niedziela, 19 stycznia 2014

Kobiecy głos :) 97

Pod poprzednim wpisem wywiązała się w komentarzach ciekawa i dosyć emocjonująca dyskusja na temat stanowiska oraz roli kobiet na rynku mieszkaniowym (i nie tylko). Postanowiłem poprosić Rudą o napisanie kilku słów - w końcu przez dwa lata mojego ględzenia o mieszkaniach, ma ona pewnie co nieco do napisania na ten temat.
No, to poczytajmy :)

"Drodzy Panowie!

Kobiety są zupełnie z innej planety. Ja nadal uczę się tego, że Jacusi pisząc artykuł nie jest w stanie ze mną rozmawiać :) Dla mnie to co najmniej dziwne... ale wciąż zauważam, że mamy inne potrzeby i jestesmy zupełnie inni.

My kobiety potrzebujemy Was, Mężczyzn, pewnych, zdecydowanych, z silnymi ramionami, które obejmą nas zawsze, kiedy nadejdzie jakiś niepożądany "kryzys". Jeżeli już mamy takiego Mężczyznę, to potrzebujemy miejsca. Miejsca, które będzie tylko nasze. Urządzimy je po swojemu i to będzie nasza kuchnia, nasza łazienka, nasza sypialnia. I będziemy mieć świadomość, że to miejsce będzie na zawsze. Albo chociaż na długo. I nieważne, że ono jest tak naprawdę bankowe. Dla nas najważniejszy jest dom i rodzina. Kiedy zaczynamy się z kimś spotykać, od razu widzimy się w białej sukni i firaneczki w oknach naszego domu. Wy...hmmm...po prostu sie spotykacie ;) Nie bez powodu kobiety są nazywane piastunkami domowego ogniska :)

Dlaczego ja nie naciskam? Czy nie chciałabym mieć swoich czterech kątów? Bardzo bym chciała! Zainstalowałam nawet program i stworzyłam projekt naszego mieszkania! :) Tylko, że... wiem jak jest. Gdyby Jacusi nie posiadał takiej wiedzy, jaką ma, pewnie bylibyśmy niewolnikami banku. Tylko on wszystko mi wytłumaczył. Opowiedział wszystko! Nauczył mnie, co to jest rezerwa cząstkowa (zwana   czasem "czosnkową" ;) skąd biorą się kredyty, jak działają banki, jaki jest koszt wyprodukowania mieszkania... właściwie wszystko to, co jest na blogu :) Dodatkowo zaczęłam zauważać rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi: znajomych, którzy nie mogą sobie pozwolić na dłuższy wyjazd, bo spłacają kredyt (i nie będą mogli sobie pozwolić na taki wyjazd przez najbliższe 30 lat), że większość z nich nie ma w ogóle pojęcia o tym jak działa rynek, co to są stopy procentowe i że mają one wpływ na wysokość raty. Tak, najczęściej są to kobiety... ale i mężczyźni często nie znają się na prawach rynku choćby w stopniu zbliżonym do Jacuśka i Czytelników bloga. Ja w kwestiach mieszkaniowych, oszczędzania, finansów, spraw strategicznych całkowicie ufam Jacuśkowi. On ma wiedzę, której ja nie posiadam i nie mam z tym żadnego problemu ;) Ufam mu we wszystkim, także w tych kwestiach i nigdy nie doszło między nami do żadnej kłótni, nawet małej sprzeczki w tym temacie :)
Spróbujcie usiąść i powoli wszystko wytłumaczyć swoim Żonom, Narzeczonym, Partnerkom. Jeżeli mają choć trochę "otwarty" umysł, wszystko zrozumieją.
I fakt, że Jacuśkowi ufam oraz sporo już rozumiem, nie zmienia tego, że czasem sobie marzę o naszym mieszkanku (3 pokoje, oddzielna kuchnia, duży balkon, biały dywan w salonie... i Jacusi u boku z trójką naszych dzieci :)
Panowie, to że Wasze kobiety tak naciskają na bankowe mieszkanie wynika z natury! A Wy przecież pokochaliście je za to, jakie są!"


No, to znowu ja :)
Jak widać, wszystko jest do przeskoczenia. Kobiety i mężczyźni bardzo się od siebie różnią (wbrew temu, co próbuje się nam ostatnio wmawiać ;) i należy to mieć na uwadze. Mamy czasem bardzo różne potrzeby, w temacie mieszkaniowym ta różnica jest chyba jeszcze większa niż zwykle... ale niezależnie od wszystkiego, zawsze da się dojść do porozumienia i podjąć decyzję, którą zaakceptują obie strony.

Pozdrowienia dla wszystkich Czytelniczek i Czytelników!

PS. Nigdy nie planowałem moderowania komentarzy i na razie nie widzę takiej potrzeby, bo dyskusja odbywa się na temat i stoi na odpowiednim poziomie (jakże różnym od tych z onet'u, wp itd. ;) Jeśli coś się w tym temacie zmieni, to z pewnością podejmę "stosowne środki zaradcze" tak, aby czytanie bloga/komentarzy było nadal dla nas tak pouczające, jak do tej pory.

PS2. Ruda, kocham Cię!

97 komentarzy:

  1. no to teraz to są już jaja:)
    a nie blog o betonach...
    po co takie głupoty publikować?

    rozczarował mnie ten wpis
    poziom zaczyna spadać:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moze autor napisze arta razem z rudą o wpływie odchudzania sie na ceny mieszkań...
      moze być on niezwykle pouczający...

      Usuń
    2. Wystarczy sie porozgladac aby zauwazyc ze w wiekszosci zwiazkow ostatecznie to kobiety maja przewazajacy glos przy zakupie mieszkania,jego lokalizacji(szkola,lekarz w okolicy),dodatkowych atrakcji(piwnica,suszarnia itp)itp itd.Kobieta pomarudzi,ponarzeka i w koncu postawi na swoim bo facet dla swietego spokoju sobie odpusci-tak to dziala w 90% zwiazkow.A skoro tak to chyba warto poznac opinie kobiet na ten temat,dlaczego tak sie dzieje oraz co z tym zrobic(czyli jak wyedukowac swoja kobiete w tym temacie-jak widac da sie).W powyzszym wpisie dostales "analize" stanu umyslu kluczowego klienta na rynku nieruchomosci wiec przestan marudzic bez sensu.

      Piotr34

      Usuń
    3. @DD - nie wystarczy być facetem by zrozumieć istotę i wagę wpisu Rudej. Wymaga to również nieco dodatkowej porcji inteligencji.
      Wpis Rudej to przykładowy fundament podejmowania jakichkolwiek aktywności. Reszta czyli prowizje, procenty, itp to mniej ważne kwestie techniczne. Co będziesz w tej chałupie kupionej najtaniej w najodpowiedniejszym momencie robił, jeżeli nie zadbasz o fundamenty? Za przeproszeniem usrasz się. No chyba, że nie występuje w Twoim przypadku " różnica płciowa ". Ostatnio przekonują, że to normalne...
      P.S. Cwaniaczek z tego autora - zaoszczędził na kwiatach pisząc P.S.2 a efekt ten sam...
      Zaraz pewnie przekona Rudą, że nie kupując tych kwiatów a zamieszczając P.S.2 przybliża upragniony moment własnego M5 o 3 dni...
      Ruda nie daj się porabiać...
      Pozdrwiam
      Brombal

      Usuń
    4. Jak już napisał ktoś w dalszych komentarzach... dd, wyluzuj ;)
      Zerknij do nagłówka bloga... czy tam występuje słowo "mieszkanie"? Albo "kredyt"? A może "deweloper"? Za to jest jedno magiczne słowo na "m" - dlatego wpis jest pewnie bardziej w temacie bloga, niż wszystkie poprzednie :)

      Usuń
    5. to jest perwersja publicznie okazywac miłosc;)

      Usuń
    6. "I fakt, że Jacuśkowi ufam oraz sporo już rozumiem"
      1 opcja -nie pisała to kobieta;
      2 opcja -pisało to damskie kowadło; biorąc pod uwagę zasadę, że mężczyźni wybierają partnerki ciut głupsze od siebie by "móc tłumaczyć im świat w jedyny odpowiedni sposób" nie najlepiej świadczy o autorze...
      3 opcja - pisał to pijany/najarany autor by było fajnie i poczytnie i reklama z boczku się sprzedwała

      taki wiejski humorek, ziew

      Usuń
    7. Humorek rzeczywiście wiejski - komentarza nie usunę tylko dlatego, żeby pokazać, że w przyszłości takie będę usuwał :)

      "Nie pisała to kobieta" - po polsku powinno być chyba "nie pisała tego kobieta".
      "Mężczyźni wybierają partnerki ciut głupsze od siebie" - świetna zasada... czymś poparta, czy to tylko z własnego doświadczenia?

