemi można uprawiać ziemniaki, czy może postawić kilka domów.


4. Wymusić uchwalenie planów zagospodarowania przestrzennego oraz usunąć pozwolenia na budowę i inne pierdoły.

Chyba wszyscy się zgodzą, że proces budowlany w Polsce to droga przez mękę. A w końcu postawienie domu nie jest specjalną filozofią, więc tak właśnie mogłoby (powinno) wyglądać. O ile rozumiem, że może nie do końca dobrym jest stawianie czegokolwiek zupełnie gdziekolwiek, o tyle można wymusić opracowanie planów zagospodarowania przestrzennego dla wszystkich terenów (domyślam się, że nie jest to specjalnie skomplikowane, a jeśli nawet jest, to można to z pewnością znacznie uprościć, bo co to za problem narysować mapę z kilkoma kolorami - domy, wieżowce, drogi, lasy itd.?). Gdyby wszędzie były sensowne plany, można by się pozbyć całej reszty pierdół typu pozwolenia na budowę, warunki zabudowy, decyzje środowiskowe i inne głupoty. Skoro plan pozwala stawiać bloki 6-piętrowe albo domy jednorodzinne, to sobie stawiamy, nie pytając nikogo o zgodę, którą i tak byśmy otrzymali (za to z dużym opóźnieniem i z użyciem mnóstwa niepotrzebnych papierów). Po co komplikować rzeczy proste?
 
5. Zdelegalizować kredyty na zmienny procent oraz na więcej niż 10 lat.

Wielokrotnie już wspominaliśmy, że żadna bańka na rynku nieruchomości (nie tylko mieszkań, ale także i ziemi) nie miałaby miejsca, gdyby nie (chwilowo) niskooprocentowany kredyt, udzielany na wiele lat. Abstrahując już od konsekwencji tego rodzaju produktów dla rynku, samo ich istnienie budzi spore wątpliwości. Skoro bank jest taki sprytny i chce udzielić kredytu na dom/mieszkanie, to dlaczego całe ryzyko spoczywa na kliencie? Dlaczego zabezpieczeniem jest cały majątek kredytobiorcy, a nie tylko mieszkanie (szerzej o tym w punkcie 7)? Dlaczego kredyt ma być na zmienny procent? Skoro (profesjonalny) bank nie potrafi przewidzieć wysokości stóp procentowych w całym okresie spłaty, to dlaczego miałby to przewidzieć przeciętny klient? Dlaczego można zawierać umowy, w których jedna ze stron zobowiązuje się płacić drugiej, ale... nie wiadomo, ile będzie płacić? Tego rodzaju pomysły wyeliminowałbym z polskiego ustawodawstwa - skoro jest umowa, to niech z niej konkretnie wynika, jakie są koszty - pożyczam X, oddaję np. 2X. Tymczasem co to ma być za umowa: "pożyczam X, oddaję nie wiadomo ile"? Z tego wszystkiego wynikałby od razu zakaz udzielania kredytów w walucie obcej (i to nawet zarabiającym w takiej walucie - skoro walutą w Polsce jest PLN, to dlaczego niby na terenie naszego kraju zawierać umowy w walucie innej niż obowiązująca?). Jednocześnie dzięki takim zapisom pozbylibyśmy się kredytów na długie okresy - bardzo wątpię, aby którykolwiek bank zdecydował się udzielić kredytu na stały procent na okres 25, czy 30 lat (co innego na 5, czy 10 - takie oferty mamy już teoretycznie nawet na rynku). Zaciąganie kredytów na okres, który swoją długością przekracza całą dotychczasową perspektywę pamięciową klienta to jest bardzo zły pomysł. Pół biedy, jeśli warunki są jasno określone (stała stopa procentowa, jasno wyliczone koszty). Ale w przypadku kosztów nieokreślonych (zmienna stopa, zmienny kurs) klient staje się praktycznie niewolnikiem systemu. A nie powinny być dopuszczalne umowy, wskutek których ktokolwiek zrzeka się swojej wolności.

6. Zaostrzyć warunki na wkład własny.

Z dalszych postulatów kredytowych (a właściwie to antykredytowych) zasugerowałbym politykom znaczne obostrzenia w zakresie wymaganego wkładu własnego. Skoro ktoś nie zdołał zebrać/zaoszczędzić 5, czy 10% wartości mieszkania, to niestety jest silna obawa, że na takie mieszkanie zwyczajnie go nie stać. Tyle tylko, że 5-10% to zdecydowanie za mało. 20% wydaje się być absolutnym minimum (do tego poniekąd zmierza rekomendacja SIII) - wymagany wkład własny ma wiele pozytywnych konsekwencji (i trudno powiedzieć, czy ma jakąkolwiek negatywną):
  • unikamy przekredytowania obywateli - jeśli ktoś już wie, ile potrzeba wysiłku, aby uzbierać kwotę powiedzmy 1/3 ceny mieszkania, to raczej nie będzie lekką ręką zaciągał kredytów na absurdalne kwoty. Wielu ludzi podchodzi do życia bardzo optymistycznie (czasem lepszym określeniem byłoby "bezmyślnie"), więc przygotowanie w postaci konieczności pooszczędzania przez nieco dłuższy czas wielu osobom wyszłoby na dobre (w trakcie takiego oszczędzania zauważa się pewne sytuacje/wydarzenia, o których istnieniu nie miało się wcześniej pojęcia)
  • zwiększamy bezpieczeństwo całego systemu - obowiązek w miarę wysokiego wkładu własnego zabezpieczałby cały system bankowy przed skutkami bańki kredytowej. Ponieważ pożyczane kwoty byłyby sporo niższe niż wartość mieszkania, to w przypadku problemów ze spłatą sprzedaż mieszkania powinna w znakomitej większości przypadków wystarczyć na spłatę kredytu (stratę w postaci "utraconego" wkładu własnego ponosi klient). Dzięki temu do ratowania banków nie musieliby dokładać się zupełnie "niewinni" podatnicy (patrz USA, Hiszpania, czy Irlandia)
  • nie pozwalamy na łatwe rozwinięcie się bańki kredytowej w czasach niskich stóp procentowych - wymaganie na wysoki wkład własny bardzo utrudnia szybki wzrost bańki kredytowej (a co za tym idzie utrudnia szybki, nieuzasadniony wzrost cen). Praktycznie każda bańka na rynku mieszkaniowym brała się z łatwo dostępnego kredytu - gdyby wymagany wkład własny był w miarę wysoki (np. 1/3 ceny mieszkania), to nawet w przypadku pojawienia się taniego, łatwo dostępnego kredytu, klienci i tak musieliby mieć oszczędności na kupno mieszkania, więc nie mogliby się na te mieszkania "rzucić", z użyciem wyłącznie kredytu. Pożyczone pieniądze wydaje się dużo łatwiej niż własne, dlatego wysoki wkład własny miałby szansę ostudzić zapał tych, których zapał powinien zostać ostudzony
7. Zabezpieczeniem kredytu powinno być tylko mieszkanie. 

Ostatni z postulatów związanych z kredytami to ten, wg którego zabezpieczeniem spłaty udzielanego kredytu mieszkaniowego powinno być samo mieszkanie i nic więcej. Skoro bank chce udzielić kredytu, to ryzyko powinno być rozłożone w miarę symetrycznie na obie strony. Klient i tak ryzykuje sporo - ryzykuje tym, że w dowolnym momencie spłaty może stracić mieszkanie. Tymczasem ryzyko banku jest znacznie mniejsze - jeśli klient przestanie spłacać, zabierzemy mu mieszkanie. Ale jeśli to nie wystarczy, będziemy go "ścigać" do końca życia. Nie wydaje się, żeby był to uczciwy układ, dlatego politycy, którzy chcieliby działać na rzecz dobra obywateli, mogliby taki postulat włączyć do swojego programu. W końcu to wydaje się być wręcz oczywiste - pożyczamy pieniądze na mieszkanie, więc mieszkanie jest zabezpieczeniem spłaty (co ciekawe, sporo Polaków uważa, że tak właśnie jest). Bank ma znacznie większe szanse prawidłowo ocenić wartość mieszkania niż przeciętny klient, więc przerzucenie na niego części ryzyka związanego ze spadkiem wartości mieszkania wydaje się być czynnikiem znakomicie zwiększającym bezpieczeństwo całego systemu.

