niedziela, 22 czerwca 2014

Odwrócona hipoteka 67

Mało ostatnio ciekawych rzeczy dzieje się na polskim rynku mieszkaniowym. Możemy przeczytać jedynie odgrzewane kotlety w postaci informacji o rekordowej sprzedaży deweloperów w końcówce ubiegłego roku oraz na początku obecnego (o czym kilkakrotnie już pisaliśmy na blogu), okraszonej oczywiście nutką optymizmu na temat wzrostu cen - w tym roku ma to być 5%, w przyszłym 3%. Nadal nie wiemy, czemu akurat 5/3, a nie np. 6/4, no i nie wiemy także, co będzie się działo w roku 2016, skoro dynamika wzrostów ma maleć z roku na rok ;) Wszystkie te ciekawe wywody możemy poczytać chociażby tu:

http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/mieszkania/eksperci-sprzedaz-mieszkan-z-rynku-pierwotnego-naj,5642639,magazyn-detal.html

Z innych nowości, które nie są żadnym zaskoczeniem, dowiadujemy się, że deweloperzy ostro wzięli się do budowania mieszkań i początek tego roku przyniósł wzrost liczby rozpoczynanych budów mniej więcej o połowę w porównaniu z początkiem ubiegłego roku. W skali 12-miesięcznej jest to już także solidny wzrost - ponad 35%. Patrząc na echa ustawy deweloperskiej, przed którą wystąpił bardzo silny (a zarazem czysto teoretyczny) wzrost liczby budowanych mieszkań, a po niej ich gwałtowny spadek, takie dane w ogóle nas nie dziwią (efekt niskiej bazy robi swoje). Niemniej, ponad 60 tys. mieszkań, których budowę rozpoczęli deweloperzy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, to wartość już całkiem zacna. Kto wie... może nim deweloperzy przestaną być w ogóle w tym kraju potrzebni (o czym poniekąd pisaliśmy w poprzednim wpisie) zdołają dogonić pod względem udziału w rynku zwyczajnych obywateli, którzy wciąż budują od nich zauważalnie więcej? O szczegółach można poczytać tu:

http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/mieszkania/wiosna-nalezy-do-deweloperow,5643234,magazyn-detal.html

Z nieco ciekawszych wywodów mamy kolejne dywagacje naszego ulubieńca, prof. Łaszka:

http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/mieszkania/kto-zaplaci-za-tanie-kredyty-mieszkaniowe,5642672,magazyn-detal.html

Dywagacje są o stopach procentowych (czyżby profesor ściągał od nas tematykę wpisów? ;) a wnioski są takie, że stopy procentowe to podstawa na rynku mieszkaniowym, o czym pisaliśmy już wielokrotnie. Jednak brakuje konkretnych wyliczeń oraz jakichkolwiek szacunków na temat przyszłej wysokości stóp by uznać, że artykuł niesie w sobie jakieś cenne informacje. No może poza taką, że profesor sugeruje coś, co ostatnio staje się modne - w czasach niskich stóp procentowych należy ograniczać rozmiary akcji kredytowej na rynku mieszkaniowym. Jest to o tyle dziwne, że zwykle tego rodzaju cele osiągało się poprzez podnoszenie stóp... tymczasem teraz, coraz częściej na świecie, pojawiają się pomysły, żeby akcję kredytową regulować nie poziomem stóp, a ograniczeniami nieco bardziej "ustawowymi". W Polsce mamy już Rekomendację SIII i rosnący poziom wymaganego wkładu własnego, ale pojawiają się także bardziej "zaawansowane" koncepcje, zmierzające w kierunku reglamentacji kredytu, przypominającej znany nam z czasów PRL mechanizm kupowania "na kartki". Wszak podnoszenie stóp to proces dosyć bolesny (w aktualnie mega zadłużonej Europie/USA bolesny także na poziomie całego państwa), więc zastosowanie reglamentacji kredytu mogłoby wpłynąć ochładzająco na rynek nieruchomości, nie wywołując jednocześnie zbyt wielu bankructw wśród kredytobiorców i nie wywołując bankructwa całych państw. Zobaczymy, jak się sprawa rozwinie - na razie na problem (zbyt) wysokich cen mieszkań na całym świecie zwraca uwagę nawet MFW - wielki zwolennik wszelkiego drukowania i pożyczania. Skoro nawet oni dostrzegają problem i chcą z nim "walczyć", to pewnie szykuje się nam jakaś większa korekta światowa - w końcu trudno dobrze zarobić kiedy ceny są wysokie. Najlepiej zarabia się przecież w trakcie kryzysu, po silnych spadkach.

http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1118992.html

Z ciekawych tematów mamy też wzmianki o reaktywacji budowy mieszkań przez TBSy, który to system był w założeniach całkiem niegłupi. W skrócie polegał na tym, że TBS, którego właścicielem często była gmina/miasto (chociaż nic nie stało na przeszkodzie, abym nawet i ja założył swój TBS ;) zaciągał preferencyjny kredyt na budowę mieszkań, który następnie był spłacany przez mieszkańców, płacących comiesięczny czynsz, partycypujących jednocześnie w kosztach budowy (w wysokości np. 30%). Efekt (w teorii) był taki, że całkowity koszt powstania mieszkań był znacząco niższy niż w przypadku deweloperów (oczywiście niższy niż ich ceny sprzedaży, bo same koszty budowy to pewnie deweloperzy mieli niższe). Efekty uboczne były nieco bardziej skomplikowane - ponieważ oferta TBS była całkiem atrakcyjna, to takie mieszkania "wynajmowali" często "znajomi królika" (znam nawet konkretny przykład - wymagania dla przyszłych mieszkańców TBS należącego do pewnego miasta były tak skonstruowane, że prawie nikt "normalny" nie był w stanie ich spełnić, za to spokojnie spełniały je rodziny wysokich urzędników miejskich). Dodatkowo, całkiem popularna jest podobno praktyka, zgodnie z którą pierwotni mieszkańcy TBS wyprowadzają się z bloku i wynajmują "swoje" mieszkanie na wolnym rynku, za cenę np. 2 razy wyższą. Co by jednak nie mówić o sposobie przydziału mieszkań, takie mieszkania powstawały i ktoś tam miał szansę w nich zamieszkać bez konieczności zaciągania klasycznego kredytu hipotecznego na dwukrotnie(?) przewartościowane produkty deweloperów. Dodatkowo, mieszkania w TBS, a przynajmniej w tym, który znam "osobiście", były wykończone, a więc spełniały podstawowy warunek definicji mieszkania - w przeciwieństwie do produkcji deweloperów, nadawały się po prostu do mieszkania. Zobaczymy, jak się sprawa rozwinie, bo BGK i jego Fundusz mieszkań na wynajem wciąż krwawi ;) Pierwsza umowa miała być podpisana już w maju, tymczasem mamy czerwiec i nadal zupełny brak konkretów (pomijam już fakt, że wg pierwotnych planów już w tym roku BGK miał wprowadzić na rynek znaczną część z planowanych kilkunastu tysięcy lokali). Za to strona funduszu już jest:

http://jakusiebie.pl/

Kto wie, może nawet i na niej kiedyś coś będzie ;)

Jak widać, na rynku zadziwiający spokój - poziom naganiania jakiś taki słaby w porównaniu z minionymi latami. Ceny nadal mają rosnąć, ale tylko trochę, no i o tym wspomina się już dosyć rzadko. Więcej słychać o rynku najmu, chociaż i tu jak na razie sama teoria. Ciekawe rzeczy pojawią się pewnie dopiero w lipcu, kiedy to poznamy kwartalne wyniki sprzedaży deweloperów i okaże się, czy ich "super" sprzedaż, łapiąca jakby zadyszkę w porównaniu z końcówką ubiegłego roku, to dłuższa tendencja, czy jednak tylko echo kredytów z LTV100%.

W takich spokojnych czasach postanowiliśmy przyjrzeć się rzeczy, która dla polskiego rynku mieszkaniowego będzie miała najpewniej bardzo duże znaczenie w przyszłości. Chodzi o ustawę o odwróconym kredycie hipotecznym, której projekt przyjął niedawno rząd.
W ustawie chodzi głównie o to, aby banki znowu mogły zarabiać na kredytach mieszkaniowych, które ostatnio (mimo rekordowo niskich stóp procentowych) jakoś niespecjalnie schodzą. Tym razem jednak nie będą to kredyty na zakup mieszkania, ale kredyty udzielane tym, którzy mieszkanie już mają. Rzut oka na sytuację demograficzną, opisaną w naszym poprzednim wpisie pokazuje, dlaczego tego typu projekt pojawia się dopiero teraz. Wcześniej należało "ubrać" w kredyty pokolenie wyżu stanu wojennego, bo to najbardziej liczne roczniki w historii Polski. Teraz, kiedy młodych klientów na kredyty będzie coraz mniej (i spadek ten będzie dramatyczny), czas zagospodarować kolejne większe "poletko" na tym rynku. Tym razem będą to roczniki wyżu powojennego, odchodzące właśnie na emeryturę. Ponieważ polski system emerytalny już ledwo dyszy (rząd musiał się nawet posunąć do nacjonalizacji obligacji z OFE, żeby jakoś przeciągnąć jego upadek), to emerytów, którzy będą otrzymywać głodowe stawki, będzie za jakiś czas bardzo dużo. Dodatkowo, większość z nich jest właścicielami mieszkań, wykupionych z reguły za śmieszne pieniądze, nieobciążonych żadnym kredytem. Stwarza to idealne warunki na pojawienie się mnóstwa klientów dla odwróconego kredytu hipotecznego.