      Autor niestety nie pije, ani nie jara - może przez to nie ma poczucia wiejskiego humoru?

      I od kiedy to reklamy się sprzedają? Bo mi się zdawało, że one się zwyczajnie wyświetlają... o czym był zresztą stosowny wpis.

      Usuń
  2. Sporo mieszkań na wynajem, a chętnych mało

    http://www.ekonomia.rp.pl/galeria/709850,2,1080203.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Mocno się interesuję tym tematem od początku grudnia zeszłego roku i widzę cały czas te same oferty wynajmu mieszkań, które są aktualne (Pojawiają się nowe te same ogłoszenia od Właścicieli). Interesuję się tylko i wyłącznie ofertami bezpośrednimi i z moich obserwacji wynika, że:
      - do agencji lądują głównie mieszkania od właścicieli po zawyżonych cenach (Właściciel pewnie liczy, że agencja wreszcie kogoś znajdzie po tej wyższej cenie, mimo, że operacja będzie długa. Sumą sumaru może się opłacać)
      - oferty bezpośrednie to oferty po sensownych cenach. Nawet jak się pojawia oferta po wysokiej cenie, to za tydzień już cena się obniża. (Prawdopodobnie brak telefonów, szybko przemawia do rozsądku właścicielowi)
      - są też mieszkania "nory" i im żadna cena nie pomoże
      - mieszkania w świetnym standardzie po dobrych cenach nawet nie schodzą jak "świeże bułeczki". Dla mnie dobra cena to 2200 z garażem w nowym budownictwie + prąd + przy metrze.

      Ja jestem dość wybredny co do standardu i lokalizacji. Dlatego jeszcze nie zmieniłem mieszkania na jedno z tych ogłoszeń. Ogólnie szukam większego jakieś 50-60 m2 wchodzą w grę tylko lokalizacje przy metrze w nowym budownictwie + garaż. Aktualnie mam 40 m2 na Śródmieściu.

      Ogólnie zachęcam autora bloga to jakiegoś zestawienia związanego z najmem jak również śledzących do jakichś konstruktywnych wniosków i opinii z własnego doświadczenia.

      Moje aktualne mieszkanie to bardzo wysoki standard wykończenia (pod właściciela, który przeprowadził się na peryferia Warszawy) + garaż podziemny. Cena 2100 (w tym czynsz i woda w ryczałcie) + media (tylko prąd + tv, internet). Wynajęte ok 2.2013. Jak na aktualne realia uważam, że cena jest wysoka, bo za tą cenę a może lekko wyższą można znaleźć to czego szukam w równie dobrym standardzie i również z garażem.

      Ogólnie pozdrawiam autora bloga i gratuluję dobrych treści. Zaglądam regularnie i przeczytałem absolutnie wszystko od deski do deski, włącznie z komentarzami. Z racji tego, że zacząłem w poprzednim wpisie wątek o "kobiecie" czuję się zobligowany do wystawiania od tej pory podpisanych wpisów.

      Usuń
  3. Wpis jak na 14lutego :) dość "pluszowy" jak na dotychczasowe silnie merytorycznie publikacje.

    Jako że blog ma sporo odsłon, można powiedzieć, że Autor jak i jego udzielająca się w tym wpisie Partnerka złapali bakcyla celebrytów :)

    Widać, że uczucia w Was kwitną - to dobrze!, ale stawiając się w tym melodramacie w "wujka dobra rada" przestrzegam przed publicznym uzewnętrznianiem uczuć, wiemy jak często kończą pary z pierwszych stron gazet, które deklarują wzniosłe idee...lepiej nie kusić losu :)

    Tak już na poważnie, to problem w związkach, które nie posiadają jeszcze "własnego" mieszkania oczywiście istnieje.

    Jak już Partnerka Autora wspomniała wynika to z niemal zakodowanych genetycznie cech kobiet, które dodatkowo podsycane są przez wychowanie w okresie dzieciństwa, które ma ukształtować rolę kobiety w społeczeństwie (zabawki dla dziewczynek to na ogół mały wózek + mały dzidziuś, mały domek, gdzie jest malutka kuchenka, malutka pralka, malutki kibelek itd, dochodzi też kult panny młodej w białej sukni z welonem)

    Kobiety podświadomie (oczywiście mocno uogólniamy) pożądają:

    (zaradnego) męża -> (swojego - co nie powinno być problemu jeżeli wybrało się zaradnego męża) mieszkania/domu -> (zaradny mąż + własne mieszkanie/dom=) dzieci

    I na to wszystko dochodzi presja czasu, bo dzieci które są na końcu najlepiej zacząć rodzić przed 30tką...

    Tutaj jest problem, kobietom najzwyczajniej w świecie śpieszy się i dążą do celu nie zawsze podejmując racjonalne decyzje.
    To tak w dużym uproszczeniu, jak ja to widzę.

    Mam nadzieję, że w następnym wpisie powrócimy na merytoryczne tory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jeszcze uzupełniając nieco starszy (ale mądry) wpis z bloga na-plus, gdzie jest dość wymowna grafika, stosowna do dzisiejszych rozważań :D

      http://na-plus.blogspot.com/2013/12/kredytowa-oczywista-oczywistosc-dla.html

      Usuń
    2. Jak zwykle konkretnie :) Z tymi celebrytami, to rozumiem, że taki żart... bo nawet, gdyby Oprah zaprosiła nas do programu (ona jeszcze żyje?), to niczego by to nie zmieniło. Piszemy o tym, co wydaje się być ciekawe - jak skończą się tematy, albo się nimi znudzimy, to przestaniemy pisać i znowu zostaniemy najzwyklejszymi na świecie czytelnikami. Parcia na szkło zupełnie brak :)

      Usuń
    3. Ja ze swoją żoną miałem podobny problem. Też jak najszybciej chciała się wyprowadzić z wynajmowanego by móc wbić przysłowiowy gwóźdź w ścianę i urządzić mieszkanie po swojemu. W mieszkaniu które kupiliśmy, wybudowane na przełomie 2006 i 2007 przeprowadziliśmy generalny remont (łącznie z wyburzaniem i stawianiem ściany).
      W każdym razie mi także udało się swojej kobiecie wytłumaczyć że kupno małego mieszkania w czasie bani spowoduje że utkniemy w nim na wiele, wiele lat. Za mieszkaniem zaczęliśmy się rozglądać w 2012, znaleźliśmy wtedy mieszkanie które mi się bardzo podobało, mojej żonie mniej, ale jego wadą było czwarte piętro bez windy. A moja żona jest szczupłą kobietą więc wnoszenie dziecka tak wysoko nie wchodzi w grę. W końcu wiosną 2013 udało nam się znaleźć mieszkanie które nam się podobało (może poza wykończeniem) i latem sfinalizowaliśmy transakcję.
      I w sumie najważniejsze, kupno mieszkania to dopiero początek wydatków, bo mieszkanie trzeba jeszcze urządzić. I nie liczcie na to że kobieta wam pozwoli kupić najtańszą komodę.

