wtorek, 6 stycznia 2015

Przyszłość, której wizje są lekko rozbieżne 95

W poprzednim wpisie rozliczyliśmy się z zeszłorocznych przepowiedni - wniosek był taki, że, poza dalszym spadkiem stóp procentowych, niewiele nas zaskoczyło. Nie doszło także do żadnych spektakularnych wydarzeń, które mogłyby stać się powodem spektakularnych zmian na rynku mieszkaniowym. 

Nie wspomnieliśmy natomiast praktycznie nic o cenach mieszkań - to akurat ze względu na fakt, że nasza prognoza nie zakładała zauważalnych zmian w minionym roku z jednego prostego powodu - skoro w wariancie najbardziej prawdopodobnym nie zakładaliśmy wystąpienia żadnego przełomowego zdarzenia, to w takich okolicznościach ceny niespecjalnie chcą rosnąć, ani spadać. Oczywiście na ubiegły rok deweloperzy i analitycy po raz kolejny zapowiadali podwyżki (w końcu to był najlepszy moment na zakup! ;) i oczywiście po raz kolejny nic z tego nie wyszło. Gdyby miało już dojść do jakichkolwiek ruchów cenowych, to spodziewaliśmy się raczej lekkich ruchów w dół. Nic takiego nie miało miejsca i na rynku zapanowała legendarna już "stabilizacja" (swoją drogą wsparta nieco obniżkami i tak już historycznie niskich stóp procentowych oraz zastrzykiem dla rynku pierwotnego w postaci Mdm). Zmiany cen transakcyjnych o 100 złotych w tę, czy we w tę, w sytuacji tak niskiego oprocentowania kredytu, niewiele mówią, bo mogą wynikać z lekko zmieniającej się struktury popytu (pamiętajmy, że przy "tańszym" kredycie ludzie częściej "kupują" większe/droższe mieszkania).

Postanowiliśmy się przyjrzeć, jak sprawy oceniają ci, których dosyć często posądzamy o oceny błędne (oczywiście chodzi o te "publiczne" oceny, bo oceny prywatne są najpewniej dużo bardziej trafne). Dziś przyjrzymy się dwóm wypowiedziom - Józefa Wojciechowskiego (prezesa JWC) oraz Kasi Kuniewicz z Reasa (za którą osobiście nie przepadamy, bo nie odpowiedziała nam na prostego maila, dotyczącego metodologii powstawania ich cyklicznych raportów ;)


Mini wywiad z prezesem można znaleźć pod poniższym adresem:

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Szef-J-W-Construction-nie-traci-optymizmu-7227452.html

Szczerze polecam obejrzeć, bo trwa on zaledwie 3 minuty, a zawiera sporo treści. No i ta aparycja prezesa... od razu widać, że człowiekowi można zaufać w ciemno!

Wybraliśmy kilka cytatów podsumowujących rok oraz prognozujących przyszłość, do których postaramy się (krótko jak zawsze ;) ustosunkować.

"Dla J.W. Construction ten rok był pełen sukcesów. Przede wszystkim udało się nam przekroczyć barierę tysiąca sprzedanych mieszkań. Na rentowność przyjdzie jeszcze chwilę poczekać, ale wygląda to bardzo pozytywnie. Daleko nam jeszcze do naszych rekordów z 7–8 lat wstecz, ale idziemy w dobrym kierunku."

Jak widać, w JWC cud, miód i orzeszki ;) Rok pełen sukcesów (zwłaszcza w przypadku tych odjechanych willi w Kręczkach ;) Firma przekroczyła liczbę 1000 mieszkań sprzedanych w ciągu roku i... potwierdziła status deweloperskiego-giełdowego średniaka. Przypomnijmy, że w latach 2006-2007 JWC potrafił zanotować sprzedaż ponad 4.000 mieszkań w ciągu jednego roku (czyli rzeczywiście aktualnie do rekordów trochę jeszcze brakuje ;) i był w absolutnej polskiej czołówce, rywalizując jedynie z Dom Development. 
Wszystko jednak idzie w dobrym kierunku... tymczasem patrząc na wyniki sprzedaży w kolejnych kwartałach, to na razie wygląda, że idzie dosyć powoli (ale pan prezes najpewniej wie o wiele więcej na temat planów swojej firmy niż my). 
Podsumowując, sprzedaż na poziomie 1/4 tego, co 8 lat temu, to rok pełen sukcesów - hmm... no dobrze, niech i tak będzie.

"Przekroczyliśmy wszystkie wskaźniki, ilość sprzedanych jednostek też".


Nie bardzo wiadomo, jakież to właściwie wskaźniki przekroczył JWC, bo o sprzedaży z poprzedniego roku jest dopiero druga część zdania. Za to prezes tak się zagalopował w swoim optymiźmie, że aż dla elementów policzalnych ("jednostki") zaczął używać określeń stosowanych do rzeczowników niepoliczalnych ("ilość"). Ale już się nie czepiajmy...

"Większość deweloperów jest na podobnej równi... wznoszącej się."

Kurde blaszka... a nas na fizyce uczono, że równia to jest pochyła - widocznie w tym przypadku punkt widzenia zdecydowanie zależy od punktu siedzenia. Jak to jest w takim razie z tą równią deweloperów? To oczywiście zależy. Jeśli porównać miniony rok do poprzedniego, w trakcie połowy którego stopy procentowe były ponad dwa razy wyższe niż obecnie, to rzeczywiście widać wzrost sprzedaży. Ale jeśli porównać miniony rok tylko do drugiej połowy roku poprzedniego, kiedy stopy były porównywalne, to już tak różowo nie jest. A jeśli porównać miniony rok tylko do ostatniego kwartału roku poprzedniego, w którym mieliśmy do czynienia z ostatnim momentem na kredyt bez wkładu własnego, to sprzedaż jest wręcz słabsza. Jeśli do tego dodać jeszcze wpływ Mdm (jakieś 20% sprzedaży deweloperów), to porównanie z końcem ubiegłego roku, który musiał sobie "radzić" bez Mdm, wypada już naprawdę słabo. Jak więc jest, każdy widzi - i każdy widzi te aspekty, które chce zobaczyć.

W wywiadzie sporo uwagi poświęcono właśnie Mdm:

"[Mdm] zwiększa siłę nabywczą, bo niektórzy klienci na inne programy by się po prostu nie kwalifikowali."

Tu nie bardzo wiadomo, jakież to inne programy ma na myśli pan prezes, bo my takich nie znamy. Być może chodziło o to, że bez Mdm część osób nie byłaby w ogóle w stanie "kupić" od JWC mieszkania na kredyt:

"Dla części naszych klientów Mdm jest jedyną formą wejścia w posiadanie własnego em."

Takim osobom szczerze gratulujemy odwagi - skoro ktoś nie jest w stanie zgromadzić 5, czy 10% ceny mieszkania, to pożyczanie takiej kwoty zakrawa wręcz o szaleństwo. Zwłaszcza w sytuacji, w której stopy procentowe mogą właściwie już tylko rosnąć...
W tym stwierdzeniu jest jeszcze jeden ciekawy element - otóż Mdm pozwala wejść w posiadanie własnego mieszkania :) Nie ma to jak ta piękna nowomowa, zgodnie z którą zapożyczenie się w banku na całe życie na mieszkanie, jest równoznaczne z jego posiadaniem. Kiedyś, jak człowiek coś pożyczał, to się mówiło, że jest zadłużony (w ostateczności, że "ma długi") i nie był to zbyt chwalebny status - teraz mówi się, że zadłużony "posiada mieszkanie", a w najgorszym przypadku "posiada kredyt". Niby od przybytku głowa nie boli, ale my jakoś bardzo stronimy od tego rodzaju "posiadania"...

"Około 20-25% mieszkań sprzedaliśmy w tym programie."

Patrząc na łączny wynik Mdm oraz łączną sprzedaż deweloperów w minionym roku, jest to współczynnik dosyć dobrze odpowiadający średniej z całego rynku - to pokazuje, że nawet w sytuacji, w której Mdm nie zrobił furory (wszak nie wykorzystano nawet połowy środków przeznaczonych na ten rok), program stanowił solidne wsparcie sprzedażowe dla deweloperów. Niestety nie wiadomo, jaka część klientów nie kupiłaby wcale mieszkania (albo kupiłaby na rynku wtórnym), gdyby nie było Mdm - jakby jednak nie było, bez wsparcia podatników, miniony rok raczej nie byłby dla deweloperów taki rekordowy.

"Nam udało się wykreować dom 100-metrowy, który również będzie mieścił się w tym programie." 

Ze względu na ograniczenia powierzchniowe w Mdm, rynek domów praktycznie nie bierze w nim udziału. Nic to jednak strasznego dla naszych deweloperów, którym udało się "wykreować" (to brzmi prawie jak wyczarować) dom 100-metrowy. Nie bardzo wiemy, co w tym takiego wyjątkowego, bo tego rodzaju domy istniały (jeśli nas pamięć nie myli) od... zawsze ;) Poza tym, przy dopłacie dla maksymalnie 50m2 kupno domu ze wsparciem jest średnio opłacalne, bo wsparcie wyniesie mniej więcej 5% ceny takiego domu (dla rodzin/osób samotnych bez dzieci). Czy ten 100-metrowy dom okaże się hitem? Bardzo wątpimy... a jedyna nadzieja w tym, że rzucą się na niego rodziny z trójką dzieci, już po nowelizacji programu (dla nich dopłata ma wzrosnąć, zależnie od pogłosek, do 25-30% ceny oraz zwiększona zostanie dofinansowywana powierzchnia - do 65m2).

"Planujemy przynajmniej 20-procentową zwyżkę na przyszły rok, czyli optymistycznie."

Wreszcie doszliśmy do planów na przyszły rok. Na szczęście zwyżka, o której wspomina prezes, ma dotyczyć wielkości sprzedaż JWC, a nie cen (uf, uf, uf). To drugie byłoby straszne i trzeba by już od razu popędzić po mieszkanie, co by nie przegrać życia (znowu). Czy JWC uda się zrealizować ten plan? No cóż... wielokrotnie widzieliśmy już ambitne plany na przyszłość, korygowane potem przez brutalną rzeczywistość. Prezes pewnie zna potencjał swojej firmy, więc być może są to plany realistyczne - wystarczy po prostu znacznie powiększyć ofertę (jeśli ktoś ma kapitał) i można zrealizować właściwie dowolny wzrost sprzedaży na tym rynku (przynajmniej z aktualnego poziomu JWC). Jednak dla całego rynku deweloperskiego takich wzrostów z pewnością nie będzie (ale do tego jeszcze wrócimy).

"Ceny mieszkań na pewno nie będą niższe, będą rosły... bo jest tendencja, parcie na wyższe koszty - pracownicy chcą więcej zarabiać, wyższe są inne daniny, także tańsze na pewno nie będą."