Podsumowując wszystkie postulaty kredytowe - nie jest normalne, że pozwala się podpisywać umowy o nieokreślonych podstawowych parametrach, takich chociażby jak całkowity koszt kredytu. Nie jest normalne, że można w praktyce zrzec się swojej wolności na rzecz banku. Nie jest też normalne, że przy tak niekorzystnych dla klienta warunkach to właśnie on ponosi całe ryzyko w przypadku wystąpienia problemów ze spłatą. Umowy powinny być w miarę symetryczne, jeśli chodzi o rozkład korzyści/ryzyka i zadaniem dobrego rządu jest to właśnie zapewnić. Ciekawe, że nikt czegoś takiego w programie nie ma (albo ja o tym nie wiem).


8. Skasować VAT na materiały budowlane.

Podobno w Polsce brakuje mieszkań (my mamy na ten temat inne zdanie, ale większość polityków twierdzi, że tak właśnie jest). Skoro tak niby jest, to dlaczego utrudnia się budowanie poprzez wysokie podatki? Przed wejściem do UE część materiałów budowlanych była obłożona niższą stawką podatku VAT (później można było wystąpić o zwrot różnicy). Dlaczego w ogóle takie materiały są obłożone VAT'em? Nie prościej byłoby go zlikwidować i wpłynąć na zmniejszenie kosztów produkcji? W końcu priorytetem rządu powinno być dobro obywateli, a nie wpływy z podatków ;) Inna sprawa, że nawet nie wiadomo, czy likwidacja VATu w budownictwie rzeczywiście zmniejszyłaby wpływy budżetowe w dłuższym okresie. Obniżenie kosztów produkcji sprawiłoby, że ludziom zostałoby więcej pieniędzy do wykorzystania na coś bardziej sensownego niż płacenie podatków - być może nawet dzięki temu sumaryczna wartość płaconych podatków stałaby się większa (za to ludzie mieliby więcej innych dóbr i usług). A jeśli nawet by tak nie było, to można przecież proporcjonalnie zmniejszyć wydatki budżetowe... np. na Mdm (o czym dalej), czy inne, równie szkodliwe programy. W końcu oddawanie państwu 23% od wartości wyprodukowanej cegły (w tym jednym tylko podatku) wydaje się być stawką "dosyć" wygórowaną (wszak jaka była pomoc państwa w produkcji cegły?).

9. Skasować Mdm i program mieszkań na wynajem.

Wszystkie rządowe programy "pomocowe" wprowadzają tylko niepotrzebne komplikacje na rynku. Zamiast "pomagać" bankom i deweloperom o wiele lepiej byłoby pomóc ludziom, poprzez niezabieranie im pieniędzy w podatkach na tak absurdalne pomysły jak Mdm, czy Rns. Jak już pisaliśmy wielokrotnie, najpierw zabiera się biednym, żeby na końcu dać bogatym (banki, deweloperzy) pod płaszczykiem pomocy średnim (klientom). Po drodze oczywiście trzeba to jeszcze wszystko zorganizować, co generuje dalsze koszty i komplikacje. Jednym słowem absurd - rząd decyduje, że tym trzeba zabrać, aby dać innym. Tymczasem ludzie sami o wiele lepiej przeprowadziliby tego rodzaju dystrybucję - daliby coś innym, gdyby to leżało w interesie wszystkich. Działanie państwa tego niestety nie zapewnia, więc państwo powinno trzymać się od tego tematu z daleka.

10. Zakazać sprzedaży dziury w ziemi.

Zawsze mi się zdawało, że kupno/sprzedaż polega na tym, że daje się jedną rzecz (często to są pieniądze) i dostaję się w zamian inną. Tymczasem na rynku mieszkaniowym mamy zjawisko (na szczęście stopniowo zanikające) handlu obietnicami. Możemy sobie u dewelopera kupić obietnicę wybudowania domu/mieszkania. Nie byłoby może w tym niczego specjalnie dziwnego, gdyby nie fakt, że cena za taką obietnicę jest praktycznie taka sama, jak cena prawdziwego mieszkania, tymczasem powinna raczej być ceną zbliżoną do wartości obietnicy (którą to akurat dość trudno oszacować). Nigdy nie zrozumiem, jak można kupować od kogoś obietnicę za kilkaset tysięcy złotych. Nie rozumiem też, jakim cudem można kupić coś, co nie istnieje i prawo na to pozwala. Jesteśmy zwolennikami prostych rozwiązań - masz towar, możesz go sprzedać. Nie masz towaru, to najpierw go wyprodukuj, a potem dopiero sprzedawaj. Część osób powie, że w tym układzie produkcja mieszkań się zmniejszy, albo koszty wzrosną - tyle, że sposobów na zwiększenie produkcji jest sporo (np. poprzez zmniejszenie podatków), a koszty... i tak ponosi je klient, i tak, więc co za różnica w którym momencie (a lepiej chyba jednak po zbudowaniu mieszkania niż przed).

11. A może kataster?

Jak już wspominaliśmy, jesteśmy przeciwnikami wysokich podatków. Jesteśmy też wielkimi przeciwnikami nowych podatków. Jednak podatek katastralny (nad którym rząd zapewnia, że nie pracuje ;) miałby sporo zalet. Ale tylko wtedy, gdyby zastąpił on inne podatki, które są wybitnie bezsensowne (np. podatek dochodowy), a nie jako nowy podatek, obok już istniejących (który to wariant w polskich warunkach jest o wiele bardziej prawdopodobny). Potencjalnie moglibyśmy nawet pójść dalej i wprowadzić podatek katastralny w miejsce wszystkich innych podatków - mielibyśmy tylko jeden prosty mechanizm płacenia państwu - poprzez procent od posiadanych nieruchomości (zarówno mieszkaniowych, jak i biznesowych/handlowych oraz gruntowych). Jakoś tak się dziwnie przyjęło, że za naturalny uznaje się stan, w którym bogatsi płacą większe (bezwzględnie, a czasem nawet i względnie) podatki niż biedniejsi. Z praktyczną realizacją tej idei bywa dosyć różnie, bo bogaci (jak zresztą wszyscy inni) niespecjalnie chętnie podatki płacą. Jednak w przeciwieństwie do biednych mają oni pewne możliwości "optymalizacji podatkowej". Ostateczny skutek jest taki, że najczęściej bogaci płacą (procentowo) niższe podatki niż biedni (nie będziemy się spierać, czy to jest dobrze, czy niedobrze). A że ostatecznie wszyscy w sumie muszą ileś tych podatków zapłacić, to można by cały system mocno uprościć. Skoro całe społeczeństwo musi zapłacić X podatków, to może lepiej byłoby, gdyby to był jeden prosty podatek, np. katastralny, zamiast miliona aktualnie pobieranych podatków. Ponieważ łatwo jest stwierdzić, kto jest właścicielem nieruchomości, to trudno byłoby takiego podatku unikać. Najczęściej byłoby też tak, że bogatsi (posiadacze droższych nieruchomości) płaciliby (bezwzględnie) więcej niż biedniejsi (posiadacze tańszych nieruchomości lub ci, którzy żadnej nieruchomości nie posiadają). System pobierania byłby banalny i nie trzeba by żadnego urzędu skarbowego i setek ustaw na temat różnych podatków. Oszczędności na pobieraniu i na całym procesie "księgowym" byłyby gigantyczne. Dodatkowo każdy z obywateli miałby pełną świadomość, ile tak naprawdę kosztuje go państwo (co już samo w sobie każe sądzić, że żadne państwo na takie rozwiązanie się nie zdecyduje ;) Jak widać, korzyści byłoby sporo, nie wspominając już o podstawowych zaletach(?) podatku katastralnego (szybkie wprowadzenie do obrotu nieużywanych nieruchomości, czy całkiem skuteczny sposób na opodatkowanie szarej strefy).
Oczywiście ten prosty pomysł nigdy nie wejdzie w życie - po pierwsze dlatego, że nie wiadomo, jakie tak naprawdę byłyby jego skutki. Po drugie dlatego, że rząd nie lubi ograniczać biurokracji, bo wtedy zaczyna on odgrywać mniejszą rolę w życiu społecznym, a władza przecież... lubi mieć władzę ;) Po trzecie dlatego, że ogromna rzesza urzędników przestałaby być potrzebna (a wraz z nimi spora grupa kierowników, dyrektorów i innych stanowisk, które służą tylko do sowitego wynagradzania kolegów partyjnych). I wreszcie po czwarte dlatego, że obywatele zobaczyliby, że płacą na utrzymanie państwa ponad połowę swoich dochodów. A wtedy władza musiałaby ograniczyć wydatki... co w dzisiejszym świecie jest nie do pomyślenia ;)