      Usuń
    4. oczywiście, że żart :), poniosła mnie lekkość wpisu :), a Oprah przynajmniej wg Wiki żyje i za kilka dni stuknie jej (dopiero) okrągłe 60 wiosen :)
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Oprah_Winfrey

      A tak przy okazji, to jednak doceniając myślę w pełni "głos kobiecy" i pożyteczną dyskusję jaka się wywiązała, to rozkręca nam się powoli MdM, pojawią się pewnie wkrótce naganiające posty (a może nie)
      Ale dobrze by było zwrócić uwagę na wyłudzenia miejsc postojowych, garaży, komórek lokatorskich itd. w cenie znacznie odbiegającej od rynku - aby wyrównać sobie (i tak wciąż wysoką) marżę - to taka luźna prośba i pomysł na temat do rozważań, być może jeszcze jest za wcześnie, ale w sumie to po co czekać jeżeli można komuś już dzisiaj coś uzmysłowić

      Powtórka z RnS
      http://www.bankier.pl/wiadomosc/Sposob-dewelopera-na-limit-RnS-drogi-garaz-2687924.html (Grząbka ;))

      Generalnie chyba nie ma jakiegoś paragrafu na takie zjawisko, podobno do takich transakcji może mieć zastrzeżenia US, ale to w kontekście...w zasadzie nie jestem do końca pewny w jakim, może ktoś z komentujących będzie w stanie odpowiedzieć.

      Oczywiście mamy wolny rynek i co nie jest zabronione, to jest dozwolone, ale czy ustawodawca nie powinien zadbać o to, żeby nie dochodziło do takich wyłudzeń, w programie socjalnym... ~zresztą co ja piszę, przecież to nie o kupujących w tym wszystkim chodzi ;)

      Usuń
    5. bo takie sa nasze zakodowane genetyczne cechy... ludzi sie nie zmeinili od tysięcy lat (wszak ostatnie 50 lat promowania feministyczno lewackich poglądów jeszcze się nie uaktywniło... ale powolij to widac np w potaci 30 latnich matek które próbuja urodzić pierwsze dziecko) wiec kobieta potrzebuje faceta ktory utrzyma ja i rodzine, a ludzie sie łacza w związki z prostego powodu aby miec potomstwo..i naturalną cecha jest posiadanie tzw "gniazda" tylko że kiedys nie były to 30 letnie dochody (nie wnikajmy czy to była lepianka, dom drewniany kryty strzecha czy murowany) kosztowało to tylko wysiłek budowniczego, ewentualnie 3-5 letnie "dochody" jeżeli trzeba było jakiekolwiek materialy od kogoś innego zakupić (rolnik nie mial dymarki aby sobie samemu zrobić gwoździe) dlatego należy zrozumieć taki sposób myslenia naszych pań... bo tylko tak myślące kobiety gwarantowały przekazanie genow... a ze są takie przekazane...to sie nasze panie i za 1000 lat nie zmienia :-)

      Usuń
  4. A mi się bardzo podobał wpis :) :)

    Sporo czytelników to czytelniczki, a mam takie wrażenie, że kobiety potrzebują stanowiska kobiety w jakiejś sprawie.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpis jest ok, szczególnie dla mnie gdyz planuje założyć rodzine i warto znać opinie drugiej strony. Paradoksem jest źe bankowe często jest bardziej ryzykowne niż wynajem ze zgledu na zmienne oprocentowanie kredytów etc. Czekamy na kolejny wpis z duża ilością wykresów i tabelek. Przydałaby sie jakaś promocja moze nagralbys filmik na youtube z podstawowymi wnioskami i retrospekcja zaparkowania Polaków w kredyty. Taki filmik mozna wrzucić na wykop, kwejki i inne lemmingowe strony, może da sie jescże kogos uratowac

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja z przyjemnością artykuł przeczytałem, nie rozumiem marudzenia poprzednich komentatorów. Moje obserwacje zgadzają się z tezą postawioną w artykule - kobiety mocniej naciskają na posiadanie "własnego" mieszkania. I czasami kończy się to źle. Zwłaszcza gdy mężczyzna w związku nie ma nic do powiedzenia, a finansowo para ledwo wiąże koniec z końcem.

    OdpowiedzUsuń
  7. jeeejku nie bądźmy zawsze tacy 100% poważni, myślę, że na co-dzień jest tu wystarczająco dużo "poważnych" tematów i tym wpisem autor chciał dać nam troszkę wytchnienia i puścił do nas ;) tak więc dd - wyluzuj :)
    od Siebie chciałam jeszcze dodać, iż, troszeczkę infantylnie przedstawiono kobiety w tym wpisie
    czy naprawdę każda kobieta w obecnych czasach zaczynając spotykać się z chłopakiem widzi siebie w sukni ślubnej... ? firaneczki itd ?
    kurcze nie sądzę, albo po prostu wszystkie moje koleżanki i towarzystwo w którym się obracam jest tak okropnie inne
    poza tym role opiekunki domowego ogniska przez setki lat narzucali nam sami mężczyźni, to mężczyźni chcieli widzieć kobiety w domu, który stroić miały tymi firaneczkami ...więc drodzy panowie o co ten krzyk?
    także apel do panów, proszę nie kierujcie się powszechnymi stereotypami, i " bo wszystkie", " bo one" itd
    z kolei jestem przekonana, iż gdybyście trafili na super logiczną, nastawioną na karierę i wynajem do końca życia kobietę, stałaby się waszą towarzyszką życia na moment, a później ucieklibyście do "opiekunki domowego ogniska" i jako samcy moglibyście spokojnie narzekać jacy jesteście przez nią uciśnieni
    żeby nie było:) nie jestem wojującą feministką, mam ukochanego narzeczonego, który nie musiał mi nic TŁUMACZYĆ, mi głupiutkiej kobiecie, bo - o czym świadczy min to iż blog autora jest nr 1 w moich zakładkach- doskonale - jak WIĘKSZOŚĆ - kobiet orientuję się w mechanizmach zachodzących w naszym społeczeństwie.
    także panom gratuluję mądrych partnerek, a tych, którzy " są posiadaczami" naciskających bez względu na okoliczności harpii współczuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry, ale w tą 'większość' nie wierzę, bo tego nie widzę, przetestowałem mnóstwo kobiet z wiedzy ekonomicznej z żenujących podstaw i reguła jest taka, że kobiety nie wiedzą prawie nic. Gdyby większość kobiet się orientowała w ekonomii, to jako 51% elektoratu, bo was jest więcej, to UPR miałoby min. ok. 25% poparcia. A ma u szczytu siły 5, a w wielu sondażach 2-3.
      Co pokazuje, że nie wiecie prawie nic albo nic. Albo jesteście cyniczne i zakładacie, że program prawicowy to komplet, i może w gospodarce byłoby lepiej, ale przy okazji prawo rozwodowe zostałoby znormalizowane do czasów jak za Adenauera.

      Usuń
    2. ( Ten sam co napisał pierwszy komentarz ) wiem, że są kobiety, które się orientują, tak samo jak pewnie znaleźliby się mężczyźni, którzy umieją szyć na drutach, natomiast statystyka od strony moich badań jest jednoznaczna.
      W skrajnych przypadkach moje koleżanki nie rozróżniają partii politycznych w sejmie, oczywiście teoretycznie można by sobie wyobrazić, że żyjąc w Polsce, można by się znać na ekonomii i nie rozróżniać partii w sejmie, wiedząc, że panuje tam kartel i nie ma sensu tych partii rozróżniać, więc dlatego ich nie rozróżniamy ale jest to nadinterpretacja.