Aktualnie funkcjonuje rozwiązanie oparte o rentę dożywotnią, zgodnie z którym można zrzec się prawa własności do nieruchomości na rzecz firmy w zamian za wypłacanie dożywotniej renty, połączonej z prawem do mieszkania w danym lokalu do śmierci. Mamy już całkiem sporo firm, które coś takiego oferują - z punktu widzenia klienta jest tu jednak kilka problemów (z punktu widzenia drugiej strony problemy też zresztą są). Podstawowy kłopot jest taki, że prawo własności od razu przechodzi na stronę, która zobowiązuje się do wypłacania dożywotniej renty. O ile w normalnych warunkach klienta nie da się usunąć z mieszkania i nie da się wymigać od wypłacania renty, to kłopot pojawia się wtedy, gdy firma wypłacająca rentę (fundusz hipoteczny) zbankrutuje, albo z innych powodów przestanie wypłacać świadczenie. Teoretycznie klient jest odpowiednio zabezpieczony aktem notarialnym oraz wpisem w hipotekę lokalu i ma prawo do zamieszkiwania w mieszkaniu aż do śmierci, jednak wyegzekwowanie zapłaty umówionego świadczenia od zbankrutowanej firmy może nie być możliwe. Dodatkowo, jakoś nie wyobrażam sobie tych 80-letnich babć walczących przed sądem o rentę, bądź odzyskanie prawa do "swojego" mieszkania. Dodatkowym problemem jest fakt, że renta jest dożywotnia, więc pieniądze wypłacane są niezależnie od tego, jaka jest ich aktualna suma w porównaniu do wartości mieszkania - jeśli klient umrze po roku, to fundusz hipoteczny jest "zarobiony". Jeśli umrze po 30 latach, to fundusz hipoteczny może ponieść stratę. Trzeba to wszystko jakoś skalkulować - ryzyko jest duże, więc i koszty takiej działalności są najpewniej spore. Przykładowe stawki renty pokazano na poniższym obrazku:



Jak widać, wysokość renty nie powala - gdyby mężczyzna oraz kobieta z pierwszych dwóch wierszy żyli tyle, ile żyje się średnio (73/81 lat), to otrzymaliby łącznie jakieś 70.000/100.000 złotych. Wydaje się, że to mało jak na mieszkanie o wartości 400 tys. Jednak uwzględniając fakt, że wypłacany kapitał też kosztuje, a w wypadku naszej przykładowej kobiety za 16 lat mieszkanie może być już warte prawie zero, to sumarycznie może to być jednak niezły interes dla klienta ;) Ciekawe, jaki model zachowania cen przyjmują fundusze hipoteczne - czy jest on bliższy modelowi Bartka T. (zawsze w górę), czy może jednak naszemu (w Polsce to już raczej zawsze w dół). Biorąc pod uwagę wysokość świadczeń, to fundusze raczej nie zakładają wzrostów cen w przyszłości... chyba że ktoś chciałby je posądzić o próbę uzyskania zysku na jednym mieszkaniu, zbliżonym do połowy wartości takiego mieszkania ;)

W takiej sytuacji w naszym państwie (które podobno nie istnieje ;) z pomocą przychodzi nasz ulubiony rząd, proponując bardziej "cywilizowane" rozwiązanie. Odwrócony kredyt hipoteczny różni się w znaczący sposób od renty dożywotniej, co ma, jak zwykle, swoje plusy i minusy. 
Po pierwsze, w momencie zawarcia umowy o taki kredyt, klient pozostaje właścicielem mieszkania. Po drugie, po śmierci delikwenta jego spadkobiercy mogą taki kredyt spłacić i odzyskać prawo do nieruchomości (wszak to niekoniecznie musi być mieszkanie). Po trzecie, można w dowolnym momencie w miarę łatwo wycofać się z umowy, spłacając kredyt (nie musi to być po śmierci klienta). Wreszcie po czwarte, w obecnym systemie banki nie zwykły bankrutować... a nawet, gdyby tak się stało, to z punktu widzenia klienta niewiele się zmienia - nadal jest on właścicielem mieszkania, tyle że obciążonym kredytem. Póki spełnia warunki zapisane w umowie, nie można mu takiego kredytu wypowiedzieć. 
Jak widać, kilka plusów w porównaniu z rentą dożywotnią jest. Czy są minusy, trudno powiedzieć - ewidentną różnicą względem renty dożywotniej jest fakt, że wypłacana kwota jest ściśle określona w umowie. Może to być wypłata jednorazowa, bądź standardowa, comiesięczna, ale w tym drugim przypadku czas wypłacania świadczenia jest określony przez jego łączną wysokość (tymczasem renta dożywotnia jest wypłacana aż do śmierci). Może więc dojść do smutnej sytuacji, w której klient żyjący długo przestanie otrzymywać świadczenie z tytułu odwróconego kredytu hipotecznego, bo osiągnie ono po prostu swoją maksymalną wysokość.
Podstawą wyznaczenia wysokości takiego świadczenia jest rynkowa wartość nieruchomości, wyznaczona przez rzeczoznawcę. Ustawa nie precyzuje, jaki ma być sposób ustalania oprocentowania kredytu hipotecznego, więc w Polskich warunkach będzie to najpewniej oprocentowanie zmienne. Spowoduje to tyle, że bank będzie musiał zostawić sobie jakiś bufor bezpieczeństwa przy wyznaczaniu wysokości świadczenia.
Zabawmy się więc w małego matematyka i spróbujmy wyliczyć, jaka byłaby miesięczna wysokość świadczenia z tytułu odwróconego kredytu hipotecznego dla pierwszego przykładu z tabeli, dotyczącej wysokości rent dożywotnich - mężczyzna, 65 lat, mieszkanie o wartości 400 tys. złotych. Przyjmiemy, że kredyt będziemy wypłacać zgodnie z szacowaną długością życia (73 lata), czyli przez 8 lat (dla uproszczenia przyjmiemy równe 100 miesięcy). Oprocentowanie kredytu ustalimy na 5.60% (średnie oprocentowanie aktualnie udzielanych kredytów mieszkaniowych wg NBP). Założymy bufor na wzrost stóp procentowych oraz na spadek wartości mieszkania w wysokości 50% początkowej wartości mieszkania. Sumarycznie, przy naszych założeniach, zobowiązujemy się wypłacić kredyt o łącznym koszcie 200 tys. złotych. Dałoby to świadczenie miesięczne (przez ~8 lat) na poziomie około 1600 złotych. To już całkiem nieźle w porównaniu z rentą dożywotnią (jeśli nie martwić się, co będzie po 8 latach), dlatego odwróconemu kredytowi hipotecznemu wróżymy spory sukces na polskim rynku. 
W projekcie ustawy jest jeszcze kilka kwestii, o których warto wspomnieć. Po pierwsze, klient zobowiązuje się do utrzymywania mieszkania w niepogarszającym się stanie oraz zobowiązuje się do jego ubezpieczenia od zdarzeń losowych (najpewniej bank podsunie mu jakąś stosowną, bardzo korzystną polisę ;) Po drugie, po śmierci kredytobiorcy, jeśli spadkobiercy nie zdecydują się na spłatę kredytu (a pewnie tak będzie w większości przypadków), bank wyznaczy rynkową wartość mieszkania i wypłaci im różnicę w stosunku do wysokości udzielonego kredytu, jeśli będzie ona dodatnia (a pewnie będzie, o ile bank rozsądnie oszacuje ryzyko tego typu działalności). Będzie to miało dwie podstawowe konsekwencje - na rynku pojawi się sporo przejętych przez banki mieszkań, które będą musiały zostać w miarę szybko sprzedane, a spadkobiercy tych, którzy teraz mają mieszkania, nie dostaną żadnych mieszkań, więc staną się kolejnymi, potencjalnymi klientami banków na kredyty. O ile w tej chwili spadkobiercy, którzy nie potrzebują odziedziczonych mieszkań, często żądają absurdalnych cen za swoje "babciowe" lokale, o tyle bank będzie takie mieszkanie chciał sprzedać jak najszybciej, więc cena rynkowa wyznaczona przez jego rzeczoznawcę będzie pewnie atrakcyjna - wszak jedyną konsekwencją jej zaniżenia będzie ewentualnie mniejsza wysokość kwoty do wypłaty dla spadkobierców (kto by się tym przejmował?). W całości ma to szansę zwiększyć ruch na rynku. 

Jak widać, banki swoje zarobią, a spadkobiercom pozostanie jedynie przeklinanie starszej generacji lub dbanie o jej losy tak, aby starsi ludzie nie musieli zaciągać tego rodzaju zobowiązań.

Podsumowując dzisiejszy (podejrzanie krótki ;) wpis... Na polskim rynku dzieje się niewiele, ale powstaje jakieś takie ogólne wrażenie powolnego przechodzenia od mieszkań własnościowych do mieszkań wynajmowanych. Mdm ma być ostatnim rządowym programem wspierania mieszkań własnościowych, fundusz mieszkań na wynajem BGK powoli, ale coś tam jednak robi, a dodatkowo pojawiają się pomysły reaktywacji idei TBS na szerszą skalę. Wszystko to każe przypuszczać, że banki zaczynają szukać nowych rynków "zbytu" po tym, jak sprzedaż standardowych kredytów mieszkaniowych powoli, acz systematycznie spada. Kredyty udzielane pod budowę czynszówek mogą okazać się dużo bezpieczniejsze niż kredyty na pojedyncze mieszkania, bo nie grozi im specjalna utrata wartości zabezpieczenia (jeśli takie rzeczy będą subsydiowane przez państwo, to już w ogóle będzie rewelacja ;) Być może polski rynek mieszkaniowy zmierza (bardzo) powoli w kierunku rynku bardziej dojrzałego, w którym wynajem jest realną alternatywą wobec posiadania mieszkania na własność (czy tam na kredyt ;) 
Jednym z ważnych aspektów takiego rynku jest zakredytowanie wszystkich, których się da. W polskich warunkach, gdzie stosunkowo niewielka część zasobu mieszkaniowego obciążona jest kredytem, nadal mamy w tym względzie bardzo duży potencjał. Wysoka liczność roczników odchodzących właśnie na emeryturę, posiadających ogromną liczbę mieszkań własnościowych, wraz z nieuchronnym załamaniem się systemu emerytalnego stwarzają idealne warunki do rozwoju koncepcji odwróconego kredytu hipotecznego. Pobieżne szacunki wskazują, że oferta banków będzie (poniekąd) bardziej atrakcyjna niż oferowane aktualnie przez fundusze hipoteczne renty dożywotnie, więc z konkurencją raczej problemu nie będzie. Znając wątpliwą moralność polskich doradców/sprzedawców kredytowych produkt skierowany do grupy osób starszych, których pojęcie o rynku mieszkaniowym/finansowym jest pewnie jeszcze mniejsze niż u kredytobiorców frankowych, tego typu produkt skazany jest na "sukces". 