Jakżeby inaczej... po raz kolejny słyszymy, że ceny będą oczywiście rosły (rok temu też o tym słyszeliśmy). Tym razem mamy jednak nieco inne okoliczności - mamy deflację, ropa tanieje, no i jabłka, które nie mogą wyjechać do Rosji, są już prawie za darmo ;) Także ceny na pewno nie będą niższe... kiedyś miały być wyższe, bo miał się pojawić magiczny "odroczony" popyt, który się nie pojawił, albo kredyt był "tani", co miało zachęcić biednych Polaków do stania się jeszcze biedniejszymi. Były jakieś pseudo sensowne argumenty o spadku podaży, Mdm i kupowaniu mieszkań na wynajem - teraz zostało już tylko parcie na wyższe koszty (a, jak wiadomo, przesadne parcie może być brzemienne w skutkach ;) no i te magiczne daniny (może chodzi tu jakieś kolejne miliardy na ratowanie Grecji, bo za rządów "liberalnej inaczej" PO podatki się przecież tylko zmniejsza ;)
Ale argument o pracownikach, którzy chcą więcej zarabiać rządzi - tego nie wymyślił nawet Bartek T. To, że pracownicy zawsze chcą więcej zarabiać, jest oczywiste - ale wystarczy rzut oka na wykresy rozkładu kosztów dewelopera (np. w raporcie NBP), żeby zauważyć, że nawet przy 100-procentowych podwyżkach dla pracowników koszt ich zatrudnienia będzie i tak o wiele niższy niż marża dewelopera (i to nawet wg "nowej" wersji tych wykresów).

"Nie ma dzisiaj mody na spółki deweloperskie, ale przyjdzie na nie czas. Rynek ponownie zachłyśnie się deweloperami i myślę, że będzie to już w przyszłym roku."

To jest opatrzone dodatkowym komentarzem:
"Choć rynek wątpi w wycenę aktywów J.W. Construction Holding S.A (c/wk 0,36), a kurs spada od 4 lat - z czego w ciągu ostatnich 12 miesięcy o blisko 60% - Józef Wojciechowski nie traci optymizmu i jest pewien, że sytuacja ta diametralnie się zmieni."

Ten współczynnik (cena do wartości księgowej równy 0,36) fajnie pokazuje, co myślą inwestorzy na temat wartości spółek deweloperskich - chcą za nią zapłacić 1/3 tego, ile teoretycznie jest warta. Ciekawe, z czego to się bierze... ;)

"Bo to musi być moda, nie tylko coś, co jest namacalne... ale przyjdzie czas nawet na deweloperów."

Jak Amerykanie, albo Japończycy dodrukują jeszcze z 5 bilionów dolarów, to może i na deweloperów przyjdzie czas (chociaż wątpię nawet i w to). Na giełdzie rzeczywiście panuje czasem coś w rodzaju mody, ale ta moda zawsze ma jakieś fundamenty (nawet jak jedynym fundamentem jest bańka spekulacyjna). Dlatego obawiamy się, że deweloperzy nie staną się niestety(?) gwiazdami parkietu (przynajmniej polskiego). Skoro nie stali się nimi w sytuacji rekordowo niskich stóp procentowych, po wieszczonej przez siebie rekordowej sprzedaży (którą nie tak łatwo będzie utrzymać), to w jakiej sytuacji mieliby "zarządzić"?
Na razie kurs JWC wygląda tak (wykres od debiutu na GPW):


Spadek o jakieś 97%(!) mówi sam za siebie ;) Gdyby chcieć dobić do kursu z dnia premiery, cena akcji musiałaby wzrosnąć "jedynie" o 3000% (~30 razy). A takie rzeczy to chyba tylko w erze... ;)

Zresztą, JWC nie jest tu jakimś specjalnym wyjątkiem - wykres indeksu WIG-Deweloperzy wygląda tak:


Spadek od początku notowań o 80% - deweloperzy zdecydowanie nie są w modzie ;) Chociaż trzeba przyznać, że akurat JWC nie jest w modzie jakby "deczko" bardziej...

Jak wspominaliśmy na początku, oprócz dywagacji prezesa JWC, podsumowaniem minionego roku oraz prognozami na przyszłość zajęła się jeszcze pani Kuniewicz z Reas'a. Fragment wywiadu można znaleźć pod poniższym adresem:

http://www.bankier.pl/wiadomosc/2014-rok-rekordowo-dobry-dla-deweloperow-7229634.html

Zawsze lubiliśmy słuchać Kasi... jej sposób mówienia bardzo przypomina nam ton polityków - trzeba mówić powoli, czasem pojedynczymi słowami, żeby przypadkiem nie "wypsło się" coś, czego nie chcemy powiedzieć. No i trzeba mówić tak, żeby najlepiej niewiele z tego wynikało. Efekt jest taki, że gdybyśmy my pisali kod w tym tempie, w jakim Kasia mówi, to już dawno naszym jedynym zajęciem byłoby pisanie tego bloga ;)

Kasia mówi tak:

"Mdm rozwiązuje problem tych, których nie stać na żadne inne mieszkanie i którzy są na granicy zebrania wkładu 10%."

Hmm... mamy to zupełne poprzewracanie pojęć. Problemu tych, których nie stać na żadne inne mieszkanie poza Mdm, nie da się właściwie rozwiązać, bo jedynym sensownym rozwiązaniem są tanie czynszówki, których u nas nie ma i których długo nie będzie (chyba że ktoś liczy na oszałamiający sukces funduszu mieszkań na wynajem BGK). Problemem tych, którzy nie mają 10% wkładu własnego, nie jest brak tego wkładu, tylko powód, z którego takiego wkładu nie mają (niskie dochody, ewentualnie wysokie podatki). A ponieważ tego podstawowego problemu nikt nie rozwiązuje, to danie komuś 10% i umożliwienie zaciągnięcia kredytu w wielu przypadkach okaże się niedźwiedzią przysługą.
Kiedyś ludzie kupowali różne rzeczy "naprawdę" - dawali pieniądze, dostawali coś w zamian. Teraz kupowanie próbuje się utożsamić z pożyczeniem pieniędzy i wymianą ich na towar - ale to nie jest to samo! Z kupnem ma to niewiele wspólnego. Jeśli więc kogoś nie stać na odłożenie 10% ceny mieszkania, to jak można twierdzić, że stać go na 100%? Jedyna możliwość jest taka, że zakładamy nagły wzrost dochodów w przyszłości... ale czy nie lepiej jest zaczekać, aż ten wzrost przyszłych dochodów rzeczywiście nadejdzie? Bo średnio rzecz biorąc to on nie nadejdzie (co pokazują chociażby wieloletnie statystyki GUSu).

"Grupa uderzona wkładem 10-procentowym otrzymuje wsparcie i to nie hipotetyczne."

No... rzeczywiście otrzymuje wsparcie. Podatnicy zrzucają się, żeby komuś, kto normalnie nie dostałby kredytu, jednak ten kredyt dać (a przy okazji dołożyć do garnka biednemu deweloperowi). To się nazywa pomocna dłoń :)

"Jesteśmy w górnej fazie cyklu popytowego."


Hmm... nam się wydawało, że w górnej fazie cyklu popytowego to byliśmy w latach 2006-2008, gdzie sprzedawało się praktycznie wszystko w dowolnej cenie, a liczba udzielanych kredytów była nawet 2 razy wyższa niż teraz. No dobra... może Kasia nie pracowała jeszcze wtedy w Reasie, więc jej wybaczymy ;) Ta górna faza cyklu popytowego nie bardzo wiadomo, skąd się właściwie wzięła - pewnie stąd, że deweloperzy notują niezłą sprzedaż, ale pamiętajmy, że deweloperzy to nie jest cały rynek. Ba... to nawet nie jest cały rynek pierwotny, bo co roku od deweloperów więcej Polacy budują na własną rękę. Rynek wtórny leży i kwiczy, co widać na wykresie NBP dotyczącym czasu potrzebnego na sprzedaż mieszkania; akcja kredytowa też nie powala - może uda się osiągnąć wynik taki sam, jak w zeszłym roku... czyli gorszy nawet od pokryzysowego roku 2009. No, górna faza cyklu popytowego jak ta lala! ;)

"Mamy za sobą moment równowagi... ale naprawdę jesteśmy bardzo blisko."

Z tym momentem równowagi to chyba chodzi o to, że liczba mieszkań sprzedawanych jest (była) mniej więcej równa liczbie mieszkań wprowadzanych do oferty przez deweloperów. No i fajnie, ale już od pół roku liczba mieszkań wprowadzanych przewyższa liczbę sprzedanych o mniej więcej 1/4, co widać na wielokrotnie przytaczanym wykresie (nota bene z raportu Reas'a):


Aktualnie (znowu) notujemy szybki wzrost oferty deweloperskiej, za którą popyt już specjalnie nie nadąża. I po raz kolejny przypominamy, że deweloperzy to nie wszystko - rynek wtórny jest (mniej więcej dwukrotnie) większy od pierwotnego - na nim oferta też rośnie, w związku z czym samo pojawienie się tego punktu równowagi było rzeczą dyskusyjną (niech każdy sobie odpowie na pytanie, czy obecne ceny mają cokolwiek wspólnego z równowagą), a to, że w tej chwili jesteśmy blisko takiego punktu, jest dyskusyjne jeszcze bardziej.

"Czy 2015 będzie lepszy pod względem sprzedaży niż 2014? Nie widzimy sygnałów, które miałyby to spowodować. Czy widzimy sygnały za tym, że sprzedaż będzie wyraźnie spadać? Nie!"


Tu Kasia jest nieco mniej optymistyczna niż prezes JWC - nie widzi sygnałów, które miałyby spowodować, że sprzedaż deweloperów wzrośnie. My też nie widzimy - stopy procentowe być może jeszcze spadną (o 0.25 p.p., co i tak już dawno jest odzwierciedlone w stawce WIBOR), ale to praktycznie nie wpłynie na akcję kredytową. Zwiększenie wymaganego wkładu własnego też jej nie pomoże. Sprzedaż deweloperów już jakby zaczęła spadać - ludzi coraz mniej (za to zakredytowanych coraz więcej), frank znowu droższy (więc i "posiadacze" takich kredytów za bardzo nie wrócą na rynek mieszkaniowy, bo nie będą w stanie upłynnić swoich obecnych kwadratów)... gdzie w takim razie szukać pocieszenia? Nigdzie (no chyba, że w objęciach Rudej ;)
Kasia nie widzi też powodów, żeby sprzedaż deweloperów miała wyraźnie spadać - no my kilka potencjalnych powodów przedstawiliśmy, chociaż też nam się nie wydaje, żeby ewentualne spadki sprzedaży miały być znaczne. Przy tak niskich stopach procentowych, z którymi mamy teraz do czynienia, amatorów "taniego" kredytu jeszcze się sporo znajdzie.

Jak więc widzimy, deweloperzy i ich wsparcie analityczne widzą miniony rok w jasnych barwach, patrząc w przyszłość optymistycznie. Sprzedaż była super, Mdm pomógł wielu młodym deweloperom... znaczy Polakom, niektóre firmy przekroczyły wszystkie wskaźniki ;) a wprowadzenie od początku tego roku minimalnego wkładu własnego w wysokości 10% niczego nie zmieni (pamiętajmy, że wprowadzenie wkładu 5-procentowego zredukowało udział kredytów z LTV większym niż 80% aż o 1/4).

Czy my patrzymy na przyszły rok optymistycznie? Pewnie, że tak! Na pewno będzie fajnie, spadną podatki (znowu ;) będą uczciwe wybory (znowu ;) limity w Mdm pewnie wzrosną (znowu ;) a rząd będzie debatował z bankami(!) o tym, jak pomóc Polakom w zapewnieniu sobie dachu nad głową (znowu ;) A my (znowu ;) będziemy pisać, że ceny są za wysokie, że stopy wzrosną i że warto dobrze się zastanowić, zanim wyda się pieniądze, których się nie ma (zwłaszcza, jak "przeciwnik" dysponuje BTE ;)

Oczywiście trudno powiedzieć, jaka będzie przyszłość, z dokładnością do tego, że przy braku przełomowych wydarzeń, przełomu znowu nie będzie.