      Tym niemniej tak wiem, jest jakaś ilość kobiet zorientowanych, natomiast z większością to się nie zgodzę w ogóle. To jest absurd co
      napisałaś, gdyby tak było, to poparcie partii by spadało wskutek populistycznych reform, co więcej poparcie nie byłoby warunkowane, bieżącą sytuacją na rynku pracy i poprawą jej perspektywy w ciągu następnego roku, czyli 'patrzeniem na czubek własnego nosa i ani oczka dalej', tylko skalą reform strukturalnych, mających na celu długoterminową poprawę gospodarki.

      Oczywiście większość mężczyzn to też są ignoranci, gdyby tak nie było, to UPR już dawno byłby w sejmie i nie chcę słyszeć, że jest to wentyl systemowy, bo nawet wentyl potrafi się urwać spod kontroli.

      Usuń
    3. ( Jeszcze jedno ) proponuję Ci zrobić sondę, sprawdź ile kobiet wie co to jest FED, czy jest to bank prywatny jak on działa, co to są Tnoty, i takie inne ekonomiczne podstawowe pojęcia. Pustosłowiem się nie zadowalam, sorry ale bezmyślne powtarzanie tekstów napisanych przez mass media mnie nie zadowala.

      Usuń
    4. Wydaje mi sie ze nie ma co uogolniac. Gdyby zapytac kobiet i mezczyzn o FED to sadze ze wyniki nie roznily by sie znacznie. Prawda jest taka ze ludzie maja w d**ie ekonomie, zyja z dnia na dzien. Zajeci placeniem rachunkow, oszczedzaniem do 1szego itd. Gdyby faktycznie tak bylo ze 80% mezczyzn interesuje sie ekonomia to Polska wygladala by zupelnie inaczej;p Na pewno nie bylo by tylu tlumokow w sejmie.

      Usuń
    5. Co to jest tnot?

      Usuń
    6. http://www.investopedia.com/terms/t/treasurynote.asp

      Usuń
  8. Kazdy z nas ma swoja motywacje i nie ma co tu rozstrzacac.
    Kto kupuje ten decyduje a ze akurat rynek napompowany to inna sprawa, nie chce sie czekac to trzeba placic.
    Jesli kupuje sie wspolnie to trzeba dojsc do porozumienia, jesli to niemozliwe to trzeba sie rozejsc, a nie tlumaczyc, " edukowac", co tak naprawde jest zwyklym naganianiem na swoje poglady dla wlasnych korzysci dokladnie tak samo jak to robia doradcy kredytowi ktorych tak mocno nienawidzimy... nieprawdaz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edukacja chyba jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Gdybym się swego czasu lekko nie wyedukował (nie został wyedukowany), to pewnie byłbym już szczęśliwym "posiadaczem" kredytu we frankach po 2 złote. Rzeczowa argumentacja a zmuszanie kogoś do przyjęcia własnych poglądów (naganianie) to chyba 2 zupełnie różne rzeczy.

      Usuń
    2. @W domach z betonu

      To prawda że edukacja nikomu nie zaszkodziła. Jesienią 2008 roku moi znajomi sprzedawali mieszkanie, mogli by mi dać dość spory upust bo zależało im na czasie. Ponieważ miałem blisko poszedłem do E...r żeby rozeznać się w rynku. Oczywiście najlepszą opcją było wzięcie kredytu we frankach na 130% wartości nieruchomości i ulokowanie nadwyżki w funduszach, by po kilku latach cieszyć się z tego że fundusze spłacają kredyt.
      Po tej rozmowie odradzam wszystkim kontakty z pośrednikami.
      Jednej osobie powiedziałem, że mogę się założyć że jedyny bank z 4 w których złożyli wnioski przez OF który da im kredyt to będzie G...n, po tym jak się okazało to prawdą to się na mnie obraziła i nie utrzymujemy kontaktów.
      Kredyt wzięli bo nie mieli czasu na znalezienie czegoś innego.

      Usuń
  9. Jestem kobieta
    Trzymam ksiegi rachunkowe jednej z firm gieldowych
    Swego czasu od lat 89 glosowalam na UPR.
    Teraz patrze na to z dystansem. UPR a zwlaszcza Korwin tez nie jest bez skazy. Kazdy ma jakies interesy. Tylko nie polskie.
    My jako spoleczenstwo bylismy i jestesmy manipulowani. Takze dystans.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ( ten co się wykazał na górze ) ok, problem jest w statystyce wg mnie w społeczeństwie myśli ok. 5-7% facetów i ok. 2-4% kobiet, w komentarzach na górze odbrązowiłem tą większość, o której autorka tekstu napisała. Również napisałem, że z facetami jest statystycznie również źle. Kobiety są wg moich obserwacji nastawione tylko na zysk z pracy, natomiast siedzenie w wiadomościach to jest nudne, to się nie przydaje w życiu, lepiej zrobić coś konkretnego, nie mam czasu, nie zdążyłam itp. statystycznie mówię. Do tego do czego najbardziej się przyczepiam, to jest myślenie emocjami, np. jedna kobieta mi powiedziała, że jeden z polityków miał widoczne skarpetki podczas konferencji prasowej, nie ważne jaki, kontekst jest nie ważny.

      Co do Korwina to się zgadzam, że nie jest bez skazy. To widać po wypowiedziach. Jest jeszcze Ruch Narodowy, ale oni na razie są bardzo słabi. Natomiast Korwin w sejmie, nawet jeżeli jest jak mówisz, to jest i tak problem dla mediów, ponieważ on sporo chlapie ozorem. To znaczy, otwiera wielu ludziom oczy w jakim absurdzie żyją i to jest dobre.

      Natomiast trzeba sobie powiedzieć pewne nieprzyjemne rzeczy wprost, no ktoś głosuje na to PO, Palikota, SLD i inne takie...wiem, że wielu facetów też to robi, to co napisałem nie jest skierowane tylko w kobiety.

      Usuń
  10. Przerazil mnie poziom tego listu wpisu.
    Jesli taki jest poziom myslenia i argumentacji mlodych to czemu sie dziwic ze w kraju jest tak a nie inaczej.
    Ponoc ucza w szkolach ekonomi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi Ci o moją odpowiedź do Twojego wpisu?

      Usuń
    2. Proponuję wszystkim "Anonimowym" logować się przez konto Googla (Gmail) - powstaje automatycznie konto Blogger - to B na pomarańczowym tle, to nic nie kosztuje, nie ma żadnego zagrożenia, żaden spam nie przychodzi; jak ktoś nie ma konta @gmail, to też nic nie szkodzi założyć, trwa to chwilę, a skrzynka jest raczej w porządku
      Rozwiąże to wszystkie problemy kto, komu co odpisuje

      Usuń
    3. Chociaż hmm, Twój wpis był 11:02, a mój o 11:10 więc nie mógł być do mnie, o ile serwer dobrze działa?

      Usuń
  11. Ruch Narodowy jestem za.
    Ale dopuszcza ich?
    System nie pozwoli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że będą startować ale poparcie będą mieli znikome, gdybym miał spekulować. Natomiast jeżeli mamy szukać czystych
      partii, jak Ci się nie podoba KNP, to RN to jest jedyna opcja. Ja raczej będę głosować na KNP, chociaż muszę się jeszcze zastanowić, za KNP dla mnie przemawia, chęć wyjścia z blogowego podziemia, w przypadku RN, która program ma pewnie bardzo podobny, szansa na to jest jaka jest ale w wyborach do parlamentu europejskiego można na nich zagłosować, tam to nic nie szkodzi.