Podsumowując... z okazji zbliżających się pseudo wyborów przedstawiliśmy kilka postulatów z okolic rynku mieszkaniowego, które dowolna partia może włączyć do swojego programu nawet bez podawania źródła ;) Oczywiście bardzo wątpimy, że którakolwiek (poza NP Koriwna;) to uczyni, bo 25 lat rządów "wolnościowych" w tym kraju utwierdziło nas w przekonaniu, że dobro obywateli nie było (delikatnie mówiąc) priorytetem żadnej z dotychczasowych ekip rządzących. Zamiast całkiem sensownych pomysłów na poprawę polskich warunków mieszkaniowych mamy pseudo działania typu Mdm, Rns, czy fundusz mieszkań na wynajem, wsparte wyjątkowymi absurdami typu bonifikaty na wykup mieszkań wojskowych:

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Sejm-zwiekszyl-bonifikaty-na-mieszkania-dla-zolnierzy-3108975.html 

Ciekawe, czy w ramach tej bonifikaty można kupić mieszkania na Białołęce, które w 2008 roku kupowała Wojskowa Agencja Mieszkaniowa za 7.9 tys. PLN/m2 ;)

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,9191335,Zolnierze_nie_chca_mieszkan_od_wojska__Wola_je_sobie.html


PS. ZNIECHĘCAM do komentowania jako "Anonimowy", bo utrudnia to dyskusję i zmniejsza czytelność komentarzy. Jeśli ktoś nie chce zakładać konta (np. Google), to polecam korzystać z opcji "Nazwa/adres url" - komentarzy anonimowych na razie nie wyłączę, bo wyłączyłoby to także tę opcję. Jeśli jednak komentarze anonimowe będą się nadal pojawiały w dużej ilości, to będę zmuszony to uczynić i jedynym sposobem na wstawienie komentarza będzie utworzenie stosownego konta.

80 komentarzy:

  1. hm... zastanawiam się dlaczego sam nie startujesz do Parlamentu Europejskiego? . Masz spore grono fanów na tym blogu;-)
    Wiem że jesteś a-polityczny. No ale za te kilka milionów które być wpadło do twojej kieszeni mógłbyś wybudować kilka mieszkań dla ubogi rodaków. Wiem że to nie uleczy rynku mieszkaniowego - ale zawsze światełko w tunelu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam a ja mam pytanie trochę nie na temat dzisiejszego wspisu. Chodzi mi ile płaciliście prowizji agencji nieruchomości, pytam tych którzy już zakupili własne eM. dzieki

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli komentarze anonimowe powtarzają się w dużej ilości to błędem będzie wyłączenie ich? Widać są potrzebne. Można się też podpisać pod spodem np. tak.

    Pablito Brigante

    OdpowiedzUsuń
  4. W jednej agencji wynegocjowalem 2,7 brutto, ale nie doszlo do tranzakcji. Mieszkanie kupilem bez prowizji bo udalo mi siew koncu trafic na oferte bezposrednia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kataster jest podatkiem złym, choćby dlatego, że ludzie tracąc dochody musieliby się wyprowadzać ze swoich ulubionych domów tylko z powodu podatku. Taka sytuacja jest teraz np w Sztokholmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kataster, moim skromnym zdaniem, jest podatkiem rozsądnym. Pobiera względnie większą daninę od tych co mają (odziedziczyli, wygrali w ruletkę - vide dawny prezydent Warszawy, choć owszem również czasem zarobili), w stosunku do tych co pracują/zarabiają. Jest to wybór między opodatkowaniem pracy i kapitału, a polskich warunkach opodatkowanie zysku z pracy jest zdecydowanie zbyt duże.

      Usuń
    2. W dużym uproszczeniu można zastosować mechanizm z kod. francuskiego z XIX w.: 1) podatek od wartości, 2) wartość deklaruje właściciel, 3) w przypadku zbycia państwu przysługuje pierwokup po zadeklarowanej do podatku wartości (pomijam wyjątki np. przy dziedziczeniu przez bliskich).

      Usuń
  6. JKM –NIE!
    NIE, m.in. za takie wypowiedzi:
    „– Przeciętna kobieta nie interesuje się polityką. Chodzi o to, by głosowali tylko ci, co się znają na polityce – przekonywał cztery lata temu w programie „Kwadrans po ósmej” w TVP1, ówczesny kandydat na prezydenta Janusz Korwin-Mikke.
    Jak wówczas podkreślił, "nie chce odebrać kobietom tzw. biernego prawa wyborczego", czyli możliwości bycia wybraną na jakiś urząd.
    Czy po czterech latach, w perspektywie zbliżających się wyborów do europarlamentu, Korwin-Mikke zmienił swoje rewolucyjne poglądy? Zapytaliśmy o to samego prezesa Kongresu Nowej Prawicy.
    – Nie zmieniam swoich poglądów. Kobiety nadal nie powinny mieć prawa głosu – stanowczo ucina temat Korwin-Mikke. – Proszę wybrać się na dowolne spotkanie polityczne i zobaczyć, ile jest tam kobiet – przekonuje prezes KNP. „
    Lub wypowiedzi typu:
    „Kobiety nie mogą być zbyt inteligentne – dba o to mechanizm Ewolucji Naturalnej.”
    „W socjalizm mają prawo wierzyć dzieci, kobiety i starcy. Ci z rozmiękczeniem mózgu, oczywiście.”

    KOBIETA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kobieto puchu marny, może najpierw pooglądaj sobie jakie są jego poglądy ekonomiczne wyżej wymienionego pana, a nie ta papka, którą serwuje ci telewizornia. nie bądź ignorantem. [nic co oglądasz w tv, gender, smoleńsk, niepełnosprawni - wszystkie te tematy to tematy światopoglądowe, które nie mają nawet najmniejszego związku z gospodarką, ekonomicznym stanem państwa, w którym żyjesz, najmniejszego wpływu na twoje życie, za to duży ładunek emocjonalny, który porusza ludzi, im bardziej otępiałych tym bardziej. po 2gie jkm jest przez masowe media ciągle ośmieszany bo to właściwie jedyna rzecz, którą mu mogą zrobić. są bezbronni jak małe dzieci wobec tego co mówi. przykrym jest, że ignoranci, którzy wiedzę o życiu czerpią z tv się na to nabierają].

      Usuń
    2. ...typowa populistyczna odpowiedz.
      Na temat gospodarki i ekonomii mam podobne zdanie jak autor np. tego bloga : http://independenttrader.pl/ i w części również podobne do KNP.
      ...ale za wiele obraźliwych wypowiedzi Pana JKM mówię nie, bo jeszcze mam takie prawo.
      Największe niebezpieczeństwo jakie widzie w tej partii to generalizowanie... "Ci Muzułmanie..", "Ci
      Żydzi...", "większość kobiet jest taka...". Podburzanie sfrustrowanych ludzi agresywnymi tekstami może doprowadzić do wojny. Wówczas najlepsze programy gospodarcze pójdą do kosza.