I to wszystko razem jest smutne... absurdalne ceny mieszkań zmuszają młodych do zaciągania 30-letnich kredytów ze zmiennym oprocentowaniem, a po tym, jak już te kredyty spłacą(?), będą zmuszeni zaciągnąć odwrócony kredyt hipoteczny, żeby nie umrzeć z głodu na emeryturze. I w ten sposób przez całe życie będą finansować biedne banki, bo zwyczajnie nie będą mieli wyjścia. Prawda, że piękny system? Ale to dopiero dodatkowy bonus dla banków w przyszłości - na razie trzeba się zająć tymi, którzy z kredytami jeszcze nigdy nie mieli niczego wspólnego i pozwolić im (jak to się pięknie mówi) "odmrozić kapitał, drzemiący w ich nieruchomościach" ;)

67 komentarzy:

  1. Tak czułem że coś niedługo będzie.
    Za cicho tu było ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skąd wynika tak duża różnica w miesięcznych wypłatach? Proszę wyjaśnij trochę skąd się to bierze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi wyszło z kalkulatora ;) Skoro za mieszkanie warte 400.000 bank byłby skłonny pożyczyć 200.000 (razem z odsetkami itd.), to przy kredycie na 8 lat rata wychodzi właśnie w okolicach 1.600 (przy aktualnym oprocentowaniu). 8 lat bierze się ze średniej długości życia mężczyzny (73 - 65). Bank ma tą przewagę, że wie, ile (maksymalnie) lat będzie wypłacał rentę (ewentualnie od razu wypłaci całość). Fundusz hipoteczny tego nie wie i musi wypłacać ją do końca życia - większe ryzyko, niższa stawka. Poza tym, bank ma (w teorii) zarabiać na kredycie, a nie na przejmowaniu mieszkań. W przypadku funduszu hipotecznego jest generalnie odwrotnie.

      Oczywiście w tych obliczeniach przyjąłem sobie jakieś tam założenia, które mogą się mieć nijak do rzeczywistości. Poczekamy na prawdziwe oferty banków, ale wydaje mi się, że one będą korzystniejsze niż funduszy hipotecznych (chociażby ze względu na koszt pozyskania kapitału).

      Usuń
    2. Poważny błąd w założeniach.
      Licząc kredyt dla 65 latka musisz posługiwać się dalszym oczekiwanym trwaniem życia a nie różnicą względem średniej.

      To mocno zmieni wyniki
      http://old.stat.gov.pl/gus/5840_14063_PLK_HTML.htm

      Usuń
    3. Rzeczywiście przyjęcie średniej długości życia jest chyba zbyt dużym uproszczeniem, ale dla danych ze strony GUS nie zmienia to faktu, że aktualna renta dożywotnia i tak będzie dużo niższa niż "rata" w odwróconym kredycie hipotecznym. Na stronie GUS nie ma rozróżnienia na kobiety i mężczyzn - dla 65-latków oczekiwana długość życia to około 17 lat. Zważywszy na to, że kobiety żyją średnio 8 lat dłużej niż mężczyźni, to można by założyć (znowu mocno upraszczając), że oczekiwana długość życia mężczyzny w wieku 65 lat to jakieś 13 lat. Wtedy otrzymamy miesięczną "ratę kredytu" w wysokości mniej więcej 1.000 złotych. Tyle tylko, że banki nie muszą tego wyliczać dla takiej długości życia - mogą sobie przyjąć dowolną krótszą, żeby oferta wyglądała na bardziej "atrakcyjną". Z drugiej strony dla banku pewnie bardziej atrakcyjna jest oferta na dłuższy czas... więc konkrety poznamy dopiero wtedy, jak pojawią się prawdziwe oferty odwróconego kredytu hipotecznego.

      Wydaje mi się jednak, że co by nie było, to będą oferty w jakimś sensie lepsze niż aktualne renty dożywotnie. Gdyby banki miały przegrać konkurencję z funduszami hipotecznymi, nikt nie zawracałby sobie głowy pisaniem tego typu ustawy ;)

      Usuń
  3. Coś do poczytania o odwróconej hipotece na bankierze według J M Skocznia.
    http://www.bankier.pl/wiadomosc/Odwrocona-hipoteka-pieniadze-za-dom-3150409.html

    OdpowiedzUsuń
  4. http://wyborcza.biz/finanse/1,108340,16176103,Mieszkania_na_wynajem_poszukiwane.html Zmasowana akcja medialna od jakiegos czasu na forsowanie najmu :) Cos jest na rzeczy. Nawet Marek Wielgo przekonal sei do wynajmu ;-))) Moze naczytal sie bloga za duzo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek już od dawna lobbuje... oby tylko nie wyszło z tym tak, jak z cenami w Madrycie ;)

      Usuń
    2. Kto nie wynajal - przegral zycie!!! ;)

      Usuń
  5. Lansowanie mody na wynajem, narasta, bo efektywny popyt, faktycznie kupujący mieszkania powoli ale wyraźnie maleje... a budować trzeba, bo "kto stoi w miejscu ten się cofa"
    Przy czym wynajem, ma być mocno dofinansowany przez rząd, bo przecież lobby "swoje" musi zarobić.

    à propos posuchy i totalnej nudy w eterze, to idealny przykład, dzisiejszy wymęczony artykulik w GazeciePrawnej

    http://serwisy.gazetaprawna.pl/nieruchomosci/artykuly/805565,kupno-mieszkania-w-polsce-od-kolejki-przez-cale-zycie-do-kredytu-na-cale-zycie.html

    Kilku naganiaczy, biadoli o tym samym, jak to jest teraz ciężko upchnąć coś po wciąż wyspekulowanych cenach...i po raz n-ty wkręcone są dwa przekłamania...to, to już jest totalnie nudne! :D

    1. Czynnik porównawczy: 1 pensji przeciętnego wynagrodzenia BRUTTO do średniej ceny 1m2 (Katowice, Warszawa) - cóż pensje NETTO wypadają jeszcze gorzej w ułamkach; a więc ceny mieszkań - są OK, pensje są - ...BRUTTO :D
    2. W 2011r. "deficyt to nieco ponad 1mln mieszkań", a że mamy połowę 2014r. to pewnie wiele się nie zmieniło, biorąc pod uwagę, że budujemy nowych około 140tys. rocznie (mieszkań, domów), a używane zostają zwalniane w coraz większym tempie...
    Jak w 2011r. było nieco ponad milion, to teraz jest pewnie nieco poniżej, ale milion to milion, no duuużo wciąż :D

    NIemoc naganiaczy może zakwitnąć w raportach za 2Q, być może teraz zbierają siły, żeby wyprodukować mega wiarygodną, równoległą rzeczywistość optymizmu i totalnych wzrostów cen mieszkań w najbliższych latach :D

    OdpowiedzUsuń
  6. i jeszcze proste wieści z ulicy:

    http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136158,16213203,Getin_zwolnil_400_osob_jednego_dnia__W_calej_bankowej.html

    nie jest powiedziane wprost, że redukcje etatów związane są z gorszą dynamiką sprzedaży kredytów hipotecznych, no ale...my wiemy, że w hipotekach jest najgorzej od 2009r. (a wtedy było tuż po zawale w USA)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie wiadomo, czy zwolnienia dotyczyły centrali, czy oddziałów." - heh to chyba oczywiste że centrala jest zabetonowana :)

      Usuń
  7. blog umiera. W końcu ileż można pisać o tym samym, i czytać o tym samym i to samo. Jak jest każdy widzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic nie umiera

      fundamentalną wiedzę nt. rynku nieruchomości w tych kilkudziesięciu opracowaniach na blogu, faktycznie wyjaśniliśmy sobie i nie ma potrzeby tego powtarzać, w mediach posucha tekstów naganiaczy, które można byłoby zdyskredytować, a co do "Jak jest każdy widzi", to w sumie dobre pytanie można zbudować na tym stwierdzeniu, no bo w zasadzie
      "Jak na prawdę jest [na zakłamanym i wciąż przeszacowanym] rynku nieruchomości w Polsce?"

      REAS, PZFD, ZBP, NBP kłamią i wpierają, że ceny mieszkań, są OK i będą rosły, a sprzedaż jest rewelacyjna...ale nie piszą o tym codziennie, żeby można było to co raz komentować
      ofensywa innych naganiaczy kompletnie osłabła OF, HB, L'sH, Emmerson, RynekPierwotny, Szybko i inni.

      w najbliższym czasie to co może zmienić oblicze sytuacji na rynku to nowe limity MdM, jak znowu zostaną podniesione, to deweloperka znowu odetchnie, na trochę, (że już o możliwości podniesienia współczynnika przeliczeniowego nie wspomnę)

      sam MdM może przybierać na znaczeniu, jak od 2015r, wkład własny będzie na poziomie 10%, będzie przybywać mieszkań spełniających kryteria programu (głownie cenowe, nawet jak cenę trzeba będzie nieco obniżyć, sami deweloperzy o tym wspominają)
      jak w tym wszystkim dalej będzie zachowywał się rynek wtórny - trudno powiedzieć

      osobiście obserwuję dwie inwestycje nowych mieszkań w swojej dzielnicy, i powiem tak: sprzedaż mieszkań w cenie odbiegającej od limitu MdM o 12-15% zamarła

      Lublin MdM ~4270zł/m2

      *nie reklamuję i nie polecam tych inwestycji (nie mam żadnego ukrytego interesu), mieszkania są od kilku miesięcy w sprzedaży i póki co to budowę sponsorują środki własne dewelopera, ale głównie jednak firm wykonawczych, bo chętnych niemal kompletnie brak.

      http://www.luk.net.pl/nieruchomosci/budynek-mieszkalny-ul-gesia-ii
      http://orion.lublin.pl/mieszkania/lista/31

      Usuń
  8. Nic nie umiera. Czekamy na dane za drugi kwartał. Poza tym temat odwróconych hipotek jest raczej tematem dla pokolenia starszego które jednak tu nie zagląda. Nie można wymagać że pod każdym postem będzie po 100 komentarzy. Są tematy mniej i bardziej interesujące potencjalnego przyszłego nabywce nieruchomości. Ja na razie nie myślę o oddawaniu nieruchomości bankowi. Dlaczego? A no bo jej jeszcze nie posiadam :)

    Każda osoba która chce się wpakować w 30 letni kredyt hipoteczny z minimalnym wymaganym przez bank wkładem własnym powinna tego bloga najpierw przestudiować od deski do deski. Tego co tu zawarte nikt nie usłyszy od Marka W. czy od "Doradcy Klienta" (sprzedawcy) w banku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gerontokracja w pełni:
    http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/pierwsza-parada-seniorow-przeszla-ulicami-warszawy/m3hdh

    skompromitowane SLD liczy już tylko na emerytów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie takie tylko. Emeryci to potężne zastępy są, a poza tym nudzą się całe dnie i z tych nudów chętnie chodzą na wybory. Jest to starsze pokolenie także łatwo też łykają to co leci w tv (jak pelikany rybe). Także jest to część elektoratu godna uwagi dla chcących zostać przy państwowym dydku.