      Usuń
  12. A nie lepiej
    Profil:
    Nazwa adres url

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...w zasadzie to faktycznie jeszcze prościej, co prawda konto blogger daje dodatkowe 'plusy', ale fakt, do dyskusji na forum wystarczy zdefiniować sobie tylko nazwę i będzie dużo lepiej i przejrzyściej

      Usuń
    2. ...inna sprawa, czy istnieje możliwość dublowania nazw, bo jeżeli tak to ktoś może się pod kogoś podszywać używając tej samej nazwy, przy logowaniu przez Gmail wydaje mi się, że taką możliwość wykluczamy, chyba, że się mylę...

      Usuń
  13. W szkołach niby uczą matematyki, ale tylko nieliczni są w stanie ją zastosować w życiu codziennym. Trzeba też po prostu wiedzieć co z czym zestawić etc. Większość ludzie nie zna się na finansach, nie umieją obliczyć stopy zwrotu itd. Wiedza często ogranicza się do tego co jest lub ile brakuje w portfelu. Tak też ludzie podejmują decyzje wyborcze, poprzez portfel. Uczestniczyłem w rozmowie znajomych, którzy zakredytowani zachwalali swoje decyzje. Zakładam, że wiedzą co robią i mają wystarczające finanse. Zadaje pytanie, jeśli mają wystarczające finanse dlaczego nie wynajmują, a nadwyżki niech reinwestują? Kupili mieszkanie daleko od pracy, teraz się męczą z dojazdem. Trochę się czułem w tym towarzystwie jak z innej planety. Sam wynajmuję kawalerkę, mam 2 min. do pracy. Nie wiem co to korki :).
    Piłka jest bardzo krótka. Jeśli kobieta nie rozumie czegoś od razu, należy jej dać trochę czasu, może zrozumie. Jeśli nie zrozumie w ogóle to lepiej odpuścić sobie taką kobietę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sie ma zone i 2 dzieci to trudno znalezc lokalizacje by cała czworka miala 2 min do pracy/ szkoly...

      Usuń
    2. Zapewne bardzo ciężko...w pojedynkę łatwiej się przemieszczać. Chciałem tylko zwrócić uwagę na to, że jest się bardziej mobilnym gdy nie jest się przywiązanym do danej lokalizacji. Oczywiście, można komuś wynająć swoje mieszkanie i samemu się przemieścić.

      Usuń
  14. Jacusi wykonal kawal dobrej roboty.
    Nawet rybinski poszedl jego sladem:)
    Ale po co o kobietach w kontekscie nieruchomosci pisac? A zwlaszcza Ruda cytowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytelnicy wyrazili zainteresowanie takim tematem pod poprzednim wpisem. A o kobietach warto pisać w każdym kontekście :)

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. Względem wzrostów cen mieszkań? ;)

      Usuń
    2. Aaa... to chyba że tak ;) Czyżbyśmy znowu gdzieś mieli te przeklęte wzrosty? ;)

      Usuń
  16. temat spoko, nie wiem po co tyle krzyku, trzeba czasem wrzucić na luz. Poza tym moi drodzy nie wszyscy muszą znać się na wszystkim, jasne że w spoleczeństwie brakuje podstawowej wiedzy ekonomicznej, ale to tyczy się wszystkich: kobiet oraz facetów. Gdyby tak nie było nie mielibysmy tylu frankowiczów i kredytów na 100% nie mówiąc o 40 m apartamentach z aneksem po 8-10tys za metr. Kto miał ich nauczyć? jak w szkole nie było i nie ma nadal przedmiotu z zakresu ekonomii, nie ma nawet wytłumaczonych pojęć. Media opłacane reklamami kreują swoją wizję zielonej wyspy oraz przedstawiają tzw głównych ekonomistów albo analityków rynku, czyli etatowych naganiaczy firm developerskich, finansowych i tak budują sobei światopogląd. Zresztą nie tylko u nas była ta propaganda, w Hiszpanii są całe puste częsci dzielnic, które trzeba teraz zrównywać z ziemią gdyż nikt nie chce kupić wybudowanych tam mieszkań, co więcej sytuacja doszła do takiego absurdu że pojawiły się kredyty wielopokoleniowe bo ceny były tak wysokie. Polecam wam relacje z takiego miejsca: http://www.youtube.com/watch?v=t0rjAfzoHeI
    Pamiętajcie że taka ilość naganiaczy, informacji, tyle razy powtarzane kłamstwa stają się prawdą i niestety kończy się to zakredytowanym społeczeństwem, które jest trzymane za morde, jest tanią siłą roboczą z mieszkaniami po cenie jak w Berlinie czy w Frankfurcie (porównując do Wasrzawy).
    Osobiście uważam że nie ładnie ze strony komentujących że tak narzekają na treść tego wpisu, wychodzi jaki z nas naród narzekających, ciagle coś nie tak, nie podoba się, be i be.
    Pamiętajmy że każda rodzina to pewien team, ludzie po to się łączą żeby uzyskać coś wzajemnie, gdzie każdy coś wnosi a razem otrzymują więcej niż gdyby próbowali w pojedynke, to naturalne że ludzie się uzupełniają i nie muszą mieć wiedzy na wszytskie tematy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejny raz proszę autora- aby nie dało się dodawać postów jako "anonimowy"- czy to takie trudne?

    Co do tematu- nie popieram żadnych uogólnień więc i temu artykułowi nie przyklasnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nietrudne... pytanie po co tak robić?

      Nie wiem, gdzie te uogólnienia. A na oklaski nigdy nie czekaliśmy...

      Usuń
    2. Bo patrząc na właścicieli komentarzy będę mógł po jakimś czasie wyrobić sobie opinie na temat tego czy ich komentarze są warte czytania- czy nie. Wiele jest niewartych czytania. Często też dyskusja rozciąga się na kilka wpisów- i nie sposób wszystko ze sobą powiązać - jeżeli wszyscy piszą jako "anonimowi". Zresztą popatrz na inne blogi- zwykle trzeba się zarejestrować by dodać komentarz. Zapytaj ich twórców - po co tak robić? Znam też blogi, w których można dodawać posty bez rejestracji - ale nie są to zwykle blogi warte mojego zainteresowania.

      Co do uogólnień nie szukając za długo - "My kobiety potrzebujemy..."

      Usuń
    3. Nie uważam, że wiele komentarzy jest niewartych czytania. Jeśli tak będzie, coś z tym zrobię.

      Co do tego, czego potrzebują kobiety... nie jestem kobietą, więc trudno mi się wypowiadać. Jednak domyślam się, że znakomita większość kobiet potrzebuje mężczyzn. I to raczej nie takich ciamajdowatych. Dlatego nadal nie rozumiem, o co to całe halo.
      Tak, czy inaczej, żadnej treści na tym blogu nie trzeba przyklaskiwać.

      Usuń
    4. ok - Twój blog, Twoje podwórko- skoro uważasz, że nie ma problemu z wpisami "anonimowych" i argumenty do Ciebie nie przemawiają to ja juz się nie będę wypowiadał w tym temacie. Po prostu nie będę czytał komentarzy - a same artykuły.

      Chciałeś uogólnienie - to pokazałem- nie robię żadnego halo:)

      Usuń
    5. Argumenty do mnie przemawiają, ale przytłaczająca większość komentarzy ma jednak wartościową treść. Kto chce być identyfikowany ze swoimi komentarzami, pewnie założył/posiada stosowne konto. Jeśli pojawią się elementy spamerskie, to "utrudnię" wstawianie komentarzy - na razie wolę zachęcać do dyskusji, stąd żadnego utrudnienia nie ma.

      Tak, czy inaczej, dzięki za sugestie.