      KOBIETA

      Usuń
    3. Świetny blog, ale propagowanie polityki nie służy temu miejscu.

      Usuń
  7. Ze rezygnowaniem na podział nieruchomość rolna vel komercyjna poczekałbym na obłożenie całego kraju planami zagospodarowania. Jakoś nie spieszy mi się do tego, aby obok mojego siedliska pchał się inwestor fermy wiatrowej czy innego przemysłowo chowu trzody.

    Pkt 10 rozbudowałbym o wymóg, że mieszkanie deweloper może sprzedać pod warunkiem, że uzyskał pozwolenie na użytkowanie dla budynku .

    OdpowiedzUsuń
  8. Dexter Kontestator4 maja 2014 23:36

    Odpowiedź na wszystkie te pytania jest jedna. KASA. Ktoś z Was się kiedyś zastanawiał dlaczego ta a nie inna partia jest u władzy??? Przecież żeby wypromować pewną partię potrzebne są pieniądze. Ktoś coś komuś daje, ktoś inny w zamian coś obiecuje. Tak to się po krótce zaczyna. Później są kolejne dadki od zaprzyjaźnionych z partią grup (czyt. deweloperzy, finansjera i mnóstwo innych). Mało kto robi cokolwiek jeśli nie ma korzyści z podjętego wysiłku. Myślicie, że to stado wzajemnej adoracji siedziało by przy korycie za darmo, bo ma taki kaprys??? Za pieniądze podatników próbują zrobić wszystkim dobrze. My możemy sobie pogadać, możemy mieć świetne racjonalne pomysły, możemy pójść zagłosować. Ale jeśli myślących ludzi w tym kraju jest (strzelam) 10%, a reszta to barany, to nigdy nic nie uda się zrobić, na tym polega demokracja. I ONI o tym świetnie wiedzą i to wykorzystują. Nie wierzę w to,że są aż tak głupi. A dlaczego nieruchomości??? Bo są na nich duże marże. Poza tym sami siedzą w "mieszkaniach i ziemi", a przecież nie będą sobie szkodzić. W głębokiej d..pie mają takich ciułaczy jak my tutaj zebrani. Dlatego mówię 3xNIE włądzy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem tak, głosowałem już na wszystkich SLD, PiS, PO i za każdym razem zawiodłem się. Teraz nie mam swojego reprezentanta w parlamencie, ale postanowiłem iść zagłosować na KNP bo może to ostatnia szansa, żeby coś się zmieniło. Zgadzam się w wielu kwestiach z autorem bloga i chętnie na niego bym zagłosował bo jest mądrym człowiekiem, który dużo lepiej by się sprawdził w sejmie niż stado celebrytów i eks sportowców. Pewnie nie będę miał takiej szansy, ale cóż cieszę się, że są w Polsce jeszcze myślący ludzie. chciałbym tylko, żeby było ich więcej bo to pozwoliłoby na zmiany w naszym kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez mam podobne odczucia.
      korwin to dla mnie oszolom w wielu spolecznych kwestiach... ale gospodarka liczy sie u mnie bardziej...
      z reszta, nie widze zadnej alternatywy na chwile obecna. wszystkie czerwone mordy juz rzadzily, i nikt nic nie zrobil zeby w tym kraju bylo lepiej. kazdy tylko kradl, kradl i kradl. przed kamerami wszyscy walcza o bolandie.. a za kulisami klepia sie po plecach, bo kaska z podatkow i przekretow plynie szerokim strumieniem.

      i tak mysle, ze nasi politykierzy znowu obiecaja gruszki na wierzbie i znowu 90% zidioconego spoleczenstwa zaglosuje na po czy inny pis.

      Usuń
  10. JKM? Nie ma nic gorszego od jego populizmu. Lepiej zagłosować na partię Paligłupa, przynajmniej będzie obecny racjonalny głos w sprawie Czarnej Vatykańskiej Pedofilskiej Stonki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ad.10: Niestety podobny mechanizm sprzedaży jest coraz częstszy. Nazywa się to produkcją "Just-in-time" i jest szerszym zagadnieniem produkcji ciągniąnionej. W uproszczeniu chodzi o minimalizację zapasów i rozpoczęc produkowania dopiero po złożeniu zamówienia przez klienta końcowego. W odróżnieniu od produkcji "pchanej" gdy na początku należało "naprodukować" towaru, a potem szukać klientów, co powodowało konieczność posiadania sporych magazynów. Obecnie sporo marek samochodów jest sprzedawanych w takim trybie: zamawiasz, czekasz, odbierasz. Nie wiem jak sprawa z płatnościami, ale na pewno bez zaliczki się nie obejdzie. W mniejszym zakresie mamy z JIT do czynienia również w większości sklepów internetowych. Mało kto posiada swoje magazyny i towar na stanie, większość jest wpięta do systemów informatycznych głównych dystrybutorów i dopiero po zamówieniu przez klienta końcowego zamawia towar. To tylko pośrednicy. W przypadku deweloperów ze względu na czas realizacji zamówienia oraz koszt produktu, bardziej rzuca się to w oczy. Ot, taka dygresja.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety o ile pierwsze podpunkty są rozsądne o tyle im dalej, tym bardziej rewolucyjne, a realizacja tych dotyczących banków i wprost deweloperów skończyła by się pewnie dziwnym wypakiem śmiertelnym dla tego kto to wprowadził i konfliktem z korporacjami jak na Węgrzech rządzonych przez Orbana. Nie zgadzam się z zakazem sprzedaży "dziury w ziemi" : jeśli są chętni podjąć to ryzyko to proszę bardzo, z resztą realizacja innych pomysłów z początku wpisu sprawiłaby że było by tych chętnych mniej (ceny by spadły, większy wybór).
    Na JKM też bym zagłosował, ale obawiam się że będzie to Palikot-bis, tylko bez wielkiej smyczy. Jedyna nadzieja w tym, że gdyby został wybrany to on i jego ludzie troszkę by złagodnieli siłą rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja i tak na jkm zaglosuje. oszolom bo oszolom, ale moze partie ktore sa aktualnie w sejmie poczuja, ze nie sa nietykalne i ze musza zaczac sie starac i faktycznie cos robic.

      Usuń
    2. Dokładnie konkurencja jest wskazana także w polityce.No i nie porównywałbym "filozofa" z Biłgoraja z JKM.Ten pierwszy to schizofrenik- koniunkturalista. Zaczynał jako głęboko pobożny katolik , a kończy jako agresywny antyklerykał.Oszukał swoją pierwszą żonę przy rozwodzie i podziale majątku , to jak ma nie oszukać wyborców.

      Usuń
  13. http://biznes.onet.pl/jest-miejsce-dla-229-mln-polakow,18490,5635233,1,prasa-detal - kolejna proba utrzymania ceny ziemi w kosmosie?

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo dziękuję autorowi bloga za głos na JKM’a, zarówno w swoim imieniu jak i całej mojej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam pytanie do autora blogu, wielokrotnie podkreślasz że warto się wstrzymać, nieruchomości stanieją (popieram tezy) i gdzieś kiedyś podałeś tak między wierszami, że w zasadzie to wynajmujesz, odkładasz, masz tochę odłożone i jakoś te reinwestujesz. Robię dokladnie tak samo. Tylko jedna rzecz mnie trapi i zastanawiam się jak Ty to widzisz? mianowicie jak oceniasz ryzyko upadku systemu bankowego i utraty wszystkich posiadanych oszczędności. Jak radzisz sobie z dywersyfikacją ryzyka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryzyko upadku obecnego systemu bankowego (rezerwy cząstkowej i pieniądza fiat) oceniam na... bliskie 100%.
      Co do utraty oszczędności, to ufam, że uda mi się tego uniknąć ;) System raczej nie upadnie z dnia na dzień i ja widzę 2 opcje - albo upadnie w silnych konwulsjach (to będzie dosyć łatwo zauważyć i spróbować się obronić, a całość zacznie się od wzrostu stóp procentowych), albo zostanie jakoś w miarę łagodnie wymieniony na inny przez "możnych tego świata" (tu będzie się ciężko obronić, ale może zwyczajnie nie będzie powodów się bronić). Sam nie wiem, co jest bardziej prawdopodobne - tak, czy inaczej, trzeba Cię mieć nadzieję, jakoć się kolwiek dzieje (czy jakoś tak ;)
      Nim upadnie system, albo nim zostanie zmieniony, będą musiały pojawić się przeróżne i poważne "trudności" - to będzie dobry moment na zakupy - na razie drukowanie trwa w najlepsze, stopy są nisko, a wszelkie trudności zamiatane są pod dywan. Dla mnie to nie jest dobry moment na zakupy.

      Usuń
    2. Prawda jest taka, że rząd i banki chcą bardzo obrzydzić ciułanie, zatem stopy procentowe są śmiesznie niskie w stosunku do inflacji w cenach rzeczy podstawowych (żywność, odzież, obuwie etc.) dlatego uważam, że dopóki ta sytuacja będzie się utrzymywać i ciułacze nie zaczną opuszczać pieleszy lokat i obligacji będziemy mieli taki marazm. Należało by zatem zadać kolejne pytanie, "CO WYBRAĆ?" giełdę (sterowaną przez rekiny i układy), aby zostać dawcą kapitału (przerabiałem i raczej nie polecam) czy może szukać okazji do inwestowania poza granicami kraju, ale do tego warto by mieć trochę czasu lub ewentualnie środków, którymi można by się było podzielić z "dobrym zarządzającym", dla którego 1+1 wynosi tyle ile tego oczekujemy, ale takich jest niestety bardzo mało, a jak są to pracują dla najbogatszych. W związku z czym ja postanowiłem zainwestować w siebie i swoją firmę. Lekko nie jest, ale jest to alternatywa dla kiepskiego etatu, bezrobocia i przy dużej dozie szczęścia może się udać, a odłożony kapitał pozwoli na naukę za swoje bez ryzyka kredytowego co też ma swoje dobre strony. Jeżeli ktoś ma inne pomysły na ochronę kapitału przed inflacja to chętnie posłucham i może skorzystam :D

      Usuń
    3. @Mary: To fakt, giełda nie jest dla każdego. Jednak myślę, że warto na niej inwestować (w długim terminie daje nieźle zarobić), ale nie na polskiej :). Tylko trzeba być cierpliwym i czekać na dobre okazje. Rok temu zaryzykowałem i kupiłem akcje Apple jak były za 420$ kiedy wielu anali-tyków pisała, że to już koniec firmy Owoc. Niedawno wszedłem w "Gilead Sciences Inc" - a dlaczego to nie trudno wyczytać :). Czasem po prostu mamy do czynienia z oczywistymi sytuacjami gdzie ryzyko straty jest bardzo niskie. A nieruchomości mnie zupełnie nie ekscytują - zresztą uważam je za najbardziej ryzykowne lokowanie kapitału w Polsce: 300k zł na kredyt na 30 lat i do spłaty z 2x tyle przy ujemnej migracji, patrzę na piramidę demograficzną i.... NIE! Pozdrawiam :).

      Usuń
    4. @Paweł: Jak inwestujesz na giełdach poza PL? Prowizje i opłaty w polskich biurach maklerskich za transakcje na rynkach zagranicznych (np. DAX) to jakaś kpina. Opłaty po 40-50 EUR, minimalne zlecenia po kilkadziesiąt tyś. PLN.

      ~zk

      Usuń
    5. @zk: Nie chce robić reklamy, ale konto mam w DifBroker od ponad roku. Narazie jestem zadowolony (bo i jestem do przodu :)). Jak robisz jakieś transakcje to nie masz opłaty rocznej (ja zrobiłem tylko 2 zlecenia kupna w 2013 i nic za obsługę konta nie płaciłem). Chyba nie ma minimalnego limitu na zlecenie (najmniejsze zlecenia robiłem po ok 1000$ w tym roku - nie jestem milionerem :P). Widziałem, że mają jakąś opłatę od dywidend w tabeli opłat, ale nie pobrali mi nigdy - interesowało mnie to bo dywidendy dostawałem. Na moim koncie w USD za każde zlecenie płacę 15USD - czyli kupno+sprzedaz daje 2 zlecenia (koszt 30$). Robie wpłaty na konto brokera z Aliora i przelew kosztuje 38-40$ (wybieram opcje Pilne z kosztem 0zł ale dochodzi na konto mniej, taniej sie nie da z mojego doświadczenia wpłacić na konto USD). Jakbym miał konto w EUR to za wpłate płaciłbym ponoć 5zł, ale już założyłem w USD (czy dobrze zrobiłem to do dzisiaj się zastanawiam)... tylko nie wiem jak to wygląda jak sie kupuje za EUR akcje, które są w USD tzn jaki mają spread... Średnio mi się podoba to, że żeby mieć tam notowania na żywo (bez opóźnienia 15minut) to trzeba zasubskrybować daną giełdę np Nasdaq i koszt jest wtedy 1$/msc - bez tego trzeba patrzeć np na yahoo finance. Jak ktoś zna tańszego/lepszego brokera zagranicznych akcji to niech napisze bo ja jestem początkujący :). Generalnie nie namawiam do zabawy w giełdę bo to zawsze większe ryzyko i można kasę stracić - tylko dla ludzi o mocnych nerwach ;) i potrafiących się pogodzić ze stratą. Pozdrawiam i powodzenia.

      Usuń
    6. Wydaje mi się, że najlepszą metodę zasugerował MaryJan. Od siebie dodam, że - być może - dla samej (długoterminowej) ochrony kapitału można za część kupić fizyczne kruszce (ja kupiłem trochę srebra), poza systemem bankowym, co domyślnie ma zapewni ochronę przed padającym bankiem, nacjonalizacją rachunków czy podatkiem inflacyjnym. Problemem może byc ewentualna kradzież, konfiskata, przymusowy skup po cenach z d* wyjętych albo delegalizacja obrotu (mało prawdopodobne, ale możliwe). Tylko to trzeba traktować raczej jako rezerwa bezpieczeństwa i w horyzoncie pewnie z 10 lat, a nie jako inwestycja do spekulacji.

      Usuń
  16. Jeśli chodzi o podatki to faktycznie powinny być możliwie niskie i proste. Ale jeśli chodzi o kataster to wymienił stryjek siekierkę na kijek. Teraz podatki dotykają najbardziej tych, którzy ich nie potrafią/nie mogą unikać, a kataster najbardziej by dotknął biednych a majętnych - np. ktoś aktualnie nie ma pracy a ma mieszkanie, i musi płacić, choć nie zarabia(?). Bogaci i tak by zoptymalizowali – zaniżając wartości swoich nieruchomości do śmiesznych wartości. Nie wydaje się to trudniejszą optymalizacją niż ukrycie swoich dochodów. I co z tego, że w ciągu kilkudziesięciu lat nie mogli by jej sprzedać, skoro mogli by nie płacić podatków (a za x lat wycena będzie nieaktualna – bo remont był itd, trzeba zrobić nową, tak żeby wyszło). W ostateczności najmniej podatku zapłacą Ci, którzy nie planują sprzedać (?). Z kolei gdyby kataster miał zastąpić wszystkie inne podatki, to najbardziej by się opłacało mieszkać za granicą a pracować tutaj (?) - nie wiadomo ile jeszcze takich optymalizacji udało by się ludziom wymyśleć, żeby nie płacić.
    Co do zasady to trudno jest tu rozsądzić, czy bardziej obciążyć tych którzy „mają”, czy tych którzy „zarabiają”. Ktoś będzie zawsze pokrzywdzony bardziej. I nie wiem czy tych pokrzywdzonych będzie mniej, czy więcej. Patrząc z perspektywy można by się na coś takiego zgodzić – wiadomo „sąd sądem ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Ale z punktu widzenia ogółu to nie wydaje mi się to jakoś bardziej sprawiedliwe. Dlatego piszę „wymienił stryjek siekierkę na kijek”.
    Być może forma podatkowa (podatek dochodowy vs kataster) nie ma aż takiego znaczenia, jedna i druga powoduje pewne anomalie. Pewnym jest za to, że podatki powinny być niskie i proste, tak żeby nie opłacało się/nie dało się ich unikać. Zwykle gdy coś jest proste i oczywiste, to trudniej jest to zepsuć.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja również dziękuję za głos na JKM. Ponad to, czy Autor blog zastanawiał się nad tym co się stanie w sytuacji, w której kurs franka spadnie, ludzie zaczną przewalutowywać swoje kredyty, a następnie wibor pójdzie tak w górę, że ich kredyty i tak będą miały większą ratę niż te we frankach :)?

    OdpowiedzUsuń
  18. GW zaczyna mówić jak jest ;-) http://wyborcza.pl/1,137662,15844585,Jak_nie_wdepnac_w_drogi_kredyt_.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już od lat było wiadomo i KNF to publikował w raportach. Widocznie OF, HB, LB więcej płaciły za zalewanie portali swoimi wypocinami.

      http://www.knf.gov.pl/Images/RAPORT_2011_tcm75-31319.pdf Strona 84.

      Przy okazji ciekawy wpis dotyczący tego co powtarzam na temat nabitych w RNS.
      Strona 11:

      "Ponadto ryzyko portfela kredytów mieszkaniowych związane jest z ograniczoną płynnością rynku, kredytami
      w ramach programu „Rodzina na swoim” (skokowy wzrost rat spłaty po 8 latach dopłat), silną koncentracją
      ubezpieczeń tych kredytów oraz z niezadowalającymi bazami danych o rynku nieruchomości."

      Usuń
  19. No to troche o tym jak bystry Wrocław zasysa MDM http://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,mala-popularnosc-mdm-we-wroclawiu-i-okolicach-w-miescie-tylko-6-na-100-mieszkan-w-programie,wia5-3266-20081.html
    Moje miasto jest intelektualnie nieprzygotowane na taki hojny gest Panstwa. A ja sam stwierdzilem, ze zaryzykuje i poczekam do 35'roku zycia z zakupem nieruchomosci, odkladajac jednoczesnie jak najwiecej kasy i inwestujac w nowe skille na rynku pracy, ktore pozwola mi na awans. Mam jakies dziwne poczucie, ze jak bede mial troche farta to uda mi sie zaczac dobrze zarabiac tym samym duzo odkladac miesiecznie w perspektywie 5 lat bede mial 2/3 wartosci nieruchomosci. Moze zbiegnie sie to z czasem z katastrofa demograficzna w pl i bedziemy mieli mieszkania w cenie jak w 2004? :) Paradoksalnie w Polsce sa branze, gdzie mozna zarobic i pracodawcy, za konkretne i mierzalne rezultaty - nie są sknerami.
    Mam tez wrazenie,ze mlodsze pokolenie (generacja nizej od mojego, czyli aktualni studenci i absolwenci), nie maja tak wypranych mozgow jak aktualnie roczniki pokolenia '80, jesli chodzi o to, ze kto nie kupil mieszkania przegral zycie. Ich swiadomosc kredytowo-hipoteczna jest troche jakby wieksza. Oni nie beda tacy chetni na zakup kwadrata w .pl jak moje pokolenie (nie tylko dlatego, ze ich nie stac ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam taki sam plan, no może trochę się różni bo planuję około 35-40 roku życia iść na emeryturę :). A co do następnej generacji to ciężko powiedzieć... myślę, że w Polsce presja na kupno(kredyt) mieszkania nadal jest wysoka. Chociaż muszę przyznać, że widzę zmiany nawet w moim pokoleniu (roczniki 80-90) tzn. na przykład wielu znajomych nawet nie chce mieć samochodu, wybierają rower albo komunikację miejską i taki jest generalnie trend na świecie wśród młodych (nawet w bogatszych USA samochody już nie są tak pożądane wśród młodych jak kiedyś). Miejmy nadzieję, że z mieszkaniami będzie podobnie. Powodzenia i pozdrawiam.

      Usuń
  20. Na JKM warto zagłosować chociażby, żeby odgonić czerwoną zarazę rządzącą od lat od koryta. Jest też jakieś 50-60% szans na wprowadzenie przez KNP jakichś normalnych (ułatwiających życie) reform w tym kraju. Gorzej rządzić niż obecna ekipa już się chyba nie da, więc do stracenia jest niewiele.

    OdpowiedzUsuń
  21. JKM to agentura, ma zastapic palikota rozproszyc glosy i pozwolic wygrac tym co zawsze
    (psl, sld, ud, kld, po - wymieniaja sie na listach i stolkach prosze sobie sprawdzic)
    łaczenie jkm i podatku katastralnego to dla mnie kontrolna lampka na tym blogu
    np: JKM wchodzac w koalicje z pisem w ktora nie chcial wejsc mialby 12-13 parlamentarzystow, wolal nie wchodzic - czytaj: PO(SLD,PSL, itd.) ma 12-13 poslow wiecej
    taka wersja wszelakich partii emerytow i rencistow dla mlodych i kumatych niby swiadomych ulomnosci systemu
    a tak naprawde naiwnych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh, to na kogo proponujesz glosowac, bo w sondazach sa tylko "stare" partie + jeden rodzynek w postaci JKM.
      JKM to jest aktualnie jedyna nowa alternatywa. wszystko inne juz bylo i sie nachapali.

      Usuń
    2. Janusz Korwin-Mikke - to żyd Ozjasz Goldberg i mason z loży Windsor
      http://forum.nie.com.pl/showthread.php?t=5305

      Kamil

      Usuń
    3. hehe, widze ze czas palenia zydow na stosie nie minal ;)
      jak dla mnie to od zydow, niemcow, amerykanow, chinczykow, koreanczykow itp. polaczki mogli by sie uczyc - wiec nie wiem czy to zle, ze ktos jest zydem ;-)
      poza tym co za roznica skad ktos pochodzi, mamy pelno polaczkow od 25 lat rzadzacych i co, i wielkie gowno w kraju. moze nie wybierajmy polaczkow, bo nie potrafia nic tylko krasc ? ;-)

      Usuń
    4. Ja odniosłem wrażenie że sprawy miały sie nastepująco:
      To Palikot był z ramiena PO wybrany po to by w poprzednich wyborach zdjąc głosy ktore by poszły na JKM.
      Palikot był jedynym który spotykal sie z JKM przed wyborami i nawet mieli podobne przekaniania fragmentami. Nastepnie komisja wyborcza zrobiła co zrobiła, a Ci którzy chcieli zmiany a nie mogli głosowac na JKM głosowali na jedyną osobe, która wydawała się byc bliższa JKM czyli na Palikota. Ciekawe czy tak będzie znowu przy wyborach u nas.

      Usuń
    5. fakty sa takie:
      PO (KLD i UW) razem rządziły w Polsce 14 lat, SLD (wcześniej SDRP)sprawował władze w Polsce w sumie 6,5 roku, PSL 2,5. Wszyscy wymienieni nie zrobili nic oprócz zrujnowania polskiej gospodarki. A PiS rządził 16 miesięcy, ale o nic nierobienie obwinia się PiS, kwitując ich rządy słynnym - "oni już rządzili, i nic nie zrobili"

      pis obnizyl podatki i skladke chorobowa
      (pis "nie wykorzystywal koniunktury" reszta przez te 25 lat miala notorycznie pecha typu: kryzys, poprzedni rzad itp. statystyczne brednie/manipulacje)

      rzady pisu pokazaly ze wystarczy sie wziac za korupcje i kraj idzie do przodu (obecy rzad buduje autostrady drozsze niz w gorzystej szwajcarii...)

      becikowe - wynalazek pisu - bylo pierwszym zwroceniem uwagi na problemy demograficzne o ktorych duzo tutaj na blogu

      podsumowujac:
      agitacja za JKM jest de facto agitacja antypisowska i ma sluzyc podtrzymaniu obecnego ukladu

      Usuń
    6. @volkoff8

      Co ty bredzisz. PiS rządził 16 miesięcy ? W ciągu ostatnich 9 lat mieli i mają kolejno 155, 166 oraz 157 posłów w sejmie. Z czego oni tam siedzą ?
      Prawda jest taka, że Polską rządzą od wielu lat jedni i ci sami i czas najwyższy się ich wszystkich pozbyć.

      Usuń
    7. można głosować na demokrację bezpośrednią. Co prawda nie we wszystkich okręgach ale zawsze to nowe twarze w tym cyrku.

      Usuń
    8. @zico
      czyli wg ciebie PiS teraz tez rzadzi?
      byc moze stales kiedys w kolejce po umiejetnosc łączenia logiki z praktyką, ale chyba dla ciebie niestety juz zabraklo...
      i zostalo tylko bredzenie...

      Usuń
  22. Archiwa IPN, czyli Jak Goldberg stał się Korwinem-Mikke.
    http://archiwa-ipn.blogspot.com/2012/03/jak-goldberg-sta-sie-korwinem-mikke.html

    Kamil

    OdpowiedzUsuń
  23. propagowanie polityki jakiej kolwiek opcji nie sluzy temu blogowi, dla mnie polityka to jedna wielka zaraza. jedyne na co mogę się zgodzić to model szwajcarski z demokracją bezpośrednią

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie dla 5 i 6. Dorosli ludzie, ich problem.
    Jako zwolennik JKM powinienes to wiedziec ;).

    Reszta ok.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja też zagłosuje na JKM. Wszyscy płacimy na ten cyrk. A skoro idą na to moje pieniądze to niech chociaż będzie zabawnie.Skoro ja jako obywatel nie mogę zrobić nic to niech chociaż będzie mój przedstawiciel który zmasakruje tam co niektóre tęczowe misie.

    Nawet jeżeli ma "dziwne" przekonania to i tak rosyjskie serwery nie pozwolą mu na jakiś wielki wynik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokladnie.
      ja wiem ze w kwestiach szczegolnie spolecznych to on takie bzdury plecie, ze czasem glowa mala.
      no ale co mam zrobic, nikogo innego nasze wspaniale spoleczenstwo nie wypromowalo :)
      a na zlodzieji i klamcow, tych samych od 25 lat, zamiaru glosowac nie mam :)

      jkm jaki jest taki jest, przynajmniej wali prosto z mostu to co mysli :)

      Usuń
    2. Jestem gotów na bazie logiki 90% tych bzdur bronić. To jedynie propaganda mediów wmawia Tobie, że to są straszne bzdury. Podświadomie chyba to czujesz bo cytatów nie dałeś.

      Usuń
    3. nie musisz mi tlumaczyc, widzialem pare debat jkm, z PR to on powinien mocno potrenowac, bo na prawde czasami wyglada na kompletnego buca. mieni sie inteligentnym, a podstawowej rzeczy nie robi - dobrego PR.

      o mediach to oczywiscie tez nie musisz mi mowic, od kiedy jkm zaczal pokazywac sie w sondazach - od wtedy zaczela sie nagonka. wyciaganie co bardziej barwnych tekstow (szkoda ze tych o gospodarce nie wyciagaja, tylko jakies pierdoly o kobietach, niepelnosprawnych itp. co generalnie nikogo nie powinno obchodzic).
      widac to takze na tym blogu :)

      co by nie mowic 10000 razy gorsze rzeczy ZROBILI ci wszyscy ktorzy sa od 25 lat sa przy korycie. a czlowieka oceniac sie powinno po tym co zrobil, a nie co mowi.
      dajmy szanse jkm pokazac czy jest tak samo mocny w robieniu, jak w mowieniu - przeciez gorszych politykow niz obecnie rzadzacy (+opozycja) nie da sie wybrac

      Usuń
  26. http://biznes.onet.pl/ostre-spadki-na-rynku-kredytow-hipotecznych,18629,5635752,1,news-detal

    Coś chyba rusza we właściwym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) cieszymy się, kierunek jest właściwy. Myślę, że to dopiero pierwsze jaskółki zapowiadające lepsze czasy dla nas.

      Usuń
    2. Cytat: "Rynku nie zastymulowało również ani wyjątkowo niskie oprocentowanie kredytów złotowych, ani też atrakcyjne ceny nieruchomości." - Jakie atrakcyjne ceny? :) Ceny są obecnie niewiele niższe niż na szczycie bańki. Jakby ceny były atrakcyjne to by była masa kupujących - sami sobie zaprzeczają.

      Kolejny ciekawy kawałek: "W stosunku do roku 2012 na popularności straciły zobowiązania, których LtV zawiera się w przedziałach: od 0 do 20%, od 30 do 50% oraz od 50 do 80%. Co za tym idzie, zwyżkowały kredyty mieszkaniowe o wskaźniku LtV przewyższającym 80%, co mogło być podyktowane wdrażanymi wraz z początkiem roku 2014 ograniczeniami w obszarze udzielania kredytów o najwyższym LtV." - skoro zwyżkowały kredyty o najwyższym LTV 80%+ to jak można pisać, że powodem było ograniczenie "w obszarze udzielania kredytów o najwyższym LtV" ?? Komedia.

      Usuń
    3. Najwyższe LtV - Loan to Value - (pożyczka do wartośći) to najniższe procentowo wkłady własne ;) Tutaj akurat prawdę piszą, bo rekomendacje powoli wypierają te możliwości a ludzie się "jorgnęli", że mdm jest dla nich droższy niż by sami mieli na wkład własny. Z przykładu znajomych wiem, że klienci bez mdm mają dużo większe mozliwości negocjacji ceny metra mieszkania oraz negocjacji marży z bankiem. Bez wkładu własnego na mdm klienci są "gorszej kategorii".

      Kamil

      Usuń
  27. W ostatnim metrze jakiś "dziennikarz" pisał o strasznym problemie nei wykorzystania pieniędzy z mdm. Dzisijesze wydanie jakby co. Artykuł całkiem spory i biadolenie że pieniądze przepadaną i że szczególnie młodzi ludzie chcą korzystać. Podsumowanie takie że zbyt niskie kwoty za metr są temu winne nie wysokie ceny tylko wskaźniki.
    Jak to dobrze że GW motłochowi jest w stanie wszytsko wytłumaczyć, dobrze że spada im sprzedaż to mniej ludzi będzie czytało te bzdury

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wynajmujący7 maja 2014 22:26

      To nie był "jakiś" dziennikarz tylko słynny MW

      http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,15912543,Za_malo_nowych_mieszkan_dla_mlodych.html

      Cytat: "Rząd zaoszczędzi co najmniej połowę z 600 mln zł, które są zarezerwowane w tegorocznym budżecie na dopłaty do kredytów w ramach programu "Mieszkanie dla młodych". Tę oszczędność deweloperzy nazywają "stratą" i proponują rozwiązania, które ją zmniejszą"

      Tę oszczędność deweloperzy nazywają "stratą" - nie potrafię znaleźć dostatecznie obelżywych słów, żeby skomentować taką wypowiedź, zwłaszcza w kontekście sytuacji na rynku mieszkaniowym w Polsce w ogóle.

      Świetny blog. Pozdrawiam Autora. Tak trzymać :)

      Usuń
    2. Niestety się nie uda
      http://serwisy.gazetaprawna.pl/nieruchomosci/artykuly/795013,nie-ma-szans-na-podniesienie-limitow-w-mieszkaniu-dla-mlodych.html

      Usuń
  28. https://www.youtube.com/watch?v=GQUula1Z9iw
    -na filmik trafiłem przypadkowo, facet opowiada w nim o nieruchomościach w Hiszpanii które mocno potaniały i są na sprzedaż
    ( polecam zwiększyć szybkość odtwarzania na 1.5 ;)
    -zastanawiam się na czym polegał ich boom w nieruchomościach i jak to się ma do polski, poszukam jakiś konkretów jak coś znajdę do podeśle
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Cudzoziemcy-wykupuja-mieszkania-w-Polsce-3117669.html

    OdpowiedzUsuń
  30. A tymczasem NBP ogłosiło że stopy procentowe podniesie, najbliższy termin -początek 2015 roku

    SzuMie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś trzeba ruszyć nic nie trwa wiecznie w kredycie na 30 lat.

      Usuń
    2. Szwedzi załadowani: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Predzej-umra-niz-posplacaja-kredyty-3117844.html

      Usuń
    3. Mam jeszcze pytanko, w jakich warunkach podnoszone są stopy procentowe tzn. czy załadownie ludzi w kredyt na maksa (niskie stopy więcej/większość konsumentów się skusiło) nie jest może celowe, żeby potem podnieść stopy i ściągnąć, a raczej wydoić kasę z Kowalskich?

      Usuń
    4. Oczywiście, że celowe. Nie dość, że wydoić więcej odsetek, to tylko przy okazji. Przede wszystkim chodzi o problemy ze spłatami, w kolejnej perspektywie następny kryzys, a w kolejnej przejmowanie nieruchomości od niewydolnych kredytobiorców za bezcen, po pęknięciu bańki. Ten schemat powtarzał się już wielokrotnie, kryzys finansowy to nie jest żaden armageddon, tylko transfer majątku. Może przy okazji uda się zbankrutować cały kraj, to jeszcze będą do łyknięcia lasy, złoża i infrastruktura.

      Usuń
  31. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Predzej-umra-niz-posplacaja-kredyty-3117844.html

    "Przeciętny Szwed posiadający kredyt hipoteczny umrze, zanim w pełni spłaci swój dług – wynika z najnowszego raportu szwedzkiego banku centralnego. "

    "Jak wyliczyli analitycy Riksbanku, średnie zadłużenie Szwedów – czyli stosunek ich długu do dochodu rozporządzalnego – wynosi astronomiczne 296%. Jeszcze gorzej rzecz ma się wśród osób spłacających kredyt hipoteczny, gdzie wskaźnik ten wynosi 370%."

    OdpowiedzUsuń
  32. Bartosz T. Znowu w akcji, zmienił fuche teraz jest w Lion's banku...
    same farmazony w wywiadzie i każde jego słowo jest zaklinaniem rzeczywistości...
    http://tvn24bis.pl/informacje,187/ministerstwo-marze-kredytow-w-mieszkaniu-dla-mlodych-powinny-spadac,426309.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam obejrzeć ten wywiad, Turek mówi ze wiecej sie buduje wiecej pozwoleń na budowę wiec w gospodarce ma sie dobrze. Dziennikarz mówi to skoro wierzą oferta deweloperów to ceny beda niższe. Turek: raczej nie beda.... Usztywnili sie w negocjacjach. Mnie zadziwia jeden fakt jak Turek i spółka puszczają informacje prasowe do pap-u będące naganianiem na kredyty a media traktują to jak faktyczne prawdziwe wydarźenie.
      W kolejnym artykule autor bloga mógłby opisać ten mechanizm i ta symbiozę banków deweloperów oraz mediów.

      Usuń
    2. A mnie najbardziej sie podobał fragment o tym, że teraz Rosjanie i Ukraińcy kupują u nas mieszkania bo na Ukrainie wojna. Toż to jest duuuuuużo lepsze niż wejście do Unii Europejskiej i Euro 2012.

      Usuń
  33. http://na-plus.blogspot.com/2014/05/mdm-deweloperzy-sie-przeliczyli.html

    zastanawiam sie czy moze na probe nie zaczac do papu wysylac podobnych artykułów,
    skoro Turek moze to czemu my mielibysmy byc gorsi. Moze ktos z tvn zaprosi autora bloga na rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
  34. http://biznes.interia.pl/news/cudzoziemcy-kupili-w-ciagu-ostatnich-pieciu-lat,2013643,4206,strona,1,pst,74725178

    "Kupujcie bo zagranica Was uprzedzi" LOL :) Prawda jest taka, że w 2009 roku zagraniczni ynwestorzy uwierzyli Turkowi, Grząbce i Wielgo. Nakupili mieszkań w celach spekulacyjnych, a teraz nie chcą sprzedać ze stratą. Często nie płacą czynszu. Zaczęły się już licytacje komornicze.

    http://licytacje.komornik.pl/Notice/Details/131239
    http://licytacje.komornik.pl/Notice/Details/136859 <- Dłużnik C.K. Development Sp. z o.o. To i wśród deweloperów się zaczyna :)


    Swoją drogą te wyceny są jakieś z kosmosu, chyba komornicy do kalkulacji korzystają z danych HB ;d

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie wiem o które mieszkania dokładnie chodzi ale jeżeli myślę, ze to drugie ogłoszneie na ulicy bukowińskiej :
    http://licytacje.komornik.pl/Notice/Details/136859

    Jest tam 88 metrów wycenione na 452 000 a sprzedawane ejst w pierwszym podejściu za 3/4 ceny, czyli 339 000. Jeżeli to nowe budownictwo, które jest tam pobudowane to cena jest zajebista w porównaniu z ofertami z rynku wtórnego, które wszystkie minimum opiwają na 9 tyś/m2.

    Dużo niewiadomych odnośnie lokalizacji ale gdyby to było takie mieszkanie jak myślę, że jest w tamtych rejonach to oferta jest nawet kusząca. Jak nei zejdzie to następna wycena będzie 2/3 ceny. czyli : 301 333.

    Podkreslam, jeżeli mieszkanie jest w nowym budownictwem z garażem i z komórką (a jest tak napisane) i nie ma żadnych kruczków to to jest rewelacyjna oferta jak na aktualne wyceny.

    Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Data założenia KW 2000-03-27 więc można się domyślać, że budynek oddany do użytkowania w 2000 roku.

      Wpisane w KW
      81,8 m2. 2 pokoje, 1 kuchnia, 1 łazienka, 1 wc, 1 hall, 1 garderoba, miejsce postojowe 13,1m2, kondygnacja 11

      Dział III KW: "Prawo najmu lokalu objętego niniejszą księgą wieczystą do dnia 1 maja 2020 r." więc już mniej kolorowo.

      Widok z Google Street View:
      https://maps.google.com/maps?q=bukowi%C5%84ska+24a&hl=pl&ie=UTF8&ll=52.181753,21.026003&spn=0.000947,0.001784&sll=37.0625,-95.677068&sspn=38.502405,52.998047&t=h&hq=bukowi%C5%84ska+24a&radius=15000&z=19&layer=c&cbll=52.18177,21.025919&panoid=PleJcQEKodmspSLV6QcEjw&cbp=12,66.11,,0,-41.34

      Usuń
    2. Dodam tylko jeszcze, że w tym roku kupiłem mieszkanie na Bemowie na rynku wtórnym, kondygnacja 2/4 za 5300/m2.

      Usuń
    3. tego goscia tez lubie czytac http://jakoszczedzacpieniadze.pl/jak-madrze-wziac-kredyt-hipoteczny fajnie, ze wiedza na temat banksterki sie upowszechnia :)

      Usuń
  36. podatek katastralny - NIE !!!
    Proszę się przejechać przez polską wieś, zobaczyć ile biednych ludzi ma tylko dach nad głową w postaci 200-300m2 domu, który wybudowała cała rodzina własnymi rękoma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak samo mozna powiedziec o starych ludziach w blokach z prl w centrach miast.
      ale co to rzadzacych obchodzi ? wyskakuj z kasy, a jak cie nie stac to komornik zlicytuje i po problemie.
      te same mordy od 25 lat przy korycie + zidiociale do granic mozliwosci spoleczenstwo = bolandia

      Usuń
    2. a po chinsku BOLAN znaczy POLSKA :)

      Usuń
  37. Z tym punktem "dziura w ziemi" nie zgodzę się. W biznesie standardowe jest zamawianie towaru i płacenie z góry. po czym producent dopiero zaczyna produkować. Dlaczego nie robić tak z mieszkaniami?

    OdpowiedzUsuń