piątek, 24 kwietnia 2015

Rynku wtórny, obudź się! 86

Po małej przerwie, spowodowanej przeprowadzką z "dobrej lokalizacji" (Kabaty) do "złej" (Białołęka), która dla nas pod każdym względem jest lepsza niż poprzednia (może za wyjątkiem braku w okolicy kościoła z prawdziwego zdarzenia), wracamy do pisania. Wszystkich zaniepokojonych czytelników uspokajamy - przeprowadzka nie nastąpiła na własne, ani nawet na bankowe - dalej napychamy kabzę, skądinąd bardzo sympatycznemu, właścicielowi ;)

Przy okazji przeprowadzki sprawdzaliśmy jednak także i oferty sprzedaży, żeby się przekonać, czy może w tej chwili nie warto jednak "kupić na kredyt" ;) Wyszło nam, że nie warto - co gorsza, nawet, gdyby założyć, że stopy procentowe nigdy nie wzrosną, to i tak nie byłoby warto. Z całego tego zamieszania był jednak jeszcze inny wniosek, a właściwie potwierdzenie wniosku, który mieliśmy od dawna - sprzedawcy na rynku wtórnym żyją sobie własnym życiem, które zdało się zatrzymać gdzieś w okolicach 2008 roku. W porównaniu z ofertą deweloperów, oferta interesującego nas segmentu rynku wtórnego jest zwyczajnie słaba... przynajmniej cenowo, bo, jeśli chodzi o znalezienie pasującego wymaganiom mieszkania, to rynek wtórny ma i pewnie zawsze będzie miał przewagę. Niemniej jednak, poziom cen (ofertowych) mieszkań używanych czasem wręcz poraża (nawet w odniesieniu do cen deweloperów, które też porażają, ale jakoś tak zauważalnie mniej ;)

Przyjrzymy się dziś trochę, dlaczego deweloperzy od prawie dwóch lat głoszą już hossę i super sprzedaż, a na rynku wtórnym czegoś takiego zupełnie nie ma.