      A co do uogólnień, to... skoro ustaliliśmy, że nie ma żadnego halo, to możemy zakończyć dyskusję w poczuciu pełnej zgody :)

      Usuń
  18. Można sobie np. zestawić cenę m2 ze średnim wynagrodzeniem (ile m2 można było kupić za śr.wyn.). Z tym co można było nabyć za średnią wtedy i teraz. Jaki nakład naszej pracy, energii, czasu pochłania zakup 1m2 itd. itd. Jedne dobra drożeją inne tanieją. Jak to w gospodarce. Najlepszy wskaźnik to chyba jest "czas" (lata) po jakim zwróci się zainwestowany kapitał, im mniej lat tym lepiej :).

    http://www.stat.gov.pl/gus/5840_1630_PLK_HTML.htm

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny blog, bardzo ciekawa tematyka. Byłbym rad jakby autor znalazł czas na analizę kosztów wynajmu mieszkań. Sam szukam obecnie kawalerki w centrum wawy i nie wiem do końca jaką cenę można uznać za rynkową, bo przedział cenowy jest spory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wynajmuję kawalerkę na Ochocie (róg Grójeckiej-Dickensa). Budownictwo z lat 60-tych, standard ok, 38m2, oddzielna kuchnia, parking ulica, blisko przystanek tramw. Koszt 1400zł (w tym już czynsz). Wynajmuję od kilku lat pokoje lub kawalerki na Ochocie i 37 zł za m2 uważam, że to dobra cena. A czynników wpływających na cenę jest mnóstwo. Pytanie też kto czego potrzebuje.

      Usuń
    2. Kiedyś coś będzie o wynajmie. Co do kawalerki w centrum, to tak, jak napisał "przedmówca" cena w okolicach 1.500 za mieszkanie w starszym budownictwie, bez garażu, w typowym standardzie wydaje się być maksymalną akceptowalną. Oczywiście są i "luksusowe kawalerki" (to chyba oksymoron) za 2.000, ale na takie nie zwracałbym uwagi, bo w tej cenie wybór (większych) mieszkań jest już spory.

      Może przy okazji dostanę odpowiedź... dlaczego akurat w centrum? Bo ja tego nigdy nie umiałem zrozumieć - Śródmieście to jest w mojej ocenie chyba najgorsza dzielnica do mieszkania z tych "sensownych" (czyli pomijając Białołękę i inne Wawry). Komunikacja z Mokotowa/Ochoty/Żoliborza, czy nawet Ursynowa bardzo podobna, a spokój znacznie większy no i gdzieniegdzie bywa ładnie (w Śródmieściu żadnej ładnej, rozsądnej cenowo okolicy nie widziałem).

      Usuń
    3. Dlatego na razie szukam w centrum, bo będę miał tam pracę, a dziewczyna w tej okolicy szkołę. Nie znam na razie za dobrze Warszawy i wydaje mi się chodzenie na nogach 10-15 minut do pracy jest dobrym rozwiązaniem. Nie mniej wezmę również pod uwagę Mokotów i Ochotę, grunt aby za długo nie jeździć. We Wrocławiu przeżywałem godzinne dojazdy w jedną stronę do pracy i gorąco tego nie polecam, szkoda czasu. A na razie zamiast zakupu auta wolę trochę odłożyć pieniążków.

      Usuń
  20. A mnie się nie podoba, że kobieta przedstawia inne kobiety jako takie bezradne cielęta, co same nie mają rozumu i jedyne co im pozostaje to bezgranicznie ufać, że ich partner się zna i zrobi dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat z wpisu "Ja w kwestiach mieszkaniowych, oszczędzania, finansów, spraw strategicznych całkowicie ufam Jacuśkowi. On ma wiedzę, której ja nie posiadam i nie mam z tym żadnego problemu ;) Ufam mu we wszystkim, także w tych kwestiach i nigdy nie doszło między nami do żadnej kłótni, nawet małej sprzeczki w tym temacie :)"
      Nie wiem, może można tak polegać na opinii drugiej strony, gdy samej zarabia się tylko na ciuchy i kosmetyki, a na te wymarzone firaneczki to niech on zarobi, ale nie wyobrażam sobie kobiety zarabiającej przyzwoicie i oddającej wypłatę mężczyźnie "bo on wie co z tym zrobić, a ja biedna nie mam pojęcia", tak jak i nie wyobrażam sobie samej wszystkie swoje pieniądze wydawać, a na mieszkanie niech facet tyra, ja poczekam i pomarudzę, że tak długo.

      Usuń
    2. Masakra... albo jest tu problem z rozumieniem czytanego tekstu, albo celowe przeinaczanie faktów.

      Gdzie we wpisie jest mowa o zarabianiu na ciuchy, albo o oddawaniu komuś wypłaty, czy wydawaniu wszystkich pieniędzy, żeby mąż zarobił na mieszkanie? Sytuacja, w której się komuś ufa, jest ze wszech miar pożądana - poza tym, ludzie nie powinni znać się na wszystkim, bo to jest niemożliwe. Specjalizacja jest podstawą dzisiejszego społeczeństwa. Czy idąc do dentysty studiuje Pani wcześniej budowę zęba i technikę jego naprawy w obawie, że dentyście przecież nie można zaufać? Czy nie prościej jest przyjąć, że dentysta ma jednak wiedzę, której zdobywanie przez nas zupełnie mija się z celem i pozwolić mu podejmować "strategiczne" decyzje? Jest wiele rzeczy w związku, o których jedna ze stron ma większe pojęcie od drugiej - fajnie jest z tego korzystać, bo to klasyczna optymalizacja (co oczywiście nie znaczy, że w takich tematach trzeba sobie zupełnie odpuścić zdobywanie wiedzy).

      Usuń
    3. Druga część to tylko moje przemyślenia, próbowałam sobie wyobrazić w jakich przypadkach taka postawa może być wygodna.

      Umiejętności matematyczne wynosi się ze szkoły, nie trzeba do tego studiów. Nie trzeba też być orłem, by umieć skorzystać z kalkulatora kredytowego i zobaczyć ile odsetek trzeba oddać bankowi przez 30 lat. Wydaje mi się że również nie potrzeba studiów aby umieć się zastanowić, czy jeśli drugiej osobie coś się stanie to czy będę w stanie kredyt spłacać i utrzymywać się sam(a). To są podstawowe sprawy, które należy przemyśleć przed decyzją o kupnie na kredyt, a do których żadna wiedza nie jest potrzebna.
      We wpisie pt. "jak to widzą kobiety" miałam nadzieję przeczytać, że jednak większość takie rzeczy potrafi. Zamiast tego dowiedziałam się, że każda kobieta marzy o białej sukni i firaneczkach jak najszybciej, a tylko od tego, czy jej partner ma odpowiednią wiedzę i zdolności dydaktyczne zależy, czy nie popchnie ona ich oboje w niekorzystną sytuację mieszkaniowo-finansową. Tak czy inaczej, wniosek jest taki, że narzekający mężczyźni, są sami sobie winni ;)

      Usuń
    4. "Zamiast tego dowiedziałam się, że każda kobieta marzy o białej sukni i firaneczkach jak najszybciej"

      To my chyba jakiś inny wpis czytaliśmy ;)

      Tak, czy inaczej, nie wydaje mi się prawdą, że większość społeczeństwa potrafi liczyć. Gdyby tak było, nie mielibyśmy 1.8 mln "rodzin" obciążonych kredytem konsumpcyjnym (zwanym dla niepoznaki hipotecznym), o całkowicie nieokreślonej łącznej kwocie do spłaty (zmienne oprocentowanie), zabezpieczonej w praktyce życiem kredytobiorcy i jego wolnością (bynajmniej nie mieszkaniem). Nie mielibyśmy też pewnie 700 tys. kredytów frankowych, gdzie w ogromnej większości do oddania jest wciąż więcej niż się pożyczyło. Nie mielibyśmy także rządu, który zabiera nam ponad połowę dochodów w podatkach. No i nie mielibyśmy tego bloga, bo nie miałbym o czym pisać ;)

      Usuń
    5. Ja czytałam taki, gdzie był fragment: "Kiedy zaczynamy się z kimś spotykać, od razu widzimy się w białej sukni i firaneczki w oknach naszego domu".
      A co do reszty... tak, społeczeństwa, właśnie o to chodzi, społeczeństwa ogólnie, a nie wyłącznie jego damskiej części, której nie ma kto uświadomić.
      Przepraszam jeśli moje komentarze ktoś odebrał zbyt osobiście, pozdrawiam i czekam na wpis z wykresami :)

      Usuń
    6. Zawsze można się doczepić, jak pisze się o jakiejś grupie osób. "My, mężczyźni, lubimy kobiety" - z tym też można by się nie zgodzić, pytanie tylko po co ;)

      Ale ostatecznie chyba się zgadzamy :) Na tym blogu nigdy nie propagowano teorii, jakoby kobiety były lepsze/gorsze w temacie nieruchomości, czy finansów od mężczyzn. W tym temacie większość społeczeństwa jest niestety w ogólności słaba - ufajmy, że to się kiedyś zmieni. A wpis jest przecież zupełnie o czym innym.