Dla rynku mieszkaniowego najważniejsze wydarzenia nadchodzącego roku będą takie:
- rekomendacja S - wprowadzenie minimalnego 10-procentowego wkładu własnego, połączone z ograniczeniem samowolki ubezpieczeniowej banków (rekomendacja U), spowoduje dalsze utrudnienia w i tak już lekko rachitycznej akcji kredytowej. A pamiętajmy, że w perspektywie kilkuletniej to właśnie kredyt rządzi rynkiem mieszkaniowym (w dłuższej rządzi nim demografia oraz ogólna sytuacja gospodarcza państwa). Jak duży to będzie miało wpływ na rynek nie wiadomo, ale wiadomo, że będzie to wpływ pozytywny - im mniej kredytów dla kamikaze, tym lepiej dla wszystkich (dla kamikaze w szczególności ;)
- stopy procentowe w USA - już od jakiegoś czasu zapowiadane są pierwsze podwyżki stóp procentowych w USA tak, aby ich poziom osiągnął 4% w roku 2017. Ponieważ jednoznaczne deklaracje członków FOMC mówią o tym, że proces ten ma zacząć się właśnie w tym roku, to zobaczymy, czy FED spełni swoje "obietnice". Jeśli nie, będziemy mogli chyba porzucić "marzenia" o normalnych stopach na dłuższy czas (i poczekać dopiero na nadejście wysokiej inflacji lub załamanie się całego systemu). Jeśli natomiast stopy procentowe rzeczywiście będą w USA rosły zgodnie z zapowiedziami, to wzrosną także i u nas. I wtedy wreszcie doczekamy jakiegoś małego(?) przełomu na rynku mieszkaniowym.
- sytuacja Rosji - ostatnio wszyscy zawzięli się na Rosję i nawet w polskich mediach Putin stał się synonimem zła (z czym absolutnie nie mieliśmy do czynienia nawet przy okazji katastrofy smoleńskiej). Wprowadzane są więc sankcje, walczy się z Rosją gwałtownymi spadkami cen ropy, a efekt jest taki, że najwięcej traci na tym euro kołchoz (Polska także). Ostatnio mamy do tego spore spadki wartości euro względem dolara oraz złotówki względem prawie wszystkich walut. Sytuacja zaczyna coraz bardziej przypominać kryzys z 2008 roku, który poprzedzony był nie czym innym, jak gwałtownymi spadkami cen ropy naftowej...
- Grexit - o Grecji znowu ostatnio głośno. Wszyscy (już od dawna) wiedzą, że Grecja swoich długów nie spłaci. Po pierwsze dlatego, że państwa nie zwykły spłacać długów - długi mają być rolowane w nieskończoność, żeby banki miały "wieczne" zyski z obligacji. Po drugie dlatego, że długu na poziomie 175% PKB nie da się spłacić - odpowiada to mniej więcej 7-krotności rocznego budżetu i to w państwie, w którym budżet rokrocznie się nie domyka (takich kredytów to nawet Polacy na mieszkania nie biorą, a przecież kredyt mieszkaniowy, w przeciwieństwie do greckich obligacji, ma całkiem niezłe zabezpieczenie). Po trzecie dlatego, że najpewniej wszystkie najbardziej zainteresowane strony (banki) pozbyły się już greckich obligacji - teraz można więc spuścić Helladę do sedesiaka, a straty weźmie na siebie ECB, czy inny ESM, w ostateczności banki greckie (czyli w praktyce obywatele), po zastąpieniu euro drachmą. Skoro już nawet Niemcy wspominają o możliwości opuszczenia strefy euro przez Grecję (a jeszcze niedawno słyszeliśmy, że "od euro nie ma odwrotu" ;) to sprawa wydaje się być przesądzona.
Całość nie wpłynie najpewniej zbyt korzystnie na pozostałe najbardziej zadłużone kraje europejskie (Hiszpania, Portugalia, Włochy, Francja) i możemy zobaczyć kolejne odsłony kryzysu UE. A że UE to nasz największy partner handlowy, to hmm...
- Mdm - zapowiadane zmiany w Mdm, mimo że brzmią dosyć poważnie (zwiększenie dofinansowania dla rodzin z dwójką dzieci do 20%, a dla tych z trójką do 25 lub nawet 30%), będą miały marginalne znaczenie, bo udział takich rodzin w programie wynosił kilka procent. Jedyne, co może trochę namieszać, to limity i/lub zmiana mnożnika kosztu odtworzeniowego. Deweloperzy najpewniej lobbują za tym, żeby limity jak najbardziej wzrosły (w ten czy inny sposób), ale to także nie powinno wpłynąć na nagły wzrost popularności programu. Zdecydowanie największa grupa beneficjentów to osoby samotne oraz małżeństwa bezdzietne, a nam się jakoś nie wydaje, żeby ta 10-procentowa dopłata była czynnikiem, który miałby przeważyć szalę i zadecydować o zaciągnięciu kredytu. Jeśli tu się nic nie zmieni, to nawet podniesienie limitów może co najwyżej przesunąć część klientów, którzy teraz nie "łapią się" do Mdm ze względu na limity, z rynku wtórnego na rynek pierwotny.
- BGK/mieszkania na wynajem - fundusz mieszkań na wynajem (niestety) coś  wreszcie kupił i wygląda na to, że coś wreszcie zacznie wynajmować. Z pierwszych szacunków wynika, że o cenę znacznie (25%+) niższą niż rynkowa będzie bardzo trudno przy zakładanej rentowności, więc program ten może nie mieć wielkiego wpływu na rynek najmu. Poza tym, przy aktualnym tempie działania funduszu, osiągnięcie zdolności "bojowej" w postaci 20 tysięcy mieszkań w całym kraju zajmie jeszcze sporo czasu... Więcej szczegółów poznamy już wkrótce, kiedy pojawią się pierwsze konkretne oferty - z pewnością będzie oddzielny wpis poświęcony temu tematowi.

Jak widać, o sytuacji na rynku mieszkaniowym w przyszłym roku będą decydowały te same czynniki co zwykle. I, jak zwykle, dopiero diametralna zmiana w którymś z tych elementów może spowodować zauważalne zmiany na rynku. Ten rok jest fajny, bo rozstrzygną się dwie podstawowe kwestie - stopy procentowe w USA (a za nimi także nasze) oraz sytuacja strefy euro/Grecji. Na naszym lokalnym rynku mamy trochę (nawet powiększającej się) patologii w postaci Mdm oraz mieszkań na wynajem BGK, a jednocześnie małe zmiany w dobrą stronę (ograniczanie LTV). Z ciekawszych rzeczy, o których jeszcze bardzo mało wiemy, zostaje proponowany przez ZBP system kas oszczędnościowych/mieszkaniowych - gdyby nie fakt, że pomysł pochodzi od banków (co z miejsca rodzi nasze podejrzenia), bylibyśmy do tej idei pewnie nawet optymistycznie nastawieni ;) A tak czekamy na szczegóły i obstawiamy, że znowu będzie się z czego pośmiać ;)

Przyszłość jest więc poniekąd jasna... tylko te same elementy generują dosyć rozbieżne wnioski na przyszłość. Wg deweloperów (a przynajmniej JWC) sprzedaż będzie rosła, deweloperzy znowu zaszaleją na giełdzie i generalnie będzie różowo. Wg nas aż tak różowo nie będzie, bo po prostu w tym kraju jest coraz mniej ludzi, którzy są w stanie ten róż na rynku mieszkaniowym wygenerować.


PS. W panelu bocznym po lewej stronie pojawiły się 3 kalkulatory (naszej własnej produkcji ;) Zachęcamy do zapoznania się i do zgłaszania uwag.
Pierwszy z nich jest prosty - liczy zwyczajnie wysokość raty kredytu oraz łączną kwotę do spłaty na podstawie wysokości kredytu, aktualnego oprocentowania oraz czasu spłaty (chyba żadnemu z czytelników nie musimy przypominać, że aktualna wysokość raty, czy wyliczony całkowity koszt spłaty, nie mają żadnego związku z przyszłą rzeczywistością - wszak kredyt mieszkaniowy jest udzielany na zmienny procent i za jakiś czas rata będzie inna... najpewniej wyższa).
Drugi kalkulator jest nieco bardziej skomplikowany i wylicza koszt mieszkania "na swoim" (czyli na pożyczonym od banku) w relacji do kosztu wynajmu "takiego samego" mieszkania. Jest to lekko stuningowana wersja obliczeń, której używaliśmy we wpisie:

http://wdomachzbetonu.blogspot.com/2014/12/to-buy-or-not-to-buy-oto-jest-pytanie.html

Kalkulator porównuje koszt wynajmu z częścią odsetkową raty oraz utraconym oprocentowaniem od wkładu własnego. Uwzględnione są podstawowe opłaty za mieszkanie (zwane na ogół "czynszem") - ze względu na konieczność przyjęcia pewnych założeń kosztowych, całość ma charakter orientacyjny i w konkretnych przypadkach różni się z pewnością nieco od rzeczywistości. Jednak wydaje się, że pozwala to na prostą i szybką analizę opłacalności "kupna na kredyt", jeśli ktoś się z takim zamiarem nosi (oczywiście znowu przypominam o tym, że oprocentowanie kredytu jest zmienne, więc warto zobaczyć, jak się sprawy mają przy różnej wysokości oprocentowania).
Trzeci kalkulator to coś dla Bartka T. i innych wieszczy opłacalności zakupów mieszkań na wynajem. Można w nim zobaczyć szacunkową stopę zwrotu z zakupu mieszkania i jego wynajęcia. Kalkulator uwzględnia przestoje w wynajmie, podatek, koszty administracyjne oraz koszty systematycznych remontów (bez tego niemożliwe jest utrzymanie stabilnej ceny wynajmu). Oczywiście i w tym przypadku wynik będzie przybliżony (wszak nie każde mieszkanie poddaje się dokładnie przyjętym przez nas zasadom wyliczania czynszu, czy kosztów remontu), jednak całość pozwala łatwo się zorientować, że ten super biznes, którym jest kupowanie i wynajmowanie mieszkań, przy typowych cenach jest najczęściej typową lipą.

PS2. Nie zapomnijcie "lajknąć" wpisu, jeśli Wam się podoba - a nuż spodoba się komuś znajomemu? A jeśli Wam się nie spodobał, to jest problem... bo opcji "nie lubię" chyba w fejsie nie przewidują ;)

PS3. W Panelu bocznym, po prawej stronie umieściłem ankietę dotyczącą zmian cen mieszkań w przyszłym roku - zachęcam do obstawienia którejś z opcji - wyniki pojawią się najpewniej przy okazji kolejnego wpisu. Fajnie byłoby zobaczyć, jakie prognozy snują nasi czytelnicy, bo na razie to tylko my raczymy ich swoimi ;)

PS4. Poznaniacy niech pamiętają, że 7 stycznia na stronie jakusiebie.pl ma ruszyć opcja przeglądania ofert mieszkań od BGK (ciekawe, czy chociaż ten termin zostanie dotrzymany). Trzeba się spieszyć, bo pewnie będzie to super oferta i mieszkań szybko zabraknie ;) A wtedy życie przegrane bez dwóch zdań... ;)

95 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nosz kurczak przeca skoki tera som - jak tak można?
      I tak dobrze ze tym razem to nie Ryszard - mógłbym wpaść w depresje.

      Usuń
    2. Ja oddałem pole, bycie na swieczniku ciagle jest meczace. ;)

      Usuń
  2. Dziękuję wszystkim komentatorom, a przede wszystkim założycielowi tego bloga za dzielenie się swoimi przemyśleniami i spostrzeżeniami nt. rynku mieszkaniowego. Od czasu gdy zacząłem zastanawiać się nad własnym m, rozmowach z rodzicami sprowadzanymi do krótkiego: "synu kup, nie będziesz mieszkał to wynajmiesz", byłem w niezłej rozterce. Wziąć kredyt z pętlą na szyi, niekoniecznie stałą pracą.. czy jednak poczekać, przeczekać, oszczędzić i zakupić mieszkanie przy większym wkładzie własnym. Teraz wiem, że w moim przypadku lepiej poczekać - nigdzie mi się w sumie nie pali, choć przed 30 (mam 28lat) można by o czymś własnym pomyśleć, zwłaszcza że dziewczyna dwa psy :D i siedzenie u rodziców. Jakiś kapitał już mam ok. 35% z 200k zł. a im bardziej świadomy jestem co znaczy kredyt, deweloper, oszczędzanie tym trudniej jest wydać te fundusze od tak sobie do sakwy banku i dewelopera. Pieniędzy w skarpecie nie trzymam, lecz w banku na lokatach co by nie patrzeć nisko oprocentowanych więc tracę. Pytanie tylko czy warto czekać/oszczędzać, bo jak widzę co dzieje się w kraju na świecie i co stać się może, to zastanawiam się czy te pieniądze za pół roku czy dwa będę mógł użyć do rozpałki w piecu (szybciej w ognisku bo piece to jednak w domach). Czas chyba na dywersyfikacje portfela.. jakieś pomysły? Inne waluty, złoto, ewentualnie ciuchy dla ukochanej? ;) Gdyby tylko ten nasz polski złoty nie poleciał na kursie tak w dół... koniec lokaty za 3 miesiące ciekawe czy to nie zbyt późno dla naszych Władków Jagiełło. Życzę wam w tym roku zdrowia (bo do lekarza się nie dostaniecie) oraz trafnych wyborów. Zabrzmiało jakbym miał na myśli wybory parlamentarne :D Z uszanowaniem coraz bardziej świadomy finansów, czytelnik bloga w domach z betonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro dajesz rade odkładać to rób tak dalej. 2-3 latka jeszcze spokojnie możesz. Może przez ten czas trochę się ceny ruszą. Ty w tym czasie będziesz już miał spokojnie 50% + nieco kasy na urządzenie się. 100 tys. kredytu można rozegrać w 10 lat jak się zarabia nieco ponad średnią (plus mając wypłatę żony).

      Co do dywersyfikacji oszczędności ja niestety specem nie jestem. Też kasę trzymam w banku żeby mi za x czasu US nie powiedział że kasa pochodzi z nielegalnego źródła bo ja nie mogłem tyle odłożyć i w konsekwencji ciach 75% podatek.

      Usuń
    2. To są właśnie rozterki tego co już wie co znaczy "odłożyć" parę złotych.Jeżeli chcesz zdywersyfikować portfel polecam ostatni wpis

      http://independenttrader.pl/303,rozliczenie_z_prognoz_na_rok_2014.html

      jest tam kilka wskazówek, można oczywiście pójść szerzej jeszcze (np. sztuka, antyki, zabytki motoryzacji), ewentualnie skup się na szukaniu okazji do pomnażania na pewno coś wymyślisz, skoro udało Ci się odłożyć to znaczy, że udało Ci się zarobić.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytanie dotyczące kalkulatora nr 2. "Miesięczny koszt wynajmu" - Jaką kwotę należy wpisywać?
    Nie znam dokładnego algorytmu obliczeń.
    Przeważnie koszty wynajmu składają się z : koszt najmu + czynsz + rachunki.
    Np. 1000 + 500 + 200 = 1700zł.
    Jaką kwotę należy wpisywać? 1000?1500?1700?

    Porównanie wynajmu do kupna ma też sens jeżeli wynajmuje się mieszkanie podobne do tego które chce się kupić, a przeważnie tak nie jest. Ja aktualnie wynajmuję kawalerkę we Wrocławiu 34m2 ale nie ma sensu porównywać opłacalności zakupu tego mieszkania bo docelowo myślę o czymś większym 3pok 65m2, a wynajem mniejszego mieszkania pozwala mi zgromadzić większy wkład własny(zwłaszcza, że większe aktualnie mi nie potrzebne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do kalkulatora należy wpisywać kwotę, która zawiera oprócz "zysku" właściciela także to, co i tak trzeba zapłacić, posiadając "swoje" (czyli w praktyce czynsz, zawierający także z reguły jakieś zaliczki na poczet opłat typu ogrzewanie i ciepła woda). W przypadku mieszkania, w którym ja mieszkam, byłoby to: 1450 + 550 (cena z miejscem garażowym, zawierająca wszystkie opłaty z wyjątkiem prądu, bo takie właśnie są w czynszu).

      Wiadomo, że najczęściej kupuje się "lepsze" mieszkanie niż to, które się wynajmuje, ale tego nie bardzo da się ująć w kalkulatorze ;)

      Jeśli więcej czytelników zechce dokładniejszego opis działania kalkulatora poza tym, który umieściłem we wpisie, to chętnie przedstawię. Można sobie też po prostu ściągnąć kod JavaScript ze strony ;)

      Usuń
  5. Co do Grecji - nie wydaje mi się, żeby banki były na tyle głupie, żeby dawać pożyczki bez odpowiedniego zabezpieczenia. Co robi komornik, gdy dłużnik pokazuje mu pusty portfel? Cóż, bierze telewizor, lodówkę, krzesła... W przypadku Grecji takim zabezpieczeniem mogą być wyspy, zasoby naturalne etc.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest Poznań https://oferty.jakusiebie.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurcze to ja im zycze powodzenia. ceny sa delikatnie mowiac wysokie, szczegolnie przy wynajmie na mniej niz 2 lata. jesli zamiarem mialo byc zwiekszenie mobilnosci polaczkow to niestety nie tedy droga.
      1630 (>2 lata)-1900(<2lata)+wszystkie oplaty za mieszkanie 3 pokojowe 53m2 to jest rozboj w bialy dzien.
      na prawde jak ktos sie chce z poznaniem zwiazac to lepiej wziac kredyt

      Usuń
    2. Jak patrzę na te ceny to zaczynam wierzyć, ze ten program raczej wynika ze "skupu interwencyjnego" mieszkań od deweloperów i raczej nie będą one budowane samodzielnie przez BGK.
      Zna ktoś Poznań i może się wypowiedzieć odnosnie cen i lokalizacji, aby trochę porównac prezentowaną ofertę z w wolnym rynkiem?


      Jak dla mnie to jest to:
      - droga oferta
      - ceny nie zawierają dodatków takich jak garaż i komórka lokatorska (które trochę dorzucają do cen) + czynsze (w moim odczuciu wiekszość ofertowych mieszkań na najem opiewa na kwoty w stylu "całość" + prąd i z takimi cenami porównuję)
      - jakaś lokalizacja której nie znam, bo nie jestem w Poznainia :) (Na mapach gógle wygląda dośc fajnie ta lokalizacja. Sam mieszkam na śródmieściu w Warszawie i z tym porównuję)
      - w Warszawie jest taniej w moim odczuciu.
      - w ofercie na stronie jest 60 mieszkań i brakuje ponad połowy (127 całość). Poszło "kluczem partyjnym" ? Metraże to albo poniżej 50 albo powyżej 70. Czyli najpopularniejsze pomiędzy nie istnieją (podejrzewam, ze sa juz "obsadzone po znajomości" i może to te których brakuje ;) )


      Sorry za złośliwości ale wkurza mnie ten "program", bo myslałem, że pomoże on trochę na rynku wynajmu zbijając ceny.
      A tutaj efekt taki, ze jakiś Devel dostał zastrzyk gotówki (przetrwa dłużej na rynku), a konkurencji w najmie ta oferta nie robi.

      P.S. Jeszcze raz prośba o obiektywną opinię kogoś z Poznania :)
      P.S2. Myślę, że ten watek jest dobrym pomysłem na następny wpis.





      Usuń
    3. nie jestem z poznania, ale mieszkam obok ok roku, zona ma w poblizu tej inwestycji szkole... lokalizacja wg .mnie jest b. dobra. blisko do tramwaju, do glownego szlaku komunikacyjnego.
      tramwajem albo autobusem do dworca glownego tez blisko.
      w poblizu buduje sie sporo nowych budynkow roznych deweloperow wiec szansa na normalne sasiedztwo jest. obok takze duzo domkow jednorodzinnych.
      budynki z zewnatrz prezentuja sie b. ladnie. chyba z 5 pieter.
      minusy to starsze kamienice w poblizu, ale to chyba w calym poznaniu tak jest.

      Usuń
    4. Kamil - creditslayer skrobnął coś:
      http://creditslayer.blogspot.com/2015/01/ruszy-fundusz-mieszkan-na-wynajem-dla.html

      Usuń
    5. Marka W. tez oferta rozczarowała :)
      http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17218253,BGK_wynajmuje__Oferta_rozczarowuje__podobna_do_rynkowej.html

      Usuń
    6. Kamil I,

      to jest dobra lokalizacja za płotem buduje budimex swoje osiedle na Rolnej ceny za metr 5700 zł, ale te ceny BGK są masakryczne, 1900 zł ( z czynszem ), to raczej nie jest oferta dla mlodych co chcą zaoszczędzić troche kasy...

      Usuń
  7. Polska tanich mieszkań...
    http://biznes.onet.pl/wiadomosci/nieruchomosci/polska-tanich-mieszkan/j7c8b

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko sie zgadza, tylko zapomnieli napisac, ze w tych miastach gdzie jest tanio to jest tanio nie bez powodu. brak pracy = nie ma popytu = niskie ceny. co komu po mieszkaniu, skoro nie ma go za co utrzymac.

      Usuń
    2. Jest taniej bo ci ktorych stac buduja domy i to jeszcze taniej niz te mieszkania, a pozostali nie maja zdolnosci kredytowej.

      Usuń
  8. Bgk cenami nie zachwycil. Mialo byc taniej a wyszlo jak zawsze. Chociaz deweloper pewnie zarobil i to dobrze (zdaje sie Wechta???, jesli tak to pewnie kilka lat usuwania usterek przed najemcami)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem Poznaniakiem. Wynajmuję wykończone mieszkanie z 2006 roku w centrum 60mkw za 1500 zł + opłaty. Wszedłem na stronę jakusiebie.pl i nie mogę przestać się śmiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchnia tak, reszta po swojemu (ok. 10 tys zł do ewentualnego przeniesienia).

      Usuń
    2. Możesz napisać jakie opłaty?
      Ostatnie mieszkanie jakie wynajmowałem to były 2 pokoje 56 m2 z garażem i komórką za 1800, opłat dodatkowych to tylko prąd, kablówka. Mieszkanie w pełni umeblowane i wyposażone (naczynia, sztućce, ...) poza łóżkiem w sypialni co moim zdaniem było plusem.
      Inną ciekawostką jest na tej stronie mieszkanie 2 pokojowe (osobna kuchnia) droższe od 3 pokojowego z aneksem.

      Usuń
    3. 2100 ze zryczałtowanymi opłatami - 4 osobowa rodzina,
      Z tego wyszło 1400 zł nadpłaty za zeszły sezon.
      Jeśli interesujesz się tym osobiście, daj maila, chyba są jeszcze takie mieszkania wolne.

      Usuń
  10. Tematowi oferty mieszkań na wynajem BGK w Poznaniu zostanie poświęcony najbliższy wpis. Ech... znowu będzie śmiesznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Odnośnie kalkulatora nr 2 według mnie brakuje mu parametrów zmiany nieruchomości w czasie (spadek wartości mieszkania, inflacja). Przykładowy ciekawy kalkulator znalazłem na stronie
    http://marciniwuc.com/mieszkanie-lepiej-kupic-czy-wynajac-finanse-osobiste/

    Oto link do kalkulatora
    http://marciniwuc.com/wp-content/uploads/2014/01/Kupic-czy-wynajac_finanse-bardzo-osobiste_blog.xlsx

    Ma troszkę więcej zmiennych i myślę,że stanowi ciekawą alternatywę. Co sądzicie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś się nim nieco bawiłem, ale wydał mi się mało intuicyjny. Z kolei jeśli chodzi o szybkie szacowanie kredytów, to mi się podoba ten:
      http://www.symulator-kredytowy.pl/
      Wsio w czasie rzeczywistym, także na szybko można sobie sprawdzić co się będzie działo gdy...

      Usuń
  12. Ech autor znów się kompromituje ...

    1) Wymagania dotyczące wkładu przewiduje Rekomendacja S IV, a nie S III.

    2) WIBOR nie uwzględnia spodziewanej obniżki stóp procentowych. Stopa referencyjna NBP = 2,00%, a dzisiejszy WIBOR 3M to 2,06%.

    To tylko rzuciło mi się w oczy na dzień dobry. Przez litość nie będę się czepiał innych tez autora oraz kalkulatorów, które nie pozwalają nie ustawienie wielu ważnych parametrów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... znowu kompromitacja - co my teraz zrobimy? ;)

      A tak na poważnie, to Rekomendacja S nazywa się właściwie Rekomendacją S (bez numerka - tak jest na stronie KNF). Ponieważ ta rekomendacja miała trochę "poprawek", to się je numeruje. W zdecydowanej większości publikacji zmiana dotycząca LTV nosi numerek III (chociaż zdarzają się też IV). Jakby się uprzeć, to pewnie i Rekomendację S 20 dałoby się jakoś uzasadnić... pytanie tylko, co to za różnica? ;)

      Z tym WIBORem to chyba komentator sobie z nas żartuje... polecamy nałożyć na siebie wykres stopy referencyjnej NBP oraz WIBOR 3M - wtedy będzie dało się zauważyć, że WIBOR jest z reguły o 0.2-0.4 p.p. wyższy niż stopa referencyjna. Dlatego, naszym zdaniem, obniżka stopy NBP jest już w WIBOR (może on jeszcze spadnie o 0.05 p.p., ale znowu... jakaż to różnica? ;)

      Dziękujemy za litość... jednak zachęcamy do polemiki z głównymi tezami - lubimy polemikę i z pewnością podejmiemy rzuconą rękawicę.

      PS. Kalkulatory są proste, jak i cała idea tego bloga - trochę ustawień jest w nich zaszytych. Pewnie wkrótce dorobimy jakieś bardziej skomplikowane, np. uwzględniające przyszłe zmiany cen mieszkań (zgodnie z sugestią jednego z komentujących).

      Podsumowując... zachęcamy do zgłaszania konkretnych uwag zamiast politowań, czy innych wyrazów współczucia dla naszego marnego losu ;)

      Usuń
    2. "konkretnych uwag" -> Moje uwagi są bardzo konkretne. Proszę wybaczyć, ale to ja decyduję co mam zamiar komentować. A te szumnie nazwane tezy składają się głównie z nieśmiesznych żartów.

      1) "W zdecydowanej większości publikacji zmiana dotycząca LTV nosi numerek III (chociaż zdarzają się też IV)." -> Ciekawe, arcyciekawe. Proszę zatem o KONKRETNE przykłady onych publikacji "z numerem III" (ale nie takich z magla i śmieciowych blogów).

      2) "jest z reguły o 0.2-0.4 p.p. wyższy niż stopa referencyjna -> No właśnie "z reguły". To z reguły nie sprawdzało się ostatnio. WIBOR 3M z 1 października to 2,27%, a ówczesna stopa referencyjna NBP - 2,50%.

      Usuń
    3. Typowy siejący jadem przedstawiciel "drugiej strony" :-)
      Autor chyba komuś zalazł za skórę tak więc musi być pocisk.

      Użytkowniku Teafit Teafit skoro jesteś tak wysoce merytoryczny, tak obeznany i tak profesjonalny w tej materii to może zademonstruj nam własne dokonania. Ja z miłą chęcią poczytam coś tak wysoce inteligentnego :)

      (może wreszcie ktoś nam napisze że ceny będą tylko rosły i poda konkretne powody ^^)

      Usuń
    4. "Typowy siejący jadem przedstawiciel "drugiej strony" :-)" -> Oho, już jest teoria spiskowa i próba odciągnięcia uwagi od błędów swego blogowego "guru". Zmartwię was: nie jestem w żaden sposób związany z branżą nieruchomości. Pracuję w ubezpieczeniach. Na razie nic nie piszę, ale chyba zacznę. Nie zamierzam jednak naśladować tabloidowo - korwinowego stylu tego bloga.

      Usuń
    5. Teafit Teafit, jak chcesz krytykowac to rob to konstruktywnie i tak zeby nie jechac ani po autorze (ktory wykonuje gigantycznie dużo pracy tutaj) ani po innych komentujacych. Wtedy jestes partnerem do dyskusji. Aktualnie nie wydajesz sie nim byc. Za duzo w Tobie jadu i trollujesz. Nie chcemy na tym blogu takich komentujacych. Tutaj sie dyskutuje na poziomie :)

      Usuń
    6. 1. Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, zmienię na Rekomendację S bez numerka, bo tak właśnie "stoi" na stronie KNF. Ufam, że to zakończy ten jałowy spór.

      2. Z reguły jest tak, że rynek wyprzedza obniżki/podwyżki stóp (co jest właściwie oczywiste) i z tym mamy teraz do czynienia. Dlatego polecam nałożyć na siebie całe wykresy, a nie wybierać jakieś punkty pasujące do wybranej tezy, bo tym sposobem można "udowodnić", że WIBOR jest (bywa?) wyższy/niższy od stopy NBP o dowolną wartość.
      Możemy jednak podjąć pewien zakład o wysokość WIBOR - Pan twierdzi, że jeśli stopa procentowa NBP spadnie o 0.25 p.p., to WIBOR też o tyle spadnie. Ja twierdzę, że jeśli w ogóle WIBOR przy tej okazji spadnie, to o jakąś śladową wartość. Przyjmuje Pan wyzwanie?

      PS. Nazwanie stylu bloga korwinowym uznajemy za wielki komplement! :)

      PS2. Szczerze zachęcamy do pisania na własną rękę - z pewnością wielu czytelników tego bloga chętnie poczyta (my na pewno). Część pewnie nawet merytorycznie skomentuje...

      Usuń
    7. Ja lekko stanę w obronie Teafit.

      1. Nazywanie go "tym z drugiej strony", "trollem" tylko dlatego że krytycznie odniósł się do podawanych danych jest przegięciem
      2. Nazwanie przez Teafit, że niektórzy traktują autora blogu "blogowym guru" - zgodzę się, też tak zauważyłem, że co po niektórzy mają takie zapędy :)
      3. Wzmianka Teafit: "Ech autor znów się kompromituje ..." była wiadomo... Niepotrzebna, ale być może odzwierciedla jego emocje, zażenowanie <;

      Autor bloga ma również rację, że to w sumie czepianie się nie meritum ale pierdół. Z drugiej strony, podejrzewam gdyby zamiast: "Ech autor znów się kompromituje ..." pojawiło się na przykład: "Zauważyłem 2 nieścisłości, może warto by poprawić?:" to pewnie dyskusja inaczej by się potoczyła.

      Ja już podkreślałem że bardzo lubię ironiczny styl autora, odwołania do Rudej i korwinowskie zapędy, ale niektórzy są tak zakochani w tezach i "obronie autora blogu" że nie pozwalają na polemikę nawet jeżeli osoba polemizująca może być trochę niegrzeczna lub rzeczowa w sposób grubiański do bólu :)

      Pozdro :)

      Usuń
    8. Nie mam nic przeciwko polemice (wręcz przeciwnie!). Nie jestem też żadnym guru ;) Nie trzeba mnie również bronić (od tego mam własne pięści i... własne argumenty ;)

      Lubię, jak ktoś robi do mnie osobiste wycieczki (zwłaszcza złośliwe) - wtedy dopiero mogę poszaleć z ironią ;)
      Jakby jednak nie było, warto jakoś tam trzymać się tematu, bo to nie jest blog o osobistych pogaduszkach, tylko o mieszkaniach.

      Usuń
    9. "Ufam, że to zakończy ten jałowy spór." -> Ja nadal czekam na przykłady tych publikacji, gdzie wymagania dotyczące wkładu własnego rzekomo są określane mianem Rekomendacji S III. Przykro mi, słowo się rzekło. Teraz trzeba przyznać się do błędu albo przedstawić dowody. Bądźmy rzeczowi. Wszak nie jesteśmy naganiaczami z Home Brokera, czyż nie?

      "Pan twierdzi, że jeśli stopa procentowa NBP spadnie o 0.25 p.p.,to WIBOR też o tyle spadnie." -> Proszę mi nie imputować rzeczy, których nie powiedziałem/napisałem. Oceniam, że po ewentualnej obniżce stopy referencyjnej NBP o 25 punktów bazowych (0,25 punktu procentowego), WIBOR 3M mógłby spaść o jakieś 15 punktów bazowych. Proszę przyjrzeć się sytuacji z przełomu października i listopada ub.r. Wówczas rynki oczekiwały cięcia stóp procentowych o 25 punktów bazowych. W ramach przygotowania do tej decyzji WIBOR spadł już o 10 punktów bazowych (do 1,95%). Kiedy NBP zostawił stopy w spokoju nastąpił szybki powrót stawki do 2,05%.

      Usuń
    10. Dobrze jest, kiedy z polemiki wynika jakiś konstruktywny wniosek - nasz wniosek jest taki, że numerowanie Rekomendacji S jest bez sensu, bo czegoś takiego nie ma w dokumentach KNF. W związku z tym spieranie się o numer też jest bez sensu (można by się też pospierać, czy Rekomendacja S zwana czasem "SII kwadrat" to jest "S II", czy może "S III" i jaki to ma wpływ na dalsze numerowanie... pytanie tylko po co? ;)
      Podsumowując... powinniśmy byli napisać "Rekomendacja S" (bez numerka), a napisaliśmy Rekomendacja SIII - nasz błąd ;) Czy możemy już zamknąć ten wątek, który absolutnie niczego nie wnosi do treści wpisu i raczej niewielu z czytelników to interesuje? (nas zresztą też średnio ;)

      Skoro uważa Pan, że ewentualny spadek stóp procentowych nie jest jeszcze uwzględniony w WIBOR (wszak nie zgadza się Pan z treścią wpisu, a tam jest tak właśnie napisane), to jak może Pan jednocześnie uważać, że spadek stopy NBP o 0.25 p.p. spowoduje spadek WIBOR tylko o 0.15 p.p.? Wszak to oznaczałoby, że spadek stopy NBP jest już uwzględniony w WIBOR w 40%! My uważamy, że jest uwzględniony bardziej w 80 niż 40%, więc spodziewamy się śladowego spadku WIBOR przy okazji spadku stopy NBP. Ale to już chyba wyjaśnialiśmy...

      Podsumowując... możemy się spierać, jaki będzie spadek WIBOR przy ewentualnym spadku stopy NBP, ale gdyby ktokolwiek z nas to wiedział, to nie pisałby niewiele wnoszących do tematu komentarzy na jakimś podrzędnym blogu, tylko zająłby się kontraktami na stopę procentową i zostałby milionerem.
      Tu znowu każdy może mieć własne przewidywania i każdy będzie miał poniekąd "rację", bo przewidywania, jak wiadomo, są po to, żeby się nie sprawdzały ;)

      Pozdrawiamy i zachęcamy do polemiki w bardziej konstruktywnych tematach, które zainteresują czytelników ;) Średnio nam się chce spierać o "pierdoły" w tematach, które ze swej natury są nierozstrzygalne, bo temat sporu jest zwyczajnie źle postawiony.

      Usuń
    11. A propos, uprasza się Sz. P. Autora, aby tak przy następnym wpisie Sz. P. Autor zaprezentował swoją Rudą - jakieś małe foto z Egiptu (koniecznie w bikini). Taką chwilkę oddechu od tłuczonego tutaj non stop MdM-u, wykresów makro- i mikroekonom, Wielgo, Józka Wojciechowskiego i ogólnie polskiej deweloperki oraz naganiaczy spod znaku OF (czyt. Ooo Fuck), tudzież innych asocjalnych podmiotów i asocjalnych zachowań stadnych. Co? Można oczekiwać?

      Usuń
    12. Oczekiwać zawsze warto, wszak cierpliwość jest cnotą ;) Pechowo w Egipcie nigdy nie byliśmy, więc o takie zdjęcie będzie trudno. Można by się zastanowić nad bikini bez Egiptu, ale teraz zimno trochę ;) Niemniej jednak, możemy zaprezentować jakiś mały portret Rudej... portret psychologiczny, czy coś ;) Problem jednak z tym jest taki, że to jest tak wdzięczny "temat", że potem już żaden z czytelników nie chciałby czytać o niczym innym, tylko o Niej :) Dlatego na razie zostaniemy chyba przy naszych mieszkaniowych "pierdołach"... ;)

      Usuń
  13. Kolejna uwaga:

    "(pamiętajmy, że wprowadzenie wkładu 5-procentowego zredukowało udział kredytów z LTV większym niż 80% aż o 1/4)'

    Udział kredytów z LTV powyżej 80% w III kw. 2013 r. - 52,97% (dane AMRON)
    Udział kredytów z LTV powyżej 80% w III kw. 2014 r. - 47,13% (dane AMRON)

    Zmiana: 11%. Do jednej czwartej trochę brakuje.

    Końca 2013 r. nie brałbym pod uwagę. Wtedy jednorazowo zaktywizowali się kredytobiorcy z niskim wkładem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie mam oręża (a szkoda) - także trza poczekać na osobę która to dzieło popełniła

      Usuń
    2. Pechowo my właśnie koniec 2013 wzięliśmy pod uwagę,bo pechowo właśnie po nim kredyt bez wkładu przestał być dostępny.

      A więc patrzymy:

      4q2013 -> udział kredytów z LTV>80% wynosił 61,29%
      http://wdomachzbetonu.blogspot.com/2014/03/what-do-you-read-my-lord-reports.html

      3q2013 -> 47,13%

      Różnica (spadek) wynosi 14.16 p.p. co stanowi 23.15% z tego, co było w 4q2013. A to już niebezpiecznie blisko 1/4 ;) Chyba że chcemy się spierać o dokładność rzędu 1.85%... chcemy? :)

      Usuń
    3. Pechowo ja właśnie uważam, że DOBRY analityk nie bierze pod uwagę wyników odstających od długookresowej średniej. Udział kredytów z niskim LtV (do 20%):

      I kw. 2011 r. 54,51%
      II kw. 2011 r. 55,33%
      III kw. 2011 r. 52,23%
      IV kw. 2011 r. 49,67%
      I kw. 2012 r. 50,64%
      II kw. 2012 r. 49,29%
      III kw. 2012 r. 47,24%
      IV kw. 2012 r. 52,07%
      I kw. 2013 r. 50,66%
      II kw. 2013 r. 46,96%
      III kw. 2013 r. 52,97%
      IV kw. 2013 r. 61,29% (!!!)
      I kw. 2014 r. 56,67%
      II kw. 2014 r. 47,59%
      III kw. 2014 r. 47,13%

      Dane z raportów AMRON SARFiN

      Średnia z całego okresu: 51,62%

      Takie wybiórcze traktowanie danych jest przejawem korwinizmu. Ja akurat używam tego określenia w sensie pejoratywnym.

      Usuń
    4. Skoro tak, to może weźmy sobie dane od 2008 roku, albo od jakiegokolwiek innego - wtedy okaże się, że udział kredytów z LTV > 80% WZRÓSŁ po wprowadzeniu ograniczeń z Rekomendacji S (bez numerka ;)

      Ten spór także jest jałowy, bo rzecz jest typowo politechniczna - każdy może sobie przyjąć takie dane, jakie mu pasują i wyjdzie mu to, co ma wyjść. Także, jak to mówią w przedszkolu, wszyscy jesteśmy zwycięzcami ;) Wyjaśniliśmy przebieg naszych obliczeń i on się zgadza z treścią wpisu (z dokładnością do tego 1.85 p.p., o który na szczęście się nie spieramy ;)

      Ufam, że możemy już zakończyć i ten wątek, bo on także niewiele wnosi do tematu.

      Usuń
    5. PS. Stosowanie względem nas określeń pejoratywnych (zwłaszcza wywodzących się od JKM) uznajemy za podwójny komplement! Nigdy byśmy nie pomyśleli, że potrafimy wzbudzić w kimś obcym tego rodzaju emocje! ;)

      Usuń
  14. Pytanie techniczne do bloga: czy mogę ustawić w ustawieniach żeby "ten blog informował mnie o tym że coś się nowego pojawiło" ? Dotyczy to zarówno nowego posta autora blogu jak i dowolnego komentarza pod postem.

    Zauwazyłem, że mogę otrzymywać powiadomienia na maila ale dopiero jak skomentuję jakiś post i kliknę "Powiadamiaj mnie", więc tym sposobem nie mogę być powiadomiony o nowym poście którego jeszcze nie skomentowałem i nie kliknąłem tego checkboxa..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc to tak to robi Ryszard < emotka z wrednym wyrazem twarzy > ;)

      Usuń
  15. Do tego służy opcja Subskrybuj, po prawej stronie, pod ankietą - ufam, że działa, chociaż nie próbowałem, bo nie potrzebowałem powiadomień o nowych postach, a komentarze dostaję na gmail'a ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście używam RSS Feed Reader jako czytnik RSS.
      Działa spoko i w przeglądarce od razu widzimy,że jest coś nowego.

      https://chrome.google.com/webstore/detail/rss-feed-reader/pnjaodmkngahhkoihejjehlcdlnohgmp

      Można spróbować również Feedly też bardzo fajnie działa.
      https://chrome.google.com/webstore/detail/feedly/hipbfijinpcgfogaopmgehiegacbhmob

      Usuń
  16. BGK się rozkręca:P

    http://tvn24bis.pl/z-kraju,74/mieszkanie-na-wynajem-kawalerka-od-panstwa-za-mniej-niz-800-zlotych,503907.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciekawe jakie ceny beda w W-ie. Jesli na podobnym poziomie to nawet by sie oplacilo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie sprzedaż mieszkań teraz opłaca się na każdym szczeblu - indywidualnym, deweloperskim lub inwestycyjnym...

      Usuń
    2. Myślę, że Tom Wilson w końcu zasłużył na karnego BANana za to spamowanie... Co za wredny typ.

      Usuń
  18. Odnosząc się tylko do "wywiadów deweloperów" co oczywiste musi być drożej "rok w rok", to pewną zmianę znaczącą zauważyłem w komentarzach dotychczasowych specjalistów od przewidywania cen (z mainstreamu).
    To tak jakby po zbliżeniu ze Św. Mikołajem część dostała objawienia i zaczyna twierdzić, że w najlepszym razie stabilizacja (stabilizacja również oznacza przecież spadek o realną inflację).
    JW nie dziwię się ponieważ są zapewne raty leasingowe za bentleya z balonem na końcu i trzeba spłacić aby nie zabrali ;-). Widać też, że teraz JW już tylko celuje w programy wspierane rządowo (skoro tak dobrze to dlaczego nie ma ciekawych normalnych projektów? nie ma chętnych?
    Z tymi mediami, to sądzę że zaczyna się już pomału kampania wyborcza i teraz przebija się nowy trend - jest za drogo ma być taniej, tak aby wszystkim było łatwiej uzbierać 10% lub zdecydować się na kredyt (mniejszy oczywiście). Kto na tym straci - oczywiście dew. ale dew nie głosują w wyborach i banki (one też nie głosują i władzy nie utrzymają).
    Podsumowanie i perspektywy raczej kontra fantazje JW. Więcej pod tym adresem: http://www.nieruchomosci.egospodarka.pl/119172,Pierwotny-rynek-mieszkaniowy-podsumowanie-2014-i-prognozy-2015,1,80,1.html
    To samo moja ulubienica z Rzepy. ostatnio pojawiają się przebłyski zdawania sobie sprawy, że spływające dane jakoś nie uzasadniają jedynie słusznej tezy.
    Czyżby lobby dew skończyły się środki na 100% uszczelnienie prasy? czy też prasa ma inny prikaz z góry?
    Ponadto, hm dużo długu mamy denominowanego w USD i EUR (znaczny wzrost w ostatnich latach), dolec po 3,60, wskaźnik zadłużenia - wyliczany ze średniej całorocznej (to miało zapobiec spekulacji na koniec roku, ale również uniemożliwia manipulację na koniec roku MF i NBP sic!). Jak tak dalej pójdzie z kursami to może być ciekawie również na rynku mieszkaniowym. Na co zresztą liczę. Czy pamiętacie taką osobliwość w latach 1997-2001 ceny były podawane w „twardej” walucie.(przeglądałem ostatnio archiwum gw w celu ustalenia ofert nowych mieszkań z tamtych lat i tak nie uderzyło). Czyżby historia zamykała koło ?;-)

    Dla osób z Warszawy, znalazłem ostatnio ciekawą mapę dla osób poszukujących : mapa.um.warszawa.pl
    (zakładka: Własność) pozwoli ustalić czy HGW przywali opłatami za użytkowanie wieczyste, czy też nie, ponieważ agenci i sami przedający nieźle kręcą.
    a zakładka Rejestr Cen i Wartości Nieruchomości pokazuje średnie ceny z danego kwartału (tak sądzę 200mx200m) co prawda póki co do 2012
    oraz wszystkie realizowane transakcje /powierzchnia, data, kondygnacja/ od 2007.
    Co z tych danych wynika? - od 2010 ceny podkreślam transakcyjne konsekwentnie zjeżdżają w dół i to szerokim frontem, a nie ma jeszcze danych za 2013 i 2014. To nie jest może odkrycie, ale jakakolwiek dyskusja o "stagnacji" w świetle rzeczywistych danych nie ma zwyczajenie sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adam, dziękuję za mapę, bardzo ciekawa. Tylko czekać na nowe dane bo i pewnie ceny trochę niższe będą.

      Usuń
  19. Ta mapa to absolutny Hit jak dla mnie bo dostarcza niezłe dane. Jeżeli są aktualne (a daty wskazują, że tak jest) i kompletne.

    Przykład jak dla mnie :

    Stawiamy sobie tezę :

    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,15127842,W_Cosmopolitanie_mozna_juz_mieszkac__Ceny_poszly_w.html

    Akcentuję, że się sprzedają jak "świeże bułeczki" ;)

    A teraz:

    Wchodzimy w adres : http://www.mapa.um.warszawa.pl/
    -> Rejestr Cen i Wartości Nieruchomości

    Zaznaczamy: RCiWN - transakcje -> lokalowe 2014

    Szukamy kropki z adresem twarda 4. Najeżdzamy na nią i wyskakuje info, ze aktualność danych jest na 30.12.2014.
    Klikamy dwa razy i ukazuje sie tabelka z listą transakcji z całej inwestycji.
    I co? Widzimy tylko 1 transakcję w całej inwestycji. Lokal na 31 pietrze 77,05 m2.

    Jak chodzę po innych lokalizacjach to zauważam, ze ta tabelka zawiera liczbę wszystkich transakcji w inwestycji wraz z datami. Sprawdziłem to na swojej lokalizacji na muranowie i faktycznie się zgadza włącznie z data zakupu nieruchomości w której mieszkam. Jest informacja o zakupach z rynku pierwotnego oraz zakupach wtórnych.


    Czyżby w całej lokalizacji na twardej 4 sprzedało się tylko jedno mieszkanie? (a w artykule mowa o "świezych bułeczkach"). Ciekawe co raporty giełdowe mówią, bo pewnie na tą twardą jest założona osobna spółka.

    Może ktoś zweryfikować te dane na przykładzie swojej nieruchomości i podzielić sie swoimi sposptrzeżeniami? ;)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno:
      Filtrowanie po latach działa chyba na tej zasadzie, ze jesli była jakakolwiek transakcja w danym roku to inwestycja się wyświetla na mapce.

      Usuń
    2. Mój błąd.

      Pomyliłem adresy. Wiezowiec to Twarda 2 i z danych wynika, ze sprzedane jest około 30 lokali ;)
      Nie wiem jaki to procent całości ;)

      Usuń
    3. Dla nas też mapka jest zaje*****. Może doczeka się nawet własnego wpisu ;)

      Wielkie dzięki, Adam Czupi!

      Usuń
    4. Niestety dane na mapie nie są kompletne. Brakuje co najmniej dwóch transakcji (obie Warszawa Ursynów) po roku 2010

      Usuń
  20. Kamil, tutaj piszą, że mieszkań jest około 250:
    http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,20-000-zlotych-za-metr-z-takim-widokiem,31638.html

    Czyli ktoś tu ściemnia. Przedstawiciel Cosmo podaje, że sprzedali już 1/3 apartamentów, czyli około 80 sztuk. Na domiar złego, artykuł jest sprzed roku, więc można spokojnie zakładać, że przez ten czas ta liczba powinna przebić setkę. Jak to się ma do 33 apartamentów sprzedanych wg mapki? A właściwie 32, bo jeden z nich to lokal usługowy... Ja bym stawiał na to, że raczej warszawskie urzędasy coś spieprzyły, co by mnie specjalnie nie dziwiło. W prognozach mieszkaniowej "eksperci" mogą puszczać wodze fantazji, ale nie wydaje mi się, żeby ktoś miał aż tak bezczelnie kłamać zawyżając o kilkaset procent liczbę sprzedanych przez siebie mieszkań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba, że kompilacja dwóch czynników: lekka doza fantazji + wliczanie "rezerwacji" jako kupionych na dzień publikacji.

      Usuń
    2. W artykule jest zrobione rozróżnienie na lokale faktycznie sprzedane i na te, które są dopiero zarezerwowane. Sprzedali rzekomo około 80 sztuk, a zarezerwowanych było dodatkowo 40-50. Gdyby zarezerwowane lokale były wliczane jako sprzedane, to przepaść między mapką a danymi z artykuły byłaby jeszcze większa.

      Usuń
    3. Co do liczb Panowie.
      W tabelkach jest tam też info odnosnie tego, czy była to zmiana "pierwotna" (od dewelopera), czy "wtórna" (zakup od osoby prywatnej) no i jeszcze trzeba odliczyć lokale usługowe/ komórki lokatorskie/ garaże. Jak weźmiecie to wszystko pod uwagę to wyjdzie wam faktyczna liczba wykupionych mieszkań.

      Jest export do excela i mozna takie trzeczy łatwo wyfiltrować. Wziałem to wszystko pod uwagę i wyszło mi mniej niż 33 wpisy dla twardej 2.

      Usuń
  21. No No grubo wysoko mierzycie ;-), Cosmopolitan.... tu raczej prawa popytu działają inaczej, trochę raczej tak jak z range roverem, kupuje się go nie dla właściwości jezdnych, a raczej podkreślnia statusu. ,
    niemniej sprawdziłbym również transakcje lokali użytkowych, przy takich inwestycjan nikt normalny nie kupuje lokalu o "charakterze" mieszkaniowym lecz użytkowy i to na firmę. Vat/amortyzacja/koszty i przedaż za grosze wspólnikowi lub akcjonariuszowi po jakimś czasie ;-)
    Chyba że już te 2 opcje sprawdziliście i nadal Wam wychodzi 30 w miejsce 80.
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkanie na firmę? Nie bardzo to widzę... Ale nawet jeśli, to i tak powinno to być uwzględnione na mapce. Sprzedane to sprzedane i kropka. Cosmo ma w ofercie również lokale usługowe i wg mapki tylko jeden z nich został sprzedany (powierzchnia 1285 mkw).

      Usuń
    2. Na stronie https://cosmopolitan.waw.pl/wybierz-swoj-apartament/
      Widać że dostępnych jest 227 apartamentów.
      Skoro apartamentów było około 252, to nie mogli sprzedać 80.

      Usuń
    3. Faktycznie. Coś cieniutko przędą... ;)

      Usuń
    4. Adam,

      "Celowanie" w cosmopolitana przeze mnie to raczej chęc sprawdzenia jak jest na rynku odnośnie "zakłamania" i chęci wywołania pędu tłumu ;) Po moich wstępnych diagnozach wspólnie z innymi znajomymi wychodzi, że ich transakcje też się znajdują w tym zbiorze danych. To tylko mnie utwierdza w przekonaniu o autentyczności ;)

      Usuń
    5. Ja temat Cosmo i Złotej obserwuję dość wnikliwie, bo jestem wielkim fanem wysokich apartamentowców i chciałbym docelowo (za kilka lat) w takim obiekcie zamieszkać. Tylko że płacenie 25.000-30.000 zł za metr to troszkę jakby za dużo, nawet jak na centrum Warszawy. Mam nadzieję że zgodnie z tezą postawioną przez autora blogu, spadki cen mieszkań nie ominą również tych najdroższych inwestycji, w najlepszych lokalizacjach... Jeśli faktycznie sprzedali zaledwie 30 mieszkań i robią "zasłonę dymną" chwaląc się że mieszkania idą jak świeże bułeczki, byle tylko zachęcić niezdecydowanych, to może wkrótce zmienią metodę i zaczną ceny obniżać? Powinni uczyć się na błędach Złotej 44, która zatrudniła brytyjskiego "eksperta" od marketingu, Rogera Blacka, który stwierdził że receptą na słabą sprzedaż jest podniesienie cen, dzięki czemu mieszkania staną się jeszcze bardziej ekskluzywne, a więc i pożądane. Jak się ten genialny ruch skończył - wszyscy wiemy. Różnica jest tylko taka, że Złota była budowana z kredytu, więc tam liczył się każdy miesiąc. Cosmo, o ile mi wiadomo, to inwestycja z kapitału własnego (polskiego), więc nie muszą się tak śpieszyć ze sprzedażą i na obniżki cen może nam przyjść jeszcze poczekać...

      Usuń
    6. Kamil I
      Z tym celowaniem to tak z przekąsem ;-) no abuse ;-) takich inwestycji w W-wie jest 2-3?, uważam, że jest to rynek sam w sobie i chyba on rządzi się innymi prawami (np. i raczej tam spodziewłbym się inwestorów zagranicznych dla których 20kpln nie jest wydatkiem, albo biznesmenów z głębi kraju którzy takim lokum chcą podrasować swój wizerunek - JW tam nie kupiło pięterka ?).

      Przeznaczenie lokalu w rejestrze prowadzonym przez geodezje determinuje/ułatwia jego potencjalne wykorzystnie kosztowe (uważam że większość lokali ma opcję lokali użytkowych. ale to nie temat na ten blog jak można "utylizować" koszt nabycia.

      Dane i mapkę uważam za rzeczywiste i bardzo przydatne przy poszukiwaniu lokum jaki i negocjacjach. Np. W bundynkach w których ja poszukuję mieszkania zauważyłem, że od kilku lat nikt nie kupił miszkania powyżej 80m (do 60 ok wiele ale nie większe). Więc nikt mi nie wciśnie (pośrednik, właściciel) że w ostanich 3 latach dużo takich mieszkań sprzedało się i szybko schodzą, i należy się spieszyć (mogę nawet w ostateczności wyjąć wydruk i pokać dokładnie co gdzie i kiedy.
      albo że w nowej inwestycji "popularnej" dokonywana jest transakcja za transakcją, budynek stoi np. już 2 kwartał, a realnie sprzedanych (zarejestrowanych) jest tylko 25% lokali.
      Tu jeszcze przyszedł mi do głowy jeden pomysł, jeżeli już się decydujecie (rynek wtórny) na mieszkanie to przed ustaleniem ceny można zlecić rzeczonawcy by przyniósł dane konkretnych transakcji z dnia i lokalizacji by ustalić zakres cen.

      Przyjemnego dłubania w mapce.

      Usuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Mój nowy guru Pan Redaktor Emil Górecki
    http://nieruchomosci.pb.pl/3981561,62342,deweloperzy-powrocili-do-raju
    wspiął się na szczyty tylko nie wiem jeszcze czego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba pokazać Markowi W. - on tego tak nie zostawi ;)

      Usuń
    2. A tu dla przeciwwagi inni naganiacze, nie twierdzą już jednoznacznie, że będzie drożej :D

      http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/kupowac-mieszkanie-czy-czekac/9xvp1

      Będziemy kwartał po kwartale coraz więcej dowiadywać się nt. rynku nieruchomości:

      1. Jak 10% wkład własny wpłynie na ilość i wartość kredytów.
      2. Jakie będą nowe limit dopłat w MdM w kwietniu - na najbliższe 6m-cy i potem od października na kolejne 6m-cy - jeżeli limity będą konsekwentnie podnoszone raz, a potem drugi o kilka % - będzie to niestety kolejny spadochron dla deweloperki takim jaka była RnS w 2010-2011, czyli kolejne dostosowanie limitów programu socjalnego do wciąż przeszacowanych cen mieszkań, ale tutaj patrz pkt. 3 i 4.
      3. Wpływ ujemnej demografii i emigracji zarobkowej na potencjalny popyt.
      4. Poziom stóp %.

      Jest sporo zmiennych i niewiadomych, coś się z tego wyklaruje...

      Usuń
    3. Na demografię bym nie liczył narazie, to temat śpiewka który może za 10-15 lat będzie odgrywał rolę. Migracja do miast będzie miała miejsce i mimo że "się wyludniają" według danych GUS w liczbie 200k rocznie, to raczej nie będzie to dotyczyć w dużych ilości największych miast jak Kraków, Warszawa, Wrocław. Oczywiście w papierach może być saldo ujemne, ale tylko dlatego że wielu mieszkańców miast mieszka 2-5km pod danym miastem bo jest taniej (ale to nadal jakby mieszkańcy:P)

      Usuń
    4. Pamiętajcie ,że rynek deweloperski istnieje praktycznie w największych miastach.W tym roku wpadło na rynek (podobno się sprzedało > 40 000 tylko 6 miastach). Nie wiem jak do tych liczb mają się wioski satelitarne ale pewnie też sporo powstaje, a do danych dla miasta te dane się nie liczą. Reszta kraju miasteczka ceny 2-3 tyś. Tu już demografia doskwiera dlatego takie ceny, nowych się już nie buduje. W Polsce umiera 10 osób na 1000 mieszkańców. Dla takiego Wrocławia to około 6000 rocznie. Niech co drugie trafi na sprzedaż to jest 3000 + oferta deweloperski (sprzedane 6000). Masz 10000 mieszkań rocznie .

      Usuń
    5. W nich może mieszkać średnio 3 osoby. To daje mieszkanie na 30000 osób rocznie.

      Usuń
  24. Pytanie dot. mapki. Gdzie (jakis urzad, rejestr) i jesli tak to komu (rzeczoznawca itp.) udzieliliby info o cenach tych tranzakcji wskazanych w zakladce RCiWN?

    OdpowiedzUsuń
  25. http://m.pb.pl/3981561,62342,deweloperzy-powrocili-do-raju?dimension=568

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodatkowo kłamie się nt. tego, że deweloperka jest niezależna od akcji kredytowej - więc ograniczenie popytu ze względu na spadek - co kwartał - ilości i wartości udzielonych kredytów, kompletnie nie wypływa na sprzedaż. :)

      http://serwisy.gazetaprawna.pl/nieruchomosci/artykuly/845933,deweloperzy-nie-sa-zalezni-od-rynku-kredytowego-polacy-kupuja-mieszkania-za-gotowke.html

      ...tiaa, w kraju gdzie ponad połowa ludzi nie ma ani grosza odłożonego, żyje "od 01 do 01" (dane za 2013r. ale czy coś mogło się zmienić diametralnie?)

      http://www.bankier.pl/wiadomosc/60-proc-Polakow-nie-ma-oszczednosci-2952879.html

      "(...) 60 proc. nie dysponuje żadnymi oszczędnościami, a spośród pozostałych 25 proc. ma do dyspozycji tylko równowartość jednomiesięcznego dochodu."

      Ja widzę taką prawidłowość: celowe naciąganie rzeczywistości nt. świetnej kondycji deweloperów, rekordów sprzedaży, natrętne kłamanie i dementowanie wszelkich argumentów mówiących o tym, że popyt słabnie a podaż rośnie itd ...ma to wszystko jedno na celu - za wszelką cenę dźwignąć notowania na giełdzie, żeby jak to określił Józek z JWC: "deweloperzy znowu byli w modzie - bo to musi być moda)"

      Prosty schemat:
      Deweloperzy giełdowi kreują rzeczywistość nt. rekordów sprzedaży (w bardzo prosty sposób tzn. na konkretnej inwestycji obniżają ceny - ale nie ofertowe, żeby nie pokazywać ruchów w dół, tylko transakcyjne w indywidualnych negocjacjach - dzięki temu biją rekordy sprzedaży, a oficjalnie mieszkania schodzą w cenach katalogowych, wiec nie ma mowy o spadkach!), dodatkowo kłamią, że zaraz ceny będą rosły podając masę śmiesznych argumentów i kłamią, że nie ma żadnych przeciwności losu, które ciągnęłyby ceny w dół -> inwestorzy strukturalni i ynwestorzy niedzielni podłapują temat i skupują akcje -> deweloperka dostaje zastrzyki gotówki, które przeznacza na budowy bez środków przyszłych mieszkańców i dzięki temu, dalej przeczekuje kupujących na wyspekulowanych cenach, licząc na lepsze czasy (m.in. wyższe limity w MdM, rozszerzenie interwencyjnego skupu mieszka BGK, a może jeszcze coś się urodzi z dnia na dzień...)

      Usuń
  26. Jak to czytałem to myślałem, że jeb$# na ry% ze śmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  28. kufa, co za beznadziejny system dodawania komentarzy :/ naprodukowałem się z tekstem i się nie pojawił :/ ehhh i drugi raz już nie chce mi się pisać, adminie/właścicielu bloga weź to popraw co ? bo na takiej głupocie z ograniczeniami wyboru kont już wymiękłem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wpisuję cokolwiek, byle się zalogować, a potem to już z górki... ale rzeczywiście początkowo można się wkurzyć.

      Usuń
  29. dobra, piszę jeszcze raz ten cholerny komentarz... - ostatnio dostałem "ofertę" od developera JW na zakup klatki dla psa o powierzchni 31 metrów kwadratowych za cenę 200 tyś w "zielonej dolinie" no ok, czemu to piszę ? Bo osiem miesięcy temu chciałem kupić u tego samego developera też w zielonej dolinie ten sam metraż taką klatkę ale dla siebie w cenie 190 tyś... nie byłoby nic w tym dziwnego gdyby nie fakt, że od roku 2015 wzrosły limity dla programu "pomocy biednym developerom" MDM no i zgodnie ze wzrostem limitów MDM wzrosły też ceny mieszkań aby developerzy za dużo na obniżce nie potracili co daje mi do myślenia przesłana niedawno "oferta" - mam wyliczenia i ceny z tamtego roku (chyba z marca), że taka sama klatka kosztowała 190 tyś, miejsce garażowe (które z prawdziwym garażem ma tyle wspólnego co kiełbasa z marketu z kiełbasą domowej roboty...) 20 tyś, a naziemne 10 tyś, no dobra, o co chodzi, macie dane wejściowe, kupno mieszkania bez programu MDM w tamtym roku kosztowało 190 tyś, a miejsce postojowe 10 tyś... gdy chciałem skorzystać z tego super programu MDM to owszem developer po wielkich bólach dooopy schodził z ceny metra kwadratowego, ale o żałosne 10 tyś na całej cenie... ale za to cena miejsca postojowego naziemnego rosła z 10 tyś na 20 tyś :D (zastanawiam się czy takim cyrkiem nie powinien się zająć UKOIK i tym, aby nie wciskano na siłę miejsca garażowego czy postojowego bo ja tego nie chcę bo po prostu nie chcę przecież chcę kupić mieszkanie bez garażu...) byłem nie tylko u jednego developera i wszędzie robią to samo... jak to jedna pani u jakiegoś developera mi powiedziała, że robią to, aby cytuję dosłownie "bank nie widział" :D no więc ten program nie jest dla nas i nie rozumiem ludzi którzy są takimi głupkami aby brać kredyt na 30 lat ? Ja zarabiam 2000 tyś netto i mi do głowy taki pomysł nie przychodzi, nawet jak będą pokazywać, że ceny rosną i żebym w przypływie instynktu stadnego lub paniki kupił mieszkanie pod pretekstem rosnących cen... trzeba być na prawdę niezłym kamikadze... już nawet nie chcę poruszać kwestii demografii, inflacji, strefy euro, zadłużenia państwa, sytuacji na świecie itp itd bo te wszystkie rzeczy mają wpływ na nasze życie... no ale każdy ma rozum i kieruje się własnym rozsądkiem... i jest mi żal tego, że developerzy naciągają ludzi do granic możliwości to nie jest ludzkie, ludzkim nie można też nazwać kredytów... jest mi również przykro z tego powodu, że każdy człowiek oszukuje każdego na każdym kroku... gdzieś był na tej stronie komentarz, jak to kredyciarze chcą kupować drugie mieszkania na kredyt aby samemu wyjść z długów i wcisnąć w długi kogoś innego sprzedając komuś zakupione to drugie mieszkanie... ludzie, oszaleliście do reszty ? I tak tych swoich cyferek z kont, betonowych mieszkań nie weźmiecie ze sobą do grobu... żal mi was i developerów też... w zasadzie współczuję wam tego, że wszyscy jesteśmy głupkami... gdzie człowieczeństwo, współczucie i pomoc drugiemu ?? Tylko kasa się liczy ? Qrwa co jest ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do dostosowywania cen do limitow to w 1 z inwestycji w W-ie cena na start z 6800/m2 zostala obnizona do 6500/m2 przy ~40m2, co nie zmienia tego ze i tak cena jest przesadzona - ciekawe ile jeszcze by zesli ... :) Wciskaja tez garaz za 30k - przez co pozniej trzeba placic 100 miesiecznie - szkoda bo w podobnej cenie mozna wynajac garaz :)

      Chyba trzeba przeczekac :)

      Co do JWC to szczerze mowiac po tym co poczytalem na internecie bardzo bym sie zastanowil nad zakupem :)

      Usuń
  30. Odniosę się tylko do kwestii "czy jest możliwe kupno mieszkania bez garażu, czy miejsca postojowego"
    Niestety wiązanie na sztywno lokalu mieszkalnego z garażem lub miejscem postojowym nie jest zabronione :(

    "Część klientów deweloperów chce kupić tylko mieszkanie, bez garażu. W tej kwestii może ich spotkać rozczarowanie. Sąd Najwyższy uznał bowiem w wyroku, że z 8 listopada 2012 r., sygn. akt I CSK 49/12), że postanowienia umowy deweloperskiej, które zobowiązują klienta do zakupu mieszkania łącznie z garażem nie są niedozwoloną klauzulą umowną. Oznacza to, że deweloper może uzależnić zakup upatrzonego przez klienta mieszkania od zakupu garażu."

    ostatni akapit
    http://otodom.pl/wiadomosci/prawo/czy-deweloper-moze-wymagac-od-klienta-kupna-mieszkania-lacznie-z-garazem-id3565.html

    Czyli w przypadku, kiedy deweloper musi zejść ze swojej ceny życzeniowej do limitów MdM (które są niższe), może powiązać z mieszkaniem garaż... którego cena może być bandycko zawyżona :(
    Jedyny sposób, żeby tak się nie działo to brak akceptacji takiego procederu (głównie, żeby nie płacić więcej za garaż/m-ce postojowe) - świadoma odmowa i twarde negocjacje, czy też po prostu brak środków na kupno garażu/m-ca postojowego - bo tego nie obejmuje kredyt w MdM...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie kupię mieszkania do momentu, aż będę miał wkład własny w wysokości 80%... po tym jak się dyskutuje z developerami nie ma sensu zabawa w kredyty... nie mam argumentów na obniżkę cen mieszkania, może dobrze by było, gdyby powstał na tym forum temat opisujący porządne argumenty za tym, aby przekonać developera do obniżenia ceny...

      Usuń
    2. Warto rzucić okiem na te dwa linki:
      http://jakoszczedzacpieniadze.pl/jak-negocjowac-z-deweloperem-zakup-mieszkania
      http://blog.miesz.co/lista-ponad-100-rzeczy-do-sprawdzenia-w-ogladanym-mieszkaniu/
      W drugim przypadku niby tyczy się to wynajmu, ale sporo rzeczy odnieść można również do kupna.

      Usuń
    3. Co do komentarzy, ja już się nauczyłem, piszesz, kopiujesz, publikujesz, wklejasz i publikujesz ponownie, robię tak nawet jest jestem zalogowany do gmail.
      Podobnie było z osiedlem centroom, przed MDM ceny od 5700, w momencie wejścia MDM ceny od 5881 (czy ile to wynosiło). Przejeżdżam obok tej paskudy gdy tankuję na bliskim BP, tam akurat chyba mało osób kupiło miejsca, bo wąska uliczka jest zastawiona samochodami z obu stron.
      Od JWC nic bym nie kupił, mój brat wykańczał kilka mieszkań na osiedlu Górczewska Park, ściany między mieszkaniami mają ponoć nieco ponad 5 cm (więcej PUM) i odgłosy od sąsiada słychać jak z drugiego pokoju.

      Usuń