      Usuń
  10. Ja nadal mam prośbę o artykuł, w którym byłoby porównanie bloków z różnych lat, czy opłaca się jeszcze kupować bloki z lat 60-70, albo czy lepiej kupić coś z lat 80 po niższej cenie czy dołożyć i kupić nowsze bloki, ile wtedy warto dołożyć. Co będzie z blokami z lat 60-70 za kilka(naście) lat? Ostatnio widziałem w Top Gear jak burzyli "stare komunalne budownictwo z lat 60" przy okazji testując wytrzymałość Toyoty i naszła mnie refleksja, kiedy w Polsce zacznie się detonacja starych bloków...

    A tymczasem, optymistyczny artykuł z Dziennika Łódzkiego: http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/3490767,mieszkania-w-lodzi-tanieja-drozej-zaplacimy-nawet-w-bialymstoku-czy-w-olsztynie,1,id,t,sa.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Odpowiem jako mieszkaniec bloku z cegły z lat bodajże 50tych czy 60tych, blok ma 4 pietra, jest w Śródmiesciu w Wawie, osobiscie jakbym mial kupowac to tylko taki bo dawniej budowano na lata, zresztą cegła to jeden z lepszych i trwalszych budulców, blok jest niski więc nie ma tyle hałasu oraz sąsiadów. Fakt nie ma windy ale budynek ma tylko kilka pięter. Osobiście mam sentyment do starych bloków bo jak postały 50 czy 60 lat to postoją ponownie tyle samo. Już się napatrzyłem jak wygląda jakośc nowego budownictwa i już chyba lepsze są budynki z wielkiej płyty. Jedyne na co bym uważał i sprawdzał to po prostu okolica oraz sąsiedzi żeby nie było menelstwa i warto aby od podwórka była furtka z domofonem. Wiem że to śmieszne ale u nas rozwiązało to 90% problemów z pijakami, młodymi pijakami czyli pewną rozkoszną młodzieżą, z parkującymi na dziko i z podrzucającymi śmiecie. Co więcej mim ze to centrum mam widok na piekne przedszkole z mnóstwem drzew i zieleni, czegos takiego raczej nie znajdzie się w nowym budownictwie. Taka jest moja refleksja, sam zbieram kasę na swoje mieszkanie i raczje jak kupie to podobne meszkanie do tego gdzie mieszkam. Na rynku wtórnym naprawdę można znaleźc ciekawe oferty szkoda tylko ze potrwa trochę zanim zejdą z cen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. > Osobiście mam sentyment do starych bloków bo jak postały 50 czy 60 lat to postoją ponownie tyle samo.

      A jak postoją już te kolejne 50 - 60 lat to potem też postoją 100 - 120 bo już raz tyle postały to i drugie tyle wytrzymają. Gdzie tu sens i logika? Wiem że wielu ludzi powtarza to durne zdanie, ale może by się tak zastanowić czy ma ono choć odrobinę sensu.

      Usuń
  12. Też mieszkam w bloku z lat 60, jest to wielka płyta, ale taka twarda, że jak mam coś wywiercić w ścianie to bez młota z wypożyczalni nawet się do tego nie biorę. Rodzice mieszkają w wieżowcu z lat 80 i tam ściany popękane to standard, też wielka płyta, ale już jakby delikatniejsza...

    Widać za to dużą różnicę ogólnie w przemyślanym projekcie, u nas pod blokami nie ma gdzie zaparkować, klatki schodowe bardzo ciasne, okna w mieszkaniach wysoko ułożone, na Chojnach gdzie większość bloków jest z lat 80 są już spore miejsca parkingowe, więcej zieleni i mieszkania dużo przestronniejsze. Z nowszymi blokami na codzień nie mam styczności, ale widzę czasem mieszkania znajomych, to nowoczesne gładkościany robią wrażenie innego świata, a cenowo nie jest to aż taka przepaść.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale cisza. Naganiacze jakoś słabo, nie ma co komentować. Chyba cisza przed burzą. Już niedługo będzie moment, że nawet w zakłamanych statystykach naganiaczy będą spadki r/r ze względu na wysoka bazę. Jak myślicie, czy w tym roku też będzie "mocna końcówka" hehe chcących się załapać na 95%? W przyszłym roku pewnie się rozkręci MDM bo tylko tak będzie można załapać się na 10% wkładu. Ciekawe co będzie wtedy, bo duża ilość transakcji po "niższych cenach" w limitach może wpłynąć tak jak końcówka 2012. Co może nam skończyć fazę "return to normal" i przejdziemy do "Fear". No chyba, że jeszcze zetną trochę stopy. Ale scenariusz Japoński jest chyba nieuchronny w naszym przypadku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się wydaje, że efekt LTV95% będzie dużo słabszy niż LTV100% (już połowa roku, a za bardzo naganiania z tego powodu nie widać ;) Tak się jakoś dziwnie złożyło, że kilkoro moich znajomych "kupiło" w końcówce zeszłego roku właśnie z powodu ostatniej szansy na kredyt bez wkładu - o takich, którzy chcą teraz kupić, bo wymagany jest wkład 5% nie słyszałem - próba mało reprezentatywna, ale jednak totalny brak wkładu pozwala "kupić" każdemu... a nawet te 5% spore grono już eliminuje. Poza tym, aktualnie mamy wysokie marże, zwłaszcza na kredytach z LTV95% i wcale tak wiele banków takich kredytów nie udziela.

      Co do scenariusza japońskiego to identyczny, moim zdaniem, nam jednak nie grozi - w Polsce nie będzie niskich stóp/deflacji przez następne 25 lat, bo tyle nie wytrzyma ten system. Nie zmienia to faktu, że kierunek zmian cen oraz demografia będą do japońskich bardzo podobne (tylko dużo bardziej dynamiczne).

      Usuń
  14. http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/2,1122867-Solowow-chce-sprzedac-Echo.html

    Ten pan już wie, że biznes się kończy

    OdpowiedzUsuń
  15. Apropo demografii:
    http://www.biztok.pl/gospodarka/oto-7-krajow-ktore-dopadnie-kryzys-na-rynku-pracy-jest-i-polska_a16797

    OdpowiedzUsuń
  16. http://tvn24bis.pl/informacje,187/rynek-mieszkan-w-przelomowym-momencie-ceny-przestaly-spadac,445883.html

    Czyżby nasz ulubiony "publicysta" - "Marek taniej nie będzie" dorabiał na innych portalach? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że naganiacze czytają bloga i szybko zareagowali na "ciszę" :) ...Emmerson wraca do gry! :D

      E-VALUER INDEX 2014 - mocne :D:D

      http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/mieszkania/jakie-beda-ceny-mieszkan-w-polsce-na-koniec-2014-r,5645725,magazyn-detal.html

      Oczywiście to jest najlepszy moment na zakup mieszkania:
      "E-VALUER INDEX 2014 wyraźnie to pokazuje. W najbliższych miesiącach czy nawet w perspektywie roku wzrosty cen nie będą jeszcze wynosić więcej niż 3 proc., ale w wielu lokalizacjach trend się odwrócił. Wydaje się, że jeśli ktoś planuje kupować mieszkanie, to warto rozglądać się już teraz – podkreśla Robert Rajczyk."

      A dlaczego?
      "W Warszawie ceny transakcyjne są o 17,5 proc. wyższe od limitów [MdM], w Krakowie o 20 proc., we Wrocławiu i Gdańsku o 18,2 proc. Młodzi ludzie w największych miastach musieliby negocjować ceny o kilka-kilkanaście procent. Przy obecnym i przyszłym popycie [o właśnie! przyszłym popycie :):)] elastyczność deweloperów niestety będzie znikoma – dodaje Rajczyk."

      Najzabawniejsze jak naganiacze poruszają problem, który skazuje ich wywody na porażkę (oni dobrze o tym wiedzą! :)), tutaj:
      demografia kontra zaprzeczenie i wpieranie, że przyszły popyt będzie rósł i nie da deweloperom obniżać cen :D

      We wcześniejszym wpisie wrzuciłem linki do realizacji, których sprzedaż zamarła bo ceny odbiegają właśnie o te 10-15% od limitów MdM w Lublinie, ale oczywiście Emmerson wie lepiej :D

      Kłamstwa zostały grzecznie przedrukowane:
      tvn24bis.pl = biznes.pl i dalej:
      http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ceny-mieszkan-w-tym-roku-nie-wzrosna-gwaltownie-3158180.html
      http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/707218,1122938-Kiedy-i-gdzie-mieszkania-beda-drozsze.html
      http://serwisy.gazetaprawna.pl/nieruchomosci/artykuly/807738,raport-stabilne-ceny-nieruchomosci.html

      A kto nas okłamuje...
      Emmerson Evaluation = Grupa Emmerson S.A. = Emmerson Realty S.A. = 0,07 PLN za akcję :)
      http://gielda.onet.pl/emmerson-realty,42690,301,2,8846,profile-wykresy

      Niech mi ktoś powie, dlaczego kłamstwa, bankrutów są publikowane na taką skalę?

      Tylko kasa? hmm i to w zasadzie z dwóch stron:
      1.Emmerson,
      2. ...klikalność portalu

      ...a taka była błoga "cisza" :D

      Usuń
    2. I na interii to samo :)

      http://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news/jakie-beda-ceny-mieszkan-w-polsce-na-koniec-2014-r-na,2031565,4206#commentsZoneList

      Usuń
  17. Tymczasem wszyscy deweloperzy raportują znakomite wyniki sprzedaży w pierwszym półroczu... Atal pochwalił się blisko 20% dynamiką sprzedaży...
    Prawda jest taka że ożywienie w gospodarce postępuje i ludzie je zwyczajnie dostrzegają. Rynek pracy jest w rozkwicie. Ludzie nie boją się już o utratę stanowiska. Ceny w ujęciu realnym jednak sporo spadły. Ja od wielu znajomych słyszę że jest dobry czas na kupowanie... to jest prercepcja otoczenia.
    Oni nie wiedzą tyle o demografii itp. Poza tym obecnie i jeszcze przez kilka lat grupa osób w grupie potencjalnych nabywców nieruchomości jednak będzie wciąż spora... zresztą ludzie tak jak się przesidają ze starego auta na nowe, tak zmieniają nieruchomości... na większe, bardziej komfortowe, nowocześniejsze. Najbliższe dwa lata mogą wciąż być bardzo dobre dla deweloperów. Szczególnie w mniejszych miastach, gdzie popyt jest w miarę stabilny.
    Co o tym sądzicie? Nie mówię przy tym że się spodziewam wzrostów cen. Raczej stabilne ceny. Bo widać że ten poziom cenowy jest akceptowany przez społeczeństwo. Obrót jest duży. To jest najlepszy dowód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do danych, które podają deweloperzy podchodzę "jak pies do jeża"

      Czy są to lokale kompletnie sprzedane?, czy podpisane są dopiero umowy przedwstępne, gdzie nabywca dopiero zaczyna szukać finansowania, potem dochodzi do zwrotów i rezygnacji i nagle okazuje się, że sprzedaż cofa się jak w ORCO.

      Na tym blogu podejrzewam, że każdy z nas w sumie życzyłby deweloperom bicia rekordów sprzedaży, ALE...nie z marżą 40-50%, bo...
      1. Ceny są OK! a Banki mają Wam dać się tak zadłużyć!
      2. Przyzwyczailiśmy się do przeszacowanej marży i trudno nam się z nią rozstać ;)
      3. Lepiej sprzedać z marżą 40% niż 20% :D
      4. Jak was nie stać to my przeczekamy i po Was przyjdą ci co nie będą się targować :)
      5. Mieszkania tylko drożeją.
      6. Grząbka gdzie jesteś!? :D

      Z ożywieniem gospodarczym nie zgadzam się, jest taki sam marazm jak rok temu, a rok przyszły nie sugeruje gwałtownych zmian w tym temacie, a wkład własny w wysokości 10% sugeruje - owszem - że o finansowanie kupna mieszkania będzie jeszcze trudniej i to że "od wielu znajomych słyszysz, że to dobry czas na kupowanie" (znajomi pracują może w Emmersonie?) - to co innego chcieć kupić mieszkanie co innego móc.
      Zapytaj na ulicy każdego 25-latka: "Czy chcesz kupić mieszkanie?", to dostaniesz zwrotnie odpowiedź 10/10 "Tak chcę" (chociaż może nie koniecznie w Polsce) - z tego wysnujesz wniosek, że popyt na kupno jest ogromny, wciąż jest głód mieszkaniowy itd., ale jak przeanalizujesz którego z nich stać na kupno przy dzisiejszym dostępie do finansowania w stosunku do poziomu cen to się okaże, że popyt rzeczywisty spadnie 10-krotnie i to już odczuwają deweloperzy!

      MdM znowu słabnie w szczycie sezonu na kupno mieszkań
      http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/707218,1123450-Malo-chetnych-na-panstwowe-doplaty.html
      Oby nie podnieśli drastycznie limitów dopłat - co wciąż jest możliwe.

      Na koniec dorzucam link z ostatnich komentarzy i dodam (znowu) Aleśmy czasów dożyli! :D
      Wielgo mówi: "Naganiacze STOP!" :D:D

      http://mieszkaniowy.blox.pl/2014/07/Mieszkania-drozeja-Litosci.html

      Panie Marku jak pan czyta bloga Autora to proszę coś dorzucić od siebie w komentarzach, nie wypomnimy panu ostrego naganiania z przed lat....moooże :D:D

      Usuń
  18. Hmmm....Czegoś tu nie rozumiem. Jeżeli ceny mieszkań w perspektywie miałyby rosnąć to po co zdradzać taką informację....Ja osobiście mając takie mieszkania lub pracując dla kogoś kto ma, siedziałbym cicho i wolał sprzedać później za więcej niż teraz teraz za mniej. Coś tu pachnie podstępem drodzy naganiacze ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  19. Właśnie o to im chodzi. Rynek wtórny leży i kwiczy, a oni mówią o wzrostach na wtórnym i stabilizacji na pierwotnym. Z jednej strony naganiają jelonków na kupno a z drugiej zniechęcają sprzedających do zmniejszenia ceny i sprzedaży. Dewelopera będzie sobie budować i sprzedawać a posiadacze klity po babci będą ją trzymać bo przecież już niedługo przyjdą wzrosty. O to w tym chodzi. Jednak większość posiadaczy obudzi się z ręką w nocniku. Bo niedługo nie będzie komu tego sprzedać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten blog po części jest oparty na teorii spiskowej. Taki też nastrój udziela się piszącym. Jednocześnie jest oczywistym że każdy piszący czeka na odpowiedni moment na kupno swojego M. A więc stanowi potencjalny popyt na jakimś poziomie cenowym...
    otóż obecnie jest bardzo takich ludzi, którzy uznali że ceny są spoko i że dużo niżej nie zejdzie i oni generują duży obrót u deweloperów. Oczywiście za 2 lata może być kompletnie inaczej. ale na razie wyniki sprzedaży spółek deweloperskich za pierwsze półrocze są rewelacyjne. Takie są fakty.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dom Development +20%: http://stooq.pl/n/?f=900115
    Grupa Inpro +20% w II kw. a + 60% w czerwcu: http://stooq.pl/n/?f=899958&search=+inpro+

    Atal poinformował tak samo o dynamice +20%.
    Wyniki za czerwiec są w ogóle kosmiczne. Wygląda na to że gospodarka się na dobre rozpędza. Tak wyglądają fakty. I taki będzie cały ten i przyszły rok, moim zdaniem.

    a potem... no cóż powrót spadków nieuchronny. Jednak póki co się wszystko kręci.

    We wrześniu cięcie stóp o 50 pb. W końcu Belka pokazał że zadba o wzrost gospodarczy na czas wyborów :D

    OdpowiedzUsuń
  22. z tymi rewelacyjnymi danymi za sprzedaż - każda polka cenowa znajdzie swego amatora. Czy to duzy wzrtost do euforii? zdecydowanie nie. Obserwuje zwykle pospolite zakupy wsrod znajomych do zwyklego zycia - jest gorzej z roku na rok jesli chodzi o artykuly codzienniego zycia natomiast mieszkaniowka notuje chwilowa poprawe co jest naturalnym zjawiskiem w trendzie spadkowym od 2007/08.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiitam,

    Chciałem podzielić się z Wami swoją sytuacją mieszkaniową w kontekście komentarzy, które są wyżej. Czytam bloga od wielu miesięcy i w tzw. "międzyczasie" postanowiłem zakupić kawalerkę na zamkniętym osiedlu w mieście położonym ok. 30 km od Warszawy. Kawalerka ma 34,2 m2 i kosztowała 171000. Dodam, że rata kredytu to ok.10% mojego wynagrodzenia, no i miałem 10% wkład własny, 30 lat. Minęło 1,5 roku i identyczna kawalerka (chodzi o metraż) została sprzedana wczoraj za 210000 - sprzedawał ją mój znajomy stąd wiem co i jak. Z mojej obserwacji wynika, że każdy ma swój limit cenowy który jest w stanie "przełknąć". Pamiętajcie o tym, że niektórzy wiecznie czekają na to aż będzie taniej i w efekcie nigdy nie kupują tego co chcą. Z jednej strony wydaje mi się, że jak na dzisiejsze czasy taka cena za kawalerkę jest i tak za wysoka, ale z drugiej strony sytuacja jak i okazja (zamknięte osiedle, zieleń, garaż itd.) spowodowały, że się skusiłem. Od razu zaznaczę, że nie chciałem kupować większego metrażu ze względu na zbyt wysokie ceny jak dla mnie no i zdrowy rozsądek. Stwierdziłem, że od rodziców trzeba szybko uciekać :) - czasem to ważniejsze niż cena. Teraz śledzę bloga, ponieważ będę chciał w ciągu kilku lat (5-7) kupować coś większego. Jestem bardzo ciekaw jak sprawdzą się "prognozy", które możemy tu wyczytać.

    Autorowi gratuluję świetnego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  24. trzeba pamietac, ze pierwotny dostal pierwszenstwo w sprzedazy mieszkan a wtornemu wmowilo sie, ze ceny beda rosly i trzyma wiekszosc cene w nadziei na droga odsprzedaz kiedys tam a developerzy pchaja taniej. To jak maja im wynik isie nie poprawic w nizszej cenie? niech sprobuja to zrobic taka statystyke na wtornym. Bedzie prosta w dol ze sprzedaza a zatem bilans pierwotny wtorny zero :) W dodatku dane nie powalaja jak na wielke ozywienie.
    Obnizki stop nic nie wniosa. W japonii to robili jak podkreslalem nie raz przez wiele lat a ceny spadaly deflacja sie rozwijala no ale to ona sprzyja kupowaniu taniej przez polki cenowe i chetnych amatorow w danym okresie podsycanych przez prase i media. To jest zlozony wieloletni proces i nie powinien dziwic ani podkrecac.
    Znajomy ma sklep i ostatnio musial pchac towary poprzez sale 30-40% poniewaz nikt nie kupowal a ceny w nizszej polce cenowej. Pomimo sale chetnych jak na lekarstwo. Zatem gdzie sie podzialo ozywienie konsumenta? to konsument napedza rynek od najnizszego sektora po najwyzszy. Zwykla kupa, ktora od paru lat robi sie coraz wieksza. Nie raz pisane tutaj od miesiecy. W zasadzie nie ma co powtarzac bo sie to nudne robi :) lepiej zajac sie hobby poza praca a reszta niech lapie spadajace noze. Kazdy kowalem swojej ceny i losu.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zgadzam się z tym co pisze PeCet, stopy % pewnie w tym i przyszłym roku będą bardzo niskie, aby każdego było stać na mieszkanie (dokładniej pisząc to na raty, a nie na mieszkanie ;) ). Deweloperom aktualny poziom cen wystarcza, wiedzą, że drożej nie sprzedadzą, ale taki poziom im wystarczy, a jeśli rynek wtórny nadal wierzy we wzrosty nie obniżając cen to dla nich lepiej, bo sami też nie muszą obniżać skoro nie mają u nich konkurencji.
    To, że jest źle widać na rynku najmu, tutaj ceny sporo poszły w dół.
    Osobiście przeglądam M4 w Łodzi na Chojnach i od roku, dwóch nie widzę zmian cen, choć jest coraz więcej ogłoszeń. W lokalizacji, która mnie interesuje nie ma nowych mieszkań, wszystkie bardzo podobne, lata 82-86. Widać, że mieszkania w cenach od 240tys praktycznie się nie sprzedają (62 metry), a te które są w przedziale 200-220 czyli najtańsze jako tako rotują, zwykle po 2-3 miesiącach. Niektóre mieszkania widzę w ogłoszeniach od 2 lat.

    OdpowiedzUsuń
  26. Witam,
    Moj pierwszy post, mimo ze czytam bloga od kilku miesiecy, takze przepraszam za misz-masz.

    Przy całych moich szczerych chęciach do spadku cen mieszkań muszę się zgodzić z kolegą PeCet. 4 moich znajomych kupiło w przeciągu ostatniego kwartału mieszkania od developera. Od 2 pokojowego na białołęce w mdm ze śladowym wkładem własnym, po apartamenty za 1mln zł z wkładem kilkaset tyś zł. Wszystko 30 latkowie, informatycy. Inwestycje zakończone jak i dziury w ziemi. Nie da się zaprzeczyć, że ożywienie rzeczywiście nastapiło i ludzie chętnie kupują mieszkania, co mnie smuci, ale tak jest.

    Ceny pospadały, daje się troche wynegocjować, rząd rzucił marchewkę w postaci MDM i stopy procentowe są niskie (marże niekoniecznie). Daje to efekt taki, że kto może się zakredytować, bierze kredyt i kupuje "własne". Kredyt jest podstawą ruchu nieruchomościach w Polsce, jestem przekonany że jeżeli stopy jeszcze spadną (a niestety mogą, patrz EBC), ruch bedzie jeszcze większy, chociaż bedzie go kompensowała rekomendacja S w pewnym stopniu.
    Polacy uwielbiaja sie zadluzac, a presja wywierana przez rodzicow ktorzy w komunie mieszkania dostawali po paru latach za free i nie rozumie co to jest kredyt na 30 lat, dodatkowo wzmaga poczucie koniecznosci posiadania.

    Wyz demograficzny wlasnie rodzi dzieci (stad drgnelo cos w przyroscie urodzin), potrwa to kilka lat. Stad jeszcze duzy popyt. Jednoczesnie ten wyz wlasnie zaczyna dochodzic do maksimum swoich zarobkow zyciowych. Jest to cos o czym sie przekonalem pracujac od przeszlo 10 lat na rynku. Moja pensja urosla z 1000zl w 2003 i podwajala sie co zmiane roboty. Sadzilem ze nic tego nie zatrzyma, ale realia sa takie ze obecnie mam prace jedna z lepszych na rynku i znikome mozliwosci jej poprawy. Tutaj juz nie mozna znacznie wiecej zarobic bedac w Polsce. Wiekszosc z nas nie bedzie kierownikami w wielkich firmach, ani tym bardziej w zarzadach. Wiekszosc z nas nie zalozy super dochodowego przedsiebiorstwa. Takie sa realia i obserwuje tez to u znajomych. Obrales pewną branżę, pozmnieniales kilka razy firme negocjujac wiecej kasy, dobijasz do sufitu w krotkim czasie (10 lat) i thats it. Witamy w klasie sredniej zamozniejszej. Juz stad raczej nie wyjdziesz.

    A koszty wlasnie sie zaczynaja: kazde dziecko minimum 1000tys NETTO (mowie o duzym miescie). im starsze tym drozej. Zlobki, przedszkola sa, ale prywatne, stawka w Wawie ~1.5tys za sam pobyt. 2jka dzieci - 3 tysiace. Jestem przekonany ze ludzie nie biora tego pod uwage biorac kredyt. Po prostu nie wiedza.
    Jednak wiekszosc ludzi bierze kredyt przed urodzinami dzieci, wiec jest latwiej sie do niego przekonac. Nie wspominam o innych wydatkach. Dosc powiedziec ze zycie w Warszawie jest kosztowne. Wydaje 7-8tys netto na miesiac (czynsz za wynajem, koszty, dzieci, auto), reszte odkladam. Nie mam opiekunki poki co, dzieci jeszcze nie chodza do zlobka. Oszczedzam przy tym >5tys zl i wiem ze dzieki temu mam szanse aby w przyszlosci kupic sobie cos porzadnego.

    Co ciekawe, nawet przy 3% racie (marza+stopa procentowa), oplaca mi sie bardziej oszczedzac niz ladowac sie w kredyt na 30 lat (wynajmuje stosunkowo tanio).
    Pierwsze 10 lat splaty bank zarabia na mnie wiecej niz wlasciciel mojego mieszkania. Ludzie biorac kredyt wogole nie mysla o tym ile wynosi czynsz plus media.
    Wcale nie tak trudno o doliczke w wysokosci kolejnego 1tys netto / miesiac.

    Co do optymizmu w gospodarce to sa to brednie dla mas. Zyjemy juz w konkretnym kapitalizmie, ludzie w Belgi w korpo siedzacy 20 lat, straca robote, bo oplaca sie ja przeniesc do Polski. Nie mam zludzen, ze gdy Polska dogoni zachod, offshore przejdzie dalej na wschod/poludnie. W afryce tez mozna wyksztalcic ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąg dalszy, gdyż mi się znie zmieściło ;)

      Ja nastawiam się na kupno nieruchomości za 4 lata. 20% wkładu wlasnego to nie przelewki. Dla przecietnego mieszkania w Wawie za 400tys, to 80tys na wjazd. Jesli stan surowy to +~100tys zl dodatkowo na wykonczenie. Dodatkowo, wyz juz sie wyrodzi, a niz wlasnie wejdzie na rynek po mieszkania. Eksperci teraz twierdza ze brakuje 750tys mieszkan (o ile mnie pamiec nie myli, przed banka brakowalo 2.2mln). Za 4 lata wg prognoz nie powinno juz brakowac nikomu (ponoc buduje sie 140tys mieszkan rocznie). Traktuje to z przymrozeniem oka, lecz poniekad dlatego nie kupuje teraz mieszkania na najem. Dodam, iz od kilku lat nie mam podniesionego czunszu. O emigracji nie wspominalem, nie sadze zeby wrocili, o ile ich radykalna europa nie wyrzuci.
      Bedzie to dobry horyzont czasowy, zeby sprawdzic czy napompowano 2gą bańke, czy rynek wtorny jest w kryzysie bo sie doplaty RnS skonczyly do kredytu, czy frank jest po 2zl czy tez blizej 4zl i czy europa jest w rozkwicie, albo wrecz odwrowtnie.

      Osobiście jako czytelnik trader-a, obstawiam scenariusz doomsdayowy (krach na giełdach, odejscie od dolara, radykalizacja europy, mega dlug na derywatach, ekspansja fundamentalizmu islamskiego - sprawa zupelnie przemilczana z tasm belka-sienkiewicz, a arcy wazna moim zdaniem i w 100% prawdziwa, skoro mowi o niej minister spraw wew.), takze nie wroze niczego dobrego ani europie, ani zielonej wyspie.

      W nastepnym poscie postaram sie powiedziec cos o rynku wtornym i dzialkach z pierwszej reki. Dla zabawy, wezcie sobie dowolna dzialke w wawie, zadzwoncie i powiedzcie ze kupujecie za 20% mniej. W 3/4 przypadkow przez telefon tyle urywalem na dzien dobry.

      Usuń
    2. Konkretny życiowy wpis. Ludzie faktycznie nie biorą pod uwagę że kredyt i rata to dopiero początek wydatków. Utrzymanie mieszkania i dzieci kosztuje. Nie każdy też zostanie kierownikiem czy dyrektorem bo nie miał by kto pracować. Trzeba to wszystko dobrze przekalkulować. Ja też odkładam tyle co mogę wynajmując pokój (mógłbym kawalerke ale nie mam ciśnienia na rodzine także na razie żyje oszczędnie) i patrze w 5 letni horyzont czasu. Kredyt będzie niezbędny ale wkład własny już będzie w okolicach 40-50% i może się uda resztę w 10 lat spłacić.

      Usuń
    3. Jest nawet gorzej. Przyklad z mojego wlasnego kregu. Mlodzi ludzie, dziecko w brzuchu. Rodzina cisnie - potrzebujecie mieszkania, kupcie, a nie wynajmujcie. Ja mowie odwrotnie: chcesz kupic? Polepsz swoje zarobki najpierw, a nie bierz sobie petli na szyje. Oni mowia: nie mamy z czego oszczedzic (standard), wiec wolimy kupic swoje (totalny standard). Ona nie pracuje, on zarabia 4tys netto.

      No wiec licze im:
      a) wynajem obecny:
      kawalerka w srodmiesciu Warszawy, 30 metrow. czynsz 1300+oplaty, zamykaja sie w 1600zl z rachunkami.
      koszty zycia takie ze nie moga oszczedzic (rodzice jeszcze nie pomagaja)
      b) kupimy 2 pokoje, 50 metrow na.... krańcu bialoleki, surowy od developera. 300tys kredytu.
      rata: 1600, czynsz, 450, oplaty, 200 (dane sprawdzone)

      Roznica: 650zl, na korzysc wynajmu (nie wspominam o lokalizacji, co ma dla mnie kolosalne znaczenie), dlaczego wiec mowisz ze nie mozesz oszczedzic?

      "Bo jak sie kupi mieszkanie to sie inaczej oszczedza".

      Masz wklad wlasny? -Niewielki. Czemu pierwotny niewykonczony, skoro mozesz poszukac na wtornym? -Nie szukalismy, za bardzo, wzielismy co sie nawinelo. A wiesz ile kosztuje dziecko? Masz dodatkowy 1 tysiac? -Jakos, sobie poradzimy.
      Widzieliscie harmonogram splaty rat? Widzieliscie ile dajecie kasy bankowi na poczatku? -kazdy bierze kredyt
      O potencjalnym odbiciu stop procentowych niz nie wspominalem, nie bylo sensu.

      Zalamalem sie, oboje sa po studiach dodam.

      Ludzie naprawde w tym kraju lekko "wydają" kilkaset tysiecy złotych, bez zadnego zastanowienia, zadnego przeliczenia, zadnego zadania sobie trudu aby przeszukac oferty. I to mnie wnerwia, gdyz uwazam taka postawe za psucie rynku, przez co ceny niechetnie spadaja. Dopuki rynek sie nie oczysci z takich nabywcow bedziemy tkwili w marazmie. Niestety developerzy i media zadbaja o to aby byli niewyedukowani.

      Ja juz przezylem utrate pracy, na szczescie na bardzo miekko. Wiem natomiast, ze stracic ja w slabym cyklu gosp. jest bardzo latwo. I nie wazne czy jestes pracownikem wysokiego szczebla czy niskiego. Kosa jest taka sama. Ja sie trzymam zasady, ze rata musi byc placona przez druga pensje (zony). Jesli mnie wywala, mam czas na przetrwanie. Ciekawe ilu ludzi bioracych kredyt na 30 lat to rozumie. Sadze ze swiadomosc tego jest identyczna ze swiadomoscia kwoty jaka sie bierze z banku. W jednym i drugim przypadku to czysta abstrakcja.

      Usuń
    4. dobrze wiedziec ze jeszcze sa myslacy ludzie w tym kraju.
      zastanawiam sie nad tymi stopami... czy to nie bedzie fatycznie jak ktos pisal, ze na wybory pojda w dol + dodatkowo chca nalapac jeleni na kredyty mieszkaniowe - bo wydaje mi sie ze zaraz po wyborach bedzie wprowadzony kataster - bo kasa z ofe bedzie na wykonczeniu.
      a co lepszego niz staly doplyw gotowki z podatkow od nieruchomosci ktora trzeba splacac 30 lat - od tego nie bedzie ucieszki :)

      Usuń
    5. Oczywiscie ze sa, ale co z tego. Masy nie zatrzymasz.

      Z ekonomi to wiedzy za duzej nie mam, lecz raczej Polski rynek podaza z reguly za wielkimi. Dopoki EBC nie poprawi stop, nie wydaje mi sie aby RPP zmienil cokolwiek. Ci z kolei czekaja co USA zrobi. Calkiem mozliwe ze urwa jeszcze troche z tych 2.5%, jesli nasza gospodarka jednak straci swoj 3% impet. Czy zrobia to przed wyborami, trudno powiedziec. Jak wiemy z tasm, sa inne mozliwosci zeby podratowac budzet. Jak najbardziej sadze ze w long runie stopy pojda do gory i pojawia sie klopoty w splacaniu obecnie rekordowo nisko oprocentowanych kredytow zl.

      Kataster przerazal mnie przed boomem, rodzice straszyli ze rzad kiedys wprowadzi koniecznosc placenia podatku od wartosci nieruchomosci. Teraz zaluje ze nie zostal wprowadzony wczesniej. Moglby ostudzic zapaly rynku wtornego na windowanie cen 20% wiecej niz developer (wywolawczo).

      Generalnie latwo zauwazyc, ze do brania kredytu latwo zachecaja luzie co brali je do 2004 roku. To byl moj osobisty blad ze nie dalem sie wowczas namowic na dowolne m3. Ci co brali juz po 2005, maja juz zupelnie inna sytuacje. Prawda jest jednak taka ze w ciagu 10 lat wartosc kredytow hipotecznych urosla 10x. Wiekszosc z nich pobrana w czasie hossy/dobrobytu przez mlodychm entyzjastycznie nastawionych do zycia ludzi. Teraz ludzie przekraczaja 30tke i dostrzegaja ze wcale nie jest tak latwo w zyciu, a do splaty jeszcze 20-25 lat.

      Ja sie obawiam o wlasne oszczednosci. Odkladam na duzy wklad wlasny, ale kto mi da gwarancje, ze Panstwo/banki nie poloza lapy na moim depozycie w przypadku gdy trzeba bedzie pomoc milionom ludzi siedzacym na zlym kredycie. Skoro sa doplaty do rat (RnS), badz bezposrednio do developera (MdM), to czemu by nie mialobyc talonu na splate raty kredytowej. Moga mi tez rozwalic kapital inflacją.

      Jesli w ciagu 4 lat ceny nieruchomosci pojda znaczaco do gory, przy czym stosunek cena srednia pensa/m2 pogorszy sie, coz bede sobie po raz kolejny wyrzucal ze glupio ze nie wzialem. Pytanie jednak, po ile wowczas bedzie najem ;)

      Usuń
  27. kolejne dane spłynęły od kolejnego dewelopera: http://stooq.pl/n/?f=900155
    czytamy:

    "Grupa Marvipol zawarła 400 umów sprzedaży mieszkań i lokali usługowych w I półroczu 2014 r., co oznacza wzrost o blisko 100% r/r. Motorem napędowym sprzedaży Grupy jest jej najnowsza inwestycja – Central Park Ursynów, gdzie w ciągu 6 miesięcy wprowadzenia inwestycji do sprzedaży podpisano 232 umowy (połowa lokali mieszkalnych i usługowych w I etapie), podała spółka.

    "Jesteśmy usatysfakcjonowani osiągniętym w I półroczu wynikiem sprzedaży. Cieszy nas nie tylko rosnący wolumen, ale i konsekwentnie coraz atrakcyjniejsze średnie ceny transakcyjne. Zgodnie z przyjętym na 2014 r. planem chcemy zamknąć rok z rekordowym wynikiem co najmniej 650 zakontraktowanych mieszkań i lokali użytkowych, osiągając satysfakcjonującą marżę. Wyniki osiągnięte w minionym półroczu już dziś pozwalają nam sądzić, że zakładany cel sprzedażowy zostanie osiągnięty z nawiązką, w związku z powyższym w drugim półroczu będziemy koncentrować się przede wszystkim na osiągnięciu optymalnej zyskowności sprzedaży" – powiedział prezes Mariusz Książek

    "Osiągane w II kwartale ceny transakcyjne są nawet o 5-10% wyższe od cen z umów sprzedaży porównywalnych lokali zawieranych w I kwartale br. Zakładamy, że w drugiej połowie roku trend ten będzie kontynuowany" – ocenił dyrektor ds. jakości Marvipol S.A. Jacek Bielecki."

    Także moim zdaniem nadal opłaci się wynajmować / mieszkać z rodzicami i odkładać na 20% wkładu za parę lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiscie to wspalniale wiesci dla developerow. Przez kilka lat ludzie nie kupowali wiec odrabiaja zaleglosci. Bardzo ladnie w ustach developera brzmi "coraz atrakcyjniejsze średnie ceny transakcyjne". Z ciekawosci, czy developer zapytany o marze podaje ja bez wahania, czy to raczej tajemnica handlowa? :)

      Rowniez mnie ciekawi ile tych sprzedanych mieszkan jest "inwestycyjnych", gdyz tutaj wietrzę klopoty z tytulu uzyskania "satysfakcjonujacego zwrotu z inwestycji" (chyba ze kupione za gotowke, to luz).

      Usuń
    2. @Zbylut Taran

      Sukces, że potrafisz przyznać się do błędu jakim było nie zainwestowanie w m3. A teraz pociąg odjechał i możesz tylko pomachać. Chcesz dobrze zainwestować to kup tanie mieszkanie na obrzeżach. Ceny tam nie spadną. Ludzie będą uciekali z prowincji, na takie m zawsze znajdą się chętni. Decyzja znajomych dot. kupna mieszkania na Białołęce wcale nie musi być zła. Dadzą radę, kobieta pójdzie do jakiejkolwiek pracy i na ratę wystarczy. Pisałem na tym blogu, że trzymanie oszczędności w banku to w tej chwili większe ryzyko niż kupno popularnego mieszkania. W razie skokowej inflacji pies pogrzebany i to depozytodawcy są na przegranej pozycji.

      Usuń
    3. @ Stefan,

      Jesli mi ZAGWARANTUJESZ ze nie spadna i zagwarantujesz mi stope zwrotu 10% rocznie, po remontach, przestojach w lokatorach etc to chetnie kupie. Wartosc nieruchomosci wcale nie musi zawsze rosnac.

      Sam wynajmuje mieszkanie ktore w ciagu 4 lat spadlo z 750 na 600tys wywolawczo. To jest moim osobistym sukcesem ze nie kupilem go ani dla siebie ani jako inwestycje.

      Dojazd z obzerzy bialoleki do centrum jeszcze przez wiele lat bedzie tragiczny. Koszt dla mnie jazdy 1h w jednym kierunku dziennie jest nie do zaakceptowania. Chce dluze byc z rodzina niz ze srodkami komunikacji miejskiej i praca. Nie za wiele jest tez zlobkow i przedszkoli PUBLICZNYCH na bialolece. Koszt dzieci jak wspominalem rosnie wraz z ich wiekiem. Przy zlym ukladzie (zlobek, przedszkole, szkola, studia prywatne) stale kladziesz na edukacje dziecka 1500zł przez 25 lat. Deweloper z tego co wiem, raczej nie dba o infrastrukture, poza odsprzedawaniem powierzchni uslugowej biedronkom i zabkom.

      Zgadzam sie ze Wawa bedzie naplywowa, zwaz jednak na to ze konkurencja na rynku najmu moze byc masakryczna (umieraja starzy, a w warszawie ma kto umierac i opuszczac mieszkania).

      Trzymac w banku tez nie chce kasy, ale bede to robil poki wkladu wlasnego nie bede mial solidnego, badz tez zainwestuje we wlasny biznes.

      Usuń
    4. @Zbylut Taran

      Myślałem, że mówimy o mieszkaniu na cele mieszkalne. Jak dobrze podliczysz, to po odjęciu podatku Belki zostaje nie 10% a 2,40% na lokacie. MdM daje tym ludziom 15% na start (45 000 zł). Nie ma możliwości, żeby w przeciągu najbliższych kilku lat takie mieszkania staniały, a po zakończeniu MdM staniały o 45 tys zł (nominalnie w Warszawie). To jest sytuacja win-win, tym bardziej, że tłoczą się w tej chwili w 30 metrowej norze. Lepiej Ty im już nie doradzaj. :D

      Usuń
    5. @Stefan

      1) Sam napisales: "Chcesz dobrze zainwestować to kup tanie mieszkanie na obrzeżach." wiec sie ustosunkowalem co do kupna inwestycyjnego.
      Z mojego punktu widzenia jesli masz 200-300tys wolnej gotowki i nie chcesz/nie umiesz nia obracac bardziej rentownie to mozna sobie zamrozic kapital w mieszkanie, posilkujac sie niewielkim kredytem.
      Obecnie kupowanie mieszkania w wiekszosci na kredyt z mysla zeby sie samo splacalo uwazam za bledne (co innego przed banka na nieruchomosciach, wowczas sie oplacalo zakredytowac sie na maksa). Nie twierdze jak wielu ludzi na tym blogu ze mieszkania musza koniecznie staniec o 20-30%, ale tez nie sadze aby poszly w gore az o tyle w krotkim czasie (uwzgledniajac inflacje).

      2) Podatek belki to 20%. Lokaty rzeczywiscie sa obecnie zenujace, dlatego nie dziwi mnie dlaczego ludzie kupuja mieszkania jesli maja duzo wolnej gotowki. Natomiast jesli wystrzeli inflacja bardzo wysoko, lokaty tez pojda do gory. Stopy procentowe rowniez, oprocentowanie kredytow rowniez.

      3) Co do mojego doradzania to przeczytaj moj duzy post wyzej. Skoro im pokazalem ze moga oszczedzic 650zl miesiecznie w klitce w stosunku do najmu, to daje im 24tys po 4 latach do przodu. MdM jeszcze bedzie dzialal. Moze to niewielka nadwyzka na papierze, ale dzieki temu placa mniej bankowi gdy wezmie sie kredyt i przez 4 lata maja czas na lepsze przygotowanie sie do kupna. Skoro im sie obecnie syt zyciowa drastycznie zmieni ze wzgledu na dziecko, to moze warto to wziac pod uwage, ZANIM na 30 lat podpiszesz cyrograf. Moze sie okazac ze nawet na 50m na bialolece ich nie stac.

      Czasami mam wrazenie ze ludzie latwiej kupuja chate "wydajac" pol miliona nie zarobionych pieniedzy, niz wyjazd na wakacje za 5tys zl.

      Z ciekawosci zapytam, uwazasz ze za 4 lata bedziemy mieli ceny znacznie wyzsze (>30%), czy tez podobne co teraz?
      Jesli sadzisz ze wieksze, prosze o argumenty. Swoje podalem (wyzsze stopy %, niz demograficzny, 20% wkladu wlasnego).

      Usuń
    6. @Zbylut Taran

      Mówiłem o inwestycji wolnyh środków w mieszkanie na cele mieszkaniowe własne. Też uważam, że kupowanie mieszkania na wynajem na kredyt nie ma sensu, ale Ty nie przedstawiałeś takich scenariuszy. Próbowałeś żyć na 30m2 w 3 osoby? Mam takiego sąsiada co szafy trzyma na balkonie, a dziecko usypia na korytarzu i też się dziwię, czemu nie wyprowadzi się na białołękę do 2x większego lokum. Może i faktycznie ludzie lekką ręką kupują nieruchy bo nie traktują tego jako dobra konsumpcyjnego. Ceny będą podobne w Warszawie, w dużych miastach, gdzie tzw demografia nie działa. Na wzrosty ani spektakularne spadki ani na wyższe stopy nie ma co liczyć.

      Usuń
    7. @Zbylut Taran

      http://www.efs.gov.pl/AnalizyRaportyPodsumowania/baza_projektow_badawczych_efs/Documents/studium%20przypadku_Warszawa.pdf

      Usuń
    8. Na samym początku analizy możemy znaleźć:
      "Przygotowana przez Główny Urząd Statystyczny prognoza demograficzna dla Polski do roku 2035 zakłada stały wzrost liczby mieszkańców Warszawy. W perspektywie do roku 2035 ma ona wzrosnąć do 1 880 tys. osób (por. ryc. 2). Wzrost o około 170 tysięcy w stosunku do roku 2010. "
      Na bankier niedawno pojawił się artykuł:
      http://www.bankier.pl/wiadomosc/W-Warszawie-do-2025-r-przybedzie-nawet-170-tys-mieszkan-3157455.html
      W Warszawie do 2025 r. przybędzie nawet 170 tys. mieszkań
      W 11 lat w Warszawie deweloperzy wybudują tyle mieszkań o ile ma wzrosnąć liczba mieszkańców w ciągu 21 lat.
      Jak widać rynek jest bardzo perspektywiczny.

      Usuń
  28. Cóż, w obliczu obniżki stóp, luźnej polityki monetarnej ECB, szybko postępującej poprawy na rynku pracy i w gospodarce... najlepiej teraz kupić... AKCJE DEWELOPERÓW. Z zysków akurat wkład własny będzie :D

    Także zachęcam do spojrzenia na temat trochę z innej strony. Obecna sytuacja jest przecież korzystna! Mamy wiedzę o spadkach cen w przyszłości, o demografii. Mamy także wiedzę o rozpędzającej się gospodarce, znakomitych wynikach deweloperów.

    Ja to zdecydowałem się połączyć i od kilku dni skupuję akcje kilku spółek. Myślę że w przeciągu roku możliwa jest stopa zwrotu 100%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to się widzisz świetnie składa :)

      Za wpisem: Stefan 3 lipca 2014 07:49

      http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/2,1122867-Solowow-chce-sprzedac-Echo.html
      Ten pan już wie, że biznes się kończy

      Sołowow sprzedaje także spokojnie możesz sobie nieco z tego uszczknąć ;)

      Usuń
    2. no i w koncu zaczela sie krypto reklama na spolk iz wig developer kiedy w usa rekordy historii hossy. Radze uwazac bo kazdy kiedys jest zajebisty do czasu kiedy jest na + i nie pisze jak jest in -. Tylko przestroga dla widzacych odbicie zdechlego kota przy szczytowaniu indeksow krajow rozwinietych. Hossa sie po woli ma ku koncowi a nie zaczyna. Jest ktos nie kupil w dolkach od przelomu 2008/2010 teraz moze jedynie zobaczyc trend boczny i in - pozniej. Teraz jest run na akcje i powaznie radze wam kase trzymac safe a nie kupowac od tlustych kotow na gorkach io podbiciach konca tego ozywienia w krajach zachodu i jego pochodnej na naszym rynku.

      Usuń
    3. Skad wiesz, że to już koniec hossy? Hossa w USA na przestrzeni ostatnich ponad 100 lat trwała zwykle kilkanaście lat, ta obecna trwa dopiero kilka lat. Mamy jeszcze około 10 lat hossy przed sobą. Możesz chować kasę w skarpetę, twoja sprawa. Ja wolę kupować akcje firm mających +200% EPS rok do roku. Jak ich akcje nie pójdą w górę to zostaną z P/E na poziomie 3 :D. Sam widzisz, że zyski firm na rynkach USA rosły bardzo szybko w ostatnich latach, stąd wzrosty na giełdach. Nie ma żadnej bańki w USA, bańkę, a raczej BANIĘ to masz na rynku nieruchomości nad Wisłą.

      Usuń
    4. http://independenttrader.pl/223,co_slychac_na_rynkach_akcji.html

      Usuń
    5. z twojego wpisu wynika, że kupowanie po zrobieniu sporego wzrostu ma sens. W ciagu ostatnich lat kupować oplaciło sie w 2001/2002 aby mieć zyski w 2007 i w 2008/2009 i sprzedawanie teraz daje zyski. Kupowanie teraz i potem przezywanie 2-4 lat kiszenia akcji w dole na stracie ma sens wg ciebie to kupuj. Ja tam widze od roku run na akcje, lokaty z akcjami , fundusze czynnie sie wlaczyly po ostatnich z kasa bo na polskiej gieldzie tacy sie wypstykali przez ostatnie kryzysy jak im akcje wywalily mega straty. Teraz niektorzy z nich uwierzyli w amerykanski sens bo tam rosnie. Wszystko rosnie do czasu i bedzie jak u nas - pojawia sie straty. Coz najwiecej much zlatuje sie tam gdzie kupa sie powieksza a jak widac wojek sam rosnie to wszyscy tam wala aby i ich ubrac i sie pokisili na stracie w opdowiednim momencie. Nie myslsiz chyba, ze zbijesz kokosy? zawsze jak jest glosno to wchodzi ulica. Takich tekstow nie czytalem ani w 2001/2002 i w 2008/09. Teraz za to kazdy che miec akcje amerykanskie i niemieckie. Do czasu a to sie juz konczy. Zatem robie test kupuje akcje i kontrakty w usa i niemczech za ciebie i trzymam powiedz do kiedy to tam skasuje zyski ok?
      jutro rano kupuje te wycyeny kontraktow i akcji mocnych spolek i czekam na mega zyski.Napisz kiedy brac zyski jak bedziesz mogl w ciagu najblizszych lat i policz zyski brokera. Ciesze sie, ze jest optymizm na blogach znaczy , ze ma kto kupowac. Na martwienie sie przyjdzie czas i nie ma co sobie tym dupy truc as usual na gieldzie :)

      Usuń
  29. Po pół roku Polacy wykorzystali tylko jedną czwartą dopłat MdM
    http://renews.pl/index.php?mact=News,cntnt01,detail,0&cntnt01articleid=9566&cntnt01origid=17&cntnt01returnid=33

    OdpowiedzUsuń
  30. Marek W. chyba przeczytał bloga :)
    http://mieszkaniowy.blox.pl/2014/07/Mieszkania-drozeja-Litosci.html

    OdpowiedzUsuń
  31. http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16286794,Horror_klientow_Ganta.html#MT

    Cóż można dodać...

    OdpowiedzUsuń
  32. Czyżby koniec sielanki deweloperów? Rynek wtórny chyba jeszcze wierzy, że ceny wzrosną :))
    http://www.bankier.pl/wiadomosc/Raport-z-rynku-mieszkan-lipiec-2014-7216570.html

    OdpowiedzUsuń
  33. "Licytacje.komornik.pl (notabene obowiązkowym dla komorników w kwestii informowania o licytacjach dotyczących egzekucji z nieruchomości) w 2012 roku pojawiło się nieco ponad 14 tysięcy obwieszczeń o pierwszej lub drugiej licytacji nieruchomości - podaje Jarosław Jędrzyński. - Rok później takich obwieszczeń opublikowano już 24687, zaś tylko od stycznia do maja bieżącego roku o licytacjach nieruchomości komornicy zdążyli poinformować już 14261 razy. Jest więc dosyć prawdopodobne, że do końca roku liczba takich anonsów może wynosić nawet 40 tys., a więc niemal trzykrotnie więcej niż dwa lata temu - podkreśla analityk.

    Dodaje, że jeśli taka tendencja się utrzyma, komornicze serwisy licytacyjne już niebawem staną się poważną konkurencją dla największych internetowych portali z ogłoszeniami o sprzedaży mieszkań."

    http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/707218,1124412-Nieruchomosci-na-licytacjach-komorniczych.html

    OdpowiedzUsuń
  34. No i pojawiło się. Naganianie na LTV 90% :)).
    http://biznes.pl/magazyny/nieruchomosci/mieszkania/czy-moze-urosnac-kolejna-banka-cenowa,5647107,magazyn-detal.html

    OdpowiedzUsuń