      Co do odbioru osobistego, to dowolne komentarze względem mojej osoby zupełnie mi nie przeszkadzają. Jednak, jeśli ktoś zamierza pisać o Rudej, to radzę ostrożnie, bo wtedy włącza mi się automatycznie "aggressive mode" ;)

      Wpis z wykresami pewnie kiedyś będzie, ufajmy ;)

      Usuń
  21. Widzę, że temat wzbudził sporo kontrowersji... chociaż nie do końca takich, jakich się spodziewałem. Miałem nadzieję, że poznamy przy tej okazji ciekawe stanowiska kobiet w temacie, zobaczymy bardzo różne podejścia do tej samej kwestii, może trochę stereotypów, albo jakieś małe obrzucanie błotem ;)

    Jednak sporo komentarzy koncentruje się na samym wpisie, a nie na jego rzeczywistym temacie. Że taki, że owaki... niektórzy narzekają itd.

    Tymczasem celem tego bloga nigdy nie była "poczytność". Jeśli ktoś chce, niech sobie czyta. Jeśli nie chce, niech nie czyta. Zawsze byłem trochę "anty", więc namawianie mnie do pisania o tym, a niepisania o tamtym, może przynieść efekt co najwyżej odwrotny. Jeśli komuś bardzo zależy na całkowicie merytorycznych wpisach na poważnie, to na stronach OpenFinance/HomeBroker na pewno jest sporo rzeczy, które są zawsze "na temat" ;)

    Cieszę się jednak, że część czytelników dostrzegła, o czym tak naprawdę był ten wpis (może, gdyby wszyscy znali Rudą, byłoby z tym prościej). To nie jest wpis o mieszkaniach, tylko o miłości. Bo my tu gadu-gadu o cenach, prognozach, demografii, czy kredytach... a tymczasem w życiu są dużo ważniejsze rzeczy. Rzeczy, przy których nawet "posiadanie" kredytu we frankach po 2 złote nie ma znaczenia. Nie zapominajmy o tym!

    I... jak już ktoś napisał w komentarzach, wrzućmy na luz! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Uważam że na temat zakupu wspólnego lokum powinna się wypowiadać osoba która wykłada pieniądze na mieszkanie lub dom . U mnie sprawa ( obecnie ) jest prosta , ja kupuję to mieszkanie które mnie się podoba ,a partnerka może to zaakceptować lub kupić ... swoje wymarzone lokum za swoje pieniądze lub na kredyt ( bez mojego podpisu ) . Niestety taka jest brutalna rzeczywistość . Często używam określenia " Masz pieniądze masz żonę . Nie masz pieniędzy jesteś żonaty " . Zostałem sprowadzony " na ziemię " po pierwszym rozwodzie . Dlatego też uważam że kupując wspólne lokum trzeba się zabezpieczyć na wypadek rozstania , chyba że ktoś hołduje zasadzie " kredyt bankowy cementuje małżeństwo bardziej niż ślub " .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję
      Brombal

      Usuń
    2. Fajny, bo dosyć nietypowy punkt widzenia. Na takie właśnie miałem nadzieję :) A przysłowie o żonie i pieniądzach godne zapamiętania :)

      Dzięki!

      Usuń
    3. Oczywiście, że tak jak ktoś napisał powyżej, "warto zabezpieczyć się na wypadek rozstania." Przypominam, że w dzisiejszych czasach w Polsce, ok. 30% małżeństw kończy się rozwodem. W np. Belgii, Holandii czy UK prawie 50% małżeństw kończy się rozwodem. Pewnie i w tej kwestii, już wkrótce zaczniemy przypominać kraje Zachodu. Niestety!
      Skoro prawdopodobieństwo tego, że twoje małżeństwo drogi czytelniku, zakończy się po kilku latach rozwodem, wynosi aż 50%, to....aż strach się bać! Zauważcie, że przy "biznesie" 50-cio procentowa szansa na sukces i 50% szansa na porażkę oznacza...BARDZO RYZYKOWNY BIZNES! Mamy mniej szans na wygraną niż....przeżycie podczas "zabawy" w rosyjską ruletkę!
      A rozwód i wspólny kredyt hipoteczny na 20-30 latek....
      Masakra! A przecież każda para decydując się na ślub wierzy, że będzie razem na zawsze, tak jak kredytobiorca, wierzy, że na 100% spłaci swój 30 letni kredyt. Niestety, 30-50% z każdej z powyższych grup (małżonkowie, kredytobiorcy) nie będzie dane dotrzymać wcześniej danego słowa. 30-50% to bardzo dużo! Ale niestety,... takie jest życie....

      Usuń
  23. Jak to dzisiaj rano zobaczyłem jadąc metrem to uważam, ze jest to absolutny hit!
    Nie ma mowy już o spadkach, stablizacji ani wzrostach. Firma Emmerson i jedn z jej "obiecujących" analityków (Szymon J.) mówią o REKORDACH sprzedazy w 2013 roku!

    http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,15275987,Rekordowy_rok_2013__az_14_tys__sprzedanych_mieszkan.html

    Co wicej mowa te o rekordach ROBYG'u, ktrego ktoś ostatnio zamieścił sprawozdanie, w którym jest opisana rekordowo kiepska sytuacja w 2012 i 2013 roku oraz to, że firma w moim odczuciu zaczęła trochę się dywersyfikować wchodząc w branżę energetyczną (zakupując firmę z Łodzi z sektora energetycznego)

    Jest ktoś w stanie poprzeć jak wygląda te "rekordowe" 14. tyś mieszkań sprzedanych w 2013 roku?

    Kamil85

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo będzie wpis o tym rekordzie, bo jak zawsze, prawda jest nieco bardziej złożona ;)

      Usuń
    2. Nie tylko Emmerson, również Reas o tym informuje.

      http://wyborcza.biz/finanse/1,108340,15308686,REAS__Sprzedaz_nowych_mieszkan_wzrosla_o_ponad_17.html

      Choć ci ostatni, przyznają, że ceny jednak cały czas spadają, choć powoli (ostatni akapit tekstu).

      J.

      Usuń
  24. Fajny wpis przedstawiający autora bloga jako normalnego faceta posiadającego partnerkę :)
    Blog to blog. Można sobie pisać o czym się chce. Często tu zaglądam, ponieważ jestem na etapie odkładania pieniędzy na pierwsze mieszkanie i lubię się utwierdzać w przekonaniu, że podejmuję dobrą decyzję czekając.
    Wynajmuję pokój (500zł-okolice Warszawy) i odkładam. Te 500zł to wartość czynszu. Gdybym miała już swoje mieszkanko to ta kwota nie służyłaby jako spłacanie czegoś swojego tylko byłaby to stała miesięczna opłata.

    Jako kobieta cieszyłabym się mając takie oparcie w swoim partnerze (w postaci jego wiedzy). Jestem otwarta na argumenty, które ktoś potrafi sensownie przedstawić.

    Mam wielu znajomych, którzy nie mają pojęcia o kredytach i cenach mieszkań, kłócą się ze mną, że nie będzie taniej i że oni łapiąc się na ostatnią chwilę na Rodzinę na Swoim prawie jakby wygrali w totka ;)
    Ludzie, którzy zaciągnęli kredyty w tych najgorszych latach, gdy ceny były z kosmosu są moimi ulubionymi kompanami rozmów ;) mechanizm obronny działa u nich na wysokim poziomie :D

    Nie poczułam się, że ktoś mnie przedstawił jako bezradne cielę ;)

    pozdrawiam,
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak potrafiłaś sama dojść do swoich wniosków, bez wielkich tłumaczeń ze strony Twojego partnera i postawy bezgranicznego zaufania jego opinii.
      Ja zawsze sądziłam, że większość ludzi to potrafi, jednak po lekturze komentarzy pod poprzednim wpisem, jak i tego wpisu, zmieniłam zdanie, jesteśmy w mniejszości!

      Usuń
    2. Sama sobie wyrabiam zdanie na różne tematy czytając, porównując, analizując.
      Lubię wiedzieć na co mam wydać swoje pieniądze i w jaki sposób będę w przyszłości okradana :)

      Rozumiem jednak postawę osób, które przyklejają się do cudzej opinii, bo czują, że jest ona mądra i można się pod nią doczepić. To wygodne i nie wymaga ,,straty czasu" na czytanie.
      Dziewczyny lubią czuć się małe, biedne i lubią mieć obok stabilny filar na którym mogą się oprzeć.

      Co do mniejszości to jest to forum. Zagląda tu sporo osób, ale pewnie większa część po przeczytaniu kolejnych wpisów naciska krzyżyk w prawym górnym rogu i nie bawi się w czytanie komentarzy, a już na pewno nie włącza się do dyskusji.
      A

      Usuń
  25. Nie rozumiem tego Panowie, autor bloga prawdopodobnie pomógł wam w podjęciu decyzji o opóźninie zakupu mieszkania przez co zaoszczedziscie pieniądze, inaczej mówiąc zarobicie, czy tez nie stracicie gdybyści emiali kupic teraz czy wcześniej. To jest spora darmowa przysługa, ale mimo to kręcicie nosami i wam się nie podoba wpis. Szczerze to to jest prywatny blog i jak wam się nie podoba to cóż, zawsze zostają wpisy Pana Bartka.

    przy okazji Rybinski napisał ciekawy art o procesie podejmowania decyzji zakupowych przez Polaków, dość ciekawy: http://www.rybinski.eu/2014/01/zanim-kupisz-mieszkanie-na-kredyt-odpowiedz-sobie-na-te-pytania/

    OdpowiedzUsuń
  26. Mieszkania w ofercie deweloperskiej. Porównanie: styczeń 2013 ---> styczeń 2014.

    http://www.ekonomia.rp.pl/galeria/707218,2,1080373.html

    OdpowiedzUsuń
  27. Stawki za wynajmowane mieszkania w ciągu roku obniżą się o 2–3 proc. – wynika z barometru „Rz".

    http://www.ekonomia.rp.pl/galeria/709850,1,1080384.html#bigImage

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeszcze słów kilka o wynajmie
    http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/709850,1080203-Ile-za-najem-mieszkania.html

    OdpowiedzUsuń
  29. Kochani,

    czy mozecie mi pomoc zorientowac sie jak to jest realnie kwotowo roznica, miedzy kredytem bez doplaty MDM a "Z", o ktorym tutaj piszą

    http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/710044,1080220-Jak-drogi-jest-kredyt-z-doplata.html?p=3 chodzi mi o akapit:

    "W obu przypadkach oferty w MdM były droższe niż oferty standardowe. W banku Pekao SA możemy liczyć na marżę na poziomie 1,99 p.p. i prowizję w wysokości 1,99 proc. Tymczasem w standardowej ofercie dla kredytów w złotych marże wynoszą od 1,54 do 1,69 proc., w zależności od kwoty kredytu.

    Należy jednak pamiętać, że łączny koszty kredytu w MdM, pomimo wyższej marży, będzie znacząco niższy. Po pierwsze, pożyczamy o około 10-15 procent mniej, a także od tej niższej kwoty płacimy odsetki. Zatem sumując wszystkie wydatki w całym okresie spłaty, kredyt MdM będzie tańszy.

    W przypadku PKO BP oferta MdM także jest droższa o 0,1 p.p. od oferty standardowej. Oferta standardowa zależy od wysokości wkładu własnego, a marże wynoszą 1,3–1,7. Jednak także z uwagi na niższą kwotę zadłużenia kredyt w ramach MdM będzie tańszy od tego bez dopłaty do wkładu własnego."

    Chodzi mi o to czy roznica W SUMIE jest duza czy niewielka?

    Paweł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie tego się nie da dokładnie policzyć, bo kredyt jest na zmienny procent - jeśli stopy wzrosną, pożyczenie mniejszej kwoty na wyższy procent/z wyższą marżą (w rozsądnych granicach) będzie bardziej korzystne od tego samego przypadku przy niższych stopach.

      Tak, czy inaczej, można to oszacować na dowolnym kalkulatorze internetowym - jeśli nikt tego nie zrobi przede mną, to zajmę się tym pewnie wieczorem ;)

      Usuń
    2. To mógłby być temat na całkiem osobny wpis. Przedstawić kilka symulacji uwzględniając zmienne stopy.
      Spróbować odpowiedzieć na pytanie skąd jest taka różnica w marży w zależności od kredytu?
      Czy to wyższe ryzyko? Logicznie myśląc nie, bo przecież to kredyt z dopłatą państwa, powinno być pewniej.

      Po głębszej analizie możemy dojść do wniosku, że te MdMy i RnSy to nie "developer na swoim", a właśnie "bank na cudzym",
      bo pomimo dopłat kredyt wciąż kosztuje tyle samo. Coś na zasadzie "gratisów" dodawanych do produktów, które to wiadomo
      nie są za darmo. I w ten sposób za "gratis" płaci się dwa razy, raz płaci kredytobiorca, drugi raz płaci podatnik dorzucając się
      do programów.
      Przepraszam, jeśli gdzieś robię błąd w swoich wywodach.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. http://www.bankier.pl/wiadomosc/W-tym-roku-Polacy-zaciagna-200-tysiecy-kredytow-hipotecznych-3042074.html

      Usuń
    4. No wlasnie, ile to finalnie wychodzi, to mnie mega interesuje :)

      Usuń
  30. Rybiński w akcji. Krótko, zwięźle i na temat.
    http://biznes.pl/wiadomosci/raporty/,5599310,5171555,342,wideo-detal.html#play

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... chyba profesor nas czyta :) Kto wie, może nawet komentuje? ;)

      Usuń
  31. Prognozy prof. Rybińskiego nigdy się nie sprawdzają;)

    MArcin

    OdpowiedzUsuń
  32. Czy mógłbyś poruszyć temat wielkości lokalu mieszkalnego, w zależności od liczby członków rodziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... gdybym nie miał pracy, to pewnie bym poruszył ;) Na razie mam czas z reguły tylko na 1 "pełny" wpis tygodniowo (zwykle schodzi się z tym kilka godzin)

      Usuń
  33. Podziwiam ludzi prowadzących blogi. Na prawdę szacunek. Ja bym nie wytrzymał tylu malkontentów, no ale ktoś musi ten świat ratować. Ja nauczam ale tylko w 4 oczy. Dziękuje Wam obojgu